Czyja jest Polska?
Słowo OJCZYZNA, niczym OJCOWIZNA, oznacza miejsce najbliższe – własne, przynależne nam z racji spadku, schedy po przodkach.
Stosunek do tego dziedzictwa bywa różny, często zależny od wielu rozmaitych czynników. Jeśli OJCOWIZNA stanowi cenny, bogaty majątek, z reguły zawsze jest otaczana szacunkiem i przejmowana z troską i poszanowaniem dla tych, którzy pomnażali jej wartość i wysiłkiem własnych rąk tworzyli podwaliny naszego dostatku.
Zwyczajowo też, niepisanym obowiązkiem każdego sukcesora jest dbałość nie tylko o stan przejmowanego mienia, ale również otaczanie opieką grobów rodzinnych, przynależnych do obejmowanego w posiadanie spadku po przodkach.
Bywa, że majątek, który trafia do naszych rąk jest zaniedbany, zdewastowany, a często zadłużony i okryty złą sławą. Nie mamy obowiązku go przejmować, bo prawo zezwala na odrzucenie niechcianego spadku. Przechodzi wtedy na skarb państwa, które rozdysponowuje majątek według ustaleń prawnych.
Zdarza się również, że potomkowie związani z innym miejscem nie czują potrzeby powrotu do ojczystych progów. Spadek zostaje wystawiany na sprzedaż i zmienia właściciela.
Trafia wtedy w ręce obcych, a ci rozpoczynają budowę własnego rodzinnego gniazda, które stanie się w przyszłości ojcowizną dla ich potomków.
W miarę upływu lat zanika pamięć o wcześniejszych mieszkańcach, a ich groby na pobliskich cmentarzach rozpadają się, murszeją, porastając mchem i trawą, by w końcu ustąpić miejsca nowym nagrobkom z często, inaczej już brzmiącymi nazwiskami na tablicach.
Tam OJCZYZNA moja, gdzie groby przodków…
W obcej ziemi strzeż swego imienia, w ojczystej ziemi złóż swoje kości.
Przysłowie mongolskie
Każde polskie miasto, każde miasteczko, a również szereg wsi posiada własny, przynależny miejscowości cmentarz.
To szczególne miejsce jest enklawą spokoju, wyciszenia i refleksji. Pochyleni nad grobami przodków odczuwamy silną więź i zjednoczenie w obliczu wieczności, która wcześniej, czy później staje się także naszym udziałem.
My wszyscy, którzy z rąk przodków przejęliśmy schedę - prawo do OJCOWIZNY, w równym stopniu otrzymaliśmy przywilej posiadania na własność ziemi, na której ona leży.
Łączy nas ze sobą wspólna mowa, kultura, tradycja i historia. Dzięki działaniom naszych przodków, ich bohaterstwu i niezłomności, możemy cieszyć się własnym Państwem. Szczycimy się niepodległością i z dumą nazywamy siebie NARODEM żyjącym we własnym kraju.
Nasza OJCZYZNA to POLSKA.
Ktoś powie, no dobrze, no pięknie, ale…
I o to „ale” właśnie chodzi, bo to wszystko nie jest tak proste, jakby się wydawać mogło.
W odległej przeszłości, kiedy monarchowie decydowali o losach państwa, o ziemi którą władali, podjęto decyzje, które do dzisiaj owocują, a plon ten nie słodki, ale goryczą przesycony bywa.
Przyjęto w granice naszego kraju gości, których zewsząd wyrzucano, pozbywając się ich niczym zarazy.
Zaproszono, ugoszczono, osiedlono i obdarowano przywilejami. Stali się odtąd częścią naszego społeczeństwa.
Żydzi – Starozakonni – Judejczycy. Naród bez ziemi.
Kraj nasz nazwali po swojemu ”POLIN” i zaczęli budować swoją własną OJCZYZNĘ na polskiej ziemi.
Zakładali sztetle, nadając im obco brzmiące dla polskiego ucha nazwy. Tworzyli własne struktury państwowości w oparciu o księgi i nauki swojej wiary. Posługiwali się rodzimym językiem, niezrozumiałym dla obywateli państwa, w którym osiedli.
W miarę upływu czasu naród ten rozrastał się szeroko, zakorzeniał w polskiej ziemi i traktował ją jak własną.
Odtąd, jeszcze inne OJCOWIZNY – owoc działań i zabiegów, trafiały w ręce potomków, którzy umacniali je i przekazywali kolejnym pokoleniom.
Równolegle, kolejne macewy znaczyły miejsca pochówków , a coraz to nowe cmentarze – kirkuty, wyrastały w pobliżu licznie zakładanych miasteczek i dzielnic.
Byli z nami, a jednak osobno. Poza nielicznymi przypadkami udziału przedstawicieli tego narodu w polskich zrywach niepodległościowych, z reguły zawsze pierwsi dogadywali się z wrogami naszego państwa i przez szereg stuleci, niejednokrotnie, budowali swoje fortuny na zgliszczach naszych dziedzictw rodowych.
Stali się potężną częścią obywateli państwa polskiego, która odznaczała się szerokimi wpływami w kraju, a z racji powinowactwa z rodakami licznie rozsianymi po świecie, także cieszyła dużym znaczeniem poza granicami Polski.
Kilkumilionowa diaspora obfitowała w szeroko urozmaicone środowiska i zróżnicowana była zarówno pod względem poziomu intelektualnego jak i stanu posiadania.
Sztetle to nie tylko bogate kamienice i fabryczki. Zamieszkiwały je rzesze bezrobotnych, ubogich mieszkańców, gnieżdżących się w ciasnych, drewnianych przybudówkach – typowym dla tamtych lat stylu architektonicznym.
Istotny jest ten podział na sfery, bo obecnie dominuje pogląd, że wszyscy Żydzi mieszkający w Polsce przed wojną byli majętni i światli.
Prócz licznej rzeszy posiadaczy, istniała potężna liczba biedaków. I to oni właśnie stali się główną ofiarą Holocaustu, ponieważ byli zbyt biedni, by się Niemcom wykupić od śmierci, a nieznajomość języka uniemożliwiała im przetrwanie w środowiskach polskich.
Relacje pomiędzy narodami przedwojennej Polski były różne, tak rozmaite, jak tylko być mogą stosunki wśród ludzi. Między bajki należy włożyć sentymentalne wspomnienia o doskonałych sąsiedzkich relacjach w Jedwabnem, czy gdzie indziej, bo one do wyjątków należały.
Polacy są z natury swojej ludźmi o swobodnym podejściu do każdej sprawy i indywidualnym stosunku względem narzucanych norm i nakazów. Pomiędzy sobą trudno jest nam odnaleźć drogi porozumienia, a już samo podejrzenie interesowności, bądź nielojalnego działania, sprawia, że komplikują się międzyludzkie relacje.
Swady, kłótnie, spory, zatargi – tacy już jesteśmy.
Krewcy, aż się nam z czubów kurzy – mamy to po przodkach. I te szable brzęczące też.
W wyniku Holocaustu, Polska pozbawiona została swoich żydowskich współobywateli. Nieliczni Żydzi, którzy przetrwali okupację wyemigrowali, bądź wtopili się w polskie społeczeństwo, przyjmując nasze obyczaje, kulturę i język.
Na czołgach radzieckich przywieziono nam, co prawda, „zarządców” , ale o ich pochodzeniu milczano, tym bardziej, że przybrane przez nich nazwiska miały świadczyć o polskim rodowodzie.
Chociaż nie byli liczni, to jednak ostro dali się we znaki Polakom. Ich ofiar dotąd szukamy pod różnymi ugorami i „łączkami”. Jeszcze nosimy po nich żałobę.
Minęły lata i zmieniła się Polska. Znowu stała się wielonarodowa, a wraz z przystąpieniem do Unii Europejskiej, położono duży nacisk na rozwój wielokulturowości i tolerancji w jej granicach.
Zaprasza się do nas, czym chata bogata.
Przybywa więc coraz to więcej nowych współobywateli i na powrót powstają świeże siedliska, które z czasem, jako OJCOWIZNĘ przejmą potomkowie dzisiejszych emigrantów.
Powstaną nowe cmentarze, albo odrestauruje się te dawne, by ustawiać na nich następne macewy.
Historia zatoczyła koło i znowu polska ziemia stanie się dla obcych rodzinną – OJCZYSTĄ.
Tylko, jakoś tak dziwnie mi z tym. Tam mi przykro dzielić się Polską.
Seneka Młodszy
Ojczyznę kocha się nie dlatego, że wielka, ale dlatego, że własna.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 7760 odsłon
Komentarze
Szanowna Matko...
2 Lipca, 2013 - 20:11
Mnie też smutno dzielić się Polską!. Tym bardziej, że nie mam na to żadnego wpływu. Obsadzony żydami sejm i senat/ celowo z małej litery/, podejmuje decyzje za nas. Zezwala na osiedlanie, ba!, nawet zaprasza!. Rząd potajemnie Polskę wyprzedaje, o czym z zadowoleniem, informował świat Perez. Dlatego zamiast nostalgii i smutku, we mnie drzemie głównie wściekłość i rasowa nienawiść. Ojczyznę głównie kocham dlatego, że pomimo zniewolenia i okupacji, zachowała tożsamość!. Szczątkowo, ale zawsze!. Pozdrawiam. W.S.C.
Właśnie, Włodeuszu. Znowu ponad naszymi głowamicoś się dokonuje
2 Lipca, 2013 - 21:14
Nie mamy na to wpływu tak samo, jak przed wiekami.
Gdyby można było ich spłacić i mieć spokój.
Wczoraj wieczorem usłyszałam w skrócie wiadomości na TVP Historia, że Uniwersytet Jagielloński rozpocznie kilkudniowe "warsztaty" - nauczanie o Holocauście.
Zbliża się rocznica Jedwabnego, więc pewnie to jest przyczyną.
Serce zabolało, że nawet słowem nie wspomniano o 11 lipca - dniu pamięci o Ofiarach Rzezi Wołyńskiej.
Dlaczego? Czy nasze Ofiary nie zasługują na pamięć we własnym kraju?
Dlaczego to nie o nich to "nauczanie"na UJ?
Pozdrawiam smutno
Poruszyłaś istotny, ale dla wielu drażniący temat
2 Lipca, 2013 - 20:25
Może oni chcą by został poprzedni schemat?
Otwarte na oścież drzwi do Polskiego Domu
W którym pozwala się szarogęsić byle komu
Gospodarz ma usługiwać każdemu poświęcając swoje dobra
Jak pieniędzy nie staje zamienić w bobra
Takie poglądy często można wyczytać w necie
Prawda ich kłuje więc cenzor chętnie wymiecie
Teksty rażące oczy potomków tych namaszczonych "polaków"
Którzy Polakami nigdy nie byli oprócz znaków
Pozdrawiam
"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"
"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"
Jacku Mruku - Poeto, Ty wiesz i ja wiem, że trudno im zaufać
2 Lipca, 2013 - 21:24
Nie chcemy podzielić losu Palestyńczyków, a nikt nie jest w mocy zagwarantować, że będzie inaczej.
Z dużym smutkiem czytałam niedawno o licznym udziale Żydów w bandach UPA, które mordowały Polaków na Wołyniu.
I nawet nie chodzi mi o ten udział, bo wiemy, jak działała Ordnung dienst w gettach, ale o ciszę.
O to, że żaden z nich nie stanie i nie powie dzisiaj: tak, widziałem jak ginęli Polacy z rąk Ukraińców. Byłem tam i widziałem!
Nie są po naszej stronie. A to już sygnał, że trzeba mieć się na baczności.
Pozdrawiam
Dałem 1. Ponieważ uważam,
2 Lipca, 2013 - 20:46
Dałem 1.
Ponieważ uważam, że tekst jest na poziomie sentymentalno infantylnym. Powiela obiegowe, czy też prasowe, prawdy, które z faktami historycznymi mają mało wspólnego. Zalecam zapoznanie się z książką Kevina Macdonalda "Kultura krytyki".
Z książki tej wynika, że cały atak, który idzie na wartości podstawowe dla katolików, jest sterowany i inicjowany przez środowiska żydowskie. Tak jest dla nich wygodniej,gdy społeczeństwo jest zatomizowane, składa się z "cząstek elementarnych". I z tego również powodu z ich strony podnoszą się głosy o "faszyzmie". Bo każdy ruch integrujący społeczeństwo, a więc tworzący grupę przeciwstawną do kolektywistycznej strategii żydowskiej jest dla nich groźny. Groźny, bo potencjalnie bardziej liczny i mający większe oparcie w społeczeństwie.
To skądinąd nie jest wymysł ostatnich lat, teraz jedynie uległo nasileniu. Większość ruchów filozoficzno - społecznych XIX i XX wieku była inicjowana przez środowiska żydowskie.
Boasowska antropologia, Szkoła Frankfurcka, komunizm - socjalizm, psychoanaliza Freuda, rewolucja kontrkulturowa lat 60-tych.
Żeby było śmieszniej to przywódcy rewolty 60-70 przeszli spokojnie na stanowiska konserwatywne i się teraz w USA mienią neokonserwatystami.
Krótko mówiąc mamy w kraju grupę ludzi, którzy nie to, że są Polakami innego wyznania (bądź chwilowo bezwyznaniowcami), ale grupę, która dąży (bardziej lub mniej świadomie) do dekompozycji i dekonstrukcji naszego systemu wartości
Należy nadmienić, że większość tych prądów myślowych charakteryzują dwie cech: aprioryczność założeń i brak możliwości falsyfikacji. Ruchy te pomimo pseudonaukowego żargonu żadną nauką nie są.
Książkę K. MacDonalda, to chyba niestety tylko w merlinie, bo na półkach w księgarniach to raczej nie widziałem.
This world is totally fugazi.
Andrzej.A
Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A
"Szkoła Frankfurcka, psychoanaliza Freuda, Boasowska antropologi
2 Lipca, 2013 - 21:06
Nic nie znaczą w obliczu "polskiej racji stanu" - zdrowego chłopskiego rozumu, który trzyma się swojej ziemi zębami i pazurami" i na nic zapędy, choćby najdoskonalszymi metodami psychomanipulacji wsparte.
"...Bo każdy ruch integrujący społeczeństwo, a więc tworzący grupę przeciwstawną do kolektywistycznej strategii żydowskiej jest dla nich groźny. Groźny, bo potencjalnie bardziej liczny i mający większe oparcie w społeczeństwie..."
Trafiło bowiem na Polaków, którzy nad sentymenty, współczucie i życzliwość, kochają Boga, honor i Ojczyznę.
Mój "sentymentalno infantylny" tekst dotyczy ostatniego z tych najważniejszych dla Polaków ideałów.
Pozdrawiam i dziękuję za uzasadnienie oceny:)
Będę polemizował. Owszem,
2 Lipca, 2013 - 21:53
Będę polemizował.
Owszem, te wyrozumowane metody ogrywania społeczeństw mają znaczenie. Zwłaszcza są skuteczne wobec ludzi wykorzenionych, zwanych ostatnio lemingami, takich co to się wstydzą, że tatuś z mamusią mają hektary i z tych hektarów to jest to mieszkanie i ten samochód.. Jeśli dołączymy do tego niski, żeby nie powiedzieć zastraszająco niski poziom kształcenia, to nieszczęście gotowe.
Nawet wśród ludzi, jak piszesz, o zdrowym chłopskim rozumie, znajdują się głąby, które potrafią głosować na palikociarnię, SLD. I to we wsi, gdzie co niedziela cała wieś klęczy równo w kościele. Tak, znam takie miejsca, niezbyt odległe od W-wy. I to żeby było gorzej nie są ludzie ubodzy materialnie, bo to są sadownicy pod Grójcem.
Owszem, jest grupa ludzi, których żadne chwyty retoryczne nie przeciągną na złą stronę - tu masz rację. I ci ludzie nie muszą znać tych wszystkich teoretycznych elementów, żeby nie dać się przekabacić - też znam takich.
Ale nie jest według mnie tak różowo jak opisujesz - to taka moja wiedza indywidualna zdobyta na podstawie pewnych obserwacji.
This world is totally fugazi.
Andrzej.A
Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A
Dobrze, porozmawiajmy
2 Lipca, 2013 - 22:17
Żydzi i nie tylko oni, mocno angażują się w antypolskie działania ponieważ doceniają "polską klasę przygruntową".
Nie w tym rzecz, że podziwiają jej intelekt (:)), ale właśnie odwrotnie; boją się tego, co zrodzić może prymitywny umysł człowieka zagrożonego utratą swojej własności.
Czyż Jakub Szela nie działał pod wpływem podobnych podniet?
O co chodzi z Jedwabnem? Czy nie o to przypadkiem, by okiełznać zawczasu zagrożenie, które niewątpliwie zrodziłoby się w skutek nadchodzących,radykalnych działań? Przecież dojdzie do fali powrotów, bo wiele na to wskazuje.
O "lemingi", w tej kwestii,jestem spokojna. Oni są niczym chłop z anegdoty, który wszystko oddałby partii, poza kozą. Bo tę,jako jedyną rzecz, akurat posiadał.
Moje wątpliwości są natury moralnej.Nie byłabym Polką, jeśli z przyjemnością spoglądałabym na tych, którzy śnią o Polsce z dala od niej, a nie mieli wpływu na to, czy rodzą się z matki Żydówki, czy też z Polki...
Andrzeju, Szela porwał ludzi groźbą odebrania własności
3 Lipca, 2013 - 01:00
Winni temu mieli być "panowie". Wiem też o "towarzystwach trzeźwości", ale nie o to mi chodzi.
Wskazałam na Szelę, który "zagrożony" utratą swojej własności,doprowadził do tragedii bratobójstwa na niespotykaną do tego czasu skalę.
Prymitywny ale czytelny styl pisania Hitlera gwarantował "dziełu" szeroką popularność w kręgach na których zależało mu najbardziej.
To opoka - społeczeństwo - silne filary, które umocniły III Rzeszę.
Pisząc o matce Żydówce,matce Polce, miałam na myśli rodziców, których nikt sobie nie wybiera.
Temat rzeka.
Pozdrawiam:)
@ Matka Trzech Córek
2 Lipca, 2013 - 22:54
To, co napisałaś Ty, nie stoi w gruncie rzeczy w sprzeczności z tym, co napisał Andrzej.A.
Książka McDonalda, o której wspomniał, rzeczywiście ujmuje problem szerzej, mniej sentymentalnie, a bardziej rzeczowo (autor to naukowiec). Szerzej nie tylko terytorialnie (bo globalnie), ale i czasowo, pozwala także wybiec w przyszłość. Dużo jest też o trudnościach w rzetelnej dyskusji na te tematy, analizuje te trudności, ich mechanizmy. I w ogóle trudno wszystko wyliczyć w kliku zdaniach, sporo pominęłam.
Lektura nie jest łatwa, bo to nie jest publicystyka, do tego prawie 600 stron.
Rozumiem lekką irytację Andrzeja, bo po lekturze tej książki te nasze rozważania (nie mam na myśli tylko Twojej notki, ale w ogóle) mogą wydawać się rzeczywiście trochę, jak by tu powiedzieć, sentymentalne i wąskie, a przez to niewiele dające poza emocjami, które też nic nie dają.
Warto książkę przeczytać. To, że sprawy ujmuje szerzej, nie przeszkadza, a nawet pomaga w rozumieniu naszych, polskich spraw.
To miło Proxenio, że objaśniasz problematykę
2 Lipca, 2013 - 23:05
Dobrze byłoby przeczytać na łamach NP jakieś przystępne streszczenie tego dzieła, bo warto zapoznać się z tematem, skoro nas dotyczy.
Poproszę swoją córkę studentkę o wypożyczenie książki z biblioteki.Jutro leci po wpis na UW.
Pozdrawiam:)
To żart?
2 Lipca, 2013 - 23:23
UW, działające często jak sobie życzy GW - przy czym związki towarzysko-organizacyjno i co tu ukrywać: etniczne, między obiema tymi instytucjami, wydają się być faktem - miałaby posiadać "Kulturę krytyki"? Chyba w księgozbiorze zastrzeżonym:)))
J23, dowiemy się jutro:)
3 Lipca, 2013 - 00:46
W innym komentarzu wskazujesz empik jako poprawne miejsce, które jednak wystawiło na półki niepoprawną książkę.
W nawiązaniu to tego, przypomnę, że i Mein Kampf trafił onegdaj na półki tej sieci:)
Pozdrawiam
J23, pozycja figuruje w zbiorach:)
3 Lipca, 2013 - 11:13
Jest jeden egzemplarz, ale w chwili obecnej wypożyczony i przetrzymywany...
Andrzej A: Dobrze ujęte
3 Lipca, 2013 - 00:01
A gros "prawicowców" w destrukcyjnych działaniach będzie widziało lewackość, komunistyczność itp, ale nigdy etniczność, no chyba, że to jest etniczność niemiecka, rosyjska, może czeska - NIGDY żydowska. Ta jedna etniczność - jak zdaje się sądzić duży odsetek "prawicowców", a przynajmniej tak wynika z ich pisania - nie ma żadnego wpływu na kreowanie i karmienie antypolskich uprzedzeń.:)) To tylko - wg nich - skutek nieetnicznej lewackości:))
Czy mnie to dziwi? Już przestaje - tak działa nie tyle nawet zastraszenie (bycie "złym antysemitą" może rodzić bardzo nieprzyjemne konsekwencje dla złego antysemity:), co tresura. Przecietny leming pewnie słyszał/czytał słowo "antypolonizm" ze 100-500 razy w życiu. Przeciętny "prawicowiec, który za żadne skarby nie chce być antysemitą" pewnie z 5 tys. razy, interesuje się wszak polityką. Słowo "antysemityzm" z lewa i prawa, z góry i z dołu, z filmu i nie filmu, przeciętny leming i "prawicowiec" słyszeli/czytali znacznie częściej. 100 tysięcy razy? 200 tysięcy? Może 500 tysięcy. I to w najróżniejszych kontekstach.
"Wiedzą" więc ci wytresowani (to im wbito), że tzw. "szukanie Żydów" (czyli opinia, że
a)wśród "elit" w tym także wśród osób sprawujące funkcje wybieralne, są osoby z pochodzeniem żydowskim, które:
b) to ukrywają, a przynajmniej nie epatują tym; przy czym:
c) te pochodzenie może mieć wpływ na ich poglądy i działania polityczne, no i
d) warto więc o tym wiedzieć - szczególnie jeśli mamy ocenić wypowiedzi takiego kogoś, albo podjąć decyzję co do poparcia w wyborach, w zakupie jego publicystyki itd) może być nie tylko szkodliwe i przykre dla osoby "szukającej" (czyli wyrażającej powyższą opinię). Wytresowani "wiedzą" też, że takie "szukanie" to tzw. obciach:), że to przykład prymitywizmu, głupoty. A oni nie chcą być "prymitywnymi prawicowcami", chcą być "fajnymi prawicowcami, a więc takimi nieskażonymi antysemityzmem":))
PS Fenomen żydowski MacDonalda był w hiperpoprawnym empiku. Może więc i Kultura krytyki znajdzie się poza księgarniami wysyłkowymi.
Re: Czyja jest Polska?
2 Lipca, 2013 - 22:28
A ja daję (10) i uważam, że tekst nie jest na poziomie sentymentalno-infantylnym i wcale nie powiela obiegowych, czy też prasowych prawd.
Dodatkowo tekst jest taki propolski. A ja lubię właśnie takie teksty. Czuję wtedy, że nie jestem sam.
Pozdrawiam
Polak2013
Polak nie pyta ilu jest wrogów, tylko gdzie oni są!
Polak nie pyta ilu jest wrogów, tylko gdzie oni są!
matka trzech córek,
2 Lipca, 2013 - 22:57
ma Pani ciekawy i ciepły styl pisania.
Każdy tekst oceniam na 10.
Pozdrawiam :)
Re: Bo my, Polaku...
2 Lipca, 2013 - 23:09
Tak, słyszymy szum orlich skrzydeł i upojeni nim dajemy się robić w konia. No bo nie dajemy się? Dajemy.
Tu trzeba przytomności, trzeźwego rozeznania sytuacji i spojrzenia szerszego, i o to pewnie chodziło Andrzejowi.A.
Proxenio, nie brak nam przytomności i trzeźwego osądu sytuacji
2 Lipca, 2013 - 23:30
Niewiele jednak można zdziałać, kiedy ma się ograniczone możliwości, brak wsparcia i silny, frontalny atak przeciw sobie.
O mądrość naszego narodu jestem spokojna, bo jak mówi Konfucjusz:
Trzy są sposoby zdobywania mądrości. Pierwszy to refleksja -to najbardziej szlachetny, następnie naśladowanie - jest on najłatwiejszy, a trzeci to doświadczenie - najbardziej gorzki ze wszystkich.
Pozdrawiam:)
Napisałaś: "O mądrość
2 Lipca, 2013 - 23:51
Napisałaś:
"O mądrość naszego narodu jestem spokojna"
A ja nie jestem o tę mądrość spokojna, a nawet jestem niespokojna, bo ograniczamy się do upajania się szumem skrzydeł albo odczuwamy satysfakcję po użyciu paru słów, jak "gudłaj" i "czosnkowy", po czym ulżywszy sobie idziemy lulu-spać. Obawiam się, że to jest ta nasza mądrość.
Czytać, kształcić się. Narzekamy, ze z nas chcą zrobić siłę roboczą. W dużym stopniu sami ją z siebie robimy. Kto z wsłuchanych w szum skrzydeł chce, żeby jego dzieci poza zdobyciem "dyplomu" (cudzysłów nieprzypadkowy) naprawdę coś jeszcze wiedziały? O sztuce, muzyce klasycznej, literaturze? O filozofii? Czy traktują to jako rzecz absolutnie niezbędną? Wątpię, bo to przecież "niepraktyczne". Czy chcą, żeby stanowiły rzeczywistą inteligencję, zdolną w rozmowie dotrzymać pola innym, tym wybranym?
Nie dajmy się usypiać szumem skrzydeł.
Proxenio, mnie "szum skrzydeł" nie uśpił
3 Lipca, 2013 - 00:21
Wręcz przeciwnie, czuwam w bojowym pogotowiu i w pełnym rynsztunku, pilnie obserwuję ruchy wroga:)
Tak się też składa, że ci wszyscy, którzy "słyszą szum skrzydeł, tętent koni i brzęk szabel", zazwyczaj i na dźwięk werbla stają, gdy przychodzi potrzeba.
Poczytaj komentarze na youtube pod patriotycznymi pieśniami naszych Bardów. To są głosy Polaków - młodych i świadomych.
Sztuka, muzyka klasyczna, literatura, filozofia...:)
Uśmiecham się, bo każda z tych dziedzin mieszka w moim domu:)
Pozdrawiam:)
Re: Proxenio, mnie "szum skrzydeł" nie uśpił
3 Lipca, 2013 - 17:07
To Twój dom jest jednym z nielicznych.
Wracam do wykształcenia tzw. inteligenckiego. Kiedyś architekt, matematyk czy lekarz był oczytany, umiał odróżnić Mozarta od Mendelssohna, a architekturę renesansową od barokowej. Bez tego byłby prostakiem z dyplomem. Nawet jeśli mu to nie pomagało w pracy, bo liczyły się kwalifikacje, to przenosił pietyzm dla kultury na dzieci, a dzieci przenosiły na wnuki.
Co przeniosą w przyszłe pokolenia nasze dzieci i wnuki? O czym można będzie z nimi jako dorosłymi porozmawiać? Jaka będzie Polska? Taka - intelektualnie - na zmywak?
Piszę to wszystko z ogromną goryczą, bo w znanych mi rodzinach żydowskich dzieci uczą się muzyki, nut (a nie gotowych chwytów na gitarze), księgozbiory są imponujące i takież zamiłowanie do książek. Może także dlatego patrzą zgóry na większość z nas? Że nie ma o czym rozmawiać, nie ma wspólnych pasji? Kiedyś tak nie było, była polska inteligencja. Teraz są niedobitki.
Kiedy czasem sugeruję dużo bogatszym ode mnie ludziom kupno jakiejś książki, to często widzę puste spojrzenie. Wydać na książkę? To nieekonomiczne. Mam trochę znajomych Żydów. Bardzo oczytani, w domu zatrzęsienie książek, czasem kosztem remontu mieszkania, no bo jak go przeprowadzić, kiedy nie ma dostępu do ścian? Jedna z nich powiedziała kiedyś, ze kiedy wchodzi do jakiegoś domu i widzi pełno książek, to wtedy czuje się w tym domu bezpiecznie. Nie dopytywałam się, dlaczego. Może ma już odruch, że to muszą być swoi?
Musimy przenieść kulturę wysoką w przyszłość, nie dać jej zginąć, nawet jeśli nie daje akurat chleba. A może właśnie by dała? Opowiadano mi, że młody człowiek dostał dobrą pracę, bo rozpoznał na rozmowie kwalifikacyjnej obraz na ścianie i rozgadał się na temat malarza z szefem, który też tego malarza lubił. Szefem-obcokrajowcem zresztą.
C.d. w następnym komentarzu, żeby nie wyszła niestrawna cegła.
zapowiedziany c.d.
3 Lipca, 2013 - 17:09
Czasem zaglądam do sklepów z muzyką klasyczną (oferta coraz uboższa, ale to też o czymś świadczy: brak zainteresowania). Ludzi mało, a z dziećmi prawie wcale. Nie, przepraszam, widziałam z dzieckiem rodzinę francuską i chyba czeską. Polską - kiedyś, kiedyś, dawno.
(Można powiedzieć, że są sklepy internetowe. Ale w internecie trzeba wklepać coś konkretnego, a w sklepie zwykłym można zobaczyć coś, czego sami nie szukalibyśmy. Albo choćby tylko popatrzyć i z westchnieniem wrócić do domu.)
Bardzo mnie to wszystko boli, stąd moje może przykre słowa, bo z bezsilności. Jakie będzie polskie społeczeństwo niebawem?
Kultura wysoka wcale nie jest nieprzydatna w karierze zawodowej. Weźmy sportowców wyczynowców. Na przykład miotacz trenuje sporty wydawałoby się całkiem w jego dyscyplinie nieprzydatne, ale trener wie, że wspomagają jego umiejętności.
Uważam za zbrodnię na społeczeństwie wczesne uzawodowianie młodzieży (klasy profilowane), wypuszczanie wąziutko przygotowanych niedouków, bez szerszych horyzontów i materiału do głębszej refleksji.
Ojej, ale nawypisywałam, ale to bardzo bolesny dla mnie temat. Będziemy rzemieślnikami: rzemieślnikami-ekonomistami, rzemieślnikami-lekarzami, rzemieślniczą masą w sam raz do zarządzania i traktowania z góry. Okropnie będzie żyć w takim społeczeństwie tym niedobitkom, którzy "rzemieślnikami" nie będą. Chyba że to zagrożenie zrozumiemy i coś z tym zrobimy.
Tak Ci, Autorko, wlazłam w wątek, nie miej mi tego za złe, ale wg mnie to bardzo poważne zagrożenie, niedoceniane.
Proxenio, może nie jest aż tak źle z nami?
3 Lipca, 2013 - 18:40
Czy podejrzewałabyś mnie o takie hobby? A jest nim od paru ładnych lat:)
Oto mój tekst na temat, który mnie bardzo interesuje:
Kometa Bieli na ławie oskarżonych
„Płomienie, które pożarły dużą część Chicago, miały niespotykany charakter i wywoływały wyjątkowe efekty. Całkowicie stopiły najtwardsze materiały budowlane, wcześniej uważane za ognioodporne. Żelazo, szkło, granit zostały stopione w groteskowe zlepki, jakby zostały włożone do pieca hutniczego. Żaden materiał nie zdołał się oprzeć temu podmuchowi.”
Jednym z wielu astronomów, którzy na tę kometę zwrócili uwagę, był Czech - Józef Morstad. Dokonał tego w 1820 roku i przypuszczając, iż należy ona do krótkookresowych, a swoją orbitę obiega w około sześć i pół roku (6,6), przewidział jej powrót na jesień 1826 r. Powiadomił o tym swojego przyjaciela - astronoma amatora - Wilhelma Bielę, który jako pierwszy opisał zaobserwowaną kometę obliczając jej orbitę i według ówczesnych przepisów, nadał jej tym prawem swoje nazwisko.
Charakterystyczną cechą krótkookresowych komet jest to, że stosunkowo często, regularnie wędrują ku słońcu, ponieważ jako przechwycone przez planety olbrzymy, podporządkowane im, podążają wyznaczonym przez nie nowym torem. Wilhelm von Biela, swoimi obserwacjami powracającej komety, udowodnił tezy astronomów.
Inny z astronomów - Francuz M. Damoiseau, obliczając tor Bieli, spostrzegł jednak coś więcej. Z niepokojem zauważył, że kometa przetnie orbitę Ziemi w miejscu, w którym nasza planeta znajdzie się w podobnym czasie, czyli w październiku 1832 roku. Powiadomiona o tym fakcie opinia publiczna wstrzymała oddech.
Szczęśliwym trafem jednak do kraksy nie doszło, bowiem Ziemia znajdowała się o jeden swój obrót dalej, względem przecinającej jej drogę Bieli. Dzielił je od siebie miesiąc, czyli 32 tysiące kilometrów.
W 1839 roku usytuowanie Bieli było na tyle niedogodne, że uniemożliwiło to jej obserwacje. Zrewanżowała się astronomom w dwójnasób, podczas następnego przelotu w 1946 roku.
Kiedy zauważono ją 26 listopada, nic nie zapowiadało tego, co nastąpi. Kometa zachowywała się jak typowy obiekt tej natury. 29 grudnia 1845 roku dwaj amerykańscy obserwatorzy: C. Herrick i Francis Bradley, zaobserwowali tuż obok głównego obiektu, pojawienie się kolejnego o mniejszej wielkości.
13 stycznia 1946 roku dyrektor Obserwatorium Marynarki Wojennej USA Mathew Fontaine zauważył oba obiekty znajdujące się w znaczniejszej już odległości od siebie.
Na oczach obserwatorów Biela rozpadła się na dwie części, z których każda stała się jakby samodzielną kometą z jednakowymi charakterystycznymi cechami. Pierwszy raz w dziejach dokonano obserwacji takiego zjawiska.
Rozpoczęły się dysputy na temat możliwych przyczyn takiego zachowania komety Bieli. Wykluczono wpływ Słońca, jako że obiekt znajdował się w znacznej odległości od niego. Przypuszczono, iż sprawcą mógł być Jowisz, którego kometa mijała w 1841, a tylko usytuowanie obu fragmentów względem Ziemi, uniemożliwiło zaobserwowanie podwójności.
Ostatni raz widziano obie części komety w 1852 roku. Odległość, która je dzieliła, wynosiła 2 miliony kilometrów. Chociaż z uwagą doszukiwano się jej śladów w okresach kolejnych: w 1859, 1866, to nigdy już nie zdołano zobaczyć podwójnej komety Bieli.
Żyjący w owych czasach austriacki astronom Edmund Weiss ze szczególną uwagą przyglądał się zjawisku meteorów. Wysunął tezę, że można odróżnić od siebie źródła pochodzenia tak zwanych „spadających gwiazd”.
Zaobserwował, iż nie należy łączyć pojedynczych „spadków” meteoroidów, przemierzających własną drogą Układ Słoneczny, z tymi resztkami materii, które komety pozostawiają na swoich orbitach. Cząsteczki te, z różnymi prędkościami wędrują wokół Słońca, tworząc specyficzny strumień gubionej przez kometę materii.
Kiedy cząstka meteoroidu wpada w ziemską atmosferę, jej żywot jest dramatyczny, a efekt zjawiska widowiskowy. Spalające się podczas silnego tarcia okruchy na krótko rozjaśniają niebo, co romantyczni obserwatorzy zwą „spadaniem gwiazd”.
Weiss zwrócił uwagę na różnicę, którą stanowi ilość spalających się okruchów podczas obserwowanych zjawisk meteorowych. Wyznaczył orbity poszczególnych komet, w tym Bieli i wskazał na roje meteorów podążające tą drogą. Uznał, że kiedy orbita Ziemi przecina się z węzłami orbit komet, to zwykle o określonym czasie i miejscu, zachodzi zjawisko ściągania w atmosferę ziemską tych spośród kometarnych resztek, które znalazły się na jej drodze.
Jako miejsce dla ewentualnych pozostałości po rozpadzie komety Bieli, które można by zaobserwować z Ziemi wyznaczono konstelację Andromedy.
Edmund Weiss, poparty uznaniem innych astronomów, wyznaczył datę ukazania się roju meteorów, po macierzystej komecie zwanych Bielidami, a z racji umiejscowienia - Andromedydami. Spodziewano się ich jesienią 1872 roku.
Istnieje też teoria zaprzeczająca wersji jakoby kometa Bieli pojawiła się w 1852 roku, a zjawisko, o którym za chwilę, nie było przewidywane i zaskoczyło astronomów. Po raz czwarty z rzędu, wyczekiwać miano pojawienia się komety.
To, co ujrzano na niebie wieczorem 27 listopada 1872 roku przeszło do historii. W ciągu jednej minuty spadało około stu meteorów, a efekt by tak widowiskowy, że pojawiły się liczne ryciny, przedstawiające ten szczególny rodzaj fajerwerków nazwany „radiantem”.
Szybko przeanalizowano znane z literatury opisy rojów meteorowych i dowodzono, iż kometa Bieli, oraz jej liczne roje, są pozostałością po jakiejś dużej, starej komecie, która już w przeszłości zdobiła gwiazdozbiór Andromedy swoimi meteorami.
Z czasem ich obfitość malała, a Biela popadła w zapomnienie. Uwagę astronomów przyciągnęły inne komety, a następnie, sukcesy w dziedzinie odkrywania coraz to nowych tajemnic kosmosu.
Dociekliwi badacze dziejów, sięgają często do kronik z dawnych lat, by przyjrzeć się zapisanym w nich wydarzeniom z pozycji współczesnej wiedzy. Zwłaszcza wszelkiego rodzaju ciekawostki i niewyjaśnione nigdy dotąd zjawiska, inspirują niejednego naukowca, do ponownego zmierzenia się z ze starą zagadką.
Współczesne możliwości dają do rąk ludzi nauki oręż, który umiejętnie wykorzystany, pozwala wyjaśnić niektóre tajemnice przeszłości.
Do takich zagadek zaliczano ogromny pożar Chicago 8 października 1871 roku. Po niezwykle upalnym lecie, które wysuszyło doszczętnie tę część Stanów Zjednoczonych, jesień nie przyniosła ulgi, a powietrze zdawało się nie zawierać ani odrobiny wilgoci. Bliskość jeziora Michigan, która zwykle wywiera znaczny wpływ na mikroklimat okolic, wtedy zdawała się nie mieć żadnego znaczenia.
Jednocześnie w trzech stanach: Wisconsin, Michigan i Illinois, wybuchły nagle dziwne i przerażające pożary. Nikt wcześniej nie spotkał się z podobnymi do obserwowanych zjawiskami. Ogromne, porośnięte lasem połacie ziemi, w jednej chwili zajęły się pożogą, która zdawała się spływać z nieba pod postacią ognistej trąby powietrznej. Spłonęło 4800 kilometrów kwadratowych lasu.
Ludzie umierali tam, gdzie zastał ich ogień, bądź trujące wyziewy towarzyszące zjawisku. Zginęło około dwa tysiące mieszkańców, a wielu poparzonych zmarło później na skutek odniesionych ran.
Świadkowie, którzy przeżyli koszmar, opowiadali o „wielkich, przetaczających się kulach ognia, strzelających seriami płomieni”. Podkreślali siłę z jaką huragan ognia zmiatał z powierzchni ziemi wszystko, co napotkał po drodze, a tempo posuwania się ściany płomieni było w ich odczuciu - zawrotne. Po przejściu ognia, pozostawały tylko sadza i popiół.
W Chicago płonęło wszystko. Niewyobrażalnie wysoka temperatura topiła granit, szkło i żelazo. „Ateński marmur spłonął jak węgiel”.
Straty w mieście były olbrzymie. Sto dwadzieścia pięć tysięcy ludzi pozostało bez dachu nad głową, a straty materialne oszacowano na sto pięćdziesiąt milionów dolarów.
Chcąc w sposób logiczny i bezemocjonalny wyjaśnić przyczynę pożaru, oskarżono o sprawstwo krowę imć pani O’Leary.
Zwierzę to miało jakoby potrącić kopytem stojącą na podłodze lampę naftową i tym sposobem spowodować kataklizm. Osoba pani Catherine O’Leary, budziła kontrowersje przez wzgląd na jej emigracyjne pochodzenie i poglądy religijne.
Po krótkim czasie jednak, dziennikarz, który opisał przyczynę, przyznał się do kłamstwa. Docelowo, podpalacza nie ustalono, choć usiłowania trwają do dzisiaj.
W 1882 roku, znalazł się człowiek; kongesmen z Minnesoty - Ignatius Donnely, który zwrócił uwagę na dziwne zjawiska, które towarzyszyły pożarowi i on, jako pierwszy, określił winnego, wskazując niebo.
Dużo wszak mówiło się wówczas o nietypowym zachowaniu komety Bieli, a jej wcześniejszy rozpad, wskazujący na silne procesy zachodzące w samej komecie, dawał do myślenia. Swoje rozważania zawarł w książce pt. „Ragnarok”. Jego teorie nie wzbudziły jednak większego zainteresowania.
Po wielu latach, podobne zdanie wyraził też, znacznie bardziej autorytatywny przedstawiciel owej teorii. Znany w naukowym świecie, członek American Institute of Aeronautics and Astronautics - fizyk - Robert Wood, wypowiedział swoją opinię podczas wystąpienia na konferencji naukowej w 2004 roku.
Według niego: „spadające z nieba kule ognia” o „niebieskich płomieniach”, świadczyły o obecności, znanego już składnika komet - metanu. Poparł hipotezę, o istotnym udziale komety Bieli w największym pożarze, jaki dotknął Stany Zjednoczone.
W świetle najnowszych odkryć kometarnych, gdzie wiadomo już doskonale, z jakiej materii utworzone są te ciała kosmiczne, zapewne dr Wood utwierdzi się w swojej wersji wydarzeń.
Można mieć obawy, że dla Ziemian - nie jest to niestety dobra wiadomość.
Autor: Klio
Komentarz autora:
źródła: Stanisław Brzostkiewicz, Komety - ciała tajemnicze ,,Od gwiezdnego pyłu do planet” ,,Comet Biela and Mrs. O’Leary’s Cow" w przekładzie dokonanym przez polskich tłumaczy z grupy QFG - edytorów blogu PRACowniA. www.komety.republika.pl/ www.news.astronet.pl/news
Licencja artykułu:
Ten artykuł opublikowany został na licencji:
Więcej o tej licencji
Autorko, piszę z opóźnieniem
4 Lipca, 2013 - 17:25
Wczoraj odkładałam przeczytanie (uważne!) na potem, a potem zrobiło się późno :-(
Ciekawy temat, słyszałam o tym. Podobnych "kosmicznych" wydarzeń mogło być w historii więcej, tylko nie było takiego zaludnienia ani takiej komunikacji międzyregionalnej.
Wbrew moim skrupułom, moje poprzednie komentarze były jednak na temat (w każdym razie miały być), chociaż okrężnie (całkiem niezamierzenie).
Właśnie niedługo skończę tę książkę McDonalda. Czyta się ją powoli, bo psychologiczno-socjologiczna terminologia naukowa, drobny druk itd., ale muszę niedługo oddać. To jest trzecia albo czwarta jego książka na ten temat. W Polsce ukazała się też jego "Fenomen żydowski. Ze studiów nad etniczną aktywnością", ale tej nie znam.
Tak Proxenio, Kosmos to fascynujący temat
4 Lipca, 2013 - 20:23
Śledzę doniesienia na temat budowy planet i komet, bo przez długie lata świadomość ludzi była niewielka.Ostatnio, nauka rozwija się skokowo.
Popatrz na Marsa - miał być suchy jak pieprz, a tu nagle woda, czyli minerały uwodnione. Skład skał marsjańskich bogatszy, podobnie rzecz się ma z Księżycem.
A komety? Nawet nie chcę zaczynać, bo nie skończę:))
Książkę McDonalda zdobędę i przeczytam. U mnie "słowo droższe pieniądza":)
Teraz jestem w trakcie oglądania świetnego filmu. Rosyjski obraz - prawie jak baśń, ale dotyka problemów aktualnych i bolesnych także u nas.
Polecam: Мы из будущего
http://www.youtube.com/watch?v=ohTXfjywxOA
Serdecznie pozdrawiam
@ Matka Trzech Córek
2 Lipca, 2013 - 23:13
1. Dobre streszczenie tej książki
http://prawica.net/33972
2. Jeden z rozdziałów
http://www.bibula.com/?p=67846
This world is totally fugazi.
Andrzej.A
Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A
Andrzeju, przeczytałam ,ale...ja to wszystko wiem
3 Lipca, 2013 - 00:02
Nasi rodzimi autorzy piszą o tym od lat. Teksty Nowaka,Pająka, Wolniewicza są ogólnie dostępne i tym cenniejsze dla mnie, że pochodzą spod pióra rodaków, którzy mają niemal "namacalne" dowody na to co piszą w sprawach Polski.
Międzynarodówka powstała na długo przed rewolucją październikową i dzisiaj nie jest to już żadną tajemnicą.
Czasy po "wyzwoleniu":
Biuletyny IPN, zawierają nawet dowcipy z lat powojennych w stylu"My im wagon węgla, a oni nam dwa wagony Żydów".
W swoim tekście skupiłam się na kwestii, która od dawna mąciła mój spokój. To moralna odpowiedzialność za decyzje podjęte wbrew interesom kraju, które sprawiły, że nasza ojczyzna stała się także domem dla Żydów.
I nie myślę tu o "inżynierach" projektu przejęcia, zawłaszczenia, skolonizowania świata dla celów owianych "tajemnicą", ale o zwykłych, prostych, biednych Żydach, co do których trudno by było znaleźć jakiekolwiek zastrzeżenia.
Byli obywatelami Polski. Od wieków nimi byli.
Tu się rodzili, tu umierali, a o wielkich planach "inżynierów" nie mieli bladego pojęcia.
Jak napisał jeden z przesiedlonych do Izraela, pochodzący z mieszanej - polsko-żydowskiej rodziny człowiek:
"Dwie mam ojczyzny, a obie nie moje
W jednej jestem Żydem, w drugiej jestem Gojem"- cytowałam z pamięci, przepraszam, jeśli pomyliłam tekst.
Pozdrawiam
Re: Andrzeju, przeczytałam ,ale...ja to wszystko wiem
3 Lipca, 2013 - 00:26
To zalinkowane pewnie akurat wiesz, ale streszczenie nie zastąpi książki (nieprzypadkowo ma taką objętość), podobnie jak nie zastąpi jej jeden rozdział - znowu tylko dotyczący Polski i zawierający rzeczy dla nas oczywiste. Trzeba przeczytać całą książkę. Wtedy napisałabyś pewnie inny tekst niż ta główna notka.
Re: Andrzeju, przeczytałam ,ale...ja to wszystko wiem
3 Lipca, 2013 - 00:31
Żydzi pojawili się w Polsce w okresie od XI do XIII wieku. Wtedy to zostali wygnani z zachodu. Z Anglii, Hiszpanii, Francji (mniej), z Niemiec, z Czech, z Holandii, ale i z krajów skandynawskich. Stanowili wygodną dla króla i szlachty przeciwwagę dla przeważnie Niemieckiego mieszczaństwa.
Potem było różnie.
Dobrze jest to opisane w książkach Ignacego Schippera. Czyli, że na przykład, owszem, pogromy w Polsce się zdarzały, ale wtedy, gdy mieszczanie trochę za bardzo się zadłużyli u Żyda i trzeba było coś z tymi kwitami zatachlować. Schipper jest pod tym względem wiarygodnym źródłem, bo sam był Żydem, niestety zginął w 1943 w Treblince.
Jeśli się uważnie czyta Schippera, to dochodzi się do wniosku, że Żydzi się powoli polonizowali, przechodzili na wiarę katolicką. Był to powolny proces, ale jednak kierunek był jeden.
Równie pomocną książką jest książka Romana Kafla "Spotwarzona przeszłość" oraz Douglas Read "Kontrowersje Syjonu".
Ja czytałem w takiej kolejności: Koneczny, Kafel, Read, MacDonald. Schipper traktuje bardziej o gospodarce - rzecz nie do dostania, ale jak masz ochotę to Ci prześlę - daj znać na PW.
Reszta autorów jest jawnie w sieci w pdf-ie i/lub jako strony do przeczytania - Kafel i Read.
O tych, jak to Ty mówisz "inżynierach" to dobrze pisze Kafel, ale on ich nazywa "funkcjonariuszami".
Jako ciekawostkę można dodać, że podczas Potopu Szwedzkiego z samej Litwy wyjechało do Amsterdamu 3'000 (trzy tysiące) milionerów.
This world is totally fugazi.
Andrzej.A
Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A
Re: Andrzeju, przeczytałam ,ale...ja to wszystko wiem
3 Lipca, 2013 - 00:47
Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A
@matka trzech córek
2 Lipca, 2013 - 23:33
Może i nad zbyt infantylnie potraktowano "podmiot" rozważań , można by i odnieść takie wrażenie , że autor starał się tak pokierować swą narracją by przypadkiem owego "bliźniego" szczególnie nie .... "urazić" /skopać/.
Tak to odebrałem , ale i tak tekst wyraźnie wskazuje z "kim" tak naprawdę mamy do czynienia a nade wszystko , może i nieco po "opłotkach" , odkrywa "warstwa po warstwie" istotę problemów dotyczących relacji tych jakże odmiennych , tak kulturowo jak i mentalnie środowisk . Obu tych diametralnie różniących się nacji - polskiej i żydowskiej ...
Znakomitym merytorycznym uzupełnieniem tekstu źródłowego Autorki okazały się komentarze blogera Andrzeja A.
Tekst niezwykle potrzebny i jak najbardziej na czasie ...
pozdrawiam
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Andruch z Opola
http://andruch.blogspot.com
-----------------------------------------
Andruch z Opola
]]>http://andruch.blogspot.com]]>
Andruch, jako odpowiedź zacytuję swój własny tekst, sprzed paru
3 Lipca, 2013 - 00:34
Gość w dom - Bóg w dom
elzbieta23, 31 Marca 2011, 17:26
Światowy Kongres Żydów odżegnał się od wypowiedzi swojego członka - Menachema Rosensafta.
Dramatyczny w wymowie apel o bojkot dla Polski, pozostawił jednak niesmak i ogólne poruszenie w narodzie.
Podniosły się tu i ówdzie głosy protestu, nawoływanie do rewanżu w postaci bojkotu izraelskich towarów, a także, co już nie jest błahostką: wezwanie do opuszczenia Polski przez żydowską mniejszość narodową.
Sekretarz generalnego Światowego Kongresu Żydów - Michael Schneider, nie woła o bojkot, ale delikatnie nalega, na wykonanie zobowiązań powziętych wobec swoich rodaków.
Żydzi słyną z umiejętności rachowania i z łatwością wyliczyli kwotę, która ma pokryć wszelkie straty materialne, wynikające z utraconych podczas wojny i w latach następnych, majątków żydowskich na terenie Polski.
65 miliardów dolarów amerykańskich, to zadłużenie główne. Mowa jest także o odsetkach za zwłokę, a to już podniesie kwotę do ok. 100 miliardów dolarów i oby na tym się skończyło, bo jak dojdą odsetki karne, to kto wie, czy wystarczy nam majątku narodowego na wykupienie się z pęt zadłużenia.
Takie pęta, jak każde inne, są symbolem niewoli. Wiedzą o tym dobrze wszyscy, którzy połakomili się na apartamenciki skredytowane na dziesiątki lat. Okowy zadłużenia trzymają w niemocy, pozbawiają inicjatywy, uzależniają każdy racjonalizatorski pomysł dłużnika od woli wierzyciela. To w jego gestii leży akceptacja dla wszelkich, poważniejszych dla budżetu rodziny, planów.
Uważam, że należy oddać Żydom to, co się im należy. Powinna powstać specjalna komisja, składająca się z osób wiarygodnych dla społeczeństwa polskiego, czyli nieuzależnionych i nieskoligaconych z narodem żydowskim, poprzez pochodzenie, czy związki małżeńskie.
Komisja ta, winna poddać dokładnej weryfikacji każde, zgłoszone roszczenie majątkowe. Czym różniłoby się działanie tej komisji od sądów, które już zajmują się badaniem wniosków reprywatyzacyjnych?
Postępowanie komisji, dotyczyłoby badania zasadności wniosków, w świetle dostępnej nam dzisiaj wiedzy o faktach - okolicznościach, prowadzących do pozyskania posiadłości.
Weryfikacja taka, jest na przykład możliwa wszędzie tam, gdzie obowiązywało prawo de NON TOLERANTIS JUDAEIS. Istnieją zapiski metrykalne, rejentalne i inne źródła, dzięki którym, łatwo można będzie ocenić konkretną własność i sposób jej uzyskania. Jaki wpływ na realną wartość takiej majętności miał wskazany żydowski właściciel?
Istnieje wykaz 1600 majątków zlicytowanych przez zaborców po Powstaniu Styczniowym. Ich cena często była zaniżana i istnieje przeświadczenie, że wpływ na to mieli handlarze nieruchomości o żydowskim pochodzeniu. Pomijając padające tu i ówdzie zarzuty o kolaborację z zaborcami, która to, miała ułatwiać takie transakcje, można skupić się wyłącznie na analizie wyceny danej posesji.
Jeśli zaistniałyby podstawy do domniemania o wątpliwej rzetelności przeprowadzonej niegdyś licytacji, majątek taki, powinien zostać zrekompensowany tylko symbolicznie.
Dokonałaby się przy tej okazji, pewnego rodzaju namiastka sprawiedliwości społecznej.
Kolejne, zawłaszczone przez Państwo mienie, to zakłady przemysłowe. Tu również, pełne pole do działania, powinna mieć, sprawiedliwie oceniająca komisja weryfikacyjna. Nie przewiduję większego kłopotu z uzyskaniem wiedzy, czy dany fabrykant uczciwie płacił podatki w Polsce, a swoich "tubylczych" robotników wynagradzał stosownie do ich pracy i zaangażowania.
Wątpliwości może wzbudzić powszechna w latach przedwojennych i wcześniejszych, atmosfera zrywów proletariackich, z hasłami o godniejsze niż "głodowe" wynagrodzenie za płacę.
Rekompensaty, z potrąceniem zaległych należności, kosztów remontów, podatku od gruntów, można by wypłacić w ratach o dogodnej dla Polski wysokości.
Bez wahania i bez zwłoki, wypłacić należy odszkodowania wszelkim rzemieślnikom i drobnym sklepikarzom, bo tu, nie o fortuny chodzi, ale o zwyczajny, "ludzki" dorobek życia. Warunkiem, powinien być tylko bezpośredni kontakt ze spadkobiercami takich obywateli polskich żydowskiego pochodzenia. To głównie ich starczą niedolę wskazuje Rosensaft, upominając się o odszkodowania dla wszystkich petentów.
Jan Tomasz Gross, na którego wiedzę powołuje się Rosensaft, w swoich Złotych Żniwach wspomina o wyłudzeniach, jakie miały miejsce, podczas ukrywania się Żydów w polskich domach. Zapewne, w poczet należności odszkodowawczych, policzono te spośród pożydowskich domów, które jako zapłata za przechowywanie, trafiły do Polaków. Można wszak podważyć takie "darowizny", prawda, panie Gross? Argumentem zaistniałego przymusu, można łatwo cofnąć taką decyzję.
Biała Księga IPN "Wokół Jedwabnego" na wielu stronach zawarła wypisy z procesów, które toczyły się w pierwszych latach powojennych, a dotyczyły handlu pożydowskimi domami w Jedwabnem i innych miejscowościach. Niestety, panie Rosensaft, pierwsze skrzypce grali tam obywatele pochodzenia żydowskiego, a zarzuty dotyczyły poświadczeń nieprawdy i fałszowania dokumentów.
Już parę lat temu, pisałam o incydencie, którego byłam świadkiem. Rzecz miała miejsce w jednym z małych miasteczek na Podlasiu.
Przed posesję pewnej szacownej wdowy, zajechało auto z kilkorgiem zagranicznych gości. Przewodził im zażywny jegomość z plikiem papierów w ręku. Przestraszonej kobiecie przedłożył mapkę - plan, z zaznaczoną, jej, posesją, mówiąc, że jest to mienie żydowskie, a jako takie, winno zostać zwrócone spadkobiercom.
Kobieta, na szczęście, posiadała po ojcu, oryginalny, notarialny zapis z 1937 roku, w którym , czarno na białym, napisano, iż ten i ten- Żyd, sprzedaje oto , temu i temu- Polakowi, swój dom wraz z zabudowaniami gospodarczymi i działką. Podpisy notariusza i kilku świadków, w tym również żydowskich, wieńczyły dokument.
Okazany akt, nie wzbudził entuzjazmu. Zdenerwowani goście, opuścili teren posesji, zapowiadając swój rychły powrót. Z tego co mi wiadomo, nie doszło do kolejnych odwiedzin.
Kobieta miała szczęście, bo posiadała dokument, ale co z tymi, którzy swoje "papiery" potwierdzające prawo do własności, utracili na skutek działań wojennych, czy innych zdarzeń? Jak się obronią, kiedy trafią do nich oszuści podobni do opisanych?
Polska jest gościnnym krajem. Zawsze nim była i pewnie nadal będzie, tylko... tak na przyszłość... wyciągnijmy wnioski i gościnnie... użyczajmy.
Dzielmy się chlebem, dzielmy się niebem, ale ziemia... do Polski należy!
Re: Andruch, jako odpowiedź zacytuję swój własny tekst, sprzed p
3 Lipca, 2013 - 00:39
Polska, a własciwie PRL wypłacił odszkodowania zarówno wobec osób fizycznych, jak i prawnych. Wypłacano przez 20 lat, od 1962, a ostatnia transza została spłacona w styczniu 1982.
This world is totally fugazi.
Andrzej.A
Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A
Bardzo kocham swój kraj,
3 Lipca, 2013 - 01:15
Bardzo kocham swój kraj, serce mi pęka ze nic nie mogę zrobić.
foto: traffic optimiser
życzę Donaldowi Tuskowi tego samego co on życzy nam Polakom.
PS: bardzo bym się cieszył z dnia, kiedy go zobaczę za kratkami w wiezieniu dla bardzo niebezpiecznych przestępców.
ArchiwumX: jak my wszyscy, dlatego Polska nie zginie
3 Lipca, 2013 - 11:24
Ta "trójka"ze zdjęcia to symboliczna "pigułka".
Przedstawia ludzi rozkraczonych. Jedna ich noga tkwi w Polsce jako miejscu zarobkowania, druga w kraju bliskim sercu.
Pozdrawiam
"Nieliczni..."
3 Lipca, 2013 - 04:13
Moje osobiste obserwacje,świadome od lat 50-tych (jestem rowiesnikiem Polski Ludowej), kwestionują to okreslenie zarówno co do liczby, jak i co do "wtopienia się".
Mialem wielu kolegow żydow, szczególnie w liceum i potem na studiach. Większość z nich miala polskie nazwiska, ale nie byli bynajmniej "wtopieni", trzymali sie razem i tubylców traktowali zgóry. Niektorzy z nich wyjechali w 1968, bynajmniej nie wypędzani ale z wlasnego wyboru. Wiekszość została, nie wtapiając się, ale upodobniając do Polakow na zasadzie mimikry. To zresztą widać obecnie wyraźniej. Ponieważ nie sposob odmowić im inteligencji i przebiegłości, zajmuja obecnie miejsca zarówno w obozie rządzącym jak i na "prawicy", kontrolując całą scenę polityczną wedle swoich potrzeb. Tzw. demokracja sprawia, że żyjemy w teatrze cieni, będąc jego przedmiotem, a nie podmiotem we własnym kraju.
Pozdrawiam
cui bono
cui bono
Pozwolę sobie podać link...
3 Lipca, 2013 - 07:29
do stron redaktora Michalkiewicza. On wiele wyjaśnia w tonie żartobliwym.
http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2862
Synteticus, każdy z nas ma takich "znajomych", choćby z widzeni
3 Lipca, 2013 - 11:33
Poza tymi ze świecznika - synami i wnukami nadanych przez Moskwę ciemiężycieli, są jeszcze inni - zwyczajni.
Żyją pomiędzy nami. Stoją obok nas w kościołach. Tłoczą się w komunikacji miejskiej.
Ci najmłodsi, często, nawet nie wiedzą o swoich "korzeniach".
Żyją jak Polacy i dopóki tak będzie, nie znajdę w sobie niechęci dla nich.
Pozdrawiam
Polska ziemia staje się też ojczyzną Cyganów
3 Lipca, 2013 - 09:00
We Wrocławiu są dwa koczowiska ( podobno nie Cyganów a Romów ). Okazuje się , że nic z tym nie można zrobić. Trzeba zostawić ich w spokoju albo dać im mieszkania i pracę. W czasach gdy polski bezdomny jest zewsząd przeganiany gorzej niż pies ; przybyszom z Rumuni wszystko się należy. Polak nawet na własnej ziemi nie może sobie postawić slamsu ( tu podam przykład Waldka Deski , który zbudował sobie chatkę z desek ). Działkowcy będą wypędzani z ogródków działkowych a Romowie przyjeżdżają i zajmują sobie grunty gdzie tylko im się podoba. Jak mi nie wierzycie , że Polska nie dla Polaków a dla Romów i to wcale nie polskich tylko rumuńskich to poczytajcie artykuły o Romach na ; Gazeta Wrocławska. Pozdrawiam.
Konkubina po polsku
Hotel Raj
3 Lipca, 2013 - 09:58
Gdyby to bylo z polskimi napisami zamiescilbym w polecankach.
Tak wyglada typowe osiedle sprezentowane Cyganom, przepraszam Romom, po kilkunastu latach:
http://www.youtube.com/watch?v=aKtH1uBppXk
Identycznie wygladaja ich osiedla na Slowacji.
Konkubino, a jaki masz pomysł na "zniknięcie" Cyganów?
3 Lipca, 2013 - 11:44
W Auschwitz jest blok poświęcony tej nacji. Mnóstwo zdjęć w gablotach. Niemcy mieli z nimi problem. Dylemat nawet.
Kiedyś czytałam, jak SS odwiedziło tabor. Jego naczelny, ugościł pana oficera daniem - przysmakiem: jeż z ogniska, pieczony w liściu, ojej zapomniałam, kapusty, albo łopianu.
Esesman z obrzydzeniem odrzucił pieczyste.
Na Pradze Południe żyje wielu Cyganów. Ich dzieci chodzą do szkół. Nieraz widuję roześmiane gromadki, pomieszane rasowo. Nikomu to nie przeszkadza, nikogo nie dziwi.
Tak na marginesie: uwielbiam muzykę cygańską:)
Pozdrawiam:)
Ci Cyganie są obywatelami Rumunii
3 Lipca, 2013 - 11:52
Nie ma żadnych powodów, aby traktować ich inaczej niż jakiegokolwiek zagranicznego turystę.
Jedyne mądre wyjście to odwieżć ich do Rumunii
3 Lipca, 2013 - 14:58
Nie mam uprzedzeń rasowych. Tylko wściekam się , że w moim kraju władze , Polaka ustawiają za Ruskiem , Niemcem , Żydem , Cyganem... Nie trzeba być prorokiem , żeby przewidzieć co się stanie gdy roszczenia tych Cyganów zostaną spełnione ; zaczną przybywać do nas masowo , bo gdzie znajdą takich głupków co swoim od ust odejmą a dadzą obcym. Uważam , że na pomaganie obcym będzie czas jak zniknie głód i nędza Polaka. W telewizji , gazetach , plakatach ; polskie dzieci żebrzą o pieniądze na leczenie a władza szasta pieniędzmi na obcych. Pozdrowienia.
Konkubina po polsku
lombardy
3 Lipca, 2013 - 10:56
Od kilku lat obserwuję wysyp nowych lombardów. Co ciekawe, niejednokrotnie byłam świadkiem, gdy taki nowo uruchamiany punkt był fotografowany przez młodych pejsatych mężczyzn. Jeżeli oni nie są właścicielami to przynajmniej współwłaścicielami. Taki mały wycinek w skali makro. Ilu Polaków bieda lub inne okoliczności zmusiły do oddania rodzinnych precjozów to wiedzą tylko właściciele lombardów. Dopóki ekonomicznie nie staniemy na nogi tak długo będziemy zmuszeni do dzielenia się Polską.
PS. Wyjątkowo działa mi na nerwy logo Ruchu Odrodzenia Żydowskiego w Polsce, zaprojektowane /i zapłacone przez Zdrojewskiego/ na potrzeby prezentacji twórczości Yael Bartany na 54. Międzynarodowym Biennale Sztuki w Wenecji. Jest to nośne logo /orzeł w koronie dawidowej/, ale reprezentuje tylko pokraczny, wymyślony projekt artystki do zrealizowanego przez nią filmu "Mur i wieża". Jest to fikcyjne logo, fikcyjnego ruchu. Niestety często, przywołując ten znak, mylnie traktujemy to jako ruch rzeczywisty. Jest to niebezpieczne, ponieważ przyjmując narrację fikcyjnych bytów politycznych i halucynacji politycznej tracimy z pola widzenia rzeczywistość.
Ma, lombardy, parabanki, chwilówki... stare sprawdzone metody
3 Lipca, 2013 - 12:01
na szybki zysk. Tak działa żydowski interes.
Niestety, mają też naśladowców także w naszym narodzie. Te wszystkie grupy haraczowe, ci spece działający na "wnuczka"?
Kim oni są?
Czy myślisz, że ten handlarz padliną, z masarni pod Rawą Mazowiecką był Żydem, czy Polakiem?
Logo ma za zadanie "przyzwyczaić" polską opinię publiczną do takiego symbolu.
Flaga na której ten wizerunek widziałam, nie zawierała napisów. Nie pozostawiała wątpliwości.Szokowała, bo takie miała zadanie.
Tym bardziej, że wyeksponowana była pobliżu trasy, którą zmierzał Katyński Marsz Cieni.
Polscy żołnierze (rekonstruktorzy oczywiście), musieli miejsce to obchodzić łukiem, bo rozwieszone wokół "happeningu" taśmy, broniły przejścia.
To samo w sobie było upokarzające.
I jeszcze coś a'propos: http://medinatweimar.org/
Pozdrawiam
Re: Ma, lombardy, parabanki, chwilówki... stare sprawdzone metod
3 Lipca, 2013 - 12:56
Niech sobie Bartana sama promuje logo, nie ułatwiajmy jej tego. Fikcja niech się żywi fikcją, wprowadzając ją do obiegu sami nadajemy jej znaczenie.
Muszę to napisać.
3 Lipca, 2013 - 12:20
Kilka lat temu jechałam autobusem MPK (Kraków). Siedziałam zaraz przy drzwiach, na miejscu przy oknie. Czytałam książkę. Obok mnie usiadł właśnie taki młody mężczyzna. Jego kolega stał naprzeciw drzwi, trzymając się poręczy. Rozmawiali - bardzo głośno i już samo to wkurzało, przeszkadzało. A rozmawiali właśnie o precjozach jubilerskich i wielkiej kasie. Starałam się skupić na lekturze, ale w pewnym momencie usłyszałam słowa, które piły do jakiejś "instytucji", jak się wyrazili. I zaraz padło doprecyzowanie z ust tego, który stał: "Instytucji, której przedstawicielka siedzi za tobą..." (czyli za siedzącym obok mnie). Odruchowo zerknęłam do tyłu po skosie i zobaczyłam, że idzie o siostrę zakonną. A więc już wiedziałam, w jaką "instytucję" uderzają. No ale uderzanie w KK to dzisiaj, niestety, norma, więc samo w sobie zbulwersowałoby mnie ogólnie, że się tak wyrażę. Jednak w tym wypadku chodziło o konkretną osobę, jadącą sobie w autobusie. Te rozwydrzone bogate młodziki pozwalały sobie na tak bezczelny, głośny atak słowny i na osobę, i na Kościół. Zatrzęsło mną, ale nie zdążyłam zareagować (zresztą nie wiem, czy i jak bym zareagowała - no bo co mogłam zrobić?) na tę uwagę wobec owej zakonnicy, gdy usłyszałam ciąg dalszy zdania wypowiadanego przez owego oprycha: "...albo obok ciebie". Walnął więc i we mnie.
Nigdy nie zapomnę tego, co wtedy czułam.
Pierwsza myśl: "Skąd wie, że jestem katoliczką?". Aha, mam na palcu pierścionek-różaniec, a książka, którą czytam, to książka religijna. Następnie poczułam-zrozumiałam coś strasznego, zupełnie mi obcego i niechcianego. Zrozumiałam, skąd się bierze antysemityzm i jak smakuje. Broniłam się przed tym i nadal się bronię - bo wiem (nie tylko z lektury nt. BH, ale i z tego właśnie osobistego doświadczenia), że antysemityzm jest właśnie wzbudzany - przez samozwańczych reprezentantów Żydów i twórców oraz beneficjentów BH. I że służy im, a nie nam. Służy im naszym kosztem, nie mówiąc o cenie, jaką zapłacili zamordowani przez Niemców - nie doczekawszy się pomocy od tych, którzy dziś chcą na tym mordzie zarobić.
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
znam doskonale ten smak.
3 Lipca, 2013 - 12:29
Staram się jednak pielęgnować swój mały "antysemityzm" w domowym zaciszu.
Odpowiednikiem samozwańczych reprezentantów Żydów po "naszej" stronie są samozwańczy reprezentanci Polaków.
To się dwie strony tego samego medalu.
Karmią się wzajemnie.
Naszym kosztem.
Służą nie tylko sobie samym, ale też naszym wrogom.
Jeśli Tusk zechce wprowadzić stan wyjątkowy, będą jak znalazł.
Choćby na... NP.
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Anno, ja bym zareagowała
3 Lipca, 2013 - 15:42
Niektórzy budują swoja siłę, a w zasadzie butę, na słabości, braku reakcji, innych.
Na pewno znalazłby się ktoś, kto by Cię poparł, a oni na przyszłość mieliby nauczkę.
Serdecznie pozdrawiam:)
Gościówa posłałaby im...
3 Lipca, 2013 - 15:52
... znak krzyża:):):)
Wbrew pozorom to akt wielkiej odwagi.
Dwóch bezczelnych byków...
Jak niby byś protestowała?
Jasne, że nie wolno patrzeć bezczynnie, ale gdzie byli "faceci"?
PS
Swoją drogą to było chuligaństwo i napastowanie.
Szkoda, że nikt nie zadzwonił na policję.
Niechby "funkcjonariusze" mieli... kłopot.
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Dixi, nie doceniasz mnie:)
3 Lipca, 2013 - 15:57
W sytuacjach "podbramkowych", mam ponoć taki wzrok, który paraliżuje przeciwnika.A kiedy jeszcze wycedzę komentarz...:)
Ważne! Nie używam wulgaryzmów. To moja zasada. Działa skuteczniej niż słona "wiązanka". Zapewniam
a już myślałem. Matko, że...
3 Lipca, 2013 - 16:06
... nosisz parasolkę z ostrym szpicem...:):):)
Wzrokiem możesz zabijać lemingi, ale raczej nawet nie zadraśniesz tępych mięśniaków.
Ja poważnie proponuję bić postkomunę jej własną bronią.
Zgłaszać, skarżyć, domagać się reakcji, dopytywać o rozwój sprawy...
Prześladowania religijne (każdej religii) i narodowe (wiadomo, że Polaków najmniej, ale to nie prawo, tylko... atmosfera) są zakazane, zaczepianie niewinnych kobiet też.
Diabeł tkwi w... praktyce.
Sam potrafię "dać po buzi" (i bywało, bywało...), ale kobiet, rzecz jasna, do tego nie namawiam.
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Byków?
3 Lipca, 2013 - 17:14
To były wymoczki. Może dlatego nadrabiali bezczelnością :)
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Matko Trzech Córek,
3 Lipca, 2013 - 17:10
masz rację, trzeba reagować na zło, a brak reakcji ośmiela agresorów - ale tu chyba jednak nie było szans. Ponoć 'władza' potrafi bić tak, że bitego boli, ale śladu na jego ciele nie widać. Ci dwaj też atakowali konkretne osoby, ale jakby w powietrze: "...instytucji, której przedstawicielka siedzi ...za tobą i ...obok ciebie" (pamiętam to zawieszanie głosu przed uderzeniem w danego adresata ciosu). Mogłam faktycznie zabić wzrokiem (ponoć potrafię) i pewnie automatycznie bym to zrobiła, gdyby nie to przedziwne straszne zrozumienie-uczucie, które nagle się we mnie zrodziło. Czułam nie tylko smak, ale i ciężar tego czegoś, jakby to było coś materialnego. Oni próbowali mi to zaszczepić. Jeszcze dziś widzę te bezczelne gęby i miny: "I co nam zrobisz?". Była między nami jakaś nić porozumienia - porozumienia kata z ofiarą. Oni wiedzieli, że ich przejrzałam i że wiem, że oni to wiedzą. Nie przesadzam - zapamiętałam ten epizod, bo związane z nim przeżycie było bardzo silne. Jednak strzelili sobie w kolano - bo przejrzałam nie tylko ich, ale też ich grę i właśnie wtedy zrozumiałam, czym jest antysemityzm: sztucznie generowanym towarem, niczym pieniądz elektroniczny. Wystawiać czeki, dawać oprocentowane kredyty może ten, kto zapewnił sobie ku temu prawo. Nieważne, czy ma pokrycie w sztabach, czy nie. Tak samo jest z antysemityzmem - dając się w to wpuścić, zadłużamy się u lichwiarzy, którzy utrzymują się z odsetek spłacanych przez nas. Mechanizm genialnie prosty, ale obrzydliwie perfidny. Na ile zdołam, nie dam się im (i nikomu) rolować, ale też nie wpuszczę się w łapicę wrogości przeciwko jakiemukolwiek ogółowi.
I ja serdecznie Cię pozdrawiam :)
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Polska jest krajem polskich idiotów i kretynów.
3 Lipca, 2013 - 13:46
Którzy dla okupantów, zdrajców i konfidentów takich jak TW Bolek tworzą muzea i budują pomniki.
http://goo.gl/maps/4dQ11
Pokażcie taki kraj, w którym stawiane są lub były stawiane pomniki dla swoich najeźdźców, okupantów czy ludobójców.
Znam jeden taki kraj III RP, która jest sukcesorką i kontynuatorką PRL.
Rzekomo ta wolna Polska, wznosząca modły przy okrągłym ołtarzu poświęconym komunistycznej dziwce z Magdalenki, jest według mnie okupowanym krajem grabionym tak przez okupantów jak i tubylczych przestępców będących w służbie okupantów i naszych odwiecznych wrogów.
Pozdrawiam.
Obibok na własny koszt
PS
Poszukuję idiotów i kretynów, którzy oddaliby mi w użyczenie swoje nieruchomości i mienie ruchome pod mój wyłączny zarząd.
Onwk.
Obibok na własny koszt
weź pod uwagę, Obiboku...
3 Lipca, 2013 - 13:59
... selekcję negatywną prowadzoną przez dziesiątki lat, a właściwie dłużej.
Nie tylko selekcję elit (te niszczono fizycznie i wykończono bodaj 90%), ale też selekcję "zjadaczy chleba", w których wyrobiono odruchy serwilizmu, klientyzmu, roszczeniowości i, co chyba najgorsze, tanie cwaniactwo (zwane "zaradnością").
Ogromny nawał medialny przez lata i lata promował "panświnizm" jako jedyną filozofię życiową, a poganiacze niewolników udowadniali w praktyce, że tylko ona daje szanse na miskę (większa lub mniejszą).
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
@Dixi
3 Lipca, 2013 - 15:11
No i jeszcze to.
Zbyt często nauczyliśmy się mówić My w różnych sytuacjach życiowych.
Szczególnie gdy to inni zrobili coś pożytecznego i znaczącego, to wówczas, a jakże mogło być inaczej, mówimy, że to my zrobiliśmy, a jak przychodzi do nagrody, to mówimy to JA.
Natomiast jak ktoś indywidualnie i osobiście popełnił choćby i niewybaczalny błąd czy jakąś niegodziwość, to wówczas, a jakże mogło być inaczej, to my wspólnie i razem popełniliśmy ten cudzy błąd, za który my nie musimy osobiście nawet przepraszać.
Solidarność, to byliśmy My Wszyscy, aż 10 milionów.
Gdy wybiła godzina dania prawdy w stanie wojennym, to tylko 1 na 100 poczuł się być Ja, My jesteśmy członkami mordowanej i zabijanej na oczach 10 milionów rzekomo MY członków Solidarności.
Liczby nie kłąmią, prawda?
W grudniu 1981 roku, po wprowadzeniu stanu wojennego zastrajkowało w całym PRL na liczbę ponad 5 tysięcy dużych i średnich zakładów tylko 199 zakłady, w tym 40 zakładów zmilitaryzowanych.
W strajkach wzięło udział około 100 tysięcy ludzi, a więc około 1% wszystkich członków z rzekomo 10 milionowej Solidarności, "karnawałowej",
Miałem i mam nieskrywaną satysfakcję z tego, że nie był tylko biernym uczestnikiem tamtego strajku w jednym z tych 40 zmilitaryzowanych zakładów jakim była Moja Gdańska Stocznia Remontowa im. Józefa Piłsudskiego, bo i byłem jednym z członków komitetu strajkowego GSR, z automatu, jako członek Komisji Zakładowej.
Jeśli zaś idzie o nazwanie okresu I Solidarności "karnawałem solidarnościowym", to jest to dla mnie i Moich Kolegów z Komisji Zakładowej GSR i obraza i ujmą.
My nie braliśmy udziały w karnawałowych bibkach udziału, nie organizowaliśmy potańcówek czy festiwali śpiewaczych, w których, co by nie napisać, to jednak w większości wzięli udział dzisiejsi zaprzańcy, zdrajcy i celebryci.
Niestety w przeciwieństwie do tych stoczni gdańskich, które koncelebrowały i karnawałowo i wesoło sobie żyli, to Nasi działacze w samym czasie I Solidarności po prostu harowali i pracowali od podstaw z Załogą, co przyniosło takie oto wyniki.
W GSR od 13 do 16 grudnia 1981 roku uczestniczyło około 3000 ludzi, tj około 50% stanu osobowego Związku Solidarność.
To w GSR po brutalnej pacyfikacji strajku w dniu 16.1.1981 r., już w dniu 28.12.1981 roku wybuchł kolejny strajk w obronie imienia Naszej Stoczni, które usunęli ZOMOwcy i WRONy.
Co było w dwóch innych dużych stoczniach gdańskich, obok za płotem.
W Gdańskiej Stoczni im. Lenina strajk tak po prawdzie zakończył się w nocy z 14 na 15 grudnia 1981 roku, gdy po wejściu oddziałów ZOMO stoczniowcy tej stoczni wyszli ze stoczni i zostali podstawionymi autobusami rozwiezienie do miejsc zamieszkania, część została z organizatorów strajku została zatrzymana.
Reszka, która nie wyszła i uniknęła zatrzymania schroniła się w zakamarkach tej stoczni lub wycofała się na teren Naszej Stoczni remontowej, która zmusiła do wycofania się oddziału ZOMO, który dotarła na teren Naszej Stoczni remontowej około godz. 3 w nocy i został otoczony przez około 1000 stoczniowców na skrzyżowaniu przy bramie łączącej Nasze obie stocznie, tej zaspawanej w dniu 16.08.1980 r. , o której w książce pt. "Anna Solidarność" wspomina Sławomir Cenckiewicz.
Po nocnej pacyfikacji na terenie Stoczni Gdańskiej im. Lenina "koczowało" od 120 do 180 ludzi z różnych zakładów w tym i studenci gdańskich uczelni.
Nocami liczba ta spadała do poniżej 100 ludzi, tak więc to nie Stocznię Gdańską im. Lenina pacyfikowały zagony pancerne dowodzone m.in. przez obecnego wiceministra MON Waldemara Skrzypczaka, wówczas dowódcy kompanii czołgów w stopniu porucznika (o tej trepiej rodzince zamieściłem notkę na www.obiboknawlasnykoszt.blogspot.com
Bo i po co mieliby angażować aż takie potężne środki jak i taką liczbę ZOMO i LWP na tą garstkę około 100 ludzi, prawda?
Kolejni do strzyżenia w kolejce są inni byli działacze, dziś "oburzeni", a jakże by mogło być inaczej, ze Stoczni Północnej im. Bohaterów Westerplatte, którzy nie potrafili wzniecić choćby godzinnego strajku w swojej stoczni, której jak widać imię Naszych Polskich Bohaterów nosili na wyrost, a właściwie na wieczne nigdy, bo dziś znaleźli się w grupie remontowej Mojej byłej Gdańskiej Stoczni Remontowej im. Józefa Piłsudskiego, które Załoga imię Marszałka przywróciła w rocznice śmierci tj. i nosi je dumnie do dziś.
w dniu 12 maja 1989 roku
I choć nie dane mi było za przyczyną Bolków wrócić do Mojej Stoczni remontowej jako niebezpiecznemu przy realizacji umów OS ekstremistycznemu elementowi, a także pachołkowi imperialistów amerykańskich i rewizjonistów niemieckich, to nadal Moją byłą Stocznię remontową darzę ogromną, nieskrywaną i dozgonną sympatią.
Trzy graniczące ze sobą gdańskie stocznie i ich trzy historie, pod którymi się podpisuję, a nie pod tą załganą przez legendziarzy i celebrytów czy organizatorów wszelakich akademii i karnawałów.
O tak to leciało i leci z tą rzekomo wolną i rzekomo Naszą Polską, którą debile i usłużni idioci oddali Ją w użyczenie dla wszelakiej maści przestępców i okupantów tak ze wschodu, zachodu i tylko sam Bóg jeden wie skąd jeszcze.
Pozdrawiam.
Obibok na własny koszt
Obibok na własny koszt
to są, Obiboku, świadectwa...
3 Lipca, 2013 - 15:28
... historyczne bezpośredniego świadka i uczestnika wydarzeń.
Bardzo proszę o więcej i usilnie Cię namawiam, żebyś nie chował prawdy pod korcem!
Do "S" zapisywali się, jak leci, także partyjni, ot, na zapas. Cwaniactwo, mimikra... Pisałem o tym wyżej.
Rzecz jasna było też pełno agentów i jeszcze więcej karierowiczów i kunktatorów (ci byli jak znalazł przy okrągłym stole).
Prześledziłem swego czasu historię HiL.
Z jednej strony kawał historii, z drugiej strony wiele faktów... niesmacznych.
W '80 roku kombinat się nie spieszył ze strajkami. Z Gdańska przyjeżdżały wagony z napisami "Krakowiacy ch.j nie Polacy".
Sławną "wiosnę Solidarności" zapoczątkował w HiL... agent (przeniesiony ze Stoczni)... Potem się różne wielmożne, a stateczne, Gile podłączyły...
Tylko Huta, miasto i ludzie, walczyła na ulicach. Waliła ZOMO i agentów (mam nagranie z IPN zrobione z "lokalu konspiracyjnego" w bloku koło Arki Pana, z mieszkania pani, która dziś działa ostro po "naszej stronie", na którym widać, jak tłum "kasuje" tajniaka, a pani krzyczy "zabili go, zabili !!!"...). Nowa Huta brała cięgi. Były ofiary śmiertelne.
Nie ma lekko...
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
@Dixi, dodam jeszcze to, MY lubimy czekoladę, kaszanka to BE!
3 Lipca, 2013 - 16:41
To ja byłem tym, który w dniu 15 grudnia 1981 roku z moimi ludźmi z GSR zabierał nawet ze stolików w stołówce Stoczni Gdańskiej im. Lenina (już jej nie ma, mam fotki sprzed jej rozbiórki) żarcie, czekoladę, bo wątrobianka, pasztetowa czy kaszanka w takich grubych i długich flakach z PCV by tym, co tam siedzieli nie podchodziła i stała w plastikowych pojemnikach na podłodze.
Zabraliśmy wszystko, co się dało i zawieźliśmy to do naszej stoczni na stołówkę, gdzie rozeszło się to, co przywieźliśmy w kulka minut, pośród kilku tysięcy ludzi tam strajkujących.
Ci, którzy przynosili pod bramę nr 2 Stoczni Gdańskiej żywność nie mieli w ogóle pojęcia, że za tą Stocznią Gdańską z imieniem Lenina gdzie było 120, a w porywach 180 ludzi jest inna kilku tysięczna rzesza strajkujących stoczniowców z Gdańskiej Stoczni Remontowej im. J. Piłsudskiego.
Gdy dziś czytam niektórych rzekomo naocznych świadków tamtych wydarzeń, to chce mi się ze złości i niemocy płakać, a czasem śmiać się z poirytowaniem, czytając takie brednie, o tym, że w grudniu to tych 100 ludzi pacyfikowały oddziały ZOMO i dziesiątki czołgów i dziesiątki wozów pancernych z ponad tysiącem wojska i ZOMO
I tak jest do dziś, gdy celebryci z kolebki i nie tylko, którzy zamiast ciężko pracować od podstaw od sierpnia 1980 roku do grudnia 1981 roku, to oni faktycznie uczestniczyli, tak jak sami o sobie i o tamtym czasie mówią, że był to dla nich "karnawał solidarności".
Ja tamtego czasu tak nie oceniam, na co mam dowody w postaci różnych dokumentów jak i wspomnień zapisanym na moim przenośnym dysku, który na tą wadę, ze w każdej chwili może ulec wykasowaniu.
Dziś też rządzą ci sami karnawalarze, bo zapewne tak będą i tym razem nazywać swoje uczestnictwo przy okrągłym ołtarzu i swoje modły wznoszone do Kiszczaka św. Magdalenki, jak tłumaczyć swoje tance popełnione w amokiem i swoje haniebne czyny. Już grają rolę "oburzonych" na swoje budowle, w tym z ołtarzem włącznie, chociaż znam jednego oburzonego, który raz się chwali uczestniczeniem przy OS, a w innej sytuacji siedzieć w pierwszym rzędzie Platformy Oburzonych, a nawet zabierać głos w Sali BHP.
Wybacz styl i formę, na której w takich jak ta sytuacjach w ogóle mnie nie interesuje, a i nie zależy dla mnie na pięknych i krągłych słówkach o niczym czy o doopie Maryny.
Zapomnieli w czas Lenina usunąć, bo się bali, bo nie mieli czasu, ale nie bali się na rozkaz Bolków z władz związkowych wykluczyć i wyrzucić śp. Anny Walentynowicz. Tacy to byli i SOM dzisiejsi legendziarze i celebryci, oraz kolejne mózgi sierpniowe i POsierpniowe w bezmózgich czerepach z niewymownymi otworami gębowymi. Poza Bolkiem, Borsukiem, Borowczakiem, Krzywonos, mam na uwadze i inne wykreowane mózgi, które w pierwszym dniu strajku przy wydatnej pomocy tam już ulokowanych TW wzniecili strajki w kilkunastotysięcznej załodze Stoczni Gdynia. To im poświęcił swój cenny czas w dniu 14 i 15 sierpnia 1980 roku Borsuk, dajmy mu na imię np. STASIa.
Ciekawe, że dwa strajki w sierpniu 1980 roku wzniecali i kierowali nimi akurat dwaj intruzi i to w dwóch największych stoczniach Trójmiasta, prawda?
Jeden, który wszedł do zakładu zamkniętego, a tam Gniech, Dyrektor Naczelny Stoczni Gdańskiej im. Lenina, zaprasza do rozmów do swojego gabinetu intruza, który wcześniej bezprawnie wtargnął na teren zarządzanej przez jego Stoczni Gdańskiej im. Lenina.
Zaprasza go swojego gabinetu, rozmawia, uzgadnia ustala podpisuje porozumienie z intruzem, którego celem było zakończenie strajków, które najwidoczniej wymknęły się komuś spod kontroli.
Co by TW Bolka czekało w Naszej Stoczni remontowej?
A no nie czekając na jakiekolwiek uwagi Naszego Dyrektora Naczelnego Zawadzkiego, kazałbym stoczniowcom z Straży Porządkowej wyrzucić go z terenu stoczni, jak i każdego innego intruza, który nie miła prawa wejść na teren Naszej Stoczni remontowej, na której ruch od 15 do 31 sierpnia 1980 roku odbywał się wyłącznie za okazaniem aktualnej stałej przepustki, bo czasowych to w ogóle nie wystawialiśmy.
Ponadto nie dałbym jakiegokolwiek powodu dla dyrekcji, by ta mogła jakiś incydent wykorzystać przeciwko strajkującej załodze, dlatego m.in. nie wstrzymałem ruch u na moście pontonowym, przez którym dzień i noc było przewożone zboże do elewatorów PZZ zlokalizowanych na wyspie Ostrów.
Tak jak tępiłem przemyt trunków z alkoholem tak samo tępiłem nieproszonych wszelakiej maści intruzów, którzy byli dla Nas strajkujących stoczniowców realnym zagrożeniem, bo mogli się przecież okazać nasłanymi na Nas prowokatorami policji politycznej PRL.
Pozdrawiam.
Obibok na własny koszt
PS
@Matko trzech córek, przepraszam za OT.
Onwk.
Obibok na własny koszt
Obiboku, to nie tak
3 Lipca, 2013 - 15:49
Wypromowali się przy naszym wsparciu, doszli do władzy i to oni te pomniki stawiają.
Da Bóg, że się odmieni i pozostaną tylko cokoły, a kto inny zdecyduje o ich przeznaczeniu.
Naród był jaki był. Trudno dzisiaj osądzać, czy bardziej głupi, czy raczej nieświadomy.
Ja sama gotowa byłam wydrapać oczy bratu - stoczniowcowi, który opowiadał "brednie" o Wałęsie.
Dawno go przeprosiłam, ale rozdźwięk zapadł głęboko w pamięci.
Ciągle się uczymy...
Serdecznie pozdrawiam
Więcej pokory, proponuję pytanie :
3 Lipca, 2013 - 14:16
Kogo Polska uzna za swego dłużnika, swoje dziecko ?
My jesteśmy JEJ najpierw, a potem ONA jest nasza.
Zło nie ma narodowości, dobro również. Są ludzie dobrzy i źli. IPN za czasów szefowania śp. Kurtyki wydało obszerne opracowanie na temat relacji polsko - żydowskich w czasie II wojny światowej. Na podstawie danych w archiwach doliczono się ok. 20 tys. przypadków ratowania Żydów i prawie tyle samo doniesień o ich ukrywaniu się.
Statystycznie wychodzi na zero, ale jakimż duchem empatii, prawością oznaczali się ratujący, a jaką niską ( często popłatną ) czynnością był donos.
Współcześni antysemici powinni zastanowić się, dlaczego za darmo "służą" tym, którzy na tym zarabiają.
----------------------------------------------------
Droga Autorko, nie można dzielić się Polską, ona decyduje z kim chce sobą się podzielić.
Pozdrawiam.
Aleksandra
Aleksandro, nie zgodzę się z Tobą
3 Lipca, 2013 - 14:40
W moim przekonaniu, Polska - ziemia na której ona leży, stała się własnością tych, którzy przelewali krew w jej obronie.
Jeśli ktokolwiek z pretendujących do niej, wystawi dłuższą niż nasza listę ofiar za jej niepodległość, poniesionych przez naród w całej historii jej istnienia, to można dyskutować.
A tak, na marginesie:
To strach zapytać Polskę, z kim chce sobą się podzielić, bo ustami prezydenta, czy szefa rządu, nie daj Boże, odpowie...
Pozdrawiam
Aleksandro, jeszcze ten tekścik, dla jasności mojego stanowiska
3 Lipca, 2013 - 15:07
Tekst ten napisałam niejako na zamówienie. Po ostrej polemice z Żydem z Izraela, podpisującym się nickiem "Koń Trojański".
Ciekawy był jego komentarz pod moim tekstem, ale zniknął z sieci. Coś o uciekającym szybko czasie i o tym, byśmy go nie marnowali, walcząc o prawdę dla Polski.
A ja nie chcę być kijem w ręku antysemity
elzbieta23, 13 Czerwca 2009, 18:09
"Koniowi Trojańskiemu" dedykuję
W masowych ostatnio akcjach potępienia dla Żydów, które pojawiają się na forach dyskusyjnych w internecie, wiodą prym "starzy mąciciele". Wiedzą jak zagaić temat, który skutecznie wywoła lawinę inwektyw pod adresem narodu Wolińskiej i Morela. Systematycznie dostają wsparcie od różnej maści "mędrców", podsyłających Polakom odpowiednią lekturę, która to ma za zadanie przekonać nasz naród o jego winie: zaprzeszłej, przeszłej i obecnej.
Winni jesteśmy, jak ostatnio oznajmiono, nawet Holocaustowi. Na naszej ziemi bowiem, dokonało się największe ludobójstwo w dziejach świata. Dlaczego u nas?
Żydzi twierdzą, że dlatego, iż Polacy byli sprzymierzeńcami Niemców i wspólnikami w zbrodniczym przedsięwzięciu.
Polacy dowodzą, że obozy powstały tu tylko dlatego, że trzech milionów polskich Żydów trudno byłoby przewieźć gdzie indziej, a poza tym my sami byliśmy wyznaczeni jako "następna dostawa". Niemcy to naród wyrachowany. Oszczędzali na transporcie. Rządy podbitych krajów same płaciły za "dowóz"własnych Żydów do Obozów Zagłady. Polski wtedy na mapie nie było. Niemcy nie musieli nikogo prosić o zezwolenie na "budowę" i "eksploatację". Proste do bólu.
NIE URATOWALIŚMY PRZED ZAGŁADĄ NASZYCH ŻYDÓW
Fakt bezsporny. Nie uratowaliśmy jednak także milionów naszych ofiar. Czy dlatego, że obojętny był nam ich los? Czy Żydzi nie mogą pojąć, że są rzeczy tak trudne do zrobienia, że przekraczają granicę możliwości? Kiedy w dodatku człowiek ma w sobie nadzieję, że ktoś o wysokiej kulturze i chrześcijańskiej tradycji, nie posunie się do bestialstw, o których nawet sen nie podsunąłby wyobrażenia.
Złuda to zły doradca. Kazała wierzyć, że jakoś to będzie. Łudzili się Polacy i niestety także Żydzi. Polacy czekali na Sikorskiego i Andersa na białym koniu, a Żydzi wierzyli do końca w "prawdę"o Madagaskarze, czy innym miejscu bezpiecznego zesłania.
BOLESNE SŁOWA O ZDRAJCACH, KOLABORANTACH, "SZMALCOWNIKACH"
Przez takich jak oni zginęło wielu ludzi. Często donos sprawiał, że pod płotem stawali ramie w ramię ci, którzy ukrywali i ukrywani. Serie z broni maszynowej kosiły równo - sprawiedliwie. Nie jest mi znany żaden przypadek, gdzie zastrzelono Żydów, a puszczono wolno ukrywających ich Polaków.
Zdrajcami nasz naród się brzydzi. Dał temu wyraz w wielu działaniach. Tak też było i w przypadku "szmalcowników".
MIENIE POŻYDOWSKIE
Temat, który sprawia, że zaognia się atmosfera wielu dyskusji. Kiedy odbierano Żydom majątek, były to lata 1939 -42, do czasu likwidacji Gett.
"Wyzwolenie" jednak nadeszło dopiero w 1944 i 45 roku. Domy pożydowskie nie pozostawały samopas w oczekiwaniu na powrót właścicieli. Niemcy zagospodarowali "pustostany" natychmiast po usunięciu z nich lokatorów. Wyposażenie było zawłaszczane i rozdysponowywane w zależności od jego wartości i użyteczności. Żydzi, którzy przeżyli Auschwitz, wiedzą jak skrupulatni bywali niemieccy rachmistrze. Każdy fragment bagażu miał swoje przeznaczenie. Nie wspomnę już o innych "detalach".
Książka "Sąsiedzi" J T Grossa opowiada o rabunku pożydowskiego majątku. Niesie wiedzę o okrutnej zemście mieszkańców Jedwabnego na miejscowych Żydach za zdradziecką kolaborację z Sowietami.
Osobny to temat. Ocenę zachowań morderców radzę pozostawić do czasu kiedy w pełni poznamy realia, które zapanowały na terenach podbitych przez Stalina 17 września 1939 roku.
Zemsta może przybrać straszną postać. Sami Żydzi o niej myślą przedstawiając swoje fantazje na jej temat w filmie Tarantino "Bękarty Wojny".
UB
Po wojnie nadeszło "wyzwolenie". Niosło ze sobą pozorną niepodległość, która miała oszukać wyzwalanych.Wielu dało się nabrać. Masowo wychodziły z lasu oddziały naszych dzielnych Partyzantów, by wspomóc odbudowę ojczyzny.
Jaki los ich spotykał? Ilu z nich zginęło w kazamatach i katowniach UB i NKWD? Polskę ogarnęło przerażenie i trwoga. Mordowano naszą młodzież: niedobitki pozostałe po kilkuletnich walkach z okupantem niemieckim. Ludzi. którzy przez lata niewoli dawali nadzieję, że "Jeszcze Polska nie zginęła, póki oni żyją..."
Kto ich zabija? W imię jakiej racji?
Odpowiedź szeptano ze zgrozą. Żydzi! Żydzi w NKWD, Żydzi w UB. Wspierający sowieckich komunistów przybywali z różnych stron ZSRR, a także z bezpiecznych miejsc schronienia udzielonych im przez Polaków.
Rozprawiali się z wrogami Nowego Ładu, bez większych ceregieli. Rozliczali się z polskimi "kolaborantami"sprawdzoną katyńską metodą. Ich ofiar, podobnie jak katyńskich, doliczyć się nie można, ani ich wszystkich odnaleźć.
Im większym strumieniem spływała krew Żołnierzy Wyklętych do kanałów w celach śmierci, tym większa niechęć do oprawców rodziła się w sercach zwykłych ludzi.
Ponoć to nie Żydzi, bo byli komunistami, a to ich stawia w innym rzędzie niż bogobojnych, prawych i szlachetnych - sprawę uznano za niedotyczącą Narodu Wybranego.
Dlaczego nie uratowaliśmy naszych Bohaterów z kazamatów UBeckich? Z tego samego powodu, dla którego nie "odebraliśmy"Żydów z rąk Niemców.
Strach budzący otępienie i nadzieja, że jakoś to będzie, bo przecież człowiek człowiekowi nie może zgotować takiego losu.
Temat rzeka. Co człowiek, to inne opinie, odczucia, refleksje.
Zamiast jednak spokojnie i rzeczowo ustosunkować się do bolesnej historii naszych narodów, doprowadzamy do wielu sytuacji skrajnie niepokojących. Dla interesów pewnych grup o rozmaitych wątpliwych ideologiach, a także takich, które nie mają żadnych skrupułów w korzystaniu z męczeństwa swoich przodków i w przeliczaniu na dolary, którzy gotowi byliby nawet na ważenie popiołów ofiar, byle pomnożyć zyski , dajemy się prowokować do udziału w "pyskówkach", które cytowane w materiałach "źródłowych" tworzą nam czarny PR antysemickiego społeczeństwa.
ŻYDZI NIE MOGĄ PRZESTAĆ MYŚLEĆ O SWOIM HOLOCAUŚCIE
POLACY NIE MOGĄ ZAPOMNIEĆ O HOLOCAUŚCIE SWOICH ŻYDÓW (moje)
Pełna zgoda !
3 Lipca, 2013 - 15:20
Dziękuję.
Aleksandra
Mama trzech córek...
3 Lipca, 2013 - 16:02
elzbieta23, 13 Czerwca 2009, 18:09
"Koniowi Trojańskiemu" dedykuję....//
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Znakomity tekst.
Te tezy i pytania zawarte w tej odpowiedzi, zasługują na poważną rozbudowę.
Proponuję, dodać jeszcze jedno przesłanie :
.... Żydzi, to wy jesteście najwiekszym wrogiem , Żydów !
ps.
MTCórek, czy dostałaś odpowiedź na ten tekst ??
p
Tak, Maruś:)
3 Lipca, 2013 - 16:47
Oto ta odpowiedź
(pisownia zgodna z oryginałem):
„Nalezy dbac o hisrorie Wlasnego Narodu i ostro stawac w obronie przeciwko siewcam inwektyw. Narod bez pamieci wlasnej historii przestaje byc NARODEM i rozplynie sie w mrokach.
Nie jest wina jednego narodu ze drugi nie chce walczyc o swoja Wlasna!!! Nalezy dzialac ,a nie marudziec,najwyzszy czas!!!!”
Polska to nie tylko ziemia,
3 Lipca, 2013 - 15:12
moim zaś zdaniem.
A czy Polacy walczący za Francję w ostatnim etapie władzy Napoleona - stali się Francuzami ?
Ja tam bym się Polski zapytać nie bała, mądrzejsza niż myślisz :)
Aleksandra
@Aleksandra
3 Lipca, 2013 - 14:45
A skąd te 20 tys. x 2? Z eteru? Bo na pewno nie z IPN.
Różne dane podawane są przez różnych badaczy. Liczbę Żydów uratowanych bezpośrednio przez Polaków mieści się w przedziale od 40/50 tys. do 100/120 tys. Liczbę Polaków zaangażowanych bezpośrednio w ratowanie Żydów to przedział od 160 tys. do 1 mln.
Mógłyś być trochę mniej nonszalancki?
3 Lipca, 2013 - 15:15
Dane z Biuletynu IPN - niestety nie mam go w domu. Po wakacjach podam Ci dokładny adres bibliograficzny.
Aleksandra
@Aleksandra
3 Lipca, 2013 - 15:28
Nie, nie mógłbym. Nonszalancją jest rzucanie liczb wziętych ... No właśnie, nie wiem skąd wziętych.
Polecam książki:
Lukas Richard, Zapomniany holokaust. Polacy pod okupacją niemiecką 1939-1945, 2012
Gunnar Paulson, Utajnione miasto. Żydzi po aryjskiej stronie Warszawy 1940-1945, 2007.
I wiele innych
PS. W samej Warszawie Paulson doliczył się ca.28 tys. Żydów ukrywających się po "aryjskiej stronie". Przeżyło ok. 12 tys.
@TL
3 Lipca, 2013 - 15:57
To nie są dane szacunkowe a udokumentowane relacje Polaków i Żydów znajdujące się w archiwach.
Dwa razy podawałam źródło, powtarzać się nie będę.
Ponieważ temat poważny nie odpowiem na - " Nie nie mógłbym " - odpowiednią ripostą o niemogących facetach.
Aleksandra
@Aleksandra
3 Lipca, 2013 - 16:26
To jest źródło?
"IPN za czasów szefowania śp. Kurtyki wydało obszerne opracowanie na temat relacji polsko - żydowskich w czasie II wojny światowej..."
To jest twierdzenie. Gołosłowne póki co.
Ponieważ temat poważny, nie odpowiem odpowiednią ripostą o mogących paniach.
@tł
3 Lipca, 2013 - 16:39
Dane z Biuletynu IPN - niestety nie mam go w domu. Po wakacjach podam Ci dokładny adres bibliograficzny.( godz. 15: 15 )
--------------------------------------------
Móc nie znaczy chcieć, nie móc - to naprawdę problem. :)
Kończę wątek. Bez odbioru do września.
Aleksandra
@Aleksandra
3 Lipca, 2013 - 16:45
Nie ma tak dobrze, że kończysz sobie wątek. To poważny temat, jak sama stwierdziłaś.
A w obrębie poważnego tematu, rzucanie liczb wziętych z pamięci(?) i kwitowanie go konstatacją, że gdzieś tam - właśnie: gdzie? W Warszawie, W GG, na terytorium przedwojennym II RP? - było sobie 20 tys. Polaków ukrywających Żydów i 20 tys. Polaków wydających Żydów Niemcom, wiec bilans wychodzi na zero, jest niedopuszczalne.
To jest właśnie nonszalancja.
Aleksandra
3 Lipca, 2013 - 17:58
Ja wiem, że masz wakacje, ale skoro już zeszło na ten numer Biuletynu IPN, to może poszukaj cytatu mimo wakacji.
Tu masz link do Biuletynu w formie PDF:
http://ipn.gov.pl/__data/assets/pdf_file/0003/56451/1-18171.pdf
Ja znalazłem taki cytat z dyskusji o pomocy Żydom podczas okupacji:
"Obliczając szacunkowo liczbę Polaków ratujących Żydów, sądzę, że było ich około miliona (a minimum 300 tys.), a zatem dużo więcej niż przyjmuje się w literaturze." s.16
Jeśli to nie ten Biuletyn, to bez trudu możesz sobie ściągnąć inne numery. Poznasz z pewnością okładkę tego, na który się powołujesz:
http://ipn.gov.pl/publikacje/biuletyn-instytutu-pamieci-narodowej?result_80540_result_page=2
Klikasz na okładkę i ściągasz PDF.