Nie gniewaj się, Waldek
Czy ktoś, nie będąc oczywiście Waldemarem Łysiakiem, podejmie się obrony „Karawany literatury”? Przez kilka dni, poświęconych lekturze, miałem wrażenie, że czytam wyjątkowo złośliwą parodię stylu Łysiaka.
W punkt. Czasami nie za bardzo wiadomo, o czym rozdział ma być, a czasem, gdy już wiadomo nawet, to i tak wcale o tym nie jest. Czytamy ciągi cytatów, zaskakująco małej zresztą grupy autorów. Źródeł mocno nadużywanych. Rozumiem uwielbienie dla Hemara, ale tu dochodzi do niego przedawkowanie – wiersze/fraszki tego autora cytowane są w książce ok. 20 razy. Trochę to pójście na łatwiznę, czasem zupełnie niewytłumaczalne. Momentami miałem wrażenie, że na każdej stronie natrafiam na cytaty z tych samych osób. Czasem trafione, jak najbardziej, ale chcę czytać książkę Łysiaka, nie zaś zbiór wierszy Hemara, fraszek Sztaudyngera czy myśli Dávili. Żuławski zjechał polski Salon, a lepiej obszedł się z Łysiakiem? Znajdziemy go w prawie każdym rozdziale. Jakie są zasługi („salonowej”, jak podkreśla Łysiak) pani Patrycji Pustkowiak, o której, gdyby nie ta książka, bym nie wiedział i nie czułbym się uboższy, mogę się tylko domyślać. Dla przeciwwagi, gdy pojawia się znany cytat z Waligórskiego, erudyta Łysiak określa go mianem „rymowanych kpin internautów”. Inny problem to schemat, w którym najpierw trafiamy na 100 dowodów na to, że autor x jest grafomanem i beztalenciem, po czym, do zilustrowania tezy o ogólnym upadku literatury, wykorzystany jest cytat tego samego x, jako autorytetu tym razem. To może nie tak źle z tą literaturą?
O niej zresztą nie dowiemy się zbyt wiele, choć niby książka o niej. Owszem, możemy dowiedzieć się, że jakiś mało znany y nie lubi jakiegoś mało znanego z, z wzajemnością, i że to nic nowego, bo i przed wiekami jakiś a nie lubił jakiegoś b. Czasem to nawet zabawne, fakt. Jednak tak naprawdę czytelnik książek i felietonów Łysiaka nie znajdzie tu nic nowego. Najciekawiej wypadają w mim odczuciu rozdziały o Noblu, Jasienicy i Kapuścińskim.
Najciekawsze są ostatnie rozdziały książki, w których obrywa się autorom prawicowym. Najwięcej uwagi Łysiak poświęca Wildsteinowi, który ma rację, ale nie umie – wg Łysiaka, a raczej według z upodobaniem cytowanego przez niego Horubały, pisać literacko. Wszystkim zresztą piszącym publicystom obrywa się za to, że mieszają literaturę z publicystyką. I całkiem sporo z tym racji (przypomnijcie sobie „Żywinę”, czy fragmenty „Ciała obcego”, w którym bohater mówił felietonami Ziemkiewicza z pierwszej „Viagra mać!”), tylko – kto to mówi. Ostatnie pozycje beletrystyczne Łysiaka cierpiały na dokładnie tą samą chorobę. Ziemkiewicz zresztą jest bohaterem ostatniego rozdziału. Oczywiście główną sprawą, opisaną w tej części książki jest kwestia przemilczania roli Łysiaka przez RAZ-a.
Ano właśnie. Tradycyjnie najwięcej z książki dowiadujemy się o autorze. Nawet rozdział o literaturze kobiecej jest pretekstem do ukazania, jak to w pewnym roku kobiety nie zdominowały w 100% rankingów sprzedaży książek, bo oprócz nich był jeszcze Łysiak. Jednak kwintesencją jest strona 67 (i kawałek następnej), gdzie Łysiak epatuje nas zachwytami różnych recenzentów nad twórczością własną. Uroczo brzmią przy tym powtarzane co jakiś czas zapewnienia, że nie przejmuje się on pochwałami ani krytyką, bo jedynym miarodajnym sędzia dla pisarza jest Czas.
Powraca pytanie, co właściwie dzieje się z Łysiakiem? „4” było o wiele słabsze od „Lidera”, a „Mitologia świata bez klamek” nie umywała się do „Salonu”. „Satynowego magika” nie miałem okazji przeczytać. „Karawana literatury” jest jednak najsłabszą rzeczą Waldemara Łysiaka. Czy coś powstrzyma tendencję spadkową? Samouwielbienie pisarza nie daje mi na to zbyt wielkiej nadziei.
Waldemar Łysiak, Karawana literatury, Nobilis, 2012
http://jadbekarta.salon24.pl/503801,o-mediach-na-prawicy-entuzjazm-i-zal-rozstan-dom-i-twierdza
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 5352 odsłony
Komentarze
Budyniu!
7 Maja, 2013 - 10:57
Nie czytałam "Karawany literatury" i przyznam, że jakoś mi się do tego nie spieszy. Już dość dawno rozczarowałam się Łysiakiem - masz rację, jego samouwielbienie (plus zwyczajne robienie kasy) jest złym prognostykiem na przyszłość. Wolę czasami wrócić do jego starszych książek, szczególnie tych o sztuce.
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
@Gość z drogi & Szary kot & Budyń
8 Maja, 2013 - 03:27
Ooo, to widzę, że nas więcej.
Gość z drogi - oj bywało się łysiakomaniakiem, bywało ;)
Szary kot - popieram. Również z chęcią wracam do starszych książek, tak circa z ubiegłego wieku ;)
Budyń - ciężko mi zgadzać się lub nie, książki nie czytałem i czytać nie zamierzam. Ale to co piszesz jest bardzo charakterystyczne dla Łysiaka z ostatniej dekady.
Łysiakomaniakiem byłem niegdyś takim, że bardziej maniacki był jedynie jeden człowiek - Łysiak, Waldemar.
Niestety, nawet największa miłość nie trwa wiecznie, zwłaszcza gdy wybranka zaczyna zdradzać objawy demencji i podważa wyznawane dotąd zasady.
Łysiak zaliczył masę wpadek (od poważniejszych począwszy jak sprawa Miłosza, na mniej poważnych jak sprawa Artura Żmijewskiego kończąc), z których cało nie wyszedł.
Ba, nie wszedł z nich nijak.
Felietonistyka na łamach GP, jej przebieg i koniec był jednym, żenującym spektaklem.
Z tego co później do mnie docierało, wnioskuję, że nie jest lepiej - jest coraz gorzej.
Ostatnio wpadło mi w ręce Do Rzeczy, z którego właśnie co dowiedziałem się, że (wnioski własne, własną złośliwością doprawione):
- co tam Kaczyńscy,
- co tam Macierewicz,
- co tam Olszewski,
- co tam cała plejada sekowanych w 3RP polityków, działaczy i urzędników nie pasujących do pejzażu "zielonej wsypy". Ci co ich hańbiono, obrażano na wszelkie, najwymyślniejsze sposoby, ci których zabić usiłowano i ci co odeszli w nagłych okolicznościach (bez udziału osób trzecich, rzecz jasna) - oni wszyscy to NIC.
Najważniejszym - zatem zapewne - najgroźniejszym, bo bezustannie, od 1990 do 2012 roku sekowanym człowiekiem w PRL MkII. jest - Waldemar Łysiak.
Patrzę na to zdjęcie, gdzie siwy pan w zabójczych okularach, z zadartą nóżką a`la atak lubmago lub luzak na podrywie patrzy gdzieś w dal. Widzę że pod marynarką coś się groźnie czai. To pewnie nonszalancko ukryte UZI, jeszcze z czasów gdy autor był psem wojny i rozbijał sowieta w Afryce... Patrzę sobie i myślę - taaak, to musi być najgroźniejszy człowiek w Polsce.
Dotąd myślałem, że nieskończone są tylko dwie rzeczy - boska cierpliwość i wszechświat, od przeczytania tego felietonu wiem, że do stawki potęg nieskończoności dochodzi jeszcze trzecia...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
@AdamDee...:) jak więc wspólnie widzimy co raz więcej jest
8 Maja, 2013 - 10:12
gość z drogi
takich starych miłości ,starych...bo jakoś nie przetrwały obecnego czasu...:)
zawsze zostanie jednak w pamięci oczarowanie Jego książkami....i stanie w długich niegdyś kolejkach za "Wyspy zaczarowane" :)
"moim zdaniem" w czasach tzw za żelazną bramą,stworzył dla mnie przynajmniej czas pięknej ,współczesnej literatury i książek ilustrowanych z wielką dbałością i urodą/kult dla ojca,który tak właśnie wyrażał/pożniej przyszedł czas choroby jego mamy...i jakoś zaczął sie od nas,swoich wiernych czytelników oddalać...po drodze były jeszcze kłopoty z pisaniem w GP i nieżyjącym juz jednym z Jej piszących do GP
a pózniej dłuugo,dłuugo prawie nic...i NIC na temat Smoleńskiej Tragedii....
dla mnie jednak zawsze zostanie ciepłe miejsce w sercu dla Baldhearda -Wilka i dla adminów pewnego zaczarowanego miejsca w sieci....:)a Jego potyczki z adamem z raną na czole,na zawsze pozostaną w wielkiej wdzięczności....
a tu fragment z zaczytanej na śmierć ksiązki...SaLON,STR 176
"nIE ZDARZYŁO SIĘ w moim życiu nic ważniejszego niż to poczucie,ze zrobiłem
coś bardzo dobrego /..../......Pewnie dlatego szczególnie bolesny dlań musi być krzyż,który od tylu już lat dżwiga jako konstruktor,a póżniej wódz "Salonu"
i
" wielkim /największym problem A,Michnika/tym krzyżem/ jest zmasowana wrogość ze strony antysemitów.Antysemici bowiem uwzięli się na świętego jak sfora wściekłych psów, i zupełnie bezprzyczynowo szarpią mu nogawki,szargają dobre imię,etc.Wskutek czego,on cierpi."
jest wiele takich złotych zdań...wiele...i dziwne,że adam z raną na czole,natchnięty Ketmanem,nigdy nie podał do sądu Łysiaka,ten sam adam,który sądzi sie z każdym...???
Fakt,że skazał go na śmierć cywilną...ale....ksiązka została ...i oskarża adama,Ketmana i wielu,wielu innych...
serdeczności @AdamieDee ,serdeczności z łysiakomaniackim pozdłowieniem...:)))
od dawnego łysiakomaniaka...:)
gość z drogi
@Gość z drogi
9 Maja, 2013 - 03:17
[quote=gość z drogi]
gość z drogi
takich starych miłości ,starych...bo jakoś nie przetrwały obecnego czasu...:)
zawsze zostanie jednak w pamięci oczarowanie Jego książkami....i stanie w długich niegdyś kolejkach za "Wyspy zaczarowane" :)
[/quote]
To prawda.
Nigdy nie zapomnę emocji po zakupieniu kolejnej książki, nie w księgarni, a na "Skrze", w antykwariatach, u ulicznego księgarza...
Pierwsza moja normalnie kupiona w księgarni książka Łysiaka to "Dobry" - w wydaniu jeszcze z wyrwanymi przez cenzurę fragmentami tekstu, bodaj 1990 rok. Sczytana do tego stopnia, że się rozpadła i musiałem kupić nowsze wydanie.
Potem "Lepszy" - rzecz, która ostatecznie otworzyła mi oczy, a w rodzinie wywołała sporą konsternację i szok.
[quote=gość z drogi]
"moim zdaniem" w czasach tzw za żelazną bramą,stworzył dla mnie przynajmniej czas pięknej ,współczesnej literatury i książek ilustrowanych z wielką dbałością i urodą/kult dla ojca,który tak właśnie wyrażał/pożniej przyszedł czas choroby jego mamy...i jakoś zaczął sie od nas,swoich wiernych czytelników oddalać...po drodze były jeszcze kłopoty z pisaniem w GP i nieżyjącym juz jednym z Jej piszących do GP
a pózniej dłuugo,dłuugo prawie nic...i NIC na temat Smoleńskiej Tragedii....
[/quote]
Ha, ciekawe, nie wiedziałem o tym ponieważ od dobrych paru lat, z konsekwencją unikam wszelkiej aktywności W.Ł. - wyłącznie ze względu na starą miłość ;)
[quote=gość z drogi]dla mnie jednak zawsze zostanie ciepłe miejsce w sercu dla Baldhearda -Wilka i dla adminów pewnego zaczarowanego miejsca w sieci....:)[/quote]
Czyżby mowa była o towarzystwie Grzecha, Gepparda, Rekina, Eski, Bohuna i innych ?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
@AdamDee :)))) TAK,TAK :)
9 Maja, 2013 - 17:30
gość z drogi
Czyżby mowa była o towarzystwie Grzecha, Gepparda, Rekina, Eski, Bohuna i innych ?
oczywiście,ze TAK a ja myslałam,ze nikt już tego miejsca nie pamieta :)
ba nawet sama zapomniałam czy podpisywałam się sonia,czy inaczej...pierwsze forum padło,a pózniej bywało różnie.... :)
do do Dobry...mam,Lepszy,też...są SUPER...:)))
a pamiętasz jak pisał o Lepszy"
"Mianem lepszy określa komunistycznego cenzora,a mianem DOBRY ...KGB- owskiego szefa peerleowskiej bezpieki...:)
Jestem od Ciebie starsza,więc więcej wiem o tych bandytach...:)))
serdeczności dla Ciebie i dla w-/wymienionych gdziekolwiek są....
nie wierzę,ze spotkałam łysiakomaniaka...
PS
mój Dobry jest z 1996 roku,Lepszy lezy na biurku w firmie...więc chwilowo nieobecny...:))))
gość z drogi
Łysiak
8 Maja, 2013 - 12:57
[quote=AD]Dotąd myślałem, że nieskończone są tylko dwie rzeczy - boska cierpliwość i wszechświat, od przeczytania tego felietonu wiem, że do stawki potęg nieskończoności dochodzi jeszcze trzecia...[/quote]Miałam takie podejrzenia już od dawna, w zasadzie od pierwszej przeczytanej książki (WŁ-owego autorstwa), ale po przejrzeniu jakiegoś felietonu w Uważam rze" około roku temu nie ma już mowy o podejrzeniach. ;)) Nie pamiętam już, czego ów felieton dotyczył, zapamiętałam z niego jedynie to, że WŁ jest wielki, w zasadzie pod każdym względem. :)
[quote=Budyń]Nawet rozdział o literaturze kobiecej jest pretekstem do ukazania, jak to w pewnym roku kobiety nie zdominowały w 100% rankingów sprzedaży książek, bo oprócz nich był jeszcze Łysiak.[/quote]
;)))
Co nie zmienia faktu, że kilka REWELACYJNYCH książek popełnił i niejednej pięknej chwili mi dostarczył. :)
@PP
9 Maja, 2013 - 03:17
[quote=PP][quote=AD]Dotąd myślałem, że nieskończone są tylko dwie rzeczy - boska cierpliwość i wszechświat, od przeczytania tego felietonu wiem, że do stawki potęg nieskończoności dochodzi jeszcze trzecia...[/quote]Miałam takie podejrzenia już od dawna, w zasadzie od pierwszej przeczytanej książki (WŁ-owego autorstwa), ale po przejrzeniu jakiegoś felietonu w Uważam rze" około roku temu nie ma już mowy o podejrzeniach. ;)) Nie pamiętam już, czego ów felieton dotyczył, zapamiętałam z niego jedynie to, że WŁ jest wielki, w zasadzie pod każdym względem. :)[/quote]
;)
[quote=PP][...]Co nie zmienia faktu, że kilka REWELACYJNYCH książek popełnił i niejednej pięknej chwili mi dostarczył. :)[/quote]
Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Panowie, litości!
7 Maja, 2013 - 14:07
Parafrazując (kogoś tam): pisarzem się nie jest, pisarzem się bywa.
A dobrym pisarzem zawsze tylko się było, lub... będzie. Sienkiewicz też popełnił "Rodzinę Połanieckich" między "Trylogią", a "Quo vadis".
Natomiast felietonistą dobrym Łysiak nie był, nie jest i (najprawdopodobniej) nigdy nie będzie. Dlatego też nie powinien wydawać "kolaży" (exemplum "Łysiak na łamach").
<p>ro</p>
Re: Nie gniewaj się, Waldek
7 Maja, 2013 - 14:07
''Satynowego magika '' nie polecam.
W.Łysiak powinien już jakiś czas temu zakończyć swą karierę pisarską.
Kocham go za ''Statek'' i ''Perfidię''. Tak mi już zostanie.
markiza
Jeszcze
7 Maja, 2013 - 14:27
dodałabym "Flet z mandragory", ale to też dawne dzieje - 1981 r.
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5
dorzucam "Milczące Psy"
7 Maja, 2013 - 14:29
gość z drogi
pozdrowienia
gość z drogi
PRZEDE WSZYSTKIM "Milczące psy"!
7 Maja, 2013 - 14:52
I jeszcze "Cena".
"Flet" oczywiście bezdyskusyjnie.
<p>ro</p>
ro nie bedą oryginalna i powiem TAK
7 Maja, 2013 - 20:54
gość z drogi
Milczące Psy,Flet , Cena...
ale nade wszystko Salon czyli Alfabet Szóleruf !
serdeczności :)
gość z drogi
No i co z tego?
7 Maja, 2013 - 15:01
Fakt, że ostatnimi laty Łysiak obniżył loty; że czytając jego książki, często odnosi się wrażenie, jakby "ktoś" już to wcześniej napisał. Megalomania i samouwielbienie też należą do słabości pisarza.
Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo trafnie ocenił polskojęzyczną literaturę współczesną.
marguar
Nie wiem
7 Maja, 2013 - 18:12
czy Łysiak obniżył loty ale po przeczytaniu Karawana odczułem to tak jak napisałeś w ostatnim zdaniu. I czy nie jest prawdą, że salon sekuje się z prawą stroną ? Dodam jeszcze ,że Łysiak ma rację bo pisarzy poznaje się po tym jak sprzedają się ich dzieła.
lupo
No to ja dorzucę "napoleoniadę" ...
7 Maja, 2013 - 15:06
czyli Empirowy pasjans, Szuańską balladę i Cesarski poker jak również trylogię łotrzykowską. Kielich też nie był najgorszy.
Pozdrawiam.
A że jest bufonem, to już inna bajka.
Kriss66
Kriss66
@ Budyń
7 Maja, 2013 - 18:58
"Karawany" wprawdzie nie czytałem, ale generalnie podczas lektury ostatnich książek i felietonów Łysiaka zadawałem sobie pytanie - czy to on pisze słabiej, czy mnie zmieniła się percepcja. Chyba jednak to pierwsze. Dodam, że w jego powieściach zaczęła irytować mnie maniera prowadzenia dialogów: co wypowiedź, to mini-felieton, a każdy jeden z bohaterów to większy erudyta. Na dodatek każda postać gada Łysiakiem-publicystą. Wnerwiające.
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Re: Nie gniewaj się, Waldek
7 Maja, 2013 - 23:37
Godne polecenia są wszystkie książki o Napoleonie.
Obrona Łysiaka :)
8 Maja, 2013 - 00:37
Wrodzona przekora i sentyment do WŁ, zmusiły mnie do tego wpisu ;-)
Na wstępie.. zgadzam się z Budyniem, że "Karawana..." jest jedną ze słabszych pozycji pana Waldemara, możliwe, że i najsłabszą.
Przeczytałem. Na kolana mnie nie powaliło, ale... odnosimy obecne pisarstwo autora do pozycji sprzed lat, co tu dużo mówić - wybitnych, a dodatkowo darzonych przez nas (chyba mogę wyrazić tu vox populi?) sentymentem. Stąd jęki zawodu, że słabe, że za dużo cytatów a w tle wykazywanie własnych przewag nad resztą literatów. Mnie też to razi, niemniej... Łysiak ma rację! Każda teza postawiona w książce jest brutalnie udokumentowana i możecie się ze mną nie zgodzić, ale w wielu przypadkach pokrywa się z moimi osobistymi doświadczeniami (czytelniczymi).
Lubię i cenię Bronisława Wildsteina, ale powieściopisarzem jest... hmmm... nienachalnie wybitnym. Powieści RAZ'a (w odróżnieniu od felietonów) najwyższych lotów też chyba nie są, a niektóre jego osobiste wybory budzą moją nieufność co do intencji. Patrząc z drugiej strony twórczość WŁ jest odwrotnością tego co robi RAZ - mierne felietony a doskonałe powieści.
Pisarstwo WŁ przeszło (i nadal przechodzi) ewolucję, ale nadal, pomimo słabszego okresu, jest na poziomie nieosiągalnym dla innych polskich autorów. Pisarz raczej też nie wróci do dawnego stylu (przynajmniej tak twierdzi), być może szuka innej, lepszej formy wyrazu? Ja nie mogę się pogodzić z zaniechaniem prac nad "Milczącymi Psami", które nawet w tej surowej, nieoszlifowanej i niedokończonej postaci są niesamowite. Tak, wiem dlaczego WŁ nigdy nie dokończył tej powieści, pisał o tym między wierszami i trochę go rozumiem. Ale żal...
Zaczekajmy, nobody's perfect, nawet FC Barcelona dostała zadyszki, a Łysiak i tak dłużej trzymał wysoką formę. Może jeszcze nas zaskoczy? Nie przekreślałbym go po jednej czy dwóch słabszych pozycjach ;-)
pozdr...
/benjamin
Re: Nie gniewaj się, Waldek
8 Maja, 2013 - 08:05
dzięki a wpis. Lubię Cie czytać na drugim końcu świata, Budyniu. Serdecznie pozdrawiam.
wojownik Boga
W krótszych formach więcej wychodzi, także słabości...
8 Maja, 2013 - 08:51
Swego czasu niemal każdą lekturę "Uważam rze" zaczynaliśmy od felietonu Łysiaka z ostatniej strony (bo i nasze półki z książkami są zastawione Łysiakiem).
Niektóre z felietonów ciężko było doczytać do końca z identycznych powodów, o których mowa w tej notce. Niestety.
@
8 Maja, 2013 - 20:48
dzięki za wszystkie komentarze i wskazówki, po które z książek warto sięgnąć; co do Wildsteina i RAZ-a nie twierdzę, że Łysiak nie ma racji, natomiast widzę w tym idealną ilustrację powiedzenia "przyganiał kocioł garnkowi". ;)
pozdrawiam!
@Budyń78
8 Maja, 2013 - 22:57
A tu się z Tobą zgodzę w całej rozciągłości... :-)
Generalnie podobnie jak Tobie i większości komentatorów, mniej odpowiada mi obecny styl WŁ niż ten, który prezentował w "kultowych" powieściach. Niemniej nadal (jeszcze?) nie muszę zmuszać się do zakupu kolejnej Jego książki, choć "Satynowy Magik" mocno moją tolerancję wobec WŁ nadwyrężył.
pozdr...
/benjamin