Gerard Władimirowicz...

Niegdysiejsza ojczyzna światowego proletariatu znowu odniosła sukces, wykazując po raz kolejny  wyższość post-sowieckiej kleptokracji nad demokratycznymi kleptokracjami tzw. Zachodu.

   Na początku stycznia prezydent Władimir Putin – z  francuska, Putain – podpisał dekret przyznające obywatelstwo Federacji Rosyjskiej francuskiemu niegdyś aktorowi, Gerardowi Depardieu.

   Deparedieu, od początku kreujący swoją karierę przy pomocy proletariackiego wizerunku „chłopaka z nizin społecznych” zdenerwował się wielce, gdy socjalistyczny prezydent Francois Hollande chciał podnieść najbogatszym Francuzom stawkę podatkową do 75 procent. Gerard najpierw zamieszkał w Belgii, starając się o jej obywatelstwo. A niegdysiejsza ojczyzna proletariatu sama z siebie przyszła z pomocą wybitnemu proletariuszowi… Może to wdzięczność za desantowce Mistral? Wy nam Mistrele, my wam Gerarda…

   Ciekawa sprawa, że zlewaczeni do cna najwybitniejsi proletariaccy twórcy i intelektualiści całego postępowego świata  przechodzą błyskawicznie na skrajnie prawicowe pozycje (ekonomiczne), gdy tylko cokolwiek zagrozi ich własności…

   Gerard Depardieu wskazał drogę naszym mistrzom kina…moralnego niepokoju. Mistrz Andrzej, Mistrz Daniel i inni, pomniejsi Mistrzowie wiedzą już, co robić, gdyby – co nie daj Boże – do władzy w Polsce doszli faszyści.

Przypomnę, że socjalistą mienił się także niejaki Dominique Strauss-Kahn. Ba, był znaczącym konkurentem socjalisty Hollande`a. On nie musiał pryskać do niegdysiejszej ojczyzny światowego proletariatu. Wystarczyło parę milionów zielonych wypłaconych amerykańskiej proletariuszce za krzywdy… moralne…