Kto strzela i gdzie kule nosi

Obrazek użytkownika Mohair Charamassa
Kraj

Ostatnie felietony Anity Gargas i Seawolfa skłaniają do myślenia. Oba dotyczą ataku na Martę Kaczyńską, oba demaskują podłość atakujących i mechanizm intrygi. Pewnie gdybym ich nie przeczytał, nie znalazłbym okazji by się zastanawiać nad figlarną przewrotnością losu i jego niespodziewanych zakrętów. Dziękując więc autorom, śpieszę ze sprawozdaniem jak ich teksty wpływają na pobudzenie wyobraźni skromnego czytelnika.

Miejsce akcji: Kwatera Główna. (Zastanawiam się nad tym „ł” w drugim wyrazie … dobra, niech zostanie!)

Postacie: Szef i Pistolet. (Mógłbym pokusić się o opis, ale, po namyśle, rezygnuję - nie warto uczłowieczać kreatur).

Szef: - Siadaj. No, co tam? Masz?

Pistolet: - No.. mam... znaczy się …

Szef: - Pokaż!

(Pistolet pokazuje. Szef czyta, marszczy czoło, robi groźną minę)

Szef: - Coś ty mi tu przyniósł? Skądżeś to wziął? W nosie se dłubałeś?

(Pistolet milczy, zaplata dłonie w koszyczek, dokładnie według wskazań ekspertów od języka ciała. Widać, że zaliczył szkolenie, wreszcie się odzywa).

Pistolet: - Eee …

Szef: - Jakie eee! Miał być hak na Kaczora, a ty co mi dajesz?

Pistolet: - No, wiem ... ale przecież … nazwisko...

(Szef drapie się w głowę, drapie się dość długo, nagle uderza dłonią w stół i oznajmia)

Szef: - Zawsze byłeś durny, ale od czego mądrzejsi od ciebie. Posłuchaj! Robimy tak …

(Pistolet nadstawia uszu, koszyczek zmienia w piramidkę z dziubkiem)

Szef: - W razie czego, powiem tym na górze, że zmieniamy strategię. Już moja w tym głowa, żeby ten kit łyknęli. Nie takie rzeczy udało się im wcisnąć, więc teraz też się uda. Powiem im, że jak walimy w Kaczora, to słupki ani drgną. No, to walniemy … po rodzinie!  Dobre, co nie? Odpalaj!

(Pistolet zrywa się od stołu, biegnie, mierzy i strzela)

Jeb! - kula walnęła w płot. (Prośba do redakcji by mi nie zmieniać onomatopei bo żadne „trach!” ani „bum!” równie dobrze nie odda ani odgłosu strzału, ani kwalifikacji strzelca).

Płot ani drgnie. Stoi jak stał i tylko z dziury w desce sączy się smród. Taki, że wyobraźnia siada, za to powoli jej miejsce zajmuje zdrowy rozsądek i stawia proste pytania:

Po co im to? Można niżej upaść? Czy to już desperacja?

Chyba ciekawsze od pytań są jednak odpowiedzi. To przecież przerażenie. Obawa przed porównaniem klasy Marty Kaczyńskiej i poziomu ich oferty z trzódką własnego chowu celebrytek. Czy mam wymieniać? Nie będę. Żaden ze mnie rycerz, ale przyzwoitość nie pozwala stawiać dam w niezręcznej sytuacji. Zwłaszcza dam … hmm... numerowanych …

Nie wiem, czy pani Marta Kaczyńska ma plany polityczne. Te ataki jednak, choćby nie wiem jak podłe, u jednych są objawem strachu, u drugich – paradoksalnie – pogłębiają szacunek.

Brak głosów

Komentarze

Po co im to? Tonący brzytwy się chwyta.

Czy można upaść niżej? Można. Będziemy tego świadkami.

Czy to już desperacja? To desperacja już od dawna. Przynajmniej od 2010 roku.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#301830