IMBECYBEL Nr.08. Wolne radio internetowe

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

Zdrastwujcie rebiata ! Z radością informuję, że wolne radio internetowe IMBECYBEL dociera nawet na Białoruś – oczywiście za pośrednictwem agentów ulokowanych w naszym wiodącym kraju, który jest coraz bardziej otwarty na Białoruś ! Nasze postępowe Ministerstwo Spraw Zagranicznych, otworzyło bowiem nową ambasadę w Mińsku w lokalu należącym do bliskiego przyjaciela baćki Łukaszenki – którego firma objęta jest sankcjami UE. W ramach deklarowanej otwartości wobec przyjaciół ze wschodu – ambasada nie posiada kancelarii tajnej, co jest pierwszym świecie nowatorskim pomysłem szefa naszego MSZ ! A więc i my nie mamy nic do ukrycia. Nu – pajechali rebiata ! Na początek audycji usłyszymy więc „Białorskuju Prigorzaju Piesniu”… Panie Czesiu ! Pan przyniesie gorzały ! Bo bez gorzały tego nie razbieriosz !

Wiadomości z zagranicy

Mińsk:  Białoruski magnat finansowy Anatol Tarnauski – właściciel firmy Junis-Ojł z grupy Juniwiest-M – oświadczył, że dzięki wynajęciu lokalu na potrzeby III RP, Unia Europejska zdejmie już wkrótce sankcje nałożone na Białoruś, albo też Unia nałoży sankcje na Polskę.

Berlin:  Kancelaria Angeli Merkel na razie nie potwierdziła informacji, że już wkrótce szef naszego MSZ będzie odznaczony Orderem Złotej Gęsi – najwyższym odznaczeniem dla przywódcy kraju, który ma własny język. Równocześnie zdemontowane zostały pogłoski o nałożeniu sankcji na Polskę przez Unię Europejską, w związku z kolejnym zbliżeniem się III RP do Białorusi.

Witebsk: Baćka Łukaszenka z zadowoleniem poinformował o „modelowych stosunkach” Białorusi z III RP. Zgodnie z oświadczeniem Baćki – już wkrótce przybędzie do Mińska delegacja III RP w sprawie negocjacji czynszu za wynajęty lokal w budynku firmy Junis-Ojł. Łukaszenka oświadczył, że opłaty za czynsz polskiej ambasady na 2013 rok nie powinny ulec zmianie, podobnie jak opłaty za telefony ambasady. Pozwoli to polskim dyplomatom spokojnie pracować dla dalszego rozwoju dwustronnej, modelowej współpracy – oświadczył Baćka.

Rostock: Laureatem dorocznej nagrody Diamentowej Miotły został rzecznik naszego rządu Graś (po niemiecku: Trawa). Wraz z nagrodą, laureat otrzymał czek na 30 tysięcy euro, do realizacji w sklepach Kaufland.

Waszyngton:  Kolejną gafę popełnił Barack Obama, w trakcie przedwyborczego mitingu w Oklahomie. Zapytany, czy zamierza odwiedzić Polskę, po ponownym wyborze na prezydenta oświadczył, że od dłuższego czasu rozważa wyjazd do Mińska.

Wiadomości z kraju

Warszawa – Ochota: W związku z trudną sytuacją płatniczą, rząd rozważa sprzedaż budynków naszych ambasad, które będą przeniesione do wynajętych lokali – tak, jak w przypadku Mińska. Pozwoli to zaoszczędzić tylko w 2013 roku ca. 6 mld złotych, których brak jest w budżecie na wypłaty premii dla urzędników centralnych urzędów za 2012 rok. W tym zwłaszcza premii dla kierownictwa MSZ, które np. w latach 2010-2012 wysłało 158 uprzejmych próśb o zwrot wraku samolotu TU-154 oraz czarnych skrzynek.

Pułtusk:  W związku z ostatnimi sondażami poparcia, premier zapowiedział zmianę kierownictwa Ministerstwa Prawdy i Miłości. – Należy podkreślić, że poparcie dla naszej partii radykalnie wzrosło, po zmianie kierownictwa CBOS – stwierdził rzecznik rządu Graś.

Łódź Fabryczna:  Prawdopodobnym kierownikiem Ministerstwa Prawdy i Miłości będzie obecny przewodniczący Komisji Wojny Narodowej – informują pro-rządowe media. Stefan Niesiołowski na ten temat jeszcze się nie wypowiedział.

Drawsko Pomorskie:  Generał Moździerz zaprzeczył, jakoby miały się wkrótce odbyć wspólne manewry wojsk i sił porządkowych Polski i Białorusi.   

A teraz zapraszamy Państwa na niezapowiedziany wywiad z inspektorem Piteirą, który opowie nam o kulisach akcji Ribentrop, w wyniku której unieszkodliwiona została groźna szajka korupcyjna

Redaktor: Nie wiem, jak się zwracać do was inspektorze: per pan, czy per pani ? Inspektor: Wystarczy powiedzieć „inspektorze” i już wszyscy będą wiedzieli o kogo chodzi…

Red: Czy podjęta akcja ant-korupcyjna o kryptonimie Ribentrop bierze swoją nazwę od wytropienia dorsza ? Kiedy to się właściwie zaczęło ?

Insp.: Zaraz po powołaniu mnie w 2007 roku przez premiera, podjęte zostały przez mój wydział śledczy działania, by znaleźć jakiś trop korupcji w rządzie Kaczyńskiego. Znaleźliśmy wtedy rachunek za dorsza z frytkami w kwocie 8.20 złotych i to był początek całej akcji..

Red: Czy mam przez to rozumieć, że śledczy poszli tropem dorsza a nie frytek ? Insp.: Dobrze pan rozumuje, redaktorze. Gdybyśmy poszli tropem frytek, wyszczególnionych na rachunku – nasza akcja miałaby kryptonim Fritentrop, a nie Ribentrop !

Red: A dlaczego nie poszliście tropem frytek, by znaleźć źródło korupcji – ale akurat śladem dorsza ?

Insp.: To był mój wybór. Jako doświadczony Inspektor w tropieniu korupcji za rządów Kaczyńskiego, zdawałem sobie sprawę, że produkcja ziemniaków, z których pochodzą frytki, prowadzona jest na terenie całego kraju. Wprawdzie, mogłoby z tego wynikać, że cały kraj zamieszany był w korupcję za czasów rządu Kaczyńskiego, ale trudno byłoby wskazać na konkretnego producenta ziemniaków, z których pochodziły inkryminowane frytki. Do tego celu, mój wydział śledczy przy premierze RP, musiałby liczyć nie dziesięć osób – ale minimum 300 osób. To niestety nie wchodziło w rachubę…

Red.: A z jakich powodów ?

Insp.: Z powodów czysto programowych, bo chyba pan zapomniał, że nasz premier zapowiedział „Tanie Państwo” ?

Red.: Rzeczywiście, zupełnie zapomniałem o tanim państwie… A więc, co się dalej stało ?

Insp.: Udało mi się zwiększyć liczebność mojego wydziału do spraw anty-korupcji o dodatkowe pięć osób i trzy rządowe limuzyny, dzięki czemu mogliśmy ruszyć tropem dorsza….

Red.: Ale ta akcja trwa już pięć lat i jej końca jakoś nie widać…

Insp.: I tu się pan myli, redaktorze ! Właśnie dotarliśmy do samego źródła korupcji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego ! Oczywiście – ze względu na tajemnicę państwową – nie ujawnię wszystkich szczegółów, ale mogę powiedzieć, że idąc od przysłowiowej "nitki" , czyli od baru „Smakosz” w Warszawie, który wystawił rachunek na dorsza z frytkami – doszliśmy po pięciu latach śledztwa do przysłowiowego „kłębka”… Czyli…-czyli do dostawcy inkryminowanego dorsza !

Red.: Czy przestępca został już aresztowany ? Jak się on nazywa ?

Insp.: Mogę jedynie powiedzieć, że jest to rybak z Helu, niejaki Brunon D. Był on przez cały okres letni obserwowany przez nasz wydział śledczy, który w przebraniu turystów wyjechał w tym celu na Hel. Wraz z ostatnim dniem lata, postanowiliśmy wkroczyć o godzinie szóstej rano do chałupy rybackiej w której zamieszkiwał przestępca…..

Red.: I co się takiego stało, że nie został on dotąd pojmany ?

Insp.: Gdy wkroczyliśmy o szóstej rano, wyłamując drzwi jego chałupy okazało się, że przestępca o godzinie czwartej rano wypłynął swoją łodzią na ryby !

Red.: A to cwaniak ! I co ? I nie powrócił dotąd z połowu ?

Insp.: Gorzej, panie redaktorze ! Musiał być przez kogoś poinformowany o naszej akcji, gdyż skrył się na wyspie Bornholm !

Red.: Spryciula....Czy mam zatem rozumieć, że działał w związku przestępczym ? Insp.: Nie inaczej, panie redaktorze ! Nie inaczej !

Red.: A kogo podejrzewacie o udział w tym związku przestępczym ?

Insp.: Bez wątpienia są nimi wszyscy rybacy z Helu, gdyż nikt inny nie mógł Brunona D. poinformować o naszej akcji….

Red.: Więc reasumując – wasza akcja spaliła „na panewce”….

Insp.: Tu się pan myli redaktorze ! Właśnie zwróciliśmy się do rządu Dani, do którego należy wyspa Bornholm, o ekstradycję groźnego przestępcy, który stał za aferą dorszową…

Red.: A jakie są rezultaty waszego wystąpienia ?

Insp.: Na razie rząd Dani milczy, ale my już teraz planujemy następną – dodam – spektakularną akcję, w celu pojmania aferzysty…

Red.: Czyżby wasz wydział śledczy zamierzał w następnym okresie letnim wyjechać na Bornholm w przebraniu turystów ?

Insp.: Nie potwierdzam i nie zaprzeczam….

Redaktor: Dziękuję zatem za bardzo interesującą rozmowę, inspektorze…

Inspektor Piteira: Nie ma nam za co dziękować, panie redaktorze ! Pracujemy przecież dla Ojczyzny, nie licząc na żadne podziękowania….

                                            *        *        *

Nawiązując do brawurowej akcji „Ribentrop”, kończymy dzisiejszą audycję wolnego radia internetowego IMBECYBEL piosenką zespołu „Ryba tuczy” . Przepraszam bardzo – będzie to „Tryb co tuczy”… Przepraszam: „Tryb odurzy”… Jeszcze raz przepraszam: zespół „Trup a durzy”…– to znaczy: Zespół reprezentacyjny „Trubadurzy” zaśpiewa znany przebój: „Znamy się tylko z zbliżenia”. Przepraszam: „z widzenia” się tylko znamy…. ( Zespół The Beatles śpiewa: „I Saw Her Standing There”)

Kpt. Nemo @

Brak głosów

Komentarze

proszę Cię,nie generalizuj.Wg mnie herr ( po dorysowaniu słynnego wąsika),"ach ten wąsik"- powinien witac się słynnym Haj,haj! Tradycyjnie,tak jak było na słynnych wiecach w latach 30-tych! A,tak (nawiasem)- trzeba ten wasik (ach,ten wąsik)- POd noskiem zareklamować! Ja dorysowałam i ----wyszło mi,że to reinkarnacja wodza!

Vote up!
0
Vote down!
0
#300639

Panie Kapitanie,
mam nadzieję, że ów inspektor zostanie w niedalekiej przyszłości rozliczony (wespół z tym kto posadkę inspektorowi wyszykował)i zobligowany do zwrotu zagrabionych pieniędzy podatników...

P.s.
czytając nasuwa mi się skojarzenie wywiadu z Przemysławem Gintrowskim i jego odpowiedzią na pytanie: - "Jakim człowiekiem był Bareja?

- To był fantastyczny facet, wszyscy chcieli z nim rozmawiać. Ja pracując przy filmach nie przesiaduję w produkcji, czyli w miejscu gdzie siedzi sztab ludzi produkujących dany film. Bo nie mam na to czasu. Ale pamiętam, że na plan "Zmienników" przyjeżdżałem codziennie. Po to, by spotkać się ze Staszkiem. Zresztą wszyscy w produkcji od samego rana nie mogli się już doczekać przyjścia Staszka. On przyjeżdżał do pracy i przez pół godziny opowiadał jak mu upłynęła droga z domu do Poltelu. A mieszkał niedaleko, bo w okolicach ulicy Wołoskiej. Ale Bareja miał niesamowitą zdolność obserwowania "krzywymi" oczami i przekształcania takich zwykłych opowieści, scenek rodzajowych w anegdotę. On mówił w sposób bardzo zabawny. Rzeczy banalne, spotkani ludzie, motorniczy w tramwaju, wypadek na ulicy w opowieściach Staszka urastały do całej story. On w ogóle dużo mówił, ale wszyscy modlili się nie o to, by on przestał mówić tylko, by on wciąż mówił.
Odnosiłem wrażenie, że życie Staszka Barei upływało na przecieraniu nam oczu. My żyliśmy w tym komuniźmie w takich różowych okularach, a on chodził ze ściereczką i nam te okularki przecierał, żebyśmy wreszcie zobaczyli jak to wszystko naprawdę wygląda. Wydaje mi się, że takie było posłannictwo jego życia, że on wyszydzając ten kompletnie zidiociałą rzeczywistość w jakiej żyliśmy, pokazując te absurdy - w ten sposób realizował swoje życie." link do art. na str. Artysty http://www.gintrowski.art.pl/gintrowski/16,artykuly,mniej_mi_sie_chce_mowi_przemyslaw_gintrowski.html
dzięki za tę rozgłośnię :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#300645