My tu trąby mamy, a Eurokołchoz umiera po cichu …

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

Nie jestem pewien, czy te oberwania chmur i trąby można zaliczyć do znaków, które będą na ziemi i na niebie, ale wiem, że czas cudów mamy za sobą. Chodzi mi oczywiście o cudy wirtualne, zapowiedziane jednak z pełną powagą, jakby rzeczywiście manna z nieba miała tutaj spaść, wraz z deszczem euro. A my tu mamy ulewy całkiem autentycznego deszczu, złożonego wyłącznie z H2O i te trąby, burzące nie tylko mury, ale poczucie elementarnego bezpieczeństwa.

Bo już nikt nie jest w stanie przewidzieć, co będzie za pół roku, choć można na 100% przewidzieć, że cudu żadnego nie będzie. Pewna jest raczej katastrofa, która po cichu nadciąga, zagłuszana przez błyskawice i trąby powietrzne…

I wcale nie chodzi mi o małego hochsztaplerka, który przebrawszy się za „obrońcę uciśnionego ludu” wygrał w karty urząd premiera w Casino Poland:

http://www.youtube.com/watch?v=EV3poERN22w

Bo tego hochsztaplerka, starającego się uchodzić za prymusa Euro-kołchozu, który chciał uzdrowić upadające kraje przy pomocy „polskiego entuzjazmu” nikt poważny poważnie nie traktuje. Nasz „entuzjazm” umarł wraz z euro-szałem i jedynie to, co możemy oferować Europie – to nieźle wykwalifikowanych pracowników, którzy za znacznie mniejsze pieniądze wykonają to, co innym się nie opłaca. Ten argument wykorzystywany jest jednak przez naszych rodzimych ekonomistów, zatrudnionych w bankach za minimum 50 tys. miesięcznie – jako recepta dla konającej Europy. Przykład, że pięć największych fabryk Fiata we Włoszech produkuje z grubsza tyle samo aut co jedna polska fabryka w Tychach, która w dodatku zatrudnia prawie cztery razy mniej pracowników, ma być receptą na uzdrowienie Grecji, Włoch i Hiszpanii...

Nasi eksperci z sektora bankowego (sprywatyzowanego niemal w 100% i opanowanego przez banki zagraniczne), który w 2011 roku zarobił na czysto aż 15,7 mld zł, co jest rekordem wszechczasów – ratunek dla Europy widzą nadal w cięciu płac – ale nie swoich. Jest bowiem paradoksem, że w dobie największego kryzysu w Eurokołchozie, największe zyski osiągają banki i bankowcy. Takich żniw z obracania naszymi, coraz mniejszymi pieniędzmi, nie spodziewali się bowiem najwięksi optymiści, skoro zysk netto sektora bankowego wyniósł w 2010 r. 11,4 mld zł, a rok wcześniej – 8,3 mld zł. Zatem podawany przykład fabryki Fiata w Tychach, gdzie pracownicy zarabiają średnio dwa razy mniej niż Włosi, zaś produkują cztery razy więcej niż w pięciu największych fabrykach Fiata we Włoszech, jest tylko  potwierdzeniem  gigantycznego wyzysku w Polsce !  

A przecież wyzyskiwani pracownicy fabryki w Tychach należą do elity pracowniczej całego regionu, co obrazuje skalę wyzysku, do jakiej dopuścił mały hochsztapler, aspirujący do roli europejskiego prymusa. Wszyscy tzw. liberalni eksperci wiedzą jednak (bo trudno ich posądzić o skrajną głupotę), że wprowadzenie we Włoszech, w Grecji i w Hiszpanii wyzysku na skalę wyzysku w Polsce – doprowadzi do Wiosny Ludów Europy, która zmiecie hojne dofinansowywanie banków z unijnej kasy.

Bo mało kto wie, że pożyczka w wysokości 8 miliardów dolarów, której udzielił MFW prymus naszego Eurokołchozu, jest oprocentowana na …0,25% w stosunku rocznym ! Na taki numer nie pójdą znacznie bogatsi od nas Finowie – co już otwarcie zapowiedzieli, ale i Holandia i co oczywiste – Wielka Brytania. Wychodzi więc na to, że Eurokołchozu uratować się nie da, ale może da się opóźnić jego agonię....

Dzięki temu bankowcy będą nadal najwięcej zarabiać na kryzysie – wynosząc walizkami nasze, ciężko zaoszczędzone pieniądze, by na koniec – mając już zieloną kartę (jak nasz buchalter Vincent) – wyjechać tam, gdzie Wiosna Ludów ich nie dosięgnie. Jedyną pociechą jest tylko to – że w przeciwieństwie do „obalenia” komunizmu w Europie Wschodniej – Polska przy obalaniu Eurokołchozu będzie ostatnia. Przez to unikniemy kolejnego „okrągłego stołu” z hochsztaplerami i nie pozwolimy przebranym za obrońców ludu hochsztaplerom nadal nas okradać…

Brak głosów

Komentarze

a mowiac wprost ROZBIOR POLSKI, co zapoczatkowaly "przekrztalcenia majatkowe", czyli WSI uwlaszzcanie sie majatkiem narodu..

Vote up!
0
Vote down!
0
#274959

Jeszcze raz upada mit o niższej wydajności pracy w Polsce, którym to szafują: władza i poniektórzy ekonomiści, uzasadniając niższe w Polsce płace.

Pracujemy prawie najdłużej w UE, zarabiamy srednio 70% mniej a wydajność mamy porównywalną lub większą niż w UE.

"Dymają" nas totalnie...

Pozdrawiam

krzysztofjaw

Vote up!
0
Vote down!
0

krzysztofjaw

#274970

Świadomie mylą ja nam z produktywnością.
Wydajność bowiem jest obnizana przez nieekonomiczne otoczenie samej produkcji.
Dla przykładu Niemiec robi dźwignie w zakładzie i jego zakład sprzedaje ją w całym samochodzie po zamontowaniu.
Jego wydajność jest duża bo duża jest wartość produktu z dźwignią.

Polak robi w tym czasie 4 dźwignie i sprzedaje jako dźwignie pasujące tylko do jednego modelu i ma jednego odbiorcę zamawiającego po zaniżonej cenie ów produkt. To jaka ma być wydajność jego pracy.

Im bliżej produktu finalnego tym większa wydajność z pracy.

Nie wydajność pracy bo tę mamy jak małe p... robociki.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#275241