Urodziny Mistrza Ludwika
17 grudnia 1770 r. urodził się Ludwig van Beethoven...
Mistrz dźwięków wraz z mistrzem słowa chyba nigdy nie przypuszczali, że ich wspólne dzieło, apoteoza takich wartości jak wolność, równość, braterstwo i powszechna miłość, stanie się po dwóch wiekach hymnem sztucznego tworu, kliki, która w sztucznym zamyśle jeszcze sztuczniejszego jednoczenia narodów dziś łamie wszelkie kanony i wartościom tym urąga by zaspokoić własne lukratywne potrzeby.
Ale... zostawcie Mili Moi politykę choć na małą chwilę - poza nią jest wciąż jeszcze tyle nieskażonego piękna, tyle Wysp Szczęśliwych, tyle nieznanych krain, do których jedyną przepustką jest niezniewolony umysł. Zróbcie małą pauzę w codziennym biegu, weźcie na kolana domowy drobiazg, przytulcie starszą latorośl i... powędrujmy do Czarodziejskiej Krainy Baśni....
Z popielnika na Wojtusia iskiereczka....
Ciiii.... była sobie raz królewna, miała domek z ciasta... króla zjadł pies, pazia zjadł....
Oj!
....Wnusieńce mojej ukochanej dedykuję...
Za siedmioma górami, za siedmioma morzami rósł sobie las. Las jak las,jednak od wszystkich innych lasów różniło go to, że panowała w nim wieczna wiosna.
W lesie tym mieszkał mały skrzacik. Zwał się Elb. Elb był
bardzo zapracowany - o każdym świcie odkręcał kurek źródełka potoku wijącego się wśród drzew, delikatnie prostował źdźbła młodej trawy zmęczonej dźwiganiem kropel porannej rosy, wygładzał świeżo rozwinięte listki na drzewach i krzakach, pomagał ptakom naprawiać
gniazda, pająkom łatał pajęczyny, malował skrzydła motylom i świerszczom stroił skrzypki. Wiewiórkom czesał ogonki, zbierał pogubione przez jeże igiełki, a zrobionym z kwiecia trawy pędzelkiem strącał z pszczelich futerek kwiatowy pył by łatwiej im było fruwać. Grał w
ciuciubabkę z Echem i w ogóle zajęty był niesłychanie.
Dopiero pod wieczór przysiadał koło mrowiska i na leszczynowej fujarce przygrywał wesołego marsza ostatnim mrówkom, powracającym po pracowitym dniu do
mrowiska.
Miał Elb w Lesie Wiecznej Wiosny ulubiony zakątek, w którym spędzał wolne chwile, a że miał ich bardzo mało toteż dopiero pod wieczór mógł je odwiedzać i oddać się ulubionemu zajęciu. Była to Konwaliowa Polana, Elb siadał wtedy wśród konwalii i delikatnie trącał paluszkami ich białe dzwonki, a wtedy z pachnących kwiatów płynęło ciche bim... bim... bam..., bim... bim... bam...
Kochał Elb tę cichą muzykę natury.... Konwaliowy śpiew zlewał się z szumem leniwie płynącego nieopodal potoku, w którym Słońce kąpało swe promienie po długiej wędrówce i robiło się wtedy tak pięknie, że aż ptaki milkły i cichutko słuchały w swych gniazdach słodkiego bim...
bim... bam..., cichły i owady zasłuchane w czarodziejskie dźwięki, a sarny i zające i wszelki leśny stwór zamierał w swych kryjówkach by żaden trzask, żaden inny dźwięk nie zmącił elbowego muzykowania.
A Elb grał i grał, i patrzył jak wśród bajecznych tonów dogasa ostatni złoty promyk, a z potoku wychodzi Księżyc i oblewa polanę srebrzystym światłem... .
............
W takiej chwili do Lasu Wiecznej Wiosny zabłąkał się pewien człowiek. Stanął cicho na skraju Konwaliowej Polany i zasłuchał się. Zachwyconym wzrokiem patrzył na grającego Elba, na srebrzysty sierp księżyca przeglądający się w śpiewającym potoku. Bim... bim... bam..., bim... bim... bam..., bim... bim... bam... Człowiek wyjął z kieszeni skromnego surduta kartkę papieru i ołówek, które nosił ze sobą zawsze i wszędzie, i w skupieniu zaczął coś pisać. Pisał i pisał, kreślił coś, a księżycowy pył sypał się na papier.
Elb przyglądał się z daleka Nieznajomemu, z ruchu jego ręki próbował odczytać tajemnicze znaki kreślone na kartce ale przypomniał sobie, że już pora przykręcić
kurek źródełka. Pożegnał ukochane konwalie i za chwilę zniknął w gęstwinie, skrywającej źródełko potoku. Gdy zamykał diamentowy zawór, woda w potoku zaczęła powoli opadać i cofać się, aż w końcu ostatnia jej kropelka zniknęła w czeluściach zaworu...
Zasłuchany w cichnący plusk potoku Nieznajomy patrzył - na cofające się wody, na wspinający się coraz wyżej i wyżej Księżyc. Popisał jeszcze przez chwile i gdy srebrny róg zaczął muskać wierzchołki drzew, utwór był gotowy...
Tak powstała Sonata Księżycowa, a nieznajomym wędrowcem był nie kto inny, a sam Ludwig van Beethoven...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2270 odsłon
Komentarze
I jeszcze jedna niestandardowa wersja Sonaty Księżycowej -
17 Grudnia, 2011 - 19:01
dla melomanów.
PS. Bardzo cenię sobie parafrazy i ich wykonawców bo z osobistej praktyki wiem jak trudno czasem utwór fortepianowy (czy przeznaczony na inny instrument) wykonać bez kiksów na gitarze.
contessa
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
contessa
17 Grudnia, 2011 - 19:28
Jan Bogatko
...mme, tak, to piękna rocznica, zwłaszcza w Bonn,
pozdrawiam,
Jan Bogatko
Jan Bogatko
17 Grudnia, 2011 - 20:04
Powiem szczerze jako praktykujący muzyk i interpretator - tyle "drugiego dna" jak właśnie u Beethovena, trudno znaleźć u innych kompozytorów nie tylko jego epoki.
Pasjonuje mnie Bach bo to czysta... matematyka, z którą choć zawsze byłam na bakier to ta bachowska kiedyś mnie zafascynowała i fascynuje do dziś. Ona właśnie nauczyła mnie nie tyle szacunku, co respektu względem cyfr i innych znaków, w tym do słów, które powstając z liter niosą pewien przekaz i ładunek emocjonalny... "Matematyka" Bacha nauczyła mnie rozumieć Beethovena, nauczyła przebijania się przez jego często ponure i częstokroć trudne technicznie frazy by odkryć w głębi pokłady niesamowitego temperamentu i radości życia.
Pozdrawiam serdecznie.
contessa
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Bach - piękno matematyki w muzyce
17 Grudnia, 2011 - 21:40
Nagrałem sobie kiedyś (w czasie stanu wojennego) całą Kunst der Fuge posługując się sekwencerem i syntezatorem.
Ogromnie dużo bezinteresownego, idealnie bezużytecznego piękna. Bo przecież na żadnym koncercie, na żadnej chałturze tego nie da się wykonać. A tyle radości...
Też jestem zakopiańczykiem. Zakopane już dzisiaj nie to, ale zapach łopianu w potoku Olczyskim pozostał.
Pozdrawiam Księżniczkę.
Leopold
Leopold
17 Grudnia, 2011 - 22:48
Witaj !
Czy piękno jest bezużyteczne jeśli niesie radość i satysfrakcję? Niechby chociażby tylko samemu wykonawcy. To polaryzuje na otoczenie, zatem wcale bezużytecznym nie jest.
;);)
Bacha uwielbiam w wykonaniu Glenna Goulda.
Pozdrów Taterki ode mnie, strasznie do nich tęsknię ostatnio ale nie mam jak ruszyć się z domu, a poza tym zimą góry kocham gdy są po drugiej stronie okna. Wolę lato... Mam w Strążyskiej swoje ulubione miejsce, taką świątynię dumania na środku potoku (ach, gdyby filance o tym wiedziały). Drugie mam na Gubałówce, też poza szlakiem, z przecudnym widokiem na Tatry Zachodnie i jeszcze kilka innych, w których kocham zaszyć się na cały dzień, a wieczorem i tak trudno je opuścić.
Piszesz, że jesteś "też" Zakopiańczykiem, czyżbyś myślał, że ja też ? Jestem z Gdańska, a Tatry i Zakopane... no cóż, po prostu je kocham i nie wyobrażam sobie bez nich życia!
Pozdrawiam.
contessa
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Ludvig
17 Grudnia, 2011 - 20:18
Wielkim fanem nigdy nie byłem i raczej nie zostanę. Nigdy do końca nie przekonam sie do muzyki odcinającej sie na siłę od kontrapunktu (dlatego, przekładając na świat rocka lat '70; Blackmore&Lord>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>Page&Plant). niemniej jednak czasem posłuchać lubię, a i pograć takie allegretto z VII symfonii A-dur jest przyjemnie :)
Johnny_B_Goode
17 Grudnia, 2011 - 22:58
Tak naprawdę to ja najbardziej lubię.... operę !
Pozdrawiam.
:):)
contessa
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
też zależy jaką
18 Grudnia, 2011 - 14:49
jeśli chodzi o ten rodzaj sztuki, to ja najbardziej preferuję dzieła mistrza stylu buffo -Gioacchino Rossiniego
p.s polecam audycje ks. Wierzbickiego w "Marysi" - sobota o 14.30
Johnny_B_Goode
18 Grudnia, 2011 - 21:37
Dla mnie w grand opera najbardziej "buffo" to - wbrew wszelkiej logice - ... Mozart i Puccini. Taka dewiacja zawodowa. ;);)
Pozdrawiam.
contessa
PS. Dzięki za anons audycji, niestety nie dałam rady załapać się - u mnie od lat każdy grudzień to przechlapane pasmo obowiązków zawodowych i innych. Może zostanie w archiwum i w święta odsłucham.
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Contessa
18 Grudnia, 2011 - 22:30
w archiwum znalazłem tylko jedna audycję "Spotkania z Operą"+"Niedokończone" z Wierzbickim jako gościem. czasem mam wrażenie, iż "Ojciec" traktuje go trochę po macoszemu...
Mistrz
17 Grudnia, 2011 - 20:20
Rospin
17 Grudnia, 2011 - 22:54
Dzięki za film... Klimaty wizualne bardzo pasują do tych muzycznych.:):)
Pozdrawiam.
contessa
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Dla NP Contessy:)
18 Grudnia, 2011 - 00:14
Re: Urodziny Mistrza Ludwika
18 Grudnia, 2011 - 09:40
Jakby ten świat wyglądał, bez Bacha, Mozarta, Beethovena, Vivaldiego,Pucciniego Frosta, Norwida, Verdiego, Bizeta etc. etc.?
No jak on by wyglądał???
Jandop
18 Grudnia, 2011 - 21:40
A jak by wyglądał bez Chopina, Szymanowskiego, Góreckiego? Bez Mickiewicza, Sienkiewicza... Bez Kopernika, Curie-Skłodowskiej... Bez... Błogosławionego Jana Pawła II.
Pozdrawiam.
contessa
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński