Szło przez las wdzięczne dziewczę do Babci z obiadem
Ścieżka wiła się pięknie w mechatym tunelu
wśród cieni rozedrganych, wyznaczna śladem
złocistego kobierca z piasku, aż do celu.
Suknia na niej kwiecista łaty tysiącznemi,
kryjącymi niezdarnie wiek prawdziwy szaty,
Lecz wzrok panny pogodny, błądzący w zieleni
Uśmiech biało-różany, młodością bogaty.
Pierwszy raz wreszcie wolna od macochy...