Kreml steruje Niemcami

Obrazek użytkownika Rafał Brzeski
Świat

Kiedy w połowie lat 80-tych minionego stulecia Pentagon postanowił rozmieścić w Europie Zachodniej pociski balistyczne Pershing II wszystkie pacyfy sterowane dyskretnie przez Służbę A Pierwszego Zarządu Głównego KGB zleciały się otaczać ludzkim łańcuchem amerykańskie bazy i ukute w Niemczech hasło “lepiej być czerwonym niż martwym” robiło furorę.

A teraz?

Teraz, kiedy Rosja zbrojnie niszczy Ukrainę, a Zachód wspiera atakowanych, Kreml steruje niemieckim życiem politycznym i rosyjscy propagandziści układają nowe hasła. “Kupuj gaz, a nie wojnę” - to hasło dla niemieckich   poputczików Putina po prawej stronie. ”Ukraina chce wojny, Niemcy chcą pokoju” - to dla tych po lewej. “Znieść antyrosyjskie sankcje!” - to dla obu skrzydeł. W końcu Rosja jest “naturalnym sojusznikiem” Niemiec i Niemców czyli nie można pozwolić, aby “nieodpowiedzialni politycy” głównego nurtu “wciągnęli Niemcy w konflikt z Rosją” - tak głosi napisany w Moskwie brulion manifestu opracowanego dla prawicowej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD). Wedle Kremla AfD powinna wejść w koalicję z lewicową Die Linke i dokooptować skrajnie prawicowy ruch Reichsbürgerów - Obywateli Rzeszy, którzy uważają, że niemiecka Rzesza istnieje nadal a Republika Federalna Niemiec jest państwem nielegalnym w świetle prawa międzynarodowego i konstytucyjnego.

Nie wiadomo, czy projekt manifestu został zaakceptowany przez emisariuszy AfD, Die Linke i Reichsbürgerów, ale pochodzi on z pakietu dokumentów, które otrzymała do wglądu i oceny redakcja amerykańskiego dziennika The Washington Post. Dokumenty te pochodzą z okresu od lipca do listopada ubiegłego roku i są zapisem szeregu narad rosyjskich urzędników wysokiego szczebla, strategów politycznych i propagandzistów, którzy otrzymali zadanie przekształcenia Niemiec w motor operacji tworzenia antywojennych nastrojów w Europie i wygaszania wsparcia dla walczącej Ukrainy. Redakcja nie ujawnia drogi jaką dokumenty dotarły z Kremla do Waszyngtonu ograniczając się do stwierdzenia, że zostały “pozyskane przez europejską służbę wywiadowczą”, a ich wiarygodność potwierdzili urzędnicy zachodnich rządów.   

Według tych materiałów 13 lipca 2022 roku pierwszy zastępca szefa administracji prezydenta Federacji Rosyjskiej, Siergiej Kirijenko, zwołał naradę ekspertów politycznych, którym zakomunikował, że Niemcy mają stać się  “jądrem”  kampanii osłabiania międzynarodowego poparcia dla Ukrainy. Zadaniem wezwanych ekspertów jest przygotować odpowiednią strategię. W ocenie prezydenta Putina - mówił Kirijenko - w krajach satelickich USA rośnie zrozumienie sprzeczności między interesem narodowym a podążaniem śladami Waszyngtonu. Tendencje te najsilniejsze są w Niemczech  a więc należy sprzeczności pogłębić rozpowszechniając narracje dyskredytujące Unię Europejską, USA, Wielką Brytanię i NATO oraz przekonać Niemców, że sankcje nałożone na Rosję szkodzą niemieckim interesom. Czas nagli i pilnym zadaniem jest zwiększenie o 10 procent w ciągu 3 miesięcy niemieckiego poparcia społecznego dla naprawy dobrych stosunków z Rosją.

Postawiony przez Kirijenkę termin nie wzbudził entuzjazmu. Jeden z uczestników narady stwierdził, że “będzie to trudne i skomplikowane”, ale ustalono dwie generalne narracje: sankcje wobec Rosji szkodzą fundamentom niemieckich interesów gospodarczych oraz nadchodząca zima będzie bolesna, jeśli nie katastrofalna z braku gazu i energii elektrycznej. Farmy trolli otrzymały polecenie nasycenia niemieckich mediów społecznościowych wariacjami odpowiednich fejków i manipulacji. Agenturze w Niemczech polecono malować graffiti, a potem zdjęcia i filmy umieszczać w sieci oraz w mediach tradycyjnych.

W końcu sierpnia eksperci przedstawili program sponsorowanych demonstracji protestacyjnych, których przeprowadzenie powierzono agenturze w organizacjach skrajnej prawicy i lewicy. Miały się odbywać jak Niemcy długie i szerokie pod dowolnymi hasłami organizatorów, ale przy równoczesnym wykorzystaniu sloganów Kremla. I tak, w Lipsku należało eksponować hasło:  “Uchylić sankcje wobec Rosji!”, natomiast w Neustrelitz: “Czym się ogrzejemy zimą?”.

Najbardziej ambitną strategią przyjętą przez zespół ekspertów Kremla był program doprowadzenia do koalicji ugrupowań skrajnej lewicy ze skrajną prawicą i w kolejnej fazie do uczynienia z niej liczącej się siły politycznej, jeśli nie do przejęcia władzy w Bundesrepublik. Wbrew pozorom mariaż taki jest możliwy. Rosyjskie służby od lat rozpracowują lewicową Die Linke oraz prawicową Alternative für Deutschland i pozyskują agenturę wśród Reichsbürgerów. Korzystając ze sprawdzonych metod KGB, służby Kremla wybierają młodych i ambitnych polityków - tak jak przed laty Olafa Scholza - zapraszają ich w odwiedziny do Moskwy lub Petersburga i w miłej, niewymuszonej atmosferze przekonują do słuszności rosyjskich koncepcji politycznych. Koszty pokrywa zapraszający, najczęściej Rosyjska Fundacja Pokojowa, którą kieruje Leonid Słucki, przewodniczący komitetu Dumy do spraw międzynarodowych. Słucki to wielkorus, któremu blisko do linii Alternatywy dla Niemiec, zwłaszcza do jej antyglobalizmu, wrogości wobec środowisk LGBT oraz niechęci do pomagania Ukrainie.. Tu obie strony strony rozumieją się w naturalny sposób czego wynikiem  może być mail rosyjskiego dyplomaty w Berlinie, który chwalił się: “będziemy mieli naszego, kompletnie kontrolowanego, posła w Bundestagu”. Chodziło o Markusa Frohnmaiera, z AfD częstego gościa na wyjazdowych imprezach w Rosji.

W materiałach otrzymanych przez The Washington Post jest zaproszenie Słuckiego dla posłanki AfD Kay Gottschalk z października 2018 roku z zapewnieniem, że Fundacja Pokojowa pokryje koszty przyjazdu. Inny polityk AfD, Andreas Kalbitz, opisał amerykańskim dziennikarzom imprezę dla polityków AfD w pałacu Jusupowa w Petersburgu, na której występowały solistki moskiewskiego Teatru Bolszoj. Bywalcem podobnych imprez był też Petr Bystron popularny poseł AfD do Bundestagu. Bystron przyjechał potajemnie w listopadzie na 3 dni na Białoruś, gdzie konferował z ministrem spraw zagranicznych Siarhiejem Alejnikiem. Nieco wcześniej, 20 września, przyjechali do Rosji trzej posłowie AfD, ale musieli przerwać podróż i wyjechać po kilkunastu godzinach, gdyż niemieckie media podniosły wrzawę, że zamierzają odwiedzić okupowane tereny Donbasu.

Po lewicowej stronie planów Kremla gwiazdą jest 54 letnia Sahra Wagenknecht, wiceprzewodnicząca Die Linke i posłanka do Bundestagu. W młodości działaczka komunistycznej FDJ i rządzącej w NRD Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec (SED), do której zapisała się w okresie ostatnich podrygów sowieckiego imperium w 1989 roku. Obecnie jest wielką nadzieją niemieckiego nacjonalizmu, gdyż w trakcie rosyjskiej inwazji na Ukrainę publicznie krytykowała sankcje nakładane na Rosję i protestowała przeciwko przekazaniu niemieckich czołgów Ukraińcom, ponieważ “będą strzelać do rosyjskich kobiet i dzieci”. Równie głośno Wagenknecht krytykuje liberalne elity za pogardę dla interesów klasy robotniczej co sprawia, że w sondażach idzie jak burza i zyskuje poparcie “dołów” prawicowej AfD. Komentatorzy przewidują, że to nie koniec jej kariery, wpływowy tygodnik Der Spiegel poświęcił jej okładkę i nawet  skrajnie prawicowi politycy widzą w niej świetną kandydatkę na kanclerza. W końcu Angela Merkel też wyszła ze szkoły FDJ. Wagenknecht zarzeka się że “nie kontaktowała się z nikim reprezentującym administrację państwową Rosji” zaś supozycje, że wejdzie w polityczny sojusz z AfD to “czysty absurd”.

Jeśli przyjąć te słowa za pewnik, to mamy do czynienia z niezwykłym ciągiem zbiegu przypadków. Ledwie bowiem na Kremlu postanowiono doprowadzić do mariażu prawicy z lewicą to posłowie AfD zaczęli popierać Wagenknecht w Bundestagu, na prawicowych demonstracjach zaczęto skandować jej nazwisko zaś Björn Höcke, lider Alternatywy w Turyngii, zaprosił ją w szeregi AfD.

Natomiast jeśli chodzi o kontakty Wagenknecht z Kremlem, to intrygującą postacią przewijającą się w dossier The Washington Post jest Ralph Niemeyer, który nie ukrywa, że w Rosji są ludzie zainteresowani sojuszem prawicowo-lewicowym w Niemczech i “są świadomi potencjału politycznego tkwiącego w takim porozumieniu”. Z drugiej strony Niemeyer podpadł niemieckim służbom, które przeszukały mu niedawno dom, gdyż ma zbyt szerokie kontakty z Reichsbürgerami uważanymi w policji za groźną ultraprawicę.

Kontakty Niemeyera można byłoby uznać za polityczny folklor gdyby nie fakt, że jest on byłym mężem Sahry Wagenknecht, z którą kontaktuje się niemal codziennie oraz nie bacząc na wojnę jeździ często do Rosji. Jakoś tak się złożyło, że kiedy eksperci dyskutowali we wrześniu na Kremlu koncepcję prawicowo-lewicowego mariażu w Niemczech Niemeyer bawił we Władywostoku i umieścił w mediach społecznościowych zdjęcie ze spotkania z rzecznikiem Putina Dmitrijem Pieskowem, ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem i prezesem Gazpromu Aleksiejem Millerem. Ot panowie przypadkowo wpadli na siebie w kuluarach odbywającego się w mieście forum ekonomicznego. Pytany o to spotkanie Niemeyer odparł zagadkowo, że reprezentował “niemiecki rząd na wychodźtwie”.

Twierdzenia jakoby Kreml wtrącał się do wewnętrznej polityki Niemiec, Pieskow uznał za “stuprocentowy fejk”, ale jak wynika z pakietu dokumentów badanych przez The Washington Post, rzecznik Putina przekazał Niemeyerowi specjalny telefon umożliwiający bezpieczną łączność szyfrowaną. Czyżby Niemeyer był łącznikiem między Kremlem, byłą żoną, AfD i Reichsbürgerami? Według Bystrona z AfD polityczny sojusz z Wagenknecht byłby naturalny, bowiem “już go widać na ulicach”, kiedy podczas protestów ludzie skrajnej prawicy i skrajnej lewicy stoją obok siebie.

Z punktu widzenia Warszawy sponsorowane przez Kreml porozumienie jest wysoce niebezpieczne zwłaszcza z uwagi na projektowany w nim udział ruchu Reichsbürgerów. Nie jest to jeszcze ruch masowy, ale jego liczeni w tysiącach aktywiści są energiczni i w każdym landzie zdobywają coraz więcej sympatyków. W przekonaniu Reichsbürgerów jedynym legalnym państwem niemieckim jest Rzesza, natomiast Republikę Federalną Niemiec można w najlepszym razie uznać za „komisaryczną administrację Rzeszy” i jako zarządca nie ma ona uprawnień państwa. Tym samym  władze RFN, nie mają prawa do zawierania porozumień międzypaństwowych i Rzesza Niemiecka obejmuje nadal ziemie w granicach z 1937 roku, w tym tereny Polski: Warmię i Mazury, Pomorze Gdańskie, Pomorze Zachodnie, część Wielkopolski, Ziemię Lubuską i Śląsk. Warto tego nie lekceważyć i nie zapominać, że kiedy Adolf Hitler zapisywał się w październiku 1919 roku do Partii Niemieckich Robotników (przemianowanej 5 miesięcy później na NSDAP) otrzymał legitymację numer 55.

Premiera: ]]>www.tysol.pl]]>

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (14 głosów)

Komentarze

Po prostu, podział polityki na prawicową versus lewicową jest formalnym i zwyczajowym podziałem obecnym w historycznej tradycji i nie znajduje poważnego potwierdzenia w faktycznych atrybutach działania ugrupowań nazywających siebie prawicowymi lub lewicowymi.

Przeciwnie, tradycyjne hasła prawicy lub lewicy używane są w bardzo uproszczonej, a niekiedy nawet prymitywnej postaci jako "opium ludu" czyli "maskirowka" w przemyślanej strategii dezinformacji, zwanej kiedyś propagandą.
Jednym słowem nieustannie "nowe kłamstwa w miejsce starych".

Faktyczny rzeczywisty podział światowej polityki determinowany jest przez zupełnie inną, realną strukturę interesów politycznych i gospodarczych, na które nakładają się konkretne mity i siły dawnych strategii politycznych, instrumentalnie wykorzystywanych przez niektórych współczesnych graczy polityki globalnej. Klausa W. Schwaba na przykład. Takimi mitami mogą być "doktryny" Waltera Hallsteina" lub "Manifestu z Ventotene" i kilka podobnych, typu polityki klimatycznej lub wszelkich innych ideologicznych szaleństw tzw. nowoczesności.
Współczesny podział wyodrębnił dwa istotnnie różne nurty - demokratyczny versus totalitarny.

I ten właśnie podział powinien być poważnie analizowany, ponieważ wariant totalitarny jest niebywale atrakcyjny w umysłach i ambicjach elit politycznych rozumujących w zabytkowych kategoriach zrodzonych chyba jeszcze w czasach Kongresu Wiedeńskiego (1815), wiernie odtwarzanych we współczesnych snach o neo-imperialnej potędze oraz w takich idiotyzmach jak ortodoksyjny, wręcz dogmatyczny liberalizm albo, że na przykład patriotyzm to faszyzm - itepe i tede.

Drugim nurtem współczesnej polityki jest wariant demokratyczny, którego przyszłość determinowana jest przez przyjęcie do analitycznej wiadomości faktycznych wyzwań współczesności, domagających się uznania faktu rozległego systemu o rozproszonej inteligencji jako globalnej rzeczywistości, wytyczającej przestrzeń tych strategii, które mają realną przyszłość. Te strategie z definicji są antytotalitarne, choć niektórzy totalni kacykowie chętnie się nimi posługują w taktycznej skali, by umocnić swoją totaliutarną władzę.

Tak właśnie robi Putin z niemiecką rzeczywistością polityczną. 

Przypis:
Rafał Brzeski - "Kreml steruje Niemcami"

Vote up!
4
Vote down!
0

michael

#1651705

dlaczego w tvp info od czasu do czasu wychwalają cdu?

czy to nie wybielanie, bo w końcu to oni budowali rurę

Vote up!
3
Vote down!
0

Евросоюз, идите вы в жопу!

#1651709

Nie ma Rosji i RFN-u, jest nadal ZSRR i DDR, dalej rządzi w UE klika oficerów ze STASI!

Vote up!
3
Vote down!
0

Niepoprawny

#1651713

Dziękuję za świetny artykuł!

Vote up!
2
Vote down!
0

rep

#1651739