Jak przekonać panią Karolinę, że kij ma dwa końce, a nie jeden ?

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Chyba zdążyli Państwo zauważyć, że wiele lemingów uwierzyło, czego dowodem może być kwestia lgbt, gender czy sexesdukacji, że kij ma jeden koniec a nie dwa. Nawet wybitni naukowcy, omotani w swoje specyficzne idiosynkrazje i polityczną polaryzację, skłonni są utrzymywać, że wprawdzie nie tak często, ale zdarzają się kije z jednym końcem. Więc jak się można dziwić pani Karolinie ?

Lemingi nie zdają sobie sprawy, w swej naiwności, że są w sytuacji dziecka bawiącego się klockami Lego lub ukladającego puzzle. Jest rzeczą oczywistą, że projektant tych zabawek wyznaczył jednen konkretny punkt docelowy. Choć dziecko ma możliwość innego, mniej ambitnego ułożenia klocków Lego, to już w przypadku puzzli taka możliwość nie istnieje. 

Takim projektantem jest też ewolucja, która ukształtowała ludzką naturę w określony sposób, co sprawia, że pewne projekty społeczno-polityczne i rozwiązania problemów są wykonalne i efektywne, a inne nie. 

Dla salonu24 pani Karolina jest doskonałym nabytkiem, bo okazuje się dziecięciem specjalnej troski i wywołuje z tej racji empatyczne poruszenie wśród salonowiczów. Ponadto wady światopoglądowe jakie ujawnia, są dość typowe dla pewnych środowisk i z tego względu dostarcza nam pani Karolina wglądu i znakomitego materiału do późniejszej, konkretnej obróbki dyskusyjnej. 

Pani Karolina jest idealnym przedstawicielem mentalnej perspektywy indywidualistycznej, co ułatwia kontrowanie jej argumentów przy pomocy racjonalnego algorytmu dającego pełną złożoną perspektywę poznawczą opartą na tezie o własciwościach ludzkiej natury. Jest pani Karolina wiernym wyznwcą błyskotliwej, postmodernistycznej koncepcji "każdy kij ma jeden koniec". 

Jak panią Karolinę przekonać, że jednak kij ma dwa końce ? 

Najpierw warto by ustalić, skąd się biorą kłopoty pani Karoliny z tym nieszczęśnym kijem. Tu należałoby przypomnieć mądrosć ludową, która jest jeszcze w zasięgu pani Karoliny, a która głosi, że najciemniej jest pod latarnią, wskutek czego prześlepiamy rzeczy wydawałoby się oczywiste. W ten sposób możemy zorientować się, że pani Karolina wpadła w pułapkę pozornej oczywistości.  

Na czym owa pułapka polega ?  

Otóż pani Karolinie wydaje się, że fakt, iż ona z wielką mocą i napięciem odczuwa swoją biologiczną indywidualność ( "ja czuję"), przesądza o wszystkim i wyjaśnia kompletnie naturę człowieka. Czyżby pani Karolina chciała zasugerować, że np wiewiórki nie czują ? Bo jeżeli czują, to dlaczego, w odróżnieniu od czujących ludzi, nie stworzyły choćby zaczątków kultury ? Przy tym zupełnie pani Karolina ignoruje powszechnie dostępny fakt, iż ludzie, w tym pani Karolina, mieszkają w wioskach i miastach i nigdy nie mieszkają na pustkowiach, co powinno dać pani Karolinie do myślenia, a niestety, nie daje. A mieszkają we wspólnotach nie dlatego, że widzą w tym jakieś indywidualne korzyści, lecz odwrotnie, dlatego, że inaczej nie potrafią, bo tak zadecydowała ludzka natura, ukształtowana przez ewolucję.

Więc najpierw należałoby uświadomić pani Karolinie, że jest coś takiego jak dwoista natura ludzka, biologicznie indywidualna a społeccznie zbiorowa i duchowa. I kij jest jej doskonałym modelem, (modelem natury, nie pani Karoliny). Jest to taka oczywistość, że, niestety, umyka z pola widzenia, bo, jak stwierdziłem, pod latarnią jest najciemniej, a to skrzywienie perspektywy wynika z wyjątkowego charakteru indywidualistycznej cywilizacji Zachodu, opartej na chrześcijaństwie. 

Ignorowanie zbiorowego aspektu natury ludzkiej jest niezwykle groźne, bo relacje zbiorowe dominują, a przez swoją przeźroczystość wpędzają ludzi w popełnianie błędów poznawczych, które stanowią śmiertelne zagrożenie dla indywidualizmu. Ludzkie postrzeganie ogranicza się do rejestracji powierzchownych pozorów: o, leży wielki kamień, po trawniku biegnie kot, za nim pies, a po ścieżce przechadza się facet z dziewczyną. Aspektu relacji społecznych nie dostrzegamy gołym okiem, rejestrujemy faceta i obok niego dziewczynę i co najwyżej domyślamy się, że coś ich łączy i to wszystko. 

Pani Karolina nie dostrzega faktu, że żyje w szerokiej, gęsto utkanej sieci społecznych interakcji, za którymi kryją się pewne kluczowe relacje społeczne, które kształtują postać świata, w tym świat jednostek w tej sieci zaangażowanych. A jeżeli stan tej sieci kogoś nie zadowala, to jedynym sposobem by ten stan zmenić jest wspólne, grupowe działanie czyli działanie polityczne. Żeby sieć taka działała sprawnie, aktorzy muszą wchodzić w relacje zgodne z ludzką naturą i muszą uwzględniać ich pełny repertuar, który przedstawił Jonathan Haidt w "Prawym umyśle". 

Ponieważ w życiu realnym czynnik spoleczny ma zdecydowaną przewagę, o czym świadczą kultury azjatyckie choćby, nic na to nie możemy poradzić. Możemy tylko starannie, jak w cywilizacji Zachodu, pielęgnować indywidualizm, specyficzny tylko dla tej cywilizacji, tak by nie narażać go na zderzenie z dominującym czynnikiem zbiorowym. A pielęgnując indywidualizm, musmy przede wszystkim rozpoznać i chronić mechanizm, który pozwolił na wygenerowanie tego czynnika w naszej cywilizacji. Żeby mechanizmy działały muszą być zinstytucjonalizowane. Nie wystarczy nawoływanie do samorealizacji, do bycia sobą, trzeba zbudować mechanizm indywidualistyczny, a więc osobowy, który wolność indywidualną ochroni i musi być to mechanizm zatwierdzony publicznie, spolecznie. 

Takiego mechanizmu nie gwarantują tak mocno akcentowane przez demoliberalizm tzw. prawa jednostki, choćby cały ONZ napiął się maksymalnie, bo to jest mechanizm procedur prawnych, a więc z użyciem środków przemocy instytucjonalnej, na której bazuje prawodawstwo. Widzieliśmy przecież wyraźnie jak mechanizmy prawne odwołujące się do ideologii lgbt próbowały zmiażdżyć opór jednostek przeciwstawiających się tym procedurom, drukarzowi z Łodzi i pracownikowi IKEI. Ostrzeżenie było wyraźne - te jednostki okazały się bezbronne w starciu z machiną totalitaryzmu prawnego.  

Jedyną instytucją, która gwarantuje jednostce niezależność od przemocy zbiorowej, zinstytucjonalizowanej np w prawodawstwie, i która może wpływać na prawodawstwo w kierunku ochrony indywidualizmu jest chrześcijaństwo. To chrześijaństwo wprowadziło pojęcie wolnej woli i wolnego sumienia i stworzyło dwa mechanizmy: mechanizm autokontroli w postaci religijnej, prywatnej instytucji rachunku sumienia, i towarzyszącego mu mechanizmu spowiedzi i pokuty, a jest to wyjątkowy i właściwy tylko cywilizacji zachodniej mechanizm ochrony indywidualnej jednostki, zapewniający indywidualną odpowiedzialność za działania. 

Ktoś może postawić zarzut, że wymóg spowiedzi i pokuty jest czymś narzuconym, ale przecież wyraźnie wykazałem powyżej, że nie jest to zewnętrzny bezwzględny przymus prawny, lecz naturalny dobrowolny wymóg przyjęty na siebie z racji życia w zbiorowości i biorący pod uwagę zasadę, że nikt nie może być sędzią we własnej sprawie. Tylko taki układ może gwarantować harmonijne wspólistnienie dwóch odmiennych porządków - indywidualistycznego i wspólnotowego. 

Pozbawione reliugijnego mechanizmu indywidualnej odpowiedzialności generującego stabilność moralną społeczeństwa, społeczeństwo zostaje skazane wyłącznie na działanie mechanizmu wymuszania posłuszeństwa siłą przy pomocy prawa, a prawo opiera się na przemocy i wręcza siłom dominującym bat na jednostki, które ośmielą się takie prawo zakwestionować. Zanika wtedy sfera jednostkowej autonomii, a jednostka staje się tylko trybikiem w mechanizmie superorganizmu społecznego, który ma nikłe perspektywy rozwojowe, bo wyeliminowano z niego mechanizm indywidualnej kreatywności. 

Trzeba się, drodzy Państwo, zdeklarować. Albo uważamy, że sterowanie jest na poziomie makro, czyli na poziomie spoleczeństwa, co wiedzie do totalitaryzmu, albo na poziomie jednostki, co wiedzie, tyle że bardziej okrężną drogą poprzez anarchię moralną, do tego samego, albo próbujemy oba te obiegi regulacji zharmonizować dbając o wewnętrzne sprzężenia zwrotne w systemie. Mamy trzy drogi, tylko jedna gwaranuje indywidualną wolność..Proszę się nie łudzić, że dwie błędne, albo jakaś czwarta doprowadzą do pożądanego celu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)

Komentarze

... to cytując niekwestionowany autorytet tzn. Ferdynanda Kiepskiego ... "Są na tym świecie rzeczy o których się fizjologom nie śniło" :-) Bywają przedmioty wogóle  "bez końca" , co gorsza ,to może  jeszcze  zdarzyć się,że   awers i rewers są tym samym ... np. :

 

 

A czy akurat jakiś kij miał "taką formę" ,to ... "któż to wie" :-)

Vote up!
3
Vote down!
0

Ludzie myślcie , to boli ,ale da się to wytrzymać .
Ceterum censeo, PKiN im. J.Stalina delendam esse.

#1607022