Pedofilia, jak antysemityzm. Jest czym uderzyć.

Od pewnego czasu śledzę temat: pedofilia i coraz bardziej razi mnie eksploatacja tego naprawdę odrażającego i przerażającego zjawiska przez – powiedzmy bez ogródek – misjonarzy ateizmu i walki z każdym przejawem religijności. Nie ma w tym określeniu żadnej przesady. I nie trzeba tego wyjaśniać, bo gołym okiem widać, jak to się odbywa.

W określonych mediach zdołano już uaktywnić stereotyp: Kościół jako siedlisko pedofilii i powiedzmy otwarcie, tylko Kościół, żadna inna instytucja, a nawet można mówić o „inicjatywie prywatnej” tego diabelskiego procederu, że nie jest on w tych mediach i środowiskach, ani zauważany, ani napiętnowany. .

Oto, co donosi (15 V 2019) Niezależna.pl :

„Biedroń jest jednym z polityków najmocniej atakujących Kościół z powodu nadużyć seksualnych, ale on i jego współpracownicy też mogą być posądzani o brak reakcji w sprawie pedofila - pisze "Rzeczpospolita".

Chodzi o Pawła K., instruktora breakdance'u ze Słupska. Przed miesiącem prokuratura oskarżyła go, że trzy małoletnie dziewczynki "doprowadził do obcowania płciowego", a czwartą - "do poddania się innym czynnościom seksualnym". Od kilku dni politycy PO atakują Biedronia, twierdząc, że będąc prezydentem Słupska "zachowywał się jak biskupi, niewidzący problemu".

Lider Wiosny na te zarzuty odpowiedział w TVN24. "Podjąłem bardzo ważne decyzje, które trzeba podjąć w takiej sytuacji. Natychmiast zawiesiłem tego faceta, natychmiast złożyłem doniesienie do prokuratury i przekazałem wszystkie informacje" - wyliczał.

Jednak z informacji, które wysłała "Rzeczpospolitej" prokuratura, wynika, że nie było żadnego doniesienia ze strony Biedronia. Według słupskich śledczych o sprawie nie informowano Biedronia. Sam prezydent dowiedział się o niej z doniesień medialnych. To również nie zgadza się z tezą, którą głosił Biedroń w TVN24.”

Czytaj więcej na ]]>https://fakty.interia.pl/prasa/news-rzeczpospolita-problemy-biedronia-ze...]]>”.

Przytoczenie tego wpisu nie ma wcale służyć jako postulat, że jeśli pomówienie Kościoła o to, że jest siedliskiem pedofilii, jest prawdziwe, to audiatur et altera pars – wysłuchaj wszystkich stron, a jest ich co niemiara. Są to szkoły, kluby sportowe, siłownie, domy dziecka, internaty, różnego rodzaju imprezy, a w bardzo dużej mierze i w dodatku niezwykle trudne do wyśledzania, rodziny. Nie wyliczyłem wszystkich miejsc i okoliczności, gdzie młodociani zostają seksualnie wykorzystywani. Jest ich znacznie więcej. I, proszę mi wierzyć, są sytuacje, kiedy ksiądz wiedząc o nadużyciach, nie może w żaden sposób im przeszkodzić. Jestem od 62 lat księdzem i wiem, o czym piszę. Wie również wielu, którzy na Kościele i księżach wieszają psy. I nikt z oszkalowanych, a szkaluje się wszystkich, nawet jeśli 97 % duchownych jest poza wszelkimi podejrzeniami, a te 3 % wymaga zweryfikowaniu, gdyż liczne pomówienia w tym względzie okazały się bezpodstawne. I to jest właśnie ten kij baseballowy, którym wywijają ludzie rozdzierający szaty przed kamerami, wypisujący jeremiady w wiadomych publikatorach, kręcący filmy, a w rzeczywistości zaangażowani misjonarze ateizmu i walki z Bogiem.

Taka jest rzeczywistość. I powyższe stwierdzenia to bynajmniej nie stereotypy, jakimi broni się Kościół. Ale czy to znaczy, że choćby w minimalnym stopniu, chcę usprawiedliwić tych duchownych, którzy dopuścili się faktycznie zarzucanych im czynów wobec dziecka? W żadnym wypadku. Każdy bez uprzedzeń myślący człowiek wie dobrze, że pedofil jest człowiekiem chorym. Powiedziałbym – nienormalnym, ale co znaczą dziś w zainfekowanym permisywizmem świecie słowa: norma, normalność? Ich zdewaluowanie otwiera szeroko podwoje także dla wszystkich zboczeń, pedofilii nie wyłączając. Dlatego, jeśli stwierdzi się pedofilię u duchownego, jest tylko jedno wyjście: badanie psychiatryczne, odosobnienie, leczenie lub kara przewidziana kodeksem karnym. Oczywiście wykluczenie z kapłaństwa. Tak, jak to powinno być w każdym przypadku pedofilii, a jak wiemy, nie jest, a więc winno się unikać odpowiedzialności zbiorowej, a czyn naganny osądzać indywidualnie. Nauczyciel – pedofil nie jest generuje opinii o całym stanie nauczycielskim i nikt o zdrowych zmysłach nie powie, że nauczycielstwo jest matecznikiem pedofilii. Tak wolno mówić tylko o Kościele, gdyż w gruncie rzeczy nie sprawa pedofilia jest tu najważniejsza, ale ważna jest walka z religią i Kościołem toczona w nadziei, że wreszcie pokona jest jedno i drugie. Niech sobie będzie; Ewangelia i mnóstwo wierzących mówią i pokazują coś wręcz przeciwnego. Pedofilia jest problemem osób a nie instytucji. I każda z osób jest tu odpowiedzialna na swoje czyny, tak pedofil, jak i przełożony, który mógł przeciwdziałać, a tego nie czynił. Tak jest w każdej dziedzinie życia publicznego. Praktyka windykacji stosowana wobec instytucji rodzi ogrom nadużyć, czego dowody mamy nie tylko w Ameryce. Dlatego fundowanie jakichś gremiów dla badania pedofilii w Kościele jest po prostu aberracją. Niestety, dotyka ona także duchownych.

Oto przykład:

„Jestem głęboko poruszony tym filmem, chciałbym podziękować redaktorowi Sekielskiemu, w wielu kwestiach się z nim zgadzam - np. w sprawie tej niezależnej komisji, czy sądu. Bardzo się boję, gdyby miało to zostać w tej prokuraturze, która podlega ministrowi sprawiedliwości, bo to jest niestety podleganie także politycznym manipulacjom. Nie powinni tych sędziów, tego składu wybierać biskupi, nikt z episkopatu polskiego, jeśli już to z delegatów z Watykanu – mówił w programie „Faty po Faktach” w TVN24 ks. prof. Andrzej Szostek filozof, etyk, były rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.

Przykład Chile jest zachęcający, trzeba przyznać. Być może podobnie należy postąpić w przypadku episkopatu polski. Ta kula tak się rozpędziła, że do procesów dojdzie i żaden ze sprawców i ich przełożonych nie ujdzie sprawiedliwości - dodał ks. prof. Andrzej Szostek w TVN24.

Tak jest, to jest odpowiedzialność instytucji (czy polski Kościół powinien rozważyć wypłacanie odszkodowań ofiarom księży pedofilów - przyp. red.). Jeśli przełożeni wiedzieli, to przełożeni są odpowiedzialni, za to, co z nim dalej czynili, wobec tego są także odpowiedzialni wobec ofiar i zobowiązani do zadośćuczynienia – powiedział ks. prof. Andrzej Szostek w TVN24”.

Księdza Szotka pamiętam jako rektora KUL, ale w tej materii nie warto się wypowiadać. Gdyby po rektorstwie został biskupem nie mówił by tego co teraz mówi i wypisuje i nie chodziłby do TVN24. Jednak biskupem nie został, co też o czymś świadczy.

Pedofilii nie wolno pobłażać. To jest oczywiste. Podobnie, jak używanie jej jako narzędzia walki dla jakichkolwiek innych celów, w tym przypadku jako segmentu kampanii antyreligijnej, gdyż jest to niczym innym jak dawaniem wielu osobom i instytucjom asumptu do ulgowego traktowania tego występku, a nie walki z nim. To jest coś podobnego jak imputowanie antysemityzmu jako kija, którym chce się kogoś uderzyć.

Jeśli można zwrócić się tu z apelem o szczerą i bez nadużyć toczoną walkę o dobro dziecka, to należy wołać o jego obronę przed seksualnymi dewiantami, ale także o uchronienie go przed życiem w jakiejś namiastce rodziny. To wcale nie jest mniej szkodliwie aniżeli nadużycie seksualne. Może być źródłem podobnej traumy, a nawet większej.