Znów giną niewinni ludzie - a w UE rośnie podaż kredek...i pszczelich tatuaży...

Znów zamach w Londynie, który to już z rzędu? Przerażeni ludzie miotający się w panice, ból, rozpacz bliskich. Obraz jakich wiele wcześniej i który oglądać będziemy niestety jeszcze wiele razy. Lewaccy idioci od "politycznej poprawności" wyprali narodom zachodu mózgi do kości. Do tej chwili nikt w Londynie nie nazwał rzeczy po imieniu - wczoraj terroryści islamscy dokonali zamachu na niewinnych ludzi ! Słyszymy w zamian o "przerażającym incydencie", o "tragicznym wydarzeniu". Bełkot lewackich me(n)diów za chwilę sprowokuje następny dramat. Tyle dobrze, że zdarzenie miało miejsce w Anglii bo policja zastrzeliła muzułmańskich morderców. W Niemczech czy Szwecji by ich nie złapała albo oszczędziła. W końcu "refugees welcome"...Brytyjska premier na jednym wdechu potępiła zamach i pozdrowiła muzułmanów z okazji ramadanu. Podobnie jak islamski!!! burmistrz Londynu...Islamiści celowo atakują na Wyspach, bo Anglia opuszcza eurokołchoz i za chwilę zaostrzy prawo przeciw imigrantom. Francję, Niemcy czy Szwecję uważają już za kraje podbite...Wczoraj tylko w Niemczech afgański "uchodźca" zabił nożem kilkuletniego rosyjskiego chłopca i poranił jego matkę a w Oldenburgu inny "imigrant" zamordował nożem Niemca...bo jadł na ulicy w ciągu dnia -a przecież mamy ramadan...

W Polsce mamy rocznice dwóch wydarzeń. Obu smutnych, zamilczanych i zakłamywanych przez elytę III RP od ćwierć wieku. Dokładnie 25 lat temu komuniści, postkomuniści i solidarnościowi zaprzańcy wraz ze stalinowcami przebranymi za polityków UW (Geremek, Mazowiecki, Kuroń, Michnik) dokonali nocnego zamachu na rząd pana premiera Jana Olszewskiego. Dokonali tego na polecenie z Moskwy a może i berlina, by zahamować odzyskiwanie suwerenności przez Polskę. Oczywiście także dlatego, że wyszłyby na jaw wszystkie ustalenia z Magdalenki, ujawniony zostałby parszywy układ czerwonych z różowymi. Przy okazji padłoby wiele papierowych "autorytetów", po czubek głowy umoczonych w donosicielstwo i korupcję. Temu wszystkiemu zapobiegła skutecznie "nocna zmiana". Polecam dziś w TVP film Kurskiego i Semki, wyjaśnia wiele, pokazuje kierunek, którego następnym etapem był...Smoleńsk...

Trzy lata wcześniej - 4 czerwca 1989 roku - "skończył się w Polsce komunizm". Nie śmieję się za słów polskiej aktorki bo i ja wtedy postrzegałem rzeczywistość -czarno - białą. Bohaterowie byli po naszej stronie, po "tamtej" łobuzy i komuniści. Skąd mogłem wiedzieć, że pierwszy poseł mojej ziemi - lewak Lityński, to ten sam mały Janek, który wręczał Bierutowi kwiaty na trybunie w czasie pierwszomajowego pochodu? Nikt nie uczył o "czerwonym harcerstwie" Kuronia, bracie Michnika czy obrzydliwej działalności Mazowieckiego tuż po wojnie. Nikt nie opowiadał o kulisach libacji z magdalenki, o TW Bolku, który skakał przez płot stoczni za pomocą wojskowej...motorówki. Nie było wzmianki o mętnej roli Borusewicza w czasie sierpniowego strajku, mało kto wspominał,że teściowie Komorowskiego to resortowe dzieci od pokoleń. Jak więc można było zadawać pytania? "GW-no" zdominowało przestrzeń medialna i czyściło umysły z samodzielności. Dlatego tak niewielu zaprotestował przeciw zamachowi na rząd Olszewskiego, dlatego tak wielu czciło rocznicę "upadku komunizmu"...Dziś wiemy już dobrze - nie ma żadnego powodu by czcic 4 czerwca 1989 roku...

 I na koniec - symboliczna jest wczorajsza wymiana zdań. "bohater elyty" - szoferak Frasyniuk zaatakował PiS za wspominanie tylko klęsk i tragedii. I dodał- "A przecież jest jeszcze 4 czerwca, kiedy myśmy komunistów po-ko- na li". Celnie odpowiedział mu obecny szef SLD Czarzasty - "Władysławie,...4 czerwca wyście się z nami do-ga-da- li"...I tyle...