Au revoir, Carrefour

Irytujące są te żabojady. Wkurzył mnie ostatnio pan Macron, zapowiadający ograniczenie wolnego rynku dla Polaków, który poszedł w ślady swojego promotora, prezydenta Hollanda, przechwalającego się tym, że my, Polacy, mamy zasady, ale oni mają fundusze unijne.

Fakt, że oni zasad nie mają, mają za to stan wyjątkowy, a za chwilę będą mieli stan wojenny. Umyka też uwadze żabojadów, że fundusze się zarabia dzięki zasadom czyli kapitałowi społecznemu. Więc nie trudno przewidzieć, że skoro skończyły się zasady, to zaraz skończą się i fundusze. Na razie fundusze mają bo drenują nasze polskie kieszenie i zasoby. Mają też jeszcze jedną rzecz, której im nie zazdroszczę – wybór między dżumą a cholerą. Widać z tego, że muszą dłużej pochorować, o ile ich ten wybór ich nie zabije, by się uodpornić na wartości jakobińskie.

Więc postanowiłem się odgryżć, tylko jak ? Możliwości mam ograniczone. Do Paryża demonstrować nie pojadę, nie pojadę też do Warszawy pikietować ambasady. Ale mogę... i w tym momencie zdałem sobie sprawę ze swojego uzależnienia. Bo najbliższe sklepy, w których robię robię większe zakupy to markety Carrefoura, mały i duży. Po paru latach zakupów w tej sieci zorientowany jestem co do oferty, niedrogiej,i dobrej jakości i nieźle prezentowanej. I teraz miałbym zmienić swoje nawyki, zbojkotować Carrefoura i od nowa rozglądać się za inną ofertą ? Straszne jest to uzależnienie w pozornie prostej kwestii. Zmienić codzienną rutynę nie jest rzeczą prostą.

Ale się zawziąłem. W prawdziwych wyborach najważniejsze okazują się nogi, bo one nas prowadzą w nowym kierunku. Więc au revoir Carrefour ! Zobaczymy się ponownie gdy Macron odwoła swoje głupoty. Do Auchan też nie będę zaglądał ani do Leroy Merlin. Bojkot, to jest to.