Taki z Tuska premier jak z Bokassy cesarz

Co jakiś czas przychodzi mi stwierdzać, że jesteśmy za Murzynami. I jesteśmy traktowani jak Murzyni, czego doświadczyli na powitanie nas plywacy na zawodach w Niemczech. A niektórym naszym Murzynom to się nawet podoba. Kolczyk w uchu, kolczyk w pępku, kolczyk w nosie, brak tylko spódniczki z palmowych liści.

Ile to może być lat za Murzynami ? Niech policzę. Lemingi tego nie mogą pamiętać, więc starszych mogą zapytać, ale był gdzieś 30 lat temu w Afryce cesarz Bokassa. To był cyrk na skalę nie tylko afrykańską lecz globalną. A Bokassa na cesarza nadawał się tak samo jak Komorowski na prezydenta albo Tusk na premiera. Mamy więc powtórkę w Polsce afrykańskiego cyrku z ubiegłego wieku. No, bo jeśli ponad 60 % populacji popiera Komorowskiego, to świadczy to o zapotrzebowaniu na cesarza Bokassę i poziomie cywilizacyjnym. Jak tak dalej pójdzie, to lemingi zamieszkają na drzewach. Warto by wypróbować w Polsce plantację baobabów bo klimat się zmienia, więc byłyby w sam raz. A godłem naszych Murzynów powinien być struś. Latać to on wprawdzie nie umie, ale pluć, kopać i wiać potrafi. Jeździć też na nim można i nawet sformować batalion lemingów do walki z pisizmem. A poza tym smaczny jest. Mniam mniam, dobre Mzimu.

Skąd się te nasze krajowe Murzyny biorą ? Może Sikorski wie, bo coś tam dywagował o murzyńskości. A kolega z Platformy zapewniał, że to "dziki kraj".