Czym Kaczyński różni się od Oleksego

Obrazek użytkownika coryllus
Kraj

Jeśli porównać reakcję mediów na sprawę Oleksego sprzed lat i reakcję mediów, a właściwie nieustający taniec mediów wokół Jarosława Kaczyńskiego przed naszymi oczami pojawi się zadziwiająca dysproporcja. Oto wiodący tytuł prasowy próbując zachować obiektywność wydrukował słynny wiersz Herberta o Oleksym. Ten wiersz nie był jakoś szczególnie dobry i nie warto chyba do niego wracać. Potem ta sama gazeta opublikowała tekst Jana Karskiego, który w słowach naznaczonych emocjami, całkowicie nie a propos sytuacji tłumaczy Oleksego i użala się nad nim i jego losem. Pisał Karski między innymi o tym, że Oleksy musi bardzo cierpieć, musi się wręcz męczyć, słuchając tych wszystkich pomówień, tych oskarżeń o współpracę z ruskimi szpionami. Cierpieć według Karskiego miała także rodzina Oleksego, która została naznaczona piętnem hańby i niemalże wstydziła się wyjść na ulicę, przez to podłe oskarżenie. Nie pamiętam jak ta sprawa Oleksego potoczyła się dalej, jaki miała finał i nic mnie to nie obchodzi. Oleksy jest politykiem odstawionym na boczny tor i nie wróci już na scenę. Zamiast niego są inni. Zadziwiające było to, że afera polityczna miast doczekać się rzeczowej oceny, potępienia lub choćby rozważenia wszystkich związanych z nią faktów, obrosła emocjami rodem wprost z książki „Ania z Zielonego Wzgórza”.

Dziś nikt już w mediach nie pamięta o tych dziwnych zachowaniach, o tym płaczu nad Oleksym i o współczuciu manifestowanym publicznie. Dziś mamy innego bohatera – Jarosława Kaczyńskiego. On co prawda nie miał żadnych okoliczności z rosyjskimi agentami, ale jest stokroć groźniejszy od Oleksego i zagraża bytowi państwa oraz jego struktur o wiele bardziej. Jarosław Kaczyński opętał własnego brata, człowieka spokojnego i życzliwego ludziom. Zrobił zeń, wbrew jego woli, prezydenta, a potem zmusił do wejścia na pokład samolotu 10 kwietnia 2010 roku. Kiedy nieszczęsny brat Jarosława już tam był ten zadzwonił do niego i spowodował tym samym katastrofę lotniczą.

Wiem, że nie powinienem szydzić, ale nie potrafię się powstrzymać. Przypomniała mi się ciężko chora Jadwiga Kaczyńska, która nie wiedziała o śmierci Lecha i media zastanawiające się codziennie, czy Jarosław Kaczyński powiedział już matce prawdę czy jeszcze nie. Przypomniał mi się Palikot i odszkodowanie Marty Kaczyńskiej, a także ten nieszczęsny program Sekielskiego i wszystkie inne programy, w których dotknięta tragedią rodzina przedstawiana była jak klan idący po władzę i pozostawiający za sobą trupy.

Nie to jest jednak najważniejsze, nie zachowanie mediów, ale gotowość służenia im deklarowana przez ludzi nazywanych autorytetami. Nie wiem kto wpływał na Karskiego, który płakał nad Oleksym, ale wiem że było to tak groteskowe, że aż nie do wytrzymania. Dziś nikt nie zaryzykowałby czegoś takiego w mediach, ale wtedy pozycja GW była tak mocna, że mogli tam sobie drukować co im się podobało.

Być może nawet Karski był szczery w tym co pisał. Nie wiem, nie znałem go i trudno mi o nim cokolwiek powiedzieć. Wiem, że dziś nie ma nikogo kto wziąłby w obronę Jarosława Kaczyńskiego, a właściwie nie jego samego, ale jego więź z bratem, bo to o nią chodzi. To jest głównym celem ataków i to jest poddawane fałszerstwu. Fakt, że Jarosław Kaczyński nie jest nikomu nic winien, że nie postawiono mu żadnych zarzutów tak jak Oleksemu jest bez znaczenia. Trzeba go zniszczyć tak samo jak trzeba było bronić Oleksego. Dla ludzi mediów to oczywiste. Dla wielu obywateli także. Niszczenie uczciwego polityka i obrona polityka podejrzanego – tak to zrozumiałe. Wszyscy przecież możemy być podejrzani. Nie dziś to jutro. Każdemu może się przytrafić spotkanie z rosyjskim szpiegiem i każdy może być fałszywie oskarżony. Tak jak Oleksy. Dlatego właśnie Karski go bronił, to przecież jasne.
Kaczyńskiego nie broni nikt ważny. Nikt z przeszłością. Czy to nie wystarczający dowód jego winy?

Brak głosów

Komentarze

Karski i Jeziorański byli tacy spolegliwi w stosunku do komuchów i salonu zastanawiał się w jednej ze swoich książek Krzysztof Kąkolewski.

Postawił tezę ,że kurierów musiała pilotować dyskretnie Abwera Canarisa dlatego mogli tak sobie jeździć z Warszawy do Londynu. Podobnie z Warszawy do Londynu przejechał przedstawiciel Żydów aby zdać "wolnemu światu " relację. Nikt go nie słuchał i popełnił on samobójstwo.

Komuchy wiedziały o tym i mogli obalić legendę kurierów.

Tak pisze Kąkolewski  nie pamiętam tytułu książki ale jest do ustalenia

Kazek

Vote up!
0
Vote down!
0

Kazek

#127539

Bo przcież nikt nie uwierzy że zdekonspirowano wszystkich.
Nathanel

TO JEST MOJA OPINIA I JA JĄ W PEŁNI PODZIELAM.

Vote up!
0
Vote down!
0
#127599

"Generałowie giną w czasie pokoju". Polecam wszystkim!

Vote up!
0
Vote down!
0

-------
http://jaszczur09.blogspot.com/

#127718

Zw wspomnień Mariusza Zacharskiego pt. "Rosyjska ruletka" wynika, że osobą która spaliła akcję zdobycia dowodów na współpracę Oleksego był G. Czempiński, późniejszy ojciec-założyciel jedynej słusznej partii. Jarosław Kaczyński takich aniołów - stróżów po prostu nie ma.

Vote up!
0
Vote down!
0
#127635