Krzesła

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Kraj

Gdy zbliżała się godzina W, to w radiowej Trójce na żywca zaczęto relacjonować niesamowite wydarzenie polityczne w tonie niemalże takim, jakby to był finał Wyścigu Pokoju i kolarze mieli wjechać na stadion.

B. Płomecka, która w Brukseli zna wszystkich, od portierów po najwyższych urzędników, opowiadała po kolei, kto wszedł, a kto jeszcze nie wszedł na salę obrad, w czym zresztą, nie mniej od korespondentki, podekscytowanym głosem pomagał jej redaktor "Zapraszamy do Trójki", który miał podgląd na monitorze. Płomecka w końcu, po wymienieniu delgacji francuskiej i innych: "mignął mi prezydent Kaczyński na sali", po czym zaraz "on zajmie pierwsze krzesło". Najwyraźniej była tym zaskoczona, ale przecież jeszcze wyścig się nie zakończył. Kraju węgla i stali, co bedzie dalij? Płomecka więc, nieco bardziej oficjalnym tonem: "wiemy, że prezydent jest na sali - wita się z N. Sarkozym". No i konsternacja. Płomecka myśli na głos (antena radiowa nie znosi próżni, jak wiemy): "Czyżby miał być sam?" Oczywiście Kaczyński, nie Sarkozy.

Redaktor R. Kantereit włącza się w to głośne myślenie i deliberują na temat wolnego krzesła. "Czy krzesło będzie wolne?" Cała uwaga na niezajętym krześle. Płomecka opowiada o alergii dziennikarzy zachodnich oraz urzędników unijnych na sprawy polskie. Brakuje tylko sformułowania "świat się śmieje". Nagle pojawia się Sikorski i Rostowski na sali. Płomecka skonfudowana. Mówi w końcu nieco zrezygnowanym tonem: "To ja już nie wiem, kto usiądzie". "Premiera nie widać", dorzuca redaktor. Liczą osoby z polskiej delegacji, a arytmetyka skomplikowana, trzeba przyznać. Liczą znowu krzesła. Dodają, odejmują. Stwierdzają, że krzeseł jest jednak dwa, tak jak było i miało być. Dwa krzesła dla jednej delegacji, powtarzają sobie dziennikarze. Płomecka stwierdza zresztą autorytatywnie: "To są dwa krzesła i tego się nie zmieni". Rozglądają się dalej po sali: "To są tłumacze, którzy tłumaczą".

No ale w końcu pojawia się premier. "Nie zajął jeszcze miejsca". Płomecka podsumowuje procesy obliczeniowe: "No to mamy cztery osoby", wzdycha ciężko, "tego się obawialiśmy". Słuchacz czuje, że zaraz wybuchnie bomba. Tykanie w powietrzu. Płomecka z ubolewaniem wnioskuje, że "nie uzgodnili, kto usiądzie", więc znowu na antenie deliberują, co to może być. W końcu korespondentka mówi: "Widzę polską delegację - prezydent i premier przy jednym stoliku".

I naraz Płomeckiej odkrycie sezonu: "Zatem najczarniejszego scenariusza nie będzie". I podsumowanie Kantereita: "Szczyt się rozpoczyna, a na krzesłach zasiedli prezydent i premier".

Dziennikarze zapewne się spodziewali, że dojdzie do jakiejś szamotaniny, albo że ktoś komuś zajmie miejsce i nie będzie chciał ustąpić (tak jak w kinie po zdublowaniu się biletów). Może sądzili, że dojdzie do bijatyki na sali obrad? No, ale szczyt się dopiero zaczął, więc może na dyplomatycznym bankiecie polska delegacja zacznie się obrzucać tortami. Rzecz jasna, pierwszy rzuci Kaczyński.

Była kiedyś taka sztuka "Krzesła" E. Ionesco jednego z twórców teatru absurdu. To jednak, co zaserwowali nam w ostatnich dniach dziennikarze W KWESTII KRZESEŁ było o wiele ciekawsze.

A tak, przy okazji, co tam na giełdach słychać, państwo dziennikarze?   

Brak głosów

Komentarze

Dlatego właśnie nie marnuje czasu na oglądanie debilnych programów przygotowywanych przez dziennnikarzy, tym bardziej na żywo - podziwiam Cię, że Tobie się chce marnować czas na te puste i prostackie ,,relacje''.

Vote up!
0
Vote down!
0
#6402

ja jednak nie moge sie powstrzymac. spojrz na ten film. Tusk zaraz jak mu wskazali krzeslo, polozyl reke na oparciu i nie puszcza :)

http://www.tvn24.pl/-1,1568768.1,0,1,kaczynski-wyszedl-z-sali,wiadomosc.html

Vote up!
0
Vote down!
0
#6417