Kolega mi opowiedział jakiś czas temu o scence z poprzedniego roku, gdy idąc z krewnym , warszawiakiem z Woli, pamiętającym powstanie, miastem, w którym teraz mieszka, stanęli kiedy zawyły syreny. Obok, w piwnym ogródku trzech chłopaków w wąskich spodniach, kapelusikach i z gustownymi bródkami, popijając, rzecz jasna na siedząco, piwko, zaczęła dyskusję w duchu niedawnego, niesławnego tekstu...