1-III Święto Wyklętych-moje wspomnienie Zbigniewa Paliwody "Jura"

Obrazek użytkownika zuberegg
Idee

Zbigniewa Paliwodę pierwszy raz spotkałem, gdy w rocznicę rozbicia więzienia św. Michała opowiadał o tym wydarzeniu w jednej z sal Muzeum Archeologicznego. Poszedłem tam z myślą by z tę jego opowieść opisać na blogu. Jednak gdy zacząłem to wszytko opisywać, zebrało się tego kilka stron teksu. Pomyślałem że to za dużo jak na blog, napisze opowiadanie. Zacząłem więc zbierać materiały również z innych źródeł.  I tak zebrałem tyle, że na opowiadanie było za dużo. Postanowiłem wiec spróbować napisać książkę...

 

Udało mi się otrzymać telefon do "Jura", trochę się bałem zadzwonić, ponieważ odniosłem wrażenie że jest on szorstki. Okazało się to całkowicie błędnym wrażeniem.

 

Gdy do niego zadzwoniłem od razu zgodził się na spotkanie. Po kilku minutach od rozmowy oddzwonił do mnie i zaczął pytać skąd mam telefon, kim jestem, po co chcę się spotkać... Okazało się że otrzymywał różne telefony, również i takie z pogróżkami, inwektywami... Wszytki to ponad 20 lat po odzyskaniu niepodległości...

 

Wizyty u niego w domu wspominam bardzo serdecznie, odpowiedział na każde moje pytanie...Ostatnią rozmowę, przez telefon odbyłem z nim 9 listopada zeszłego roku. Już leżał w łóżku i podał telefon domowy stacjonarny, by na niego dzwonić...

 

Potem był grudzień, śmierć...Skandal z zamianą ciała. Mam nadzieję że winny zostanie wskazany, bo coś sprawa ucichła. Ja w żadną przypadkową zamianę nie wierzę.

 

Rozbicie więzienia św. Michała miało miejsce 18 sierpnia 1946 roku w Krakowie. Więzienie to było zlokalizowane w samym centrum Krakowa, przy przecznicy z ul. Grodzkiej. Akcja była tak sprawna, że bez wystrzału udało się uwolnić 64 żołnierzy podziemia anty komunistycznego. Więzienia pilnowało 52 strażników pełniących dyżury oraz  dodatkowo 21 strażników wzywanych na wypadek alarmu. Mieli oni do dyspozycji sześć erkaemów, pięć automatów, 62 karabiny i 30 granatów.  

 

Książkę napisałem. Tytuł "Kraków niezłomnych 1946", poniżej fragment:) 

 

„Ikar” i jego ludzie z celi ponaglali strażnika Gicałę do otwarcia drzwi na korytarz. Krzyczeli „duszno! Duszno!” jednocześnie mocno uderzając w drzwi cel. Strażnik, niezbyt rozgarnięty, po jakimś czasie, bez pośpiechu rozpoczął otwieranie cel. Oznajmił przy tym iż będą otwarte tylko dwie cele jednocześnie. Niespodziewanie, tego dnia razem z nim pojawił się dowódca warty Lepiarz. Pechowo dla nich, jako pierwszą otworzyli celę w której znajdował się „Ikar”… Radość z tego faktu iż się udało trudno opisać, lepszego prezentu tego dnia aresztowani otrzymać nie mogli.

 

Gdy tylko cela „Ikara” została otwarta, ten podszedł z pistoletem trzymanym w dłoni do strażnika. To samo zrobił przebywający wtedy na korytarzu „Wierny”, jako kalifaktor mógł swobodnie poruszać się po korytarzu. „Ikar” kilka razy puknął pistoletem w czoło strażnika, tak  by ten wiedział iż pistolet jest prawdziwy, a nie jest wykonany z chleba…  

 

„Siekiera” wysiadł z szoferki, podszedł na tył wozu by dać znak do opuszczenia pojazdu i udania się na wyznaczone pozycje. Gdy każdy był na swoim miejscu pozostało już tylko kulturalnie zapukać w bramę. „Bill” w tym czasie tak ustawił ciężarówkę na ulicy Poselskiej, tak by najszybciej opuścić miejsce po akcji. Żołnierze szybko zajmują wyznaczone pozycje. „Młody” i „Sztubak” udają że oglądają ciężarówkę. „Ostry” zajął swoje miejsce pod wieżyczką na ulicy Poselskiej.

 

      „Jur” zasiadł na ławce na ulicy Senackiej, trzymając rękę w kieszeni w której trzymał granat. Jeszcze dobrze się nie rozsiadł już spadł na niego strach…Pod murem więzienia bawi się siedmioro dzieci, obok na ławce siedzą cztery baby i sobie beztrosko trajkotają…                                          Byłaś może w Kalwarii podczas święta?                                                                                                     

Nie, nas nie stać na takie wyprawy, byliśmy w swoim kościele.                                                          

Widząc to głośno przeklął-w myślach-kurwa mać. Co za głupie babsztyle, matrony, akurat tu musiały usiąść, pod więzieniem w taką pogodę. Na plaże idźcie, wyrwało mu się na głos.                  

Kobiety jednak nawet nie zwróciły na niego uwagi. Przecież jeśli zacznie się w więzieniu walka, będę musiał uciszyć wieżę…Te dzieci znajdą się w samym centrum walki.. Rozkaz muszę wykonać….przez tych pierdolonych komunistów, mogą zginąć niewinne dzieci- uspokajał swoje sumienie. Z tych nerwów aż wstał, popatrzył jednak na „Ostrego”, na „Siekierę” stojącego pod bramą. Kątem oka zobaczył wywieszanie białej chusty, spojrzał na zegarek… Jeszcze pół minuty-pomyślał siadając. Teraz to już opatrzność Boża musi mieć dzieci w opiece. Oby wszystko się udało, oby czerwoni nie zdążyli nawet mrugnąć zanim opanujemy budynek. Jest w końcu niedziela-to musi być nasz dzień. „Bill” otworzył drzwi od szoferki, tak by jego mundur sierżanta widoczny był też z góry, by nie wzbudzać podejrzeń strażników i ewentualnie przechodzących patroli wojska lub milicji.
 

Punktualnie o godzinie dziesiątej. Widząc białą chustę wywieszoną z okna celi, do bramy więzienia podeszli „Siekiera” i „Mściciel”. „Siekiera” pyta „Mściciela” którą wolisz?          A co to za różnica? Usłyszał w odpowiedzi.

Różnica jest w tym czy wolisz wejść tam jako Semjon czy jako Kpt. Wolski?                             To jak byś mnie pytał którą panienkę z domu uciech wolę poślubić. Daj tę mniej doświadczoną-odpowiedział po chwili namysłu.                                                                                                             W bramę zapukał „Siekiera”. Otworzyło się małe drewniane okienko, pokazał przez nie strażnikowi dwie zdobyte wcześniej legitymacje UB i mówi przedstawiając się Kpt. Wolski.

Proszę wejść, strażnik otwiera bramę..

W tym czasie wewnątrz już trwała akcja, uczestniczący w akcji więźniowie otwierali kolejne cele odbieranymi oddziałowemu strażnikowi kluczami.. Zaskoczenie strażników było całkowite. „Ikar” zebrał ludzi z własnego piętra i rozkazał przygotować broń. Następnie podzielił ludzi na dwie grupy i rozpoczęło się obezwładnianie strażników. Widząc ich przerażenie ogłosił donośnie Żołnierze Armii Krajowej opanowali więzienie. Proszę zachowywać się spokojnie, to nikomu nic się nie stanie!                                                                Poszło sprawnie, strażników związano, zakneblowano i zamknięto w celi nr. 13, więźniom którzy zostali tu osadzeni za pospolite przestępstwa oznajmiono że akcja dotyczy tylko żołnierzy podziemia którzy zostaną wywołani. Trzeba było uniknąć chaosu, harmideru i ujawnienia  trwającej akcji, więźniowie zastosowali się do poleceń. Natomiast otwierający cele „Wierny” informował więźniów że więzienie zostało opanowane przez ludzi „Ognia” z podziemnego oddziału. 

 Teraz -mówi „Ikar”- w ten sam sposób musimy opanować kolejne piętro. „Wierny”  bierz wodę i idziemy ją roznosić- dodał z uśmiechem. Strażnicy nie powinni nic podejrzewać, nawet jak coś wzbudzi w nich wątpliwości będzie za późno.  Jak tylko podejdziesz do pierwszego strażnika wyciągasz broń.

Strażnicy nie stawiali oporu, do ich obezwładnienia nie trzeba było ani jednego wystrzału. Przy kracie prowadzącej na oddział II oczom żołnierzy ukazał się następujący obrazek: Na krześle siedzi, trzymając nogi na parapecie strażnik podśpiewująca sobie pieśń „chryzantemy złociste”. „Wierny” poprosił ją o wiadro wody, tak by mógł poroznosić więźniom by ulżyć im w upale. By podać mu wiadro musiała ona otworzyć kratę…Na oddziale II, wszystkie drzwi do cel otworzył.. strażnik Maj.   

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)