Złodziej miota się we własnych sidłach

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Jedyną przyczyną katastrofy akceptowalną dla reżimu jest poręczna wersja winy załogi, nacisków i brzozy, bo załoga nie żyje i nie może zeznawać, więc można snuć na ich temat dowolne fantazje. A że fakty wskazują coś innego ?

Innych przyczyn -  lekceważenia procedur ochronnych i wywiadowczych, podejrzanych konszachtów ze stroną rosyjską, wąskiego partyjnego interesu politycznego, rozrzutu i liczby drobnych szczątków maszyny rozrzuconych na znacznym obszarze wskazujących na wybuch, który z kolei może sugerować zamach, reżim nie może brać pod uwagę, bo jednoznacznie kierują podejrzenia w jego kierunku.

W związku z tym, inna logika przebiegu zdarzeń objawiająca się w braku śladów zderzenia maszyny z podłożem oraz w rozczłonkowaniu jej na dziesiątki tyięcy drobnych części rozrzuconych na znacznym obszarze musi zostać odrzucona jako politycznie niebezpieczna. Dla uprawdopodobnienia więc tezy o winie czynnika ludzkiego uczyniono maleńką koncesję na rzecz winy urzędników państwowych i wystawiono kozła ofiarnego do odstrzału w postaci zastępcy szefa BORu, Bielawnego.

Narastanie góry najrozmaitszych poszlak i przekonania o prawdopodobieństwie wersji wybuchu i zamachu wymusiło rozpaczliwy powrót do pierwotnego, zdezawuowanego lecz politycznie bezpieczniejszego zestawu rzekomych przyczyn. Jednak, jeżeli zważy się ciężar gatunkowy wszystkich dowodów i poszlak oraz całego kontekstu tej tragedii, włącznie z manipulacjami i cenzurą informacji na temat katastrofy, wersja reżimowa okazuje się czystą farsą. Dodatkowo, w kontekście prowadzonych śledztw w sprawie zestrzelenia samolotu linii malezyjskich i katastrofy samolotu Germanwings, "polskie" pseudośledztwo bez dostępu do materialnych dowodów okazuje się coraz bardziej kuriozalne i niewiarygodne, więc reżim, nie znajdując żadnego innego punktu oparcia, wraca do pierwotnego pomysłu wskazanego przez Rosjan i idzie w zaparte.

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.5 (8 głosów)