Sukces marszu i rozdmuchiwanie incydentalnych incydentów

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Marsz okazał się sukcesem pomimo paru drobnych incydentów, których przyczyny znamy już. To że znalazła się grupa wyrostków skłonnych do zadymy, którzy ich się dopuścili, to po prostu drobiazg, rzecz naturalna w takich okolicznościach, jeśli weźmiemy pod uwagę skalę manifestacji jak i jej porę, a przede wszystkim jeśli weźmiemy pod uwagę o wiele większą liczbę idiotów wspierających Platformę i uczestniczących w pochodzie Komorowskiego. Tych kilkudziesięciu wyrostków nie pozostaje w żadnej proporcji do tej rzeszy bałwanów.

Marsz okazał się sukcesem organizacyjnym i zgromadził wielką liczbę uczestników, dając dowód,że młode polskie pokolenie wkracza dynamcznie w politykę. Należy chuchać i dmuchać by ta tendencja się dalej rozwijała, zamiast doszukiwać się wad i błędów. Dalszy rozwój ruchu może mieć tylko pozytywny wpływ na rzwój sytuacji spoleczno-politycznej.

A to,że rozmaici niezależni dziennikarze dają się wciągać w prowadzone w reżimowych mediach dywagacje na temat incydentalnych incydentów nie świadczy najlepiej o ich roztropności, Znaj proporcją mocium panie. Po prostu trzeba zmienić temat na istotny a jednocześnie sensacyjny, tak jak to zrobił, o dziwo, wczoraj Sekielski, który obiektywnie choć zbyt symetrycznie zestawił oba marsze - niezależny i prezydencki i sprawę zamknął a potem pokazał wielce wymowne szczegóły tratowania dzieci polskich przez niemieckie jugendamty. I to kwestia niemieckich jugendamtów niesie za sobą rozmaite, można sądzić, że szerokie implikacje o charakterze politycznym i kulturowym, bo pokazuje też namacalnie, ile robi polska(?) władza dla swoich rodaków, jako że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. I prawda o polskiej władzy i szerzej, o tendencjach cywilizacyjnych, wyraźniej okazała się w kwestii jugendamtów niż w dyskusjach na temat marszów.

Należy więc pamiętać o tym, by nie wspierać ruskiej agentury rozdmuchującej skalę incydentów.

Brak głosów