Kto zamieszał w tureckim kociołku?
Faktem jest nieudany zamach , faktem jest reakcja Erdogana. Faktem jest zdecydowane poparcie jakim cieszy się Erdogan wśród Turków (również tych mieszkających w diasporze) ,które na pewno przekracza 60%. Co więcej jest to poparcie właśnie dla Erdogana ,przy innym liderze jego partia AKP być może nie byłaby nawet w stanie samodzielnie rządzić.
Zamach nie był nieudolny . W krótkim czasie opanowano media, komunikację(to jakoś umknęło w relacjach – ze względu na turecką specyfikę cenzurę i ulokowanie infrastruktury zajęcie kwatery sił specjalnych daje kontrole nad wszelką komunikacją telefoniczną i elektroniczną) dowództwa rodzajów sił zbrojnych, lotniska, odcięto parlament i siedzibę partii rządzącej. I to wszystko raptem siłami kilkuset ludzi. O porażce przesądziła ucieczka prezydenta i niezestrzelenie samolotu ,którym się przemieszczał. Być może przyczyną był brak jasnej dyspozycji – bo była zabić lub uwięzić a być może aspekt czysto techniczny czyli problem elektroniki , która nie pozwoli ostrzelać nie wrogi samolot.
Żeby to jakoś zrozumieć trzeba zapomnieć o prostych skojarzeniach. Przede wszystkim to nie był zamach w wykonaniu tureckiej armii , dwóch trzech generałów i grono młodszych oficerów przy obojętności całej olbrzymiej wojskowej machiny. Czasy gdy armia mogła w Turcji rządzić dawno minęła. A rządy AKP nie są zagrożeniem dla świeckości państwa tak jak to się w niektórych mediach przedstawia. Chociaż trudno to jakoś oszacować ale może nawet dla połowy zwolenników obecny układ jest mniejszym złem pozwalającym uniknąć i fundamentalizmu i wojskowej dyktatury.
Nawet dla zdeklarowanych tureckich islamistów państwo tureckie jest istotniejszą wartością niż idea kalifatu czy amebiczna wizja muzułmańskiej federacji . To dość istotna różnica w charakterze konfliktów czy sporów politycznych między Turcją a dla przykładu Egiptem iż nie ma wielkiego zasadniczego sporu o kształt ustrojowy państwa. Natomiast jest wiele napięć bo wielu graczy chciałoby nieco przesunąć granice kompromisu. I są duże różnice w stosunku do mniejszości , do zewnętrznych sąsiadów czy do wizji modernizacji.
Prawdziwy problem Turcji to skorumpowany system zdominowany przez partię rządzącą z mechanizmem promocji miernoty. Fasadowość instytucji demokratycznych co najwyraźniej przejawia się w braku wolności słowa i dyspozycyjności wymiaru sprawiedliwości. Wzrost gospodarczy i wzrost znaczenia Turcji na arenie miedzynarodowej pozwala utrzymać się przy władzy lawirantowi i jego przybocznej sitwie,uniknąć większych napięć spolecznych. Ale w wymiarze personalnym rośnie grupa pominiętych czy dotkniętych przez system ,którzy z zadowoleniem (naiwnym) powitaliby zmianę na szczycie władzy . Patrząc z polskiej perspektywy nietrudno zrozumieć ten specyficzny klimat.
Oficjalna wersja tureckich władz oskarża o zorganizowanie zamachu Fethullaha Gullena. I coś w tym może być. Jest to przywódca dość dziwnej organizacji. W przeszłości zresztą wspierającej Erdogana. Drogi obu panów rozeszły się niedawno i chyba tylko ograniczony krąg osób wie o co im poszło. Organizacja Gullena tylko z pozoru przypomina Bractwo Muzułmańskie. Zajmuje się edukacją i propagowaniem islamu. Ale prócz sieci szkół i wydawnictw jest też niezwykle aktywna biznesowo Zbiera środki , udziela wsparcia , funduje startupy , egzotyczne i kosztowne szkolenia i zakulisowymi metodami lokuje swoich oddanych członków na eksponowanych stanowiskach. Ostateczny cel jest nawet dla członków wspólnoty tajny. Towarzyszą temu oskarżenia o pranie mózgu i różne sekciarskie praktyki. Całkiem trafne będzie stwierdzenie iż to coś w rodzaju „muzułmańskich masonów” . I napięcie między personalną polityką partii Erdogana typu „mierny ale wierny” i działalnością tajnej organizacji promujacej „światłych i wtajemniczonych” jest w pewnym momencie nieuniknione.
Sytuacja jest o tyle nietypowa ,że z reguły podobne tarcia roztrzygają się drogą małych potyczek i wypierania przeciwnika , stopniowego zdobywania terytorium. A w Turcji mamy teraz bardzo ostrą fazę gdzie obie strony ryzykują zbyt dużo. Erdogan ryzykuje życie a Gullen masowe represje i zniszczenie budowanych latami struktur. Może ktoś się przeliczył i zagrał za ostro. Bo w celową prowokację przy takim ryzyku uwierzyć trudno.
Ciekawe starcie. Półdyktator i zdekompletowany aparat represji kontra tajna , bogata i wpływowa organizacja. Może w przypadku sukcesu tego pierwszego w innym miejscu swiata naśladowca odważy się zrobić porządek z masonami?:)
Ale nawet przyjmując ,że tajna organizacja szykowała się do próby wymiany prezydenta wydaje się że ktoś z zewnątrz pokusił się o zamach w zamachu czyli nakłonienie wąskiej grupy pozbawionych wyobraźni spiskowców do radykalnych działań mających znikome szanse na powodzenie. I gdzie nawet to powodzenie oznaczałoby nieunikniony okres chaosu.
I to jest ciekawe pytanie : KTO?
Bo swój cel osiągnął.
A dla Europy przykre jest ,że palący problem uchodźców dla Turcji na długie miesiące jeśli nie lata staje się zagadnieniem trzeciorzędnym, świadomość tego faktu jakoś do europejskich polityków nie dociera.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1320 odsłon