Najkrótsza refleksja
Bywają ludzie zdecydowanie zbyt porządni, jak na polityczne szambo w tym zdegenerowanym kraju. Jak ich można rozpoznać? W bardzo prosty sposób: gdy zdarzy im się najdrobniejsze potknięcie, wówczas kreatury podnoszą taki jazgot, jakby to był nie wiadomo jaki upadek, przestępstwo, zbrodnia, ludobójstwo. Bo nic tak nie cieszy zera i sku...syna jak upadek, lub choćby potknięcie, zachwianie kogoś naprawdę wielkiego. Według tego kryterium mogę z czystym sercem zaliczyć do tych ludzi panów: Kornela Morawieckiego, Piotra Glińskiego, Andrzeja Dudę i Jego Rodzinę...
Na drugim biegunie są kreatury, które cokolwiek by nie robiły, zawsze znajdą grono obrońców. Ciekawe ilu spośród tych, co niedawno bronili jak narodowej świętości podstawionego przez UB przywódcy Solidarności, dziś piętnuje autentycznego przywódcę Solidarności Walczącej. 100%?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2252 odsłony
Komentarze
Czarzasty niechcący potwierdził moje słowa
19 Kwietnia, 2016 - 09:34
Dziś Włodzimierz Czarzasty (nowy przewodniczący SLD) powiedział wprost, że nie życzy sobie aby Kornel Morawiecki pouczał innych, skoro sam się zachowuje nieetycznie. Nieskromnie powtórzę: "Bo nic tak nie cieszy zera i skurwysyna jak upadek kogoś naprawdę wielkiego." Czy oni nawet nie mają poczucia obciachu? Pomijam to, że wina Kornela Morawieckiego nie jest oczywista - najprawdopodobniej koleżanka debiutantka działając spontanicznie chciała zrobić dobry uczynek, a wyszła afera.
"Precedens" jak dziesiątki wcześniejszych
19 Kwietnia, 2016 - 09:36
I wisienka na torcie. Czarzasty (podobnie jak wcześniej Schetyna) nazwał sprawę bezprecedensową. Łże jak pies, bo w 2010 roku Sąd zawyrokował, że dwaj posłowie SLD głosując za nieobecnych kolegów przekroczyli swoje uprawnienia. O ile dobrze pamiętam zakończyło się na pogrożeniu palcem, unieważnieniu tych dwóch głosów i (uwaga !!!) wprowadzeniu elektronicznych kart do głosowania (rozważano nawet zastosowanie mierników sprawdzających nacisk na siedzenie), ponieważ nie był to pierwszy taki przypadek. Między innymi wygooglałem, ze Jan Lityński z UW też głosował na obie ręce. Później przez pięć lat był doradcą Komorowskiego. Czyli "precedens" jak dziesiątki, a może setki wcześniejszych