Brutalne otarcie samym spojrzeniem palca w bucie

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Łukaszek z dziadkiem szli w licznej grupie osób biorących udział w marszu z okazji piątej rocznicy pogrzebu Inki. Nagle ludzie zaczęli psykać.
- Co się stało? - zaniepokoił się dziadek Łukaszka.
- Komitet Obrony Dawnych czasów - odpowiedział jakiś facet w okularach z transparentem "Raz banem raz hejtem goń trolle przeklęte". - Chyba chcą się wepchnąć w nasz marsz. O, tam stoją.
Dziadek Łukaszka przyjrzał się nieufnie. Na chodniku stała grupka młodych mężczyzn wyglądających słabo i staro.
- No tak, to Komitet Obrony Dawnych czasów - przyznał. - Ale co oni właściwie robią?
Jeden pan z komitetu próbował zejść z chodnika i wmieszać się w tłum, ale odstraszyły go nieprzyjazne okrzyki manifestantów. Kilka razy próbował tak podejść i za każdym razem się cofał. Wreszcie, niezbliżywszy się nawet do tłumu, padł na chodnik i zaczął się tarzać z wielkim krzykiem.
Kilka osób, zainteresowanych niecodziennym widokiem, wyszło z pochodu. W tym Łukaszek i jego dziadek.
- Co się panu stało? - zapytał dziadek zaciekawiony.
- No jak to, nie widział pan? - rozległy się głosy.
- Stu pięćdziesięciu ludzi urwało mu nogę!
- Przecież nogę nadal ma - zauważył Łukaszek.
- Ale jakby trochę mniej!
- No, może nie sto pięćdziesiąt osób tylko sto...
- No, może nie urwali, tylko zmiażdżyli...
- Złamana, złamana jest na pewno.
- Na bank złamana, na szczęście kości całe.
- Rana niby powierzchowna, ale stracił hektar skóry i morze krwi.
- Co on komu zawinił, że krew jego niewinną się przelewa?
- Faszyzm w tym kraju sięga zenitu równika.
- Gdzie ta krew? - zainteresował się ktoś z demonstrujących w marszu właściwym.
- O, tu, o - jęczący poszkodowany trzymając się za lewą stopę obutą w sandał. - Jak cisnę to boli. Strasznie. Ale będę chyba żył.
- Gdzie ta krew, panie?
Jęczący poszkodowany zzuł sandał i pokazał. Na dużym palcu, koło paznokcia, czerwieniła się otarta skóra.
- Czyli krwi nie ma.
- Wy, Polacy, to tacy krwiożerczy.
- Trzewioszarpiące - zaszemrali koledzy poszkodowanego.
- Przecież nikt go nawet nie dotknął - oponował dziadek Łukaszka.
- To i dobrze, bo zły dotyk boli przez całe życie! Pan by pewnie chciał, żeby go bolało, co? Katolik!
- Samo spojrzenie wystarczyło! Niektórzy to tak świdrują wzrokiem, strach!
- Dotknął, nie dotknął, tu potrzebna jest komisja! - piała jakaś pani z Komitetu. - I to taka z autorytetami!
- Może lepiej z fachowcami? - poddał ktoś z maszerujących.
- Co pan! To musi być autorytet! Kto się cieszy największym zaufaniem społecznym?
- Strażacy - podpowiedział złośliwie Łukaszek.
- No i bardzo dobrze, to się super składa, bo tata naszej koleżanki był TW Strażak...
- Czekajcie, on chce coś powiedzieć!
Wszyscy się rozstąpili i spojrzeli na poszkodowanego. Ten pomacał jeszcze raz palec, jęknął, zapłakał i wydudlił przez nos:
- Powiedzcie mojej babci, że zachowałem się jak trzeba!

--------------
Jest trzeci tom! ]]>http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html]]>

]]>https://twitter.com/MarcinBrixen]]>
]]>https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen]]>
]]>http://kaktus-i-kamien.blogspot.com]]>

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.7 (8 głosów)

Komentarze

Może cdn..

-

Vote up!
1
Vote down!
0

http://www.polskawalczaca.com/index.php

http://forum.wolna-polska.pl/

#1519199