Akcje styczniowe w klasie czwartej

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

W związku z tym, że w drugiej połowie stycznia były ferie w szkole działo się mało.
Tuż po Nowym Roku za czwartą a zabrała się pani pedagog.
- Musicie wypełnić ankiety - zachęciła pani pedagog. Czwarta a popatrzyła na nią niechętnie.
- Już wypełnialiśmy, na początku roku szkolnego - powiedziała dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
- I zawsze są takie same - dodał Łukaszek.
- Ta ankieta jest inna - oświadczyła uroczyście pani pedagog. - Dotyczy waszych rodziców. Proszę uważnie wpisywać odpowiedzi w rubryki. Jak ktoś czegoś nie rozumie...
- Ja nie rozumiem - zgłosił się Gruby Maciek.
- ...to ja wytłumaczę. A zatem: w rubryce zawód wpisujecie zawód. Potem piszecie wasz adres i wszystkie numery telefonów. Potem piszecie na jakich stanowiskach pracują. I gdzie! Miejsce pracy, firma! To bardzo ważne! Dalej podajecie zarobki. Acha, informuję was, że ta ankieta jest ściśle tajna i nie wolno nikomu o niej mówić. Zwłaszcza rodzicom. Oni nie mogą się o tym dowiedzieć! Co my tu mamy dalej... Dalej piszecie czy rodzice mają kochanków, gdzie trzymają pornole w domu i czy mają jakieś fetysze. Karalność - tu proszę wpisać czy ktoś z rodziców był w więzieniu i za co. Przebyte choroby... Oszustwa finansowe... Ucieczki z miejsca wypadków...
- Dużo tego - otarł spocone czoło okularnik z trzeciej ławki.
Wreszcie pani pedagog pozbierała wypełnione ankiety i zagłębiła się w lekturze. Na jej twarzy odbiło się rozczarowanie.
- Żadnego posła! Nikogo w telewizji... - mruczała. - O! A to kto napisał? "Mój stary jest derektorem kraju"?
- No bo jest - bąknął okularnik z trzeciej ławki.
- Twój stary?! Twój stary pracuje w myjni samochodowej topless! - Gruby Maciek wybuchnął strasznym śmiechem. Okularnik wydał bojowy okrzyk i rzucił się na niego z pięściami. Pani pedagog szybko ich rozdzieliła i wróciła do ankiet, tym bardziej, że zauważyła coś ciekawego.
- Mój ojciec lubi ubierać się w skóry i kiedy matka leje go pejczem - przeczytała z zadowoleniem. - Telefon jest... Dzwonimy... Halo? Nieważne kto dzwoni. Ja wiem wszystko, o tym, że pan jest zboczony i lubi pan s/m, że lubi pan bicie pejczem... Nie, naprawdę... To nie dowcip... Nie...? Wcale nie...? Nawet maleńkim pejczykiem...? Pod dobry numer zadzwoniłam, prawda...? Nie mogę powiedzieć skąd mam te informacje... Tak... Do widzenia...
Pani pedagog odłożyła telefon. Widać było jak z wściekłości trzęsą się jej ręce.
- Hiobowskiiiiiii!!! - eksplodowała. - Jak mogłeś nakłamać w ankiecie!!!
- To był taki test - odparł leniwie Łukaszek.
- Jaki test???!!!
- Myślałem po co pani te rzeczy o naszych starych. Mówiła pani, że oni nie mogą o tym się dowiedzieć. A sama pani zadzwoniła do mojego starego. I kto tu kłamie?
Tuż przed feriami pani pedagog ponownie zmierzyła się z czwartą a - poprowadziła lekcję wychowawczą.
- Jest źle - rzuciła na wstępie rozkoszując się rosnącym w klasie przerażeniem. - U was są zagrożone parytety!
- Co to są parytety? - wystraszył się Gruby Maciek.
- To takie coś w genach - odparł błyskawicznie okularnik z trzeciej ławki.
- Jak patrzę na ciebie, to twoje parytety naprawdę muszą być zagrożone - powiedział do niego Gruby Maciek i się pobili.
- Powinno być was po równo, dziewcząt i chłopców - ciągnęła dalej pani pedagog.
- Dziewczyn jest o dwie mniej - zauważył Łukaszek. - Dodadzą nam kogoś do klasy?
Zapadła cisza. Nowi w klasie! To byłaby atrakcja!
- Ale to byłyby dziewczyny - jęknął okularnik.
- Może zabiorą z naszej klasy dwóch chłopaków? - poddała dziewczynka, która zazwyczaj odzywała się jako pierwsza patrząc na okularnika i Grubego Maćka.
- Mhm... Co by tu zrobić... - powiedziała wolno pani pedagog, która już wiedziała co zrobić i teraz tylko rozglądała się w poszukiwaniu ofiary. Ofiara musiała być: po pierwsze mała, po drugie nieagresywna, po trzecie mało pyskata, po czwarte musiała już wcześniej czymś podpaść. Z grona trzech potencjalnych kandydatów (Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik z trzeciej ławki) pani pedagog wybrała okularnika.
- Zrobimy z ciebie dziewczynkę - oświadczyła zaskoczonemu okularnikowi. - W ten sposób parytet w klasie będzie się zgadzał. A może nawet odkryjesz w ten sposób swoje prawdziwe ja? Rodzice nie muszą nic kupować. Załatwię ci jakąś sukienkę. I dobiorę jakiś makijaż...

Brak głosów