Czy w obronie Polski możemy liczyć na młodzież? cz.2/2.

Obrazek użytkownika Anonymous
Kraj

I czy ci młodzi ludzie – podobnie jak komputery – mogą być przechwytywani, by niczym promieniotwórcza i bezwiedna masa zarażać innych bezmyślnością, prymitywizmem, głupotą, brakiem szacunku dla swoich przodków i tradycji, z takim trudem kiedyś bronionej i pielęgnowanej?

Niestety, mogą. Nie trzeba być super-spostrzegawczym, by widzieć, że właśnie z taką infekcją mamy dzisiaj do czynienia. Wniosek z tego wydaje się prosty: to właśnie umysły młodych ludzi należy wyposażać w najlepsze programy „antywirusowe" chroniące przed infekcjami i dalszym, epidemicznym roznoszeniem wirusów po społecznym świecie.

Zatem powinniśmy proponować młodym psychologiczne szczepionki antywirusowe – składające się z kodów kulturowych umożliwiających odróżnianie dobra od zła oraz prawdy od kłamstwa. We współczesnym zgiełku informacyjnym takie odróżnienia są coraz trudniejsze. W jaki sposób, od kogo młodzi ludzie mogą takie kody przyswoić?

Przez wieki kody takie przekazywała religia, rodzina, szkoła, a także państwo i jego ideologie. Jednak dzisiaj religia jest spychana przez platformerskich libertynów na margines życia społecznego. Wiele rodzin przeżywa kryzys, który w głównej mierze spowodowany jest brakiem polityki prorodzinnej, także na skutek zatracenia wartości moralnych i etycznych, a system oświaty „leży na łopatkach”.

Trzeba zwrócić tu uwagę na destabilizowanie związków ideologicznych – zwłaszcza młodzieży – z państwem polskim. Istnieje zasada, że to, co jest powtarzane i utrwalane, podlega automatyzacji, ale jednocześnie wyłącza proces podejmowania decyzji i przenosi go poza próg świadomości – w tym wypadku zbiorowo infekowanej. Stąd też wzięły się libertyńskie inicjatywy typu: „dzień bez Smoleńska”, walka bojówkarzy niemieckich w Święto Niepodległości 11 listopada oraz inne – mające zautomatyzować niechęć młodego pokolenia do budowania tożsamości opartej na historii niepodległościowej. Obecnie rządzący robią bardzo wiele, aby odwracać uwagę od nabierania wiedzy konstruktywnej. Kreują pseudoproblemy społeczne, które w całości mają zaangażować potencjał intelektualny ludzi młodych, aby zabrakło miejsca i czasu na rzeczowe i konstruktywne rozmowy z rodzicami czy znajomymi.

Niezależnie do tego, czy Janusz Palikot jest przez kogoś z zewnątrz inspirowany lub popierany, czy też nie, okazuje się, że działa on tak, jakby jego celem było nie tylko „przyklejenie” młodzieży do marihuany, ale przede wszystkim „odklejenie” naszej młodzieży od własnego państwa. Zatem hołdując takiej młodzieży polskiej, niezdolnej do wspólnotowego, patriotycznego działania, tworzyć będziemy potulnych w swej gorliwości i bezmyślnych konsumentów. Ale na to nie możemy przyzwolić i nie możemy młodzieży „odpuścić”. Kto dzisiaj utrwali kulturową władzę nad młodzieżą, ten uzyska kontrolę nad przyszłością. Kto bowiem dziś ma władzę nad młodzieżą, nad chaosem wprowadzanym do głów młodych ludzi, jutro będzie miał władzę nad całym społeczeństwem. Dlatego zachęcam do odzyskania naszych dzieci. A w tych wypadkach, gdy one bezpowrotnie wymknęły się poza oddziaływanie naszych wartości, ocalmy chociaż nasze wnuki. Badacze emigracji polskiej już dawno stwierdzili, że w społecznościach emigranckich często dopiero trzecie pokolenie wraca do korzeni. Usiłuje poznać historię swoich przodków. I trzeba im w tym obowiązkowo pomóc, znaleźć z nimi wspólny język.

Można zacząć od opowieści o Polsce, z których ludzie kiedyś byli dumni. Na przykład takiej: wiosną 2009 roku podczas wieczornej luźnej rozmowy, jakiś ważny polityk europejski, poklepując po ramieniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego powiedział: „Wy, Polacy jesteście biednym, nieszczęśliwym narodem. Byliście pozbawieni przez półtora wieku państwowości, potem niszczycielska II wojna światowa, wreszcie mieliście dekady komunizmu”. W takiej sytuacji prezydent odpowiedział: „To my, Polacy, przez tysiąc lat potrafiliśmy powstrzymywać parcie germańskie na Wschód, to my w XVII w. przyczyniliśmy się istotnie do osłonięcia Europy przed islamem, to my w roku 1920 postawiliśmy tamę marszowi bolszewików na Zachód, wreszcie to od naszej „Solidarności” rozpoczął się koniec komunizmu w Europie”. Takie mówienie o naszej historii to właśnie jeden z elementów szczepionki antywirusowej. A jest ich niezliczona ilość. Wystarczy sięgnąć do historii, nawet tej z okresu międzywojennego czy najnowszej, opisującej ogólnopolski ruch społeczny pierwszej „Solidarności”. I tu ukłony między innymi do Pani Jadwigi Chmielowskiej, Andrzeja Gwiazdy i wielu, wielu prawych ludzi, świadków i uczestników wydarzeń Sierpnia 80’.

0
Brak głosów

Komentarze

Ktoś w poprzednim wątku napisał, ze to, jakie są nasze dzieci, zależy od nas. Pisał o alkoholu itd.

Ja napiszę o telewizji. Czy dziecko może dobrze czuć się w ciszy, być zdolne do refleksji itd., jeśli wychowało się w domu, w którym non stop "chodzi" telewizor? Dziecko od małego wchłania w siebie taki styl spędzania wolnego czasu. Z pilotem po kanałach. Taki wzorzec.

Zatem inaczej nie umie, wychowało się w szumie i migających obrazach. Nie miało czasu na refleksję - tak, tak, dziecko jest do niej zdolne. Niektórzy rodzice owszem, dawkują małemu dziecku telewizję, ale sami oglądają, dziecko to widzi. Więc to jak kulą w płot.

Nic dziwnego, ze takie dziecko potem bez elektronicznych bodźców już nie umie. Jak jest poza domem - to klawiatura komórki. Temu zaś musi towarzyszyć dźwięk ze słuchawek.

Takie dzieci potem nie umieją inaczej wychować z kolei swoich dzieci.

Musimy zacząć od siebie. Znane jest powiedzenie, że słowa (tylko) pouczają, przykłady natomiast pociągają.
Obserwuję wśród młodych rodziców, jak kupują dzieciom bajki na DVD. Błąd! To przede wszystkim zabija wyobraźnię, nie zachęca do czytania, przyzwyczaja do łatwizny. Spłyca. Taki gotowiec.

My, starsi ("my" to nie o mnie, ale ogólnie o dojrzałym pokoleniu) też często już nie umiemy życ bez telewizora (ja nie; ja nie umiem żyć z telewizorem właśnie). Tylko ze my dzieciństwo mieliśmy przedtelewizyjne albo z telewizją nudniejszą i spokojniejszą, nie tak inwazyjną jeśli chodzi o psychikę. A nasze (nie moje!) dzieci od małego przy telewizorze, w którym już nie tylko jest obraz zmienny i kolorowy, ale jeszcze lecą pod spodem wiadomości na całkiem inny temat. Totalne rozlatanie.

No dobrze, może wystarczy.

Dziesiątka i za tamten odcinek, i za ten.
Już choćby dlatego, ze mogłam się wygadać na temat, który uważam za bardzo ważny :-)))

Vote up!
0
Vote down!
0
#276574