Miałem sen ...
Śniło mi się, że ponownie jak onegdaj, przed tysiącem lat, rozstąpiło się morze i niedobitki Plemienia uciekały do nowej „Ziemi obiecanej” – na Krym.
Za sobą zostawili pustynię. To czego nie zniszczyli, sprzedali swoim wrogom - w tym broń jądrową - którzy pozwolili im ujść z życiem. Szli a raczej jechali, do nowej „Ziemi obiecanej” odkupionej w od Rosjan za 300 miliardów dolarów. Krym, a w istocie wyspa gwarantował bezpieczeństwo, gdyż odtąd Plemię nie będzie mieć żadnych sąsiadów (wrogów) dybiących na miłujący pokój lud. Naród wybrany będzie mógł wreszcie zając się tym co jego wybrańcy udoskonalali w sobie od wieków czyli handel i lichwę, a wspaniały klimat i urodzajne ziemie, Plemię mogłoby potraktować jako należną im od zawsze daninę od losu, gdyż w żadnego boga, oprócz mamony już dawno zaprzestano wierzyć.
Cud się dokonał, Morze tym razem Czarne zamknęło się po przejściu Plemienia i wszystko na świecie powróciło do normy: Ameryka zbratała się z Rosja i zaprzestała sankcji, samoloty nie rozbijały się o wieżowce, państwa zaprzestały na siebie napadać w imię religii, a nieprzeliczone rzesze uchodźców pozostały w swych domach. Taki to niewiarygodny, miałem sen. Ciekawe.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 980 odsłon