Kiedy kapuś nazywa bohatera zdrajcą.

W Polsce następuje odwrócenie pojęć. Płatny kapuś, donosiciel, nazywa legendę podziemia, antykomunistę, założyciela Solidarności Walczącej Kornela Morawieckiego zdrajcą.

Człowieka, który nie poszedł na żadne układy z komunistami, a po 7 latach ukrywania się, w końcu złapany przez UB, został wydalony siłą z Polski, by po kilku miesiącach wrócić nielegalnie do Polski i ujawnić się dopiero w 1990 r.

Dla Kornela Morawieckiego największą miłością oprócz Polski była rodzina.

To, że Wałęsa szybciej mówi niż myśli to wiemy, ale żeby w jakimś sensie uczeń Kornela Morawieckiego, członek Solidarności Walczącej Grzegorz Schetyna klaskał Bolkowi, zresztą jak większość członków PO uczestniczących w spędzie, co się po prostu w głowie nie mieści.

Prawdziwy patriota jest nazwany zdrajcą, a przy okazji legęnduje się  osobę, do której jest wiele zastrzeżeń co do jej postawy w sierpniu 1980 r. Jej koledzy, że tak naprawdę pani Krzywonos była łamistrajkiem, gdyż mimo ogłoszonego strajku wyjechała z zajezdni a stanęła wówczas, gdy koledzy wyłączyli prąd.

Pani Krzywonos w te pędy pobiegła do MKS ( Międzyzakładowy Komitet Strajkowy), gdzie przez pewien czas w nim działała, by po krótkim czasie między innymi rozszyfrowana przez Krzysztofa Wyszkowskiego, została z tego komitetu wyrzucona.

Co mówiła o tej pani śp. Anna Walentynowicz można znaleźć w internecie, ale to nie są słowa pochwały, wręcz przeciwnie.

Pani Krzywonos dostała drugie życie od PO w 2015 r. kiedy PO wstawiła ją na listy, a wyborcy wierząc w zlegendowanie tej pani, ją wybrali.

]]>https://wpolityce.pl/historia/196808-jak-naprawde-zachowala-sie-henryka-krzywonos-w-sierpniu-1980-roku-rozpoczela-strajk-czy-bojkotowala-strajk]]>