Słońce, lato i polska prezydencja
W okresie propagandy Gierka, Polska była piątym mocarstwem na świecie, aż w końcu padła pod ciężarem długów. Teraz okazuje się, że jesteśmy trzecim po Francji i Niemczech mocarstwem europejskim, wyprzedzając nawet Wielką Brytanię, której premier David Cameron powiedział: - Rząd brytyjski nie włączy się w dyskutowany obecnie nowy pakiet pomocy finansowej dla Grecji i ma nadzieję, że eurostrefa sama upora się ze swymi trudnościami. Widocznie Cameron nie jest takim geniuszem ekonomicznym jak Tusk, który zaoferował pomoc Grecji w wysokości 150 mln Euro z kieszeni polskich podatników.
I tak, już wkrótce dowiemy się, że jesteśmy bogatsi niż Brytyjczycy dzięki temu, że polski premier udaje Greka. Dla ratowania Grecji rząd wyemituje obligacje za 200 mln Euro, dokładając kolejne miliony do największego w dziejach Polski zadłużenia. To znaczy – większego niż za tow. Gierka. Jak słusznie zauważa Rafał Ziemkiewicz, będzie to cena za poklepanie Donka po plecach w czasie, gdy będzie bawił na salonach Brukseli lub Berlina, komplementowany przez Nicolasa i Angelę. Bo jak twierdzi ekonomista prof. Rybiński: Program gospodarczy PO, to czyste brednie…
Ale i tak znów skoczą Donkowi sondaże, dzięki rozentuzjazmowanym wykształciuchom, którzy odzyskają nadzieję na zmniejszenie kredytów, które zaciągnęli w szwajcarskich frankach na lokal mieszkalny w dużym mieście. Nadzieje te wkrótce umrą, gdyż Grecji nic nie uratuje od bankructwa – nawet kasa z naszych podatków: Tak jak nic nie uratuje od bankructwa polskiego wykształciucha, który będzie musiał spłacać wszystkie długi swoje i Donka aż do szczęśliwej emerytury. I wtedy dopiero przekona się, co to znaczy wyżyć za dzisiejsze 1000 złotych – albo i mniej. Bo Tusk już dzisiaj okradł jutrzejsze emerytury.
Problemem Polski nie jest zatem, udający Greka Tusk, ale niedouczony wykształciuch z wielkiego miasta, który oprócz znajomości obsługi komputera nic nie wie o historii Polski i podobnych do Tuska dyletantach, którzy doprowadzi Polskę do zapaści. Zatem, historia niechybnie musi się powtórzyć, gdyż Polacy uczą się jedynie na błędach, wynikających z własnej głupoty i niedouczenia. Nota bene – na tych samych błędach. Oczywiście są i inni Polacy, niż wspomniany wyżej wykształciuch. Ale oni – w dużej części opuścili ten kraj, wychodząc ze słusznego założenia, że w Polsce nic nie może się udać. Nawet budowa autostrady.
Bo oto okazuje się, że autostrady nie będzie nie tylko na A2, ale i na A1 – a teraz nawet i na A4. Chodzi tu o A4 na odcinku 22 km między granicą z Ukrainą w Korczowej a Radymnem, który kończy strategiczną autostradę łączącą Europę Zachodnią ze Wschodnią. Miała być gotowa w kwietniu 2012 r. i ułatwić poruszanie się kibiców pomiędzy Lwowem a Wrocławiem podczas Euro 2012. Wykonawca twierdzi jednak, że nie zdąży oddać jej do użytku wcześniej niż w grudniu. O ile w ogóle. Autostrady zatem nie będzie, ale za to pozostanie nam Grabarczyk, bez którego spółdzielni rząd dyletantów ekonomicznych dawno by upadł.
A tak, rząd dyletantów będzie nadal trwał, gdyż wykształciuch nadal wierzy w obietnice rządu w sprawie ułatwienia spłaty kredytów we frankach szwajcarskich. Zatem, z kieszeni najbiedniejszych, których jest większość w tym kraju - rząd wyasygnuje kolejną sumkę – tym razem na ratowanie wykształciucha, który zadłużył się, wierząc w cudy Geniusza Kaszub. Ale i ta pomoc – podobnie jak pomoc dla Grecji –służyć będzie wyłącznie Donkowi i jego partii, którym słupki znów skoczą do góry z radości. Bo przecież, gdy Grecja zbankrutuje, to wszystkie pieniądze wrzucone w banki (bo przecież nie w Grecję i w wykształciucha) szlag trafi – a frank szwajcarski stanie się jedyną, wiarygodną walutą w Europie.
Wtedy przyjdzie kolej na zadłużoną Polskę, która po kompletnym fiasku Euro 2012, już nie znajdzie żadnego chętnego do pomocy. Donek oczywiście ucieknie do Brukseli lub Berlina, by stamtąd doradzać, jako ekspert od piłkarstwa - jak tu dokopać rządowi, który będzie musiał uratować Polskę od bankructwa. Lato, jak to lato - ucieknie z kasą na Kubę a PZPN ulegnie rozwiązaniu…
Ten scenariusz wpisuje się w cykl dekady Gierka, choć tym razem – będzie to trwało krócej niż 10 lat – choć będzie boleśniej. Zapewne znowu z powodu wykształciucha, który obarczy rząd ratujący Polskę, winą za swoje bankructwo i za kredyty, które zaciągnął w okresie wiary w geniusz Geniusza Kaszub i Słońca Peru…
Ale, aby nie popadać w pesymizm – trzeba się dziś cieszyć latem i słońcem. Oczywiście nie chodzi mi o Latę i o Słońce Peru. Pies ich trącał….Bo przecież z okazji rozpoczynającej się w dniu 1 lipca prezydencji Polski, na plaży w Sopocie odbył się już pokaz mody męskiej na lato 2011 ! Moda ta uwzględnia obowiązujący w polskiej polityce trend, czyli totalny debilizm. Ale na plaży wszystko jest do zaakceptowania, zwłaszcza, gdy jest gorąco. A gorąco będzie, gdyż przyjazd na plażę z południa Polski(ca.500 km) zajmie minimum pół dnia. Tak jak w Afryce równikowej.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2837 odsłon
Komentarze
Gołym okiem widać, że Tusk
22 Czerwca, 2011 - 12:03
zbiera swoje prywatne plus punkty i szykuje sobie odlot na europejskie salony. Jeśli Polacy tego nie dostrzegą i nie popędzą dziada zanim będzie za późno - biada nam.
Ja bym sie tym nie rzejmowal
22 Czerwca, 2011 - 15:18
Jezeli DT odleci do UE na jakas posadke i go tam przyjma to okaza sie jeszcze wiekszymi idiotami niz ci ktorzy wybrali PO kilka lat temu
Re: Słońce, lato i polska prezydencja
22 Czerwca, 2011 - 15:28
Doskonaly tekst,ale plakac sie chce i rece opadaja nad tym co sie stalo w Polsce. Tusk daje pieniadze Grecji, bo nas czeka niedlugo to samo i liczy, ze Europa przyjdzie na ratunek Polsce.Oni przyjda, zwlaszcza Putin, ale ze swoja lichwa i tak zostaniemy zalatwieni na dziesiatki lat, a Tusk, jak napisales wkreci swoja dupe do Brukseli i stamtad bedzie zial nienawiscia do wszystkiego co kacze i radzil jak wyjsc z tego bagna, do ktorego doprowadzil oczywiscie psychicznie niezrownazony, chory z nienawisci Kaczynski.
W Polsce ludzie powinni wyjsc na ulice i doprowadzic tym do dymisji rzadu, a nie czekac na wybory, bo ta holota ma tyle na sumieniu, ze musi wygrac, wiec sfalszowanie wyborow stanie sie koniecznoscia i nawet dowody falszerstwa niczego nie zmienia, bo oni maja w swoich rekach wszystko.
10/10
prezydencja i polskie wino (zwane prytą, jabolem, kwasiborem...)
22 Czerwca, 2011 - 21:55
Umiłowany nasz pan premier Tusku wymyślił promocję polskich win w okresie prezydencji. Martwią się PR-owcy, że mamy za mało wina czy coś podobnego. A ja dzisiaj stałem obok gościa, co kupował nasze krajowe wino. O Unii Europejskiej wyraził się sposób, który z uwagi na czytające to damy, nie powtórzę. Niemniej się z nim zgadzam w całej rozciągłości.
Klient ów jest zaprzeczeniem tezy o braku krajowego wina. Bo jest go pod dostatkiem i ma wiele marek. Jest dobre. Owocowe słodkie. Zawiera związki siarki, która za Gierka , gdy byliśmy 10-tą potęgą świata, była chlubą naszej gospodarki. Zatem produkt polski, tradycyjny, kupowany przez naród chętnie i chętnie spożywany, nawet w pracy.
Polskie wino krajowe owocowe słodkie - proszę wybaczyć tę mimowolną reklamę - sprawia, że świat staje się jaśniejszy i lepszy. Pochodzi z jabłek z dobrze nasłonecznionych sadów wschodniego Mazowsza i Lubelszczyzny.
Umiłowany panie premierze, ma pan rację, nie ma się co wahać. Promujmy polskie produkty.
W razie czego mamy jeszcze denaturat zwany przez znawców przedmiotu dyktą. Też polski produkt tradycyjny. Można na nim napisać hasło: DOBRE BO POLSKIE.