Najbliższy przyjaciel Łukaszenki

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

Za takie wpadki, jakie ma na swym koncie minister Sikorski, w każdym cywilizowanym kraju zachodu minister spraw zagranicznych już dawno byłby zdymisjonowany. Przepraszam: każdy minister spraw zagranicznych sam by się podał do dymisji. Bo honor w dyplomacji to cecha, która powinna wyróżniać każdego pracownika resortu, który reprezentuje Państwo. Nawet w totalitarnych reżimach, które też posiadają swoich ministrów spraw zagranicznych. Gdyby jednak ministerstwo spraw zagranicznych Białorusi wysłało do obywateli polskich rachunki za pobrane od rządu Białorusi diety – minister tego resortu byłby zapewne rozstrzelany. Podobnie zresztą i w Korei Północnej. Wychodzi na to, że państwo Tuska dorobiło się kolejnego Ministerstwa Głupich Kroków, dla poprawienia humoru leminga…

Bo czego można oczekiwać od partyjnego funkcjonariusza w państwie, które zwalcza własną opozycję, a ministrem zostaje się tylko dlatego, że będzie się dorzynać opozycyjne watahy ? Od takiego funkcjonariusza można oczekiwać wszystkiego – nawet i przyjęcia od Baćki Łukaszenki Orderu Ojczyzny I stopnia – przyznawanego za „wielki wkład w rozwój stosunków gospodarczych, naukowych, technologicznych i kulturowych oraz rozwój więzi między Białorusią i innymi krajami”.

Bo Łukaszenka ma za co dziękować Sikorskiemu, który „na talerzu” (poprzez polską prokuraturę) podał mu Alesia Bialackiego, w rezultacie czego, ten opozycyjny działacz został aresztowany 
i skazany na 4,5 roku w łagrze. Ale to nie wszystko: niedawno, kierowany przez zwalczającego opozycję we własnym kraju szef MSZ przesłał – jawną pocztą, z pieczątką resortu – PIT-y za diety, wypłacone działaczom opozycyjnym, które MSZ przydzielił białoruskim uczestnikom konferencji organizowanej przez polską prezydencję w UE. To także nie nie ostatni akt w zwalczaniu białoruskiej i ukraińskiej opozycji przez MSZ III RP pod światłym przywództwem Radzia Sikorskiego. Jak ujawnił we wtorek PAP, przez sześć miesięcy w Internecie dostępne były poufne dane ministerstwa na temat pomocy rozwojowej udzielanej organizacjom pozarządowym – m.in. na Białorusi i Ukrainie. Oprócz kwot i nazw poszczególnych organizacji były tam wpisane cele, na które środki miały być wykorzystywane. Stanowiło to dowód finansowania przez polskie władze opozycji w tych krajach.

Czyżby te przekazane baćce Łukaszence i Janykowiczowi informacje przez kierowane przez Radzia Sikorskiego ministerstwo, skąd Radzio jest nieusuwalny - świadczą o tym, że Polska dołączyła do wszystkich miłujących pokój krajów, w tym do Rosji, Ukrainy i Białorusi - w celu ostatecznego rozwiązania problemu opozycji ? Czy wraz z oddaniem przez Tuska śledztwa smoleńskiego Putinowi ( i to na „gębę”), oraz wraku samolotu i jego czarnych skrzynek, Polska dołączyła do strefy wpływów Rosji i Putina ? Wszystko wskazuje, że tak się stało...

I tylko to tłumaczy obstrukcję Tuska w sprawie powołania komisji, złożonej z międzynarodowych ekspertów, w celu wyjaśnienia katastrofy pod Smoleńskiem bez podpierania się raportem MAK-u. Obstrukcja Tuska ma gigantyczne wsparcie pro-rosyjskiego lobby, które możemy na co dzień obserwować w pro-rządowych telewizjach. Oficjalny stosunek do katastrofy smoleńskiej w Polsce, niczym nie różni się od relacji rosyjskich mediów, tak jakby bano się gniewu Putina, którego gniew nie jest przecież mniejszy niż gniew Breżniewa….

Ten pro-moskiewski serwilizm najlepiej scharakteryzował doradca Nałęcz, uznawany jako „złote usta” Jego Ekscelencji, mówiąc z zatroskaniem: „To co, mieliśmy wywołać wojnę z Rosją ?”. Zatem wystarczy tylko, że Rosja zamruczy i cała jej agentura już staje w strachu na baczność. Bo a nuż „wejdą” !!! Dlatego też żadna z pro-rządowych telewizji jednym słowem nie zająknęła się o denuncjacji białoruskich opozycjonistów przez polskie MSZ, nie wspomniała o konferencji w sprawie katastrofy TU-154, z udziałem niezależnych ekspertów (biorących m.in. udział w amerykańskich śledztwach na temat katastrof lotniczych), ani nawet o tym, że min. Sikorski polską ambasadę ulokował w budynku przyjaciela Baćki Łukaszenki i to w dodatku – bez kancelarii tajnej !

Tutaj nie ma mowy o żadnych błędach. To jest świadoma polityka powrotu przez rząd Tuska do strefy wpływów Rosji z pełnymi konsekwencjami tego powrotu. Konsekwencją tych wpływów Rosji w Polsce są ujawnione w internecie zdjęcia ofiar zamachu pod Smoleńskiem, pozamieniane zwłoki, drwiny z Polski i ogólnoświatowy wstyd z kraju, gdzie 4 czerwca 1989 roku aktorka Szczepkowska ogłosiła, że w Polsce skończył się komunizm ! Dziś okazuje się, że komunizm w III RP przybrał nową, neoliberalną formę – kto wie? – może bardziej upiorną niż jej przaśny pierwowzór…

W tym całym wstydzie, na który została narażona Polska - ujawnienie listy białoruskich opozycjonistów nie może szokować. Może jedynie potwierdzać, że Sikorski jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu w sytuacji, gdy Tusk zaufał Putinowi. Dlaczego więc Sikorski miałby podawać się do dymisji wiedząc, że na jego miejscu wielu zrobiłoby dokładnie to samo, a może nawet i więcej, aby nie podważyć zadzierzgniętej przyjaźni na pogorzelisku pod Smoleńskiem ? Ot, choćby taka Ewa Kopacz, która z emfazą przekazywała na ręce Putina sprawozdanie z doskonałej współpracy polskich prokuratorów i patomorfologów - co było oczywistym łgarstwem.

Tak więc w tych nowych okolicznościach otwarcia się III RP na dawne imperium wiadomo, że w relacjach z Putinem, Janykowiczem i Łukaszenką – już nie nawet honor dyplomaty, ale honor Polaka jest największą przeszkodą. Doskonale o tym wiedzieli byli sekretarze PZPR, dzięki czemu najbardziej „postępowy” system przetrwał pod butem Moskwy aż 44 lata. Dlaczego więc jeszcze bardziej „postępowy” system nie miał by trwać równie długo ? Póki co, minęło zaledwie 5 lat…

Brak głosów

Komentarze

pełnego słusznego oburzenia, Europejczyka"

Baćka nie podporządkowuje się tak żądaniom Unii i róznym "fundacjom demokracji" a la Soros, jakby tego chciano. No to go nie lubią ci "nowocześni Europejczycy" et consortes. Pomijam tu sprawę PIT i "jakości" działań tzw. ministerstwa i jego ministra, naszej zależności od Niemiec i  Unii (głównie), USraela, nacji wybranej (baaardzo szerokie spektrum) i Rosji (głównie w sektorze paliwowym) i tym podobne, chodzi mi raczej o demonizowanie Łukaszenki. Takie demonizowanie trochę w stylu "poprawnie myślącego" Europejczyka, który to rodzaj myślenia - przyznam - niespecjalnie mi odpowiada.

Nasuwają mi się pytania i refleksje

1 Czy antagonizowanie, "zwalczanie"  Ł., coś nam daje, coś daje Polakom na Białorusi, poprawia się ich los?  Głosy Polaków stamtąd co do działalności niektórych organizacje polonijnych, wspieranych przez nasze słuszne unijne ministerstwo - które zawsze oburzy się słusznie na Białoruś, a nigdy na Izrael (no raz delikatnie upomniano, że ambasada nie powinna ingerować, kogo zaprasza sobie jakaś szkoła w Polsce), bywają rózne - no oczywiście można je dyskredytować i podciągać pod komunę, ale chyba nie zawsze jest to uzasadnione.:)

2. Czy los/życie Polaków jest gorszy niż na tzw. demokratycznej Ukrainie i demokratycznej i unijnej Litwie? Odnoszę wrażenie, że nie, nikt im np. nie zabrania używać nazwisk bez państwowego zniekształcenia.

3. Czy Białoruś jest mniej demokratyczna, daje mniej wolności , bardziej nadużywa władzy niż Ukraina?  Czy hm ..., może nieładne pytanie, ale  - niż nawet Polska (choć mam nadzieję, że jednak w Polsce to lepiej wypada)? Miałbym wątpliwości, co do tych "wolności", stopnia zakłamania itd.. Wiemy tylko, że przy podobnym stanie rozwoju iles lat temu, Białoruś ma 2-krotnie wyższy dochód narodowy per capita niż Ukraina. Podobno jeśli chodzi o infrastrukturę nie jest źle, a może nawet i lepiej niż w naszym kraju "nadziewanym" :) pono pieniędzmi z Unii - może bardziej, w artykule którym czytałem, chodziło o Mińsk, niż o prowincję kołchozową, ale ten Mińsk lepiej od Warszawy jeśłi chodzi o koleje, dworzec itd

Vote up!
0
Vote down!
0
#301474

W dużym stopniu muszę się zgodzić z J23.
Zestawienie z Ukrainą i Litwą jak najbardziej na miejscu.

Na sytuację na Białorusi można patrzeć z różnej perspektywy.

1. Sytuacja Polaków na Białorusi. W porównaniu z sytuacją Polaków na Litwie, na Ukrainie czy w Rosji. Ten punkt widzenia ewidentnie powinien być brany pod uwagę przez rząd. Że nie jest - to wiemy

2. Z punktu widzenia naszych własnych interesów, jako państwa. Czy leży w naszym interesie utrzymywanie dobrych stosunków z Łukaszenką. Czy powinniśmy "wspierać" (cudzysłów zamierzony, cóż to za wsparcie...) opozycję?

3. Można też przyjąć punkt widzenia "europejski", unijny. Łukaszenka jest zły, bo "dławi" demokrację, która z założenia dobra. Fajnie, ale na takie podejście, "idealistyczne", mogą sobie pozwolić mocarstwa, które i tak zazwyczaj pod przykrywką haseł ukrywają swoje własne interesy. Vide, pierwszy policjant świata i obrońca demokracji, USA.

A wszystko sprowadza się do prostego pytania: co się nam, Polakom, opłaca. Nie łudźmy się, w międzynarodowej polityce idealizmu nie ma, są interesy państw i narodów. Czy ktoś, aktualnie, reprezentuje nasze? Nasa rząd??

A nawiązując już bezpośrednio do notki - nie dość że bez żadnej refleksji i na pasku Brukseli, to jeszcze nieudolnie. I głupio, i wstyd.

Vote up!
0
Vote down!
0
#301477