Krótka kronika Galla Anonima o Donaldusie i Bronislavousie…

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

Napisana przez Galla Anonima Chronica Polonorum (łac.), jest dziełem (panegirykiem) literackim, określanym terminem: "dzieje książąt" (łac.) gesta ducum, czyli historią państwa polskiego. „Dzieje książąt” – nie opisują jednak losów władców, panujących na ziemiach Polski przed powstaniem państwa polskiego. Na szczęście dla potomnych nam, ABW przeszukując mieszkanie autora Antykomora.pl – znalazła przechowywany tam dokument, godzący w imię władców panujących na tych ziemiach, zanim Polska stała się normalnym państwem. Tym dokumentem jest Chronica Donaldorum, opisująca losy Donaldusa i Wielkiego Łowczego Bronislovousa - napisana z właściwym dla Galla Anonima kunsztem literackim:

                      *               *              *

CHRONICA DONALDORUM

„W onych czasach, gdy się zdało że sam Bóg Wszechmogący tę krainę opuścił, zsyłając na nią ognistego smoka z Pomorza, któren rycerstwu i pospólstwu cudy wszelakie obiecał, przynosząc wszakże jeno płacz i spustoszenie - Wielki Łowczy  Bronislavous do tej krainy nadleciał od wschodu.

Przyleciał on ci na piekielnej machinie, budzącej strach i przerażenie tłuszczy, albowiem na odrzwiach stodoły przyleciał, niosąc za sobą odór bydła i trzody chlewnej znad Budy Ruskiej. Nim nie opadły jeszcze strach i przerażenie, Wielki Łowczy wraz z przybyłym na piekielnej machinie Kaszalotem Pałac ci zajął, obiecując plebsowi, iż już wkrótce jutrzenka dobrobytu na niebie się ukaże i zajaśnieje blaskiem, jak ów pierścień przesławny, któren Bronislavous na swym palicu nosił.

I wonczas, miast wytchnienia na tej wypalonej ogniem smoka krainie, miast jutrzenki dobrobytu na niebie, miast manny z nieba płynącej - nastały dni jeszcze większego strachu i przerażenia…

Na krainę, sięgającą gór wysokich aż po same morze, Korupcyja bowiem nadciągnęła, niczem lwica krwi łaknąca. Korupcyja bitwę śmiertelną ogłosiła przeciw mieszkańcom tej biednej krainy, zostawiając swój ślad widomy w zamczysku, gdzie mieszkał rycerz Donaldus, przybyły z Pomorza w ślad za owym smokiem piekielnym. Ślad Korupcyji odkrył w zamczysku wierny giermek rycerza Donaldusa, Piterus. Śladem tem było truchło dorsza bałtyckiego (Gadus Callarias linne), zwany też pomuchlą przez rybactwo, które na stoły rycerza Donaldusa przeróżne gadziny morskie przynosiło w darze.

Donaldus, któren obiecał żelastwem gorącem Korupcyję wypalić, w strachu przed zdechłą pomuchłą co ją Piterus w zamczysku był znalazł, najsampierw gorącem żelastwem wyniszczył całe rybactwo morskie i rybaków owych, co mu tego Gadusa do zamku przynieśli. Zasię giermek Donaldusa Piterus, któren pono był przebraną za nieustraszonego rycerza białogłową - tarczę antykorupcyjną swemu panu przygotował, iżby Korupcyja Donaldusa się więcej nie imała.

Tarczę ową wierny giermek Piterus ze skór zdechłych dorszy bałtyckich przez pięć długich roków ślęczenia uszył, ażeby wonią okrutną odstraszyć liczne zastępy Korupcyji, wdzierające się już do samego zamczyska Donaldusa.

Strach bowiem w oczy zajrzał Donaldusowi i Wielkiemu Łowczemu Bronislavousowi po tem, gdy Korupcyja na oczach pospólstwa rozszarpała niczym wilcy rycerza Valdusa, podczas gdy ten, wylegując się na worach zebranego z pól zboża, spokojnie śmietankę spijał.

Na tę wieść straszliwą, mężny rycerz Donaldus kordelasa tęgiego z pochwy swego giermka wiernego Piterusa dobył i niechybnie na bój śmiertelny z Korupcyją byłby wyruszył, gdyby nie Bąk przebrzydły, któren znad Pomorza niespodzianie nadciągnął, burząc plan misterny rycerza Donaldusa.

Bąk ów, zionąc fetorem wszetecznym, niczym tchnienie smoka pomorskiego, co już spustoszył całą krainę, powstrzymał Donaldusa przed wyprawą, gdzie Donaldus nawet poległszy, sławą rycerską byłby się okrył na wieki. Donaldus jednakże, z kordelasem opadłem w swej dłoni i opuszczoną do kolan tarczą - wyprawy zaniechał, utwierdzając ino tłuszczę i nieliczne już rycerstwo, iże nic się takiego nie stało...

Ale rok Pański nie minął, gdy rycerz Donaldus na zdrowiu okrutnie zapadł, zatruty morowem powietrzem od onego Bąka, co znad Pomorza przyleciał .

Na nic się zdały rady medyków, by z wydry wyjęte wnętrzności ususzyć w ciepłym piecu i na proch je starłszy, w piwie codziennie pić, aż Bąk zlękniony Donaldusa opuści. Bo jak inni cyrulicy i medycy uczeni mówili, Bąk śmiertelny z trzewi samego Donaldusa pochodził, mózgi wielu rycerzy swem jadem debilnem porażając...

Dopadł ci on w końcu samego Donaldusa, jego giermka wiernego Piterusa, Wielkiego Łowczego Bronislavousa i pozostałe rycerstwo, co wierność Donaldusowi zaprzysięgło…

Jako mówią mieszkańcy tej krainy, pono do dziś błąka się po wschodnich kniejach osobnik wąsaty z obłędem w oku i z wychudłem kaszalotem u boku swojego - poszukując ostatniego jelenia, co umknął nagance…

Brak głosów