Mantra lewactwa: Umiędzynarodowić konflikt z Białorusią!

Co usłyszę w telewizji funkcjonariusza Platformy Obywatelskiej lub z tzw. Lewicy – jak mantra powtarzają oni zaklęcia o umiędzynarodowieniu konfliktu z Białorusią i dopuszczeniu dziennikarzy oraz organizacji pozarządowych do granicy. Konfliktu by oczywiście nie było, albo by się dawno skończył (jak np. twierdzi poseł Szejna z Lewicy), gdyby nie ciężkie grzechy rządu PIS-u, który zamiast umiędzynarodowić konflikt i wezwać na pomoc dziennikarzy z niezależnych od Polski mediów – postanowił bronić polskiej granicy siłami polskiej Straży Granicznej, żołnierzy Wojska Polskiego i WOT.

Ku zaskoczeniu polskiego i zagranicznego lewactwa - Polska bez pomocy UE i Frontexu odparła wszystkie białoruskie ataki na polską granicę! A jak Frontex dzielnie walczy z przemytnikami migrantów z Afryki, najlepiej widać na przykładzie Hiszpanii, Włoch i Grecji...

Jakie teraz i w czasie największego szturmu na granicę bluzgi padały i  nadal padają pod adresem polskich obrońców ze strony tzw. wolnych mediów, celebrytów i totalnej opozycji można by już w grubej księdze opisać. Wystarczy jednak cytat z wczorajszego programu w polsko-języcznym Onecie by stwierdzić, że nienawiść do rządu PIS oraz do Polski zdeformowała umysły „niezależnych” dziennikarzy do poziomu degrengolady, co oznacza kompletny rozkład wartości moralnych.

W programie Andrzeja Stankiewicza i Agnieszki Burzyńskiej w podcaście „Stan po Burzy”, omawiano sprawę interwencji żołnierzy wobec trzech fotoreporterów, którzy zamaskowani fotografowali tymczasową bazę wojskową w Wiejkach (Podlaskie) i usiłowali się do niej wedrzeć. Padły szokujące słowa: „Od ludzi ubranych w polskie w mundury, nie wiem czy polskich żołnierzy, bo nie chcieli się przedstawić, trzej fotoreporterzy usłyszeli takie miłe zdania — „relacjonował” Stankiewicz, cytując dosadne żołnierskie wulgaryzmy….."Powtarzam, ludzie w mundurach, bo nie wiem czy jesteście żołnierzami, traktujecie tak dziennikarzy" — dodał dziennikarz Der Onet.

Czy ktoś jest w stanie sobie wyobrazić, jaka byłaby reakcja żołnierzy, gdyby zamaskowane osoby usiłowały wedrzeć się do bazy amerykańskiej, lub do bazy Izraela przy granicy z Palestyną? Zamaskowani "dziennikarze" nie zdążyli by usłyszeć  wulgarnych słów, którymi tak się obruszył Andrzej Stankiewicz, zwany także dziennikarzem. 

Może więc warto przytoczyć reakcję A. Stankiewicza na wulgarne hasła zbiórek czarnych macic i zadym, organizowanych przez Tuska: J***ć PIS, lub Wy*******ć? Albo na określenie obrońców polskich granic  „mordercami” przez celebrytkę III RP i "watahą psów" przez legendowanego Frasyniuka? Żadnej reakcji A.Stankiewicza nie było! Stankiewiczowi na te plugawe słowa nawet powieka nie drgnęła, że o „dziennikarce” Burzyńskiej nie wspomnę. Podobnych cytatów z ust ludzi „postępu” są setki i jest to świadectwo kompletnej demoralizacji tzw. europejczyków, czekających na pomoc Europy w odparciu ataku Łukaszenki na polską granicę i na reportaże polsko-języcznych dziennikarzy o "mordowaniu" migrantów przez "watahy psów ubranych w polskie mundury"....

A co Polsce dało „umiędzynarodowienie” zamiarów Hitlera wobec Polski i Europy nim się II wojna światowa zaczęła? Polsko-brytyjski układ sojuszniczy zawarty 25 sierpnia 1939 stał się świstkiem papieru w dniu 1 września 1939 roku, gdy hitlerowskie Niemcy napadły na Polskę. Podobnie, jak polsko-francuskie porozumienie sojusznicze – traktat zawarty w Paryżu 19 lutego 1921 r. pomiędzy Francją a Polską. Funtem kłaków stał się także Pakt o nieagresji między Polską a ZSRR – zawarty w Moskwie 25 lipca 1932 a następnie przedłużony do 31 grudnia 1945. W dniu 17 września 1939 bez określonego w prawie międzynarodowym wypowiedzenia wojny Związek Sowiecki zaatakował Polskę, będącą od 1 września 1939 w stanie wojny z III Rzeszą!  

Pomimo „umiędzynarodowienia” niemiecko-sowieckiej agresji -  we wrześniu 1939 r. brytyjskie lotnictwo nie zbombardowało Berlina, a armia francuska nie podjęła ofensywy przeciwko III Rzeszy, choć takie były sojusznicze zobowiązania Anglii i Francji wobec Polski. II Wojna Światowa, która wkrótce ogarnęła cały świat była w istocie rezultatem polityki ustępstw Francji i Wlk. Brytanii wobec hitlerowskich Niemiec i psychopaty Hitlera. 

Każdy Polak jednak wie, że gdy wróg zaatakuje Polskę, trzeba brać za broń i bronić polskich granic nawet wtedy, gdy przyjdzie nam samemu walczyć! 

Tego nie są w stanie zrozumieć zdegenerowane elity III RP i totalna opozycja a w zasadzie zdradziecka V kolumna - powtarzająca jak mantra konieczność „umiędzynarodowienia” wojny Putina-Łukaszenki z Europą, która się przecież nie zakończyła. Przeciwnie – atak na Polskę przy pomocy zwiezionych na Białoruś migrantów z krajów arabskich, to początek znacznie większego konfliktu. Da Bóg – nie zbrojnego…

Polska jest dzisiaj wraz z Litwą, Łotwą i Estonią wschodnią granicą Unii Europejskiej. Tej samej Unii, która nie kiwnęła palcem w sprawie aneksji przez Rosję Krymu i Donbasu. Unia nie kiwnęła palcem w czasie ataku Łukaszenki na polską granicę, podejmując kolejne rezolucje i sankcje skierowane wobec Polski - zajmując się „praworządnością”, nadrzędnością prawa europejskiego nad polskim prawem, niedolą kasty sędziowskiej, kopalnią w Turowie a także połajankami w sprawie zakazu powszechnej aborcji w Polsce! Ten kompletny „odlot” Unii Europejskiej potwierdza, że gdyby Polska czekała na umiędzynarodowienie napaści na polską granicę z Białorusią – już milion siejących postrach migrantów arabskich mielibyśmy na utrzymaniu, wśród których byliby nie tylko bandyci i terroryści, ale także „zielone ludziki” Łukaszenki i Putina. Czyżby UE - mieniąca się potęgą nie miała wywiadu i nie wiedziała, że Łukaszenka zwozi pod wschodnią granicę Europy tysiące najeźdźców???

Strach pomyśleć co by było, gdyby Polską rządziła koalicja PO-PSL z armią "opiłowaną" do kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy, bez WOT i bez jednostek na wschodzie, które zlikwidowano w czasie rządów "czełowieka" Kremla w Warszawie, czyli Tuska i wyznaczonej przez Tuska na premierkę Kopaczyny - przed jego ucieczką do Brukseli. Gdyby twórcy ch..., d.... i kamieni kupy nadal rządzili Polską pozostalibyśmy z Caracalami, które nawet w armii francuskiej nie latają!

Historia lubi się powtarzać. Tak jak przed II Wojną Światową państwa zachodnie usiłowały udobruchać Hitlera, pozwalając na Anschluss (czyli anektowanie) Austrii przez III Rzeszę – tak i teraz do Putina i Łukaszenki wydzwaniają przywódcy Francji i Niemiec licząc na „deeskalację” konfliktu. Oczywiście nie za darmo. Zapłacą Łukaszence ze szczodrej kasy Unii, podczas gdy Polska nie może doczekać się na europejski Fundusz Odbudowy!  W tej sytuacji wcale nie jestem  pewien, czy Polska oraz kraje nadbałtyckie nie znajdą się na liście kosztów „pokoju” z Europą, przedstawioną przez dyktatora Putina i terrorystę Łukaszenkę – uznanego już przez kanclerz Merkel za legalnego prezydenta Białorusi...

Przypomnę więc, że w dniach 29-30 września 1938 roku odbyła się Konferencja w Monachium. Wzięły w niej udział Niemcy, Włochy, Francja i Wielka Brytania. Konferencja dotyczyła przede wszystkim „podziału” Czechosłowacji. Jednak żaden przedstawiciel rządu w Pradze nie został zaproszony do udziału w tym spotkaniu….