Brak pieniędzy na dodatki rodzinne, ale są dla złodziei usadowionych w fundacjach
Niezmiernie rzadko obserwuje sie zjawisko samodzielnego budowania swojej życiowej kariery przez progeniturę znanych, sławnych, czy zasłużonych ludzi. Dotyczy to zresztą nie tylko progenitury - także współmałżonków. Pół biedy, gdyby polegało to na karierze twórcy, artysty, czy polityka; nie - to prawie bez wyjątku - "kariera" finansowa.
Mając odziedziczone po przodkach, czy rodzinie znane nazwisko - zakłada się fundacje, wydaje pisma, dekoruje się firmy (zatrudnienie synalka np. premiera, to parasol ochronny dla firmy), żona premiera (byłego) w radzie nadzorczej, to splendor (nikt nie śmie pytać o kwalifikacje). Syn zasłużonego propagatora historii i ministra spraw zagranicznych, to już postać i celebryta godny funkcji naczelnego w każdej redakcji. Córka aktualnego premiera przecież nie pójdzie na kasę w supermarkecie (jak inne jej rówieśniczki po studiach), tylko założy fundację pożyteczną społecznie, ale znajdzie tam także dla siebie opłacaną funkcję.
Żony prezydentów (światowym obyczajem) zajmują się wielce użyteczną społecznie działalnością na rzecz upośledzonych w różny sposób członków społeczeństwa, nawet żona następcy tronu już kreowała sie na Matkę Teresę (co nie przeszkadzało jej szaleć w lokalach z arabskimi szeikami).
Wszystko to w normie, ale fundacja Jolanty Kwaśniewskiej, która nie miała oporów wzięcia od Gołoty 100 tys. dolarów (choćby w całości przeznaczyła te pieniądze na rzecz walki z rakiem u dzieci) - za list żelazny udzielony przez męża - bądź, co bądź kryminaliście - budzi jednak spore wątpliwości moralnej natury.
Wnuk znanych i zasłużonych kulturze (nie tylko polskiej) poetów i bratanek znanego socjologa - prezesa Instytutu Żydowskiego, który wsławił się "rzyganiem na sprawę smoleńską" - potraktował wpływy do założonej przez siebie fundacji jako prywatne dochody - licząc zapewne na swoistą bezkarność wynikającą z pochodzenia z tak znanej rodziny.
Ciekawe, że odsądziła go od rozumu własnie pani Kwaśniewska; jest to o tyle zrozumiałe, że po takiej aferze Jakuba Śpiewaka - darczyńców może być znakomicie mniej.
Przy okazji - warto zastanowić się nad zasadami finansowego wspierania fundacji. System pozwalający zmniejszyć podstawę opodatkowania (dochód) do 6 % osobom fizycznym i do 10 % osobom prawnym sprawia, że działalność pożytku publicznego finansowana jest przez budżet państwa przynajmniej w 25 procentach - bez żadnego wpływu państwa na kierunki owej działalności. Ponadto ustawa o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie pozwala teoretycznie na uszczuplenie dochodów budżetu państwa z CIT (plan 29,6 mld. zł.) - o 2,96 mld. i z PIT (plan 42,9) - o 2,57 mld.
Łącznie budżet może stracić w 2013 r. do 5,53 mld. zł. To dużo, jeżeli mamy do czynienia jednocześnie z brakiem pieniędzy na wsparcie rodzin i ze złodziejstwem w wykonaniu takich Jakubów Śpiewaków.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1153 odsłony