Polska tradycją stoi

Obrazek użytkownika matka trzech córek
Kultura

 Czym jest tradycja?

Jakie znaczenie niesie dla kolejnych pokoleń?

Jest dla nich dobrodziejstwem, czy raczej obciążeniem i pewnego rodzaju kulą u nogi?

 

 Bywa, że akceptujemy przejmowane wzorce bez szemrania i sprzeciwu, ale nieraz, buntujemy się przeciwko nim i odstępujemy od prawideł, które kierowały jeszcze niedawno zachowaniem naszych antenatów.

 Jesteśmy coraz bardziej światli i rozumni, możemy więc bez obaw ustosunkować się do tych gałęzi tradycji, które powstały na bazie zacofania i guseł.

 Wszystko to, co przekazali nam przodkowie, a wynikało z troski i poszanowania dla ich poprzedników, obecnie analizuje się, rozważa, redukuje i często, wiele z nich odrzuca.

 Niegdyś całe życie człowieka podlegało podporządkowaniu się tradycji przesądów.

   Zanim dziecko opuściło łono matki, poddawane było działaniu sił, przed którymi chroniło je odpowiednie „zabezpieczenie”. Edukowano więc ciężarne niewiasty o tym, by nie zapatrywały się w brzydkie, szpetne twarze, aby nie obdarować nienarodzonego jeszcze dziecka podobną fizjonomią.

 Zakazywano przechodzenia pod rozwieszonymi sznurami, które mogły spowodować niebezpieczne dla płodu splątanie pępowiny.

 Takich przestróg i przesądów było mnóstwo.

 Występowały w zależności od regionu i statusu społecznego przyszłej matki.

 Znany jest groźny przesąd o „narzucanych myszach”, który zapewne wymyśliły same kobiety, by uskutecznić swoje zachcianki, a te jak wiemy są czymś normalnym w „stanie błogosławionym”.

 W dzisiejszych czasach nieco zdezaktualizowało się „zagrożenie”, bo o myszy w miastach raczej trudno, ale na wsiach gdzieniegdzie, zapewne wiara w te gusła przetrwała i pochopnie nie odprawia się z kwitkiem przyszłej matki, by ta mimo woli nie zaprosiła szkodników pod dach odmawiającego.

 Marny bowiem miał być los niedowiarka, który nie poddał się zwyczajowemu zabobonowi. „Narzucone” myszy nie tylko ogołociły z zapasów spiżarnię, zanieczyszczając to, czego skonsumować nie dały rady, ale także sprowadzały na głowę „winowajcy” odpowiedzialność za te szkody.

 Nowo narodzone dziecko z miejsca ochraniano przed „złym okiem”. Służyła do tego czerwona wstążeczka – umieszczona zawsze na widocznym miejscu.

 

 

Zwykle był to przegub dziecięcej rączki. Kiedy dzieciątko niedomagało, istniały niezliczone sposoby na dolegliwości, odczyniające narzucone złym okiem „uroki”: przelewano wodę nad główką dziecka, topiono w niej węgielki, zlizywano pot z czoła, spluwając przez ramię i „przerzucano” dziecko przez różne części garderoby matki.

 Ostatnia z wymienionych metod istnieje do dzisiaj i ma zastosowanie nawet w przypadku osób dorosłych, które podejrzewa się o poddanie „urokowi”. Przeciąga się spódnicę od czubka głowy, po stopy poszkodowanego, co przynosić ma ulgę niejako od ręki. Niewiarygodne, ale prawdziwe.

 

 

„Złe oko” przechodnia, sąsiada, czy kogokolwiek innego, bywało źródłem utrapień dla gospodyń, którym krowy mleka odmawiały, bądź kury przestawały znosić jajka. Znana mi jest historia, która spotkała ojca mojej dawnej sąsiadki. Kobieta ta była świadkiem zdarzenia.

 Kiedy rolnik orał swoje pole, a jego wspaniały, silny koń bez trudu parł do przodu nie czując brzemienia, usłyszał nagle głos dochodzący z pobliskiej drogi: Aleście tego konia upaśli – gospodarzu!

 Zmartwiał ze zgrozy chłop, bo rozpoznał głos. Należał do znanej w okolicy postaci – typa, który nikomu nie przepuścił.

 Człowiek ten słynął z zawziętości i zawiści. Im bardziej sąsiedzi od niego stronili, tym większe szkody im wyrządzał swoim „złym okiem”.

 Chociaż poszedł sobie dalej drogą, to cel osiągnął. Koń, który dotąd pracował bez żadnych problemów, nagle przewrócił się na ziemię, pokryty białą pianą od kopyt po łeb. Co zrobił jego właściciel?

 Spokojnie zdjął z nogi skarpetę, (niegdyś bywała to onuca) i powoli, delikatnie i dokładnie otarł skórę swojego zwierzęcia z piany i potu. Po chwili koń podniósł się, otrząsnął i… powrócił do przerwanej pracy.

 Wracając do najmłodszych, warto wspomnieć,że doskonale łączono obyczaje chrześcijańskie z tradycjami ludowymi.

 Uważano, by dziecka nie podać do chrztu w porwanym ubranku, czy w dziurawej pieluszce. Oznaczało to, że w przyszłości wszystko na człowieku rwać się będzie i niszczyć.

 Wkładane do becika lub pod poduszeczkę pieniądze, miały zapewnić dostatek w życiu dziecka.

 Nie daj Bóg, żeby odmówić zaszczytu „trzymania” do chrztu. Źle patrzono na odmawiających temu wyróżnieniu ludzi. Pamiętano im to długo, bo odmowa taka, nie przysparzała szczęścia dziecięciu.

 Tradycja wiary w zabobony szła z ludźmi do końca życia i nawet po śmierci ,przestrzegano wszelkich zwyczajowych praktyk, by zabezpieczyć się przed ewentualnymi „reklamacjami „ z zaświatów.

 O zmarłych dobrze, albo wcale! Szanowano przeto pamięć zmarłych, a ich groby otaczano czcią, chociaż nie zawsze zasługiwali na uszanowanie za życia.

 Zwyczajowe obrzędy zaduszne, nabożeństwa i wypominki,na stałe wpisały się w tradycję polskiego narodu. Nasi przodkowie potrafili zachować zdrowy rozsądek zarówno w żałobie, jak i weselu.

 Nie musimy wstydzić się zwyczajów, którym hołdowano, bo na tle rozmaitości, które obserwujemy na całym świecie, należymy do nacji powściągliwej, pełnej umiaru i stonowanej w emocjach i zachowaniach.

 Obecnie, wiele tradycyjnych zwyczajów przyjęło się i zostało zaakceptowanych, pomimo świadomości o niewielkim sensie ich kultywowania.

 Andrzejki są jednym z przykładów.

Wychowanie w poszanowaniu tradycji rzutuje na nasze życie i chociaż w dużym stopniu unowocześnia się dostosowując do współczesności, to jednak ma ogromny wpływ na to, co i jak robimy.

 

 Bierzemy udział w uroczystościach państwowych i kościelnych, zabierając ze sobą swoje dzieci, podobnie jak postępowali nasi rodzice.

 Towarzyszenie starszym, uczy dzieci odruchu uczestniczenia w życiu publicznym. Czasem nawet mimo woli akceptują swój udział, odbierając go jako naturalną konsekwencję rodzinnej jedności.

 Rzecz ma się nieco inaczej w odniesieniu do młodzieży, która zawsze występowała w roli awangardy, w zależności od poziomu świadomości społecznej. Zrzeszona w rówieśnicze grupy, współuczestniczyła jednak w popularnych uroczystościach, aczkolwiek zawsze w nowocześniejszej formie niż poprzednie pokolenie.

 Rozwój cywilizacyjny sprawił, iż wiele tradycyjnych zachowań odeszło w zapomnienie.

 Rozwija się popularny wśród młodzieży nurt obalania stereotypów, wierzeń i zwyczajów. Tematy tabu nie sprawiają już problemu. Dyskusje ogarniają każdą z dziedzin , które wcześniej spowijał woal dyskrecji. Na światło dzienne wyciąga się tajemnice alkowy, które niszczą cienką warstewkę intymności i subtelnego bon tonu.

 Nadeszły czasy performance, a wraz z nimi, wyzwolenie z ciasnych obręczy utrzymywanych przez stulecia obyczajów.

 Tradycja to także wielowiekowy, uznany sposób obchodzenia świąt i rodzinnych uroczystości.

 Pomimo ubywającej liczby osób wierzących w Boga, kultywuje się zwyczaje związane z Kościołem.

 Okres Bożego Narodzenia i Wielkanocy zwykle podporządkowuje sobie rzeczywistość i dominuje nad życiem obywateli, kreując ich zachowania w kierunku tradycyjnych oczekiwań ogółu.

 Zachowana w formie postnej kolacja wigilijna jest tego najlepszym przykładem.

 Tradycja postu, wygrała z wprowadzoną przez Watykan wygodniejszą formą - dyspensą. Zestaw tradycyjnych dań na świątecznych stołach dotyczy już co prawda, głównie Wigilii i śniadania wielkanocnego, nie budzi jednak sprzeciwu poszerzanie menu o nowości, nierzadko importowane z innych kultur kulinarnych.

 

 Śpiewając kolędy nie zwracamy uwagi na nieskładnie sformułowane treści i niegramatyczną konstrukcję.

                                                            

Pobłażliwie akceptujemy uznane obrzędy, przedkładając istotę tradycji i sens ich wymowy, nad formę, choćby wielce niedoskonałą.

 Uroczystości rodzinne oparte o zwyczajowe życzenia ”100 lat”, są tradycyjną formą podtrzymywania więzi społecznych. Zwyczaj nasila się, bądź zanika, w zależności od kondycji finansowej społeczeństwa.

 Nie zanosi się jednak na to, by uległ zapomnieniu, chociaż czasowo nad imieninami, popularnościowy prym wiodą urodziny. 

 

  Do polskich tradycji narodowych, zaliczyć można również nagminne niepodporządkowywanie się nakazom i zakazom. Wolna „polska dusza” nie znosi jarzma i wszelkie nakazane prawa, zwykła „lekce sobie ważyć”.

 Przyczyn można doszukiwać się w wielu źródłach, a jedno z nich brzmi szczególnie wiarygodnie: wieloletnie nawyki omijania praw narzucanych przez zaborców i okupantów, by nie zatracić tożsamości narodowej.

 „Nie karmić zwierząt”, to jeden z wielu zakazów, które nagminnie łamiemy. Dlaczego? Nie możemy oprzeć się naszej woli, która nakazuje reakcję na widok głodnych oczu.  Tradycją w naszych domach jest posiadanie zwierzęcia i tylko niewielu odmawia sobie tej przyjemności, tłumacząc decyzję brakiem warunków dla czworonoga.

 

Nasze dzieci i wnuki zapewne przejmą ten zwyczaj, podobnie jak myśmy to zrobili, ponieważ jest częścią naszej kultury.

 

 Głęboko zakorzeniona w polskiej mentalności jest powszechna niechęć do spożywania koniny – mięsa koni.

                                                       

Chociaż zwierzęta te przestały uchodzić za najpopularniejsze, jak niegdyś w Polsce bywało, to jednak nadal tkwi w nas dziwna słabość do siwków, gniadych, karych, czy kasztanków.

 Dla wielu z nas byłoby to przejawem czegoś podobnego do kanibalizmu i chociaż w przeszłości nieraz spożywano koninę, to jednak zawsze towarzyszyły temu ekstremalne okoliczności.

 Wszystkie opisane obyczaje, nawyki, a także gusła, zabobony i przesądy są tylko ułamkiem całości tworzącej polską tradycję.

   

 Jest różnorodna, wielokulturowa i niejednolita, stworzona przez szereg pokoleń ludzi, których nieraz wiele dzieliło, ale zawsze łączyła jedna , nadrzędna, wartość.

 Dobrem tym największym , najcenniejszym i tradycyjnie dla Polaków świętym, jest niepodległość Ojczyzny.

 Tylko wolny kraj daje swoim obywatelom prawo do kultywowania własnej tradycji i obyczajów.     

                                         

 Umiłowanie wolności stało się przeto najważniejszą z tradycji, które wyssaliśmy z mlekiem naszych matek.

 

fot:natemat.pl,tapetus.pl,parafia.glubczyc...,studente.pl,www.eostroleka.pl,www.da-brama.pl,gssgrodzisk.futbolowo.pl,galopuje.pl,wirtualnapolinia.com

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)

Komentarze

A mówię to nie tylko jako jedna z Niepoprawnych, ale i jako profesjonalny etnolog :)
Z niekłamaną przyjemnością dokładam swoją dziesiątkę.

Pozdrawiam :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#368552

Skupiłam się, co prawda, na przyjemniejszej stronie tej dziedziny,pomijając posępną i ciemną, ponieważ
naczytałam się legend w dzieciństwie i do dzisiaj się boję:))

Serdecznie pozdrawiam i dziękuję:)

Vote up!
0
Vote down!
0
#368592

Skupiłam się, co prawda, na przyjemniejszej stronie tej dziedziny,pomijając posępną i ciemną, ponieważ
naczytałam się legend w dzieciństwie i do dzisiaj się boję:))

Serdecznie pozdrawiam i dziękuję:)

Vote up!
0
Vote down!
0
#368593

... przesądy tworzące polską tradycję, dajesz nam pewną porcję wiedzy. To fakt niepodważalny. 
 Ale zastanawiam się, jaka będzie reakcja lemingowego towarzystwa po zapoznaniu się z treścią Twojego dość obszernego artykułu. Bo oto jeśli walczymy o kultywowanie polskiej tradycji, to lemingi będą utożsamiać tę polską tradycję z gusłami, zabobonami i przesądami, "przyszywając nam łatkę" ciemnogrodzian, zacofańców, ciemniaków, a nawet... głupków.

Jakie jest Twoje zdanie Szanowna Autorko?

Pozdrawiam,
                     
________________________ 
"Stan skrajnej niewiedzy czasem potrafi doprowadzić
do stanu skrajnego ogłupienia". (Satyr)

Vote up!
0
Vote down!
0
#368563

A czy my, Satyrze, powinniśmy się tymi łatkami przejmować?

Pozdrawiam :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#368571

... przejmować. Ja na przykład się nie przejmuję. Ale trzeba zachować czujność i nie pozwolić lemingom rozwijać falszywego utożsamiania tradycji polskiej tylko i wyłącznie z gusłami i zabobonami. Tradycja polska ma o wiele szerszy wymiar, nie ograniczający się tylko do wyżej wymienionych. To także wszelkie uroczystości rocznicowe związane z polską historią, zwyczaje ludowe, obrzędy, ceremonie, a nawet... respektowanie niektórych zapisów kodeksu honorowego, o którym lemingi zdaje się... już dawno zapomnieli.

Pozdrawiam,
                     
________________________ 
"Stan skrajnej niewiedzy czasem potrafi doprowadzić
do stanu skrajnego ogłupienia". (Satyr)

Vote up!
0
Vote down!
0
#368584

Uspokajam Cię, że nasze - rodzime lemingi boją się czarnego kota, a 13 w piątek biorą urlop:)

Ten długachny tekst i tak nie zawarł tego wszystkiego, co niesiemy ze sobą przez wieki.
Jest jednak tak, jak wskazałam: umiar, zdrowy rozsądek i wstrzemięźliwość w emocjach, zawsze kroczyły równym krokiem z przesądami.

Mniejszości narodowe zamieszkujące Polskę zmagają się z własnymi tradycjami i przesądami, a te, to jest dopiero "kula u nogi".
Nie zamieniłabym się za Chiny Ludowe:)

Ateiści to ludzie pozbawienie wszelkiej wiary, chociaż kto wie, jeśli trafiłaby się im laleczka Voodoo, to czy nie skorzystaliby niezwłocznie.
Pozdrawiam:)

Vote up!
0
Vote down!
0
#368589

Lemingi uwielbiają takie przesądy! Ileż widziałam czerwonych wstążeczek przyczepionych w wózku nad główką dziecka? Albo spore zdziwienie, że jestem szczęśliwą mężatką, nadal żyję mimo, że ślub braliśmy w maju (przesąd brzmi: "w maju ślub, rychły grób" ;)))

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

Vote up!
0
Vote down!
0

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

#368591

Co jeszcze? :)
Kot się myje? Goście!:)
Kukułka liczy lata, bocian leci po szczęście.
Kumak na drodze - pech! Ale to niemiecki zdaje się przesąd, nie polski, więc - weg!
Co jeszcze?

Pozdrawiam:)

Vote up!
0
Vote down!
0
#368595

Ten wpis na Frondzie wszystkim czytającym zalecam

http://www.fronda.pl/blogi/zrozumiec-boga/czerwona-kokardka-czerwone-podwiazki,34281.html
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#368574

Tak pokochał te tradycje, podania, gusła, pieśni i zwyczaje, ze poświęcił im całe życie. Wędrował po wsiach i spisywał, notował, rysował...ścigany przez carskich zauszników, którzy nie mogli pojąć tej pasji: mierząc swoją miarą uważali go za szpiega "pod przykryciem".

Vote up!
0
Vote down!
0

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#368581

Nawet nie wiedziałam, że tak to się nazywało.

Jako kilkuletnia dziewczynka uczestniczyłam kiedyś w żniwach i dopytywałam po co, dla kogo, moja babcia szykuje taki "domek". Wyjaśnień nie pamiętam, ale kojarzę fakt, że położyłam w "domku" to co miałam najlepszego przy sobie - ciasteczko - dla zajączka:)   Teraz już wiem, z internetu, że to zwieńczenie żniw z tradycją sięgającą wieków:)

 Dzięki Oskarowi Kolbergowi i innym pasjonatom znamy objaśnienia obyczajów,które tylko w szczątkowej postaci dotrwały naszych czasów. Pozdrawiam:)

Vote up!
0
Vote down!
0
#368600

Taka sama , jak za czasów mojego dzieciństwa:

Vote up!
0
Vote down!
0
#1426661

że jak miał być majowski koniec świata, to nie ja, a ksiądz z mojej parafii przygotował sobie trzy gromnice, na trzy dni ciemności:)

Księża też z ludu i wiedzą dobrze, że takich katolików jak ich parafianie, trudno znaleźć na świecie.
Wyjątki tylko potwierdzają regułę.

"...Ty nie wiesz, czym być może straż polska u Twych znaków..."

Pozdrawiam serdecznie

Vote up!
0
Vote down!
0
#368596

Zachowania księży niektórych nie dziwią
Bo się wiarą tylko żywią
Jeśli są z Jezusa powołania
Jak Popiełuszko nie uznają złamania
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#368758

Dobry artykuł, dałem 10.
Bo to ciekawe co piszesz. Nie o wszystkich tych przesadach słyszałem, ale o części tak.
To jeszcze dołożę coś ze swojej wiedzy w tym temacie. Ciężarna nie powinna robić na drutach, ani szydełkować, bo obwiązanie dziecka pępowiną murowane.

This world is totally fugazi.
Andrzej.A

Vote up!
0
Vote down!
0

Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A

#368597

Ileż to razy słyszałam przestrogi, a i tak dziergałam z zapamiętaniem.
Oczywiście, żadnych problemów z pępowinę nie było.

Nieraz sobie myślę, że wiele takich "zakazów" wymyśliły same kobiety, by chronić siebie przed przepracowaniem.
I dobrze, bo stan błogosławiony winien być chroniony. Dla dobra dziecka i matki:)

Pozdrawiam:)

Vote up!
0
Vote down!
0
#368601

Piękny i głęboki tekst, Polski, a i uniwersalny.

Kłaniam się nisko

jwp - Ja też potrafię w mordę bić.

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#368635

Bogactwo naszej kultury przeczy tezom maluczkich, że zaściankowi jesteśmy, zacofani i gnuśni.
Nawet Dziady z naszej literatury, choć prości byli i nędzni,rozumieli świat i wieścili przepowiednie, które spełniają się na naszych oczach:)
Vide: ostatni wpis Smoka Gorynycza:)

Serdecznie pozdrawiam i dziękuję, Maestro:)

Vote up!
0
Vote down!
0
#368659