Czy warto było?
Przeczytałam niedawno, że Korczak popełnił błąd, wychowując swoich podopiecznych w wyidealizowanym świecie wysokich wartości etycznych i przekonaniu o celowości otwarcia i zaufania w stosunku do drugiego człowieka.
Kiedy jego młodzież opuszczała bezpieczne mury zakładu opiekuńczego, wkraczała w świat bezwzględnej walki o przetrwanie, pogłębiającej się wraz z rosnącym kryzysem lat trzydziestych.
Starcie z rzeczywistością powodowało dużą frustrację i załamanie ukształtowanej przez wychowawców sylwetki – kręgosłupa moralnego wychowanków.
Narastający antysemityzm wzmagał poczucie zawodu i zniechęcał do wdrażania idei wyniesionych z bezpiecznych murów Korczakowej placówki.
Zasępiłam się mocno. Zadumałam.
Spojrzałam wstecz i z dużą przykrością spostrzegłam, że to, w jaki sposób przygotowywałam swoje dzieci do życia miało wiele wspólnego z ideologią Korczaka.
Wkładałam swoim pociechom do głów wartości, które wydawały mi się cenne i nadrzędne.
To owocowało: Szacunek dla drugiego człowieka, przejawiający się w codziennych relacjach na każdej płaszczyźnie, gdzie moje dzieci się znajdowały, czy to w szkole, domu, czy przestrzeni publicznej. Obrona słabszego,ubogiego, chorego, starca, zawsze w chwilach zagrożenia i potrzeby. Angażowanie się w społeczne inicjatywy, które częstokroć wymagały poważnego wysiłku i determinacji w działaniu. Odwaga w przeciwstawianiu się rozmaitym promowanym przez media trendom, presjom i kontrowersjom, które niczym grzyby po deszczu rozmnożyły się obficie po nastaniu Eurolandu. Niezłomne trwanie w polskiej tradycji i kulturze oraz promowanie tychże w obliczu nachalnej, wrogiej Polakom i Polsce obcej propagandzie.
Kiedy dorosły, weszły w świat, który nie jest im przyjazny. Każdego dnia stykają się z przejawami innych ideologii, a swój sposób bycia ścierają z mocnym, nieprzyjaznym murem obojętności i interesowności.
Z dużym trudem muszą bronić zakorzenionych wartości, konfrontując je codziennie w pracy, uczelni, szkole.
Chociaż ceni się moje dzieci za uczciwość, rzetelność, przyzwoitość i wysoką kulturę, a także czerpie garściami z ich oddania i lojalności, wykorzystuje się te cechy bezwzględnie wyzyskując ku własnemu pożytkowi, cynicznie zawłaszczając wyniki i efekty ich pracy, zabiegów, dokonań.
Gorzkie to są refleksje i przykro mi je analizować.
Janusz Korczak był wspaniałym pedagogiem i wielkim człowiekiem. Gdzież mi do niego.
A przecież i on się mylił nie doceniając zagrożeń, które niesie świat. Cóż dopiero ja…
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2138 odsłon
Komentarze
Matko, pamiętam jak
6 Grudnia, 2013 - 14:23
Matko, pamiętam jak przyszłaś z jedną ze swych córek na Marsz 10.04. To było dla mnie niezwykle wzruszające, bo tak mało dziś młodych ludzi ma odwagę zamanifestować swój patriotyzm.
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Hela, a to była ta najmniej radykalna:)
6 Grudnia, 2013 - 14:35
11 listopada na Marszu Niepodległości, pozostałe dwie, z trudem utrzymywałam przy sobie, kiedy rwały się w stronę mocno akcentujących swoją obecność Narodowców:)
Wiem, że wszystkie staną, kiedy przyjdzie potrzeba.
Tu nie mam żadnych wątpliwości.
Niepokoi mnie tylko ich wiara w szczerość intencji i bezinteresowność otoczenia, kiedy ono wyraźnie sygnalizuje, że jest inaczej.
No cóż, życie samo zweryfikuje i nauczy. Moja troska nic tu nie da.
Pozdrawiam serdecznie:)
matka trzech córek
6 Grudnia, 2013 - 14:44
Myślę, że było warto, bo z tak wychowaną młodzieżą i świat ma większą wartość.
Cóż z tego, że im trudniej zdobywać poklask, że inni wykorzystują efekty ich pracy - skoro ta ich praca ma swoją wartość. Przecież prawdziwie wartościowe życie nie polega na tym, aby coraz więcej mieć, ale aby coraz więcej dawać.
Serdecznie pozdrawiam.
Recenzent JM
6 Grudnia, 2013 - 15:12
Tak, to daje satysfakcję. Kiedy widzi się efekt pracy, który przynosi chlubę szkole, czy uczelni, albo zakładowi pracy, czuje się spełnienie.
Każda z nich ma świadomość tego i wierz mi, żadna nie zabiega o poklask.
To tylko ja, swoim zwyczajem zrzędzę, a artykuł o Korczaku nastroił do tego typu rozważań i jeszcze ten wiatr za oknami...
Serdecznie pozdrawiam
Re: Czy warto było?
6 Grudnia, 2013 - 15:03
Zaprawiłaś trochę goryczą to co napisałaś. Idąc dalej można też dostrzec ilu inteligentnych i dobrze wykształconych ludzi jest zepchniętych przez delikatnie mówiąc nieuków. Czy to oznacza, że mamy się temu poddać? Czy chcemy żyć w świecie gdzie sprytniejszy może bezkarnie oszukiwać, okradać a silniejszy poniewierać innych?
Przecież nie chcemy żyć w takim świecie. Ale to właśnie my nie chcemy i nikt prócz nas o to nie będzie się starał. Dlatego serdecznie gratuluję Ci wychowania wspaniałych Córek i życzę aby One miały wokół siebie więcej podobnych do siebie niż my to mamy.
Pozdrawiam
MD
MD, może troszkę optymizmu:)
6 Grudnia, 2013 - 15:23
Najstarsza już się nauczyła poruszać w świecie, który ja otacza i nie zatracając niczego, idzie jak burza.
Ostatnio awansowała, a po zakończeniu studiów podyplomowych obejmie odpowiedzialną posadę.
Już teraz, dzięki kontaktowi z dziećmi, wykonuje wspaniałą robotę.
Ku chwale Ojczyzny i pożytkowi społecznemu:)
Młodsze, z nimi trudniej, bo to artystki, mają przed sobą długą i ciężką drogę.
Czy się nie złamią? Czy wytrwają, kiedy od "giętkości kręgosłupa" dzisiaj zależy każda kariera?
Serdecznie pozdrawiam:)
Re: MD, może troszkę optymizmu:)
6 Grudnia, 2013 - 17:36
Ani Korczak ani Kaminski się nie mylili,dwóch wspaniałych pedagogów polskich.Podobno się spotkali,i wtedy Korczak powiedział Kamińskiemu,że pedagogikę należy czynić nie opisywac:-)
Tak powiedział?
6 Grudnia, 2013 - 19:20
No cóż, może gdyby wiedział? Jakby znał przyszłość, inaczej wyglądałaby rozmowa?
Korczak był teoretykiem i tylko bawił się z dziećmi, jak ostatnio gdzieś przeczytałam. Całą praktyczną robotę wykonywała za niego Pani Stefa.
Pozdrawiam
Re: MD, może troszkę optymizmu:)
6 Grudnia, 2013 - 17:36
Ani Korczak ani Kaminski się nie mylili,dwóch wspaniałych pedagogów polskich.Podobno się spotkali,i wtedy Korczak powiedział Kamińskiemu,że pedagogikę należy czynić nie opisywac:-)
@Matko trzech córek
6 Grudnia, 2013 - 19:40
Szczerze gratuluję Ci wychowania córek. Nie dość, że piękne dziewczyny /widziałam, wiem/ to, co najważniejsze mądre. A to nie zawsze chodzi dziś w parze.
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Hela61, "gatunek na wymarciu - mądra blondynka"
6 Grudnia, 2013 - 20:47
Tego typu "słowa uznania" usłyszała kiedyś jedna z nich:)
Polskie dzieci są ładne, mądre i bystre. Gdyby wszystkie miały warunki do nauki i prawidłowego rozwoju, wyniki edukacji byłyby rewelacyjne.
Poprawa bytu polskiej rodziny powinna być nadrzędną sprawą w naszym kraju.
Tam, gdzie nie brakuje na podstawowe, egzystencjalne potrzeby, znajdą się pieniądze na edukację i kulturę, a wtedy szanse młodzieży rosną, co się szybko przekłada na poziom całego społeczeństwa.
Pozdrawiam Cię Helu i dziękuję za miłe słowo:)
Dyskutowałabym ze
6 Grudnia, 2013 - 21:22
Dyskutowałabym ze stwierdzeniem - Gdyby wszystkie miały warunki do nauki i prawidłowego rozwoju, wyniki edukacji byłyby rewelacyjne.
W gruncie rzeczy warunki do nauki i rozwoju są. Ale czy są wykorzystywane? Śmiem twierdzić, że nie. Skoro dzieci w klasie czwartej, a nawet wyższych nie potrafią czytać nie tylko ze zrozumieniem ale w ogóle czytać płynnie, to choćby im stworzyć nie wiadomo jakie warunki i tak tej sztuki nie opanują jeśli rodzice nie będą gapić się w TV, czytać brukowce zamiast z dzieckiem rozmawiać, egzekwować od niego jakąś wiedzę.
W układzie szkoła-uczeń dziś poszkodowany jest nauczyciel, którego nawet najmłodszy dzieciak może brzydko skląć i nikt nie ma prawa mu nie tylko nic zrobić ale zwrócić nawet uwagi, bo rodzice natychmiast interweniują w Kuratorium. Dzieciakowi nie wolno dać za dużo złych ocen, bo zaniża się średnią klasy, a z tego nauczyciel jest rozliczany. Mój zięć jest nauczycielem i ostatnio przyszedł cały wystraszony, bo dziewczynka w klasie gimnazjalnej po kolejnej jedynce teatralnym szeptem oznajmiła koleżankom, "ja go załatwię, powiem matce że się do mnie dobierał".
Obserwuję wśród kolegów swego wnuka /10 l./ , że jedynym zajęciem dzieci jest ślęczenie przy komputerach i wielogodzinne granie w jakieś gry z dużą dawka przemocy. Jak na to reagują rodzice w przeciętnej polskiej rodzinie? Cieszą się jaki to synek czy córka są mądrzy "bo my o komputerach w jego wieku nie wiedzieliśmy nic". Z tego, co mały mi mówi wynika, ze dzieci siedzą przed komputerami do 11, 12 w nocy a zaczynają grac od 4 czy 5 rano. W szkole nie interesuje ich lekcja, są agresywne, nie rozmawiają lecz wykrzykują do siebie cytaty z gier. Gdy pytam któregoś jaką książkę ostatnio przeczytał patrzą na mnie jak na istotę z kosmosu i każdy mówi, że nienawidzi szkoły. To nie są dzieci których rodzice pracują po kilkanaście godzin dziennie, mające jakieś ekstra zajęcia.
Przepraszam, rozpisałam się.
Pozdrawiam
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
Hela, warto o tym dyskutować.
6 Grudnia, 2013 - 22:07
Masz rację, że pieniądze to nie wszystko, ale łatwo zauważyć, choćby w programach Jaworowicz, ilu ludziom - dzieciom, ułatwiłyby przyzwoity start w życiu.
Z drugiej strony, fakt em jest, że w wielu zamożnych domach nie ma czasu dla dzieci, a te mając do wyboru zabawy z komputerem, czy pracę domową, wybierają to pierwsze.Nikt ich przecież nie sprawdzi, a rodzic zawsze jest w stanie "wykupić" dziecko z opresji.
Świadomie napisałam "wykupić", bo mam na myśli swoistą modę na wpływowe "zarządzanie" szkołą przez rodziców, która zwie się "sponsoring".
Każda placówka zdana jest ostatnio na pomoc rodziców, a nawet bogate, prywatne placówki, nie wzbraniają się przed taką formą wsparcia.
Moje doświadczenie z edukacją jest wieloletnie, bo ciągnie się już prawie trzydzieści lat.
Wiele mam za sobą zebrań, wywiadówek i szkolnych spotkań okazjonalnych. Działałam w trójkach klasowych i angażowałam w liczne, rozmaite projekty kulturalno-wychowawcze.
Napatrzyłam się, nasłuchałam. Mam doświadczenie.
Popatrzmy na to, co dzieje się z ocenami na Niepoprawnych. Ile emocji budzi system, jakie pretensje?
W szkole jest jeszcze gorzej.Jedynka, jedynce nie równa, a szóstka, trójką być nieraz powinna. Tak bywa.
Buntujące się dzieciaki tracą sens współzawodnictwa, kiedy widzą tendencyjność w ocenianiu i wyraźne antagonizmy w systemie.
Jeszcze gorzej rzecz się ma w szkołach, tak zwanych, artystycznych. Tu dopiero widać, co to jest wojna z wiatrakami:)
Ale to na osobną dyskusję, bo temat głęboki jak kanał La Manche:)
Pozdrawiam:)
Korczak
7 Grudnia, 2013 - 00:06
Wielki człowiek , wielkie dzieło ale niestety ... Tak się składa ,że zakupiłem swego czasu komplet dzieł zebranych i musze przyznać, że w teorii wiele można zarzucić. Dla mnie szczególnie przykre było gdy znalazłem iż człowiek ten używał określenia "ludy kolorowe" z wyrażnie pejoratywnym nastawieniem , jakby podludzie.Nadmierny pragmatyzm Korczaka w kwestiach moralnych też razi. Więc być może mylisz się mniej. Być może praktyczny rozmiar porażki Korczaka nie wynika z nadmiaru idealizmu ale właśnie z nadmiaru praktycyzmu.
Dodałeś mi otuchy, Zbinie
7 Grudnia, 2013 - 00:35
Jeśli przekazałam swoim dzieciom szacunek dla inności,tłumacząc, że nie kolor skóry wyznacza rangę wartości człowieka, a odmienność nie oznacza bolesnego zderzenia z zaprzeczeniem własnych, ugruntowanych zasad i norm, to...byłam, w swojej ideologii, bardziej humanistyczna niż Korczak?
Żartuję oczywiście, bo poza moim wpływem, na ukształtowanie charakterów dzieci, z dużą siłą oddziaływały różnorodne bodźce zewnętrzne. Ja mogłam jedynie równoważyć ich skutki.
Pozdrawiam:)
słowa i czyny
7 Grudnia, 2013 - 01:09
Powiem nawet, iż czytając Korczaka można dostrzec tendencję do wartościowania ludzi na lepszych i gorszych w/g zbyt prostych kryteriów ,można się czepiać przesunięcia w stronę formowania a nie wydobywania predyspozycji i przywołane przeze mnie określenie jest tylko takim półświadomym ,bardzo wyrazistym acz mimowolnym zdradzeniem skłonności. Być może pewne nazistowskie propozycje ocalenia z zagłady miały właśnie w skrupulatnej analizie wypowiedzi Korczaka swoje żródło - na zasadzie -to może być nasz człwoeik. Jednak mówiąc o kimś kolorowi zginął z rąk tych co o takich jak on mówili brudni w sposób całkowicie wymazujący czynem wszelkie teoretyczno-słowne błędy.
Daje do myślenia...
7 Grudnia, 2013 - 08:14
Ale, nadawanie dzieciom numerów było pomysłem Pani Stefy. Dlaczego jednak Korczak go zaakceptował?
Czyżby docenił porządek w identyfikacji?