Komputer od Tuska, czyli Microsoft Polska zaciera ręce.

Obrazek użytkownika DoktorNo
Kraj

Jak informuje Wirtualna Polska, MSWiA ma swój pomysł na zapewnienie dostępu do Internetu najgorzej zarabiającym Polakom. Ma to się odbyć poprzez "(…) zaawansowany projekt finansowania komputerów z dostępem do internetu osobom o niskich dochodach i niepełnosprawnym. O przydziale komputerów będą decydować gminy".

A więc będziemy mieli typowe rozdawnictwo sprzętu dla ludzi o niskich dochodach, czyli kolejny zasiłek. Osoby niepełnosprawne tak czy siak mogą się ubiegać o środki na komputery i inny sprzęt z PFRONu, więc nie wiem, dlaczego ktoś w jednym z paragrafów artykułu podciąga toto pod ten ministerialny projekt.

Nie neguje potrzeby walki z cyfrowym analfabetyzmem, ale mam tu kilka uwag. Sam miałem okazje, jako wolontariusz, opiekować się pracownią komputerową w przykościelnej świetlicy środowiskowej. Uczęszczały na nią dzieci z rodzin gorzej zarabiających, których rodziców nie stać było na dostęp do Internetu; pewna grupa jednak miała komputery w domu, a prawie wszystkie dzieciaki jakiś kontakt z komputerem miały już za sobą. Znamienną rzeczą był fakt, iż stopień technologicznego zaawansowania telefonów komórkowych tych dzieciaków górował wybitnie nad tym co sam posiadałem…

Sprzęt w pracowni był stary, głównie Pentium III plus Celerony 800Mhz, jednak pod Linuxem znakomicie dawały sobie radę; można było spokojnie uczyć dzieciaki edytora tekstu z pakietu OpenOffice, uczyć korzystania z Wikipedii i Google (wbrew pozorom jest to rzadka umiejętność wśród dzieciaków), młodsi mogli pobawić się TuxPaintem. Nie do końca rozumiem, dlaczego akurat mamy nacisk na rozdawnictwo sprzętu, a nie podciąganie "kabla" z Internetem, co zresztą robią inne ministerstwa i fundusze.

Wracając do tematu, zwróćmy uwagę na poniższy fragment (podkreślenie moje):

(…) Gmina będzie mogła dostać dotację nie tylko na kupno komputerów dla mieszkańców, ale też na opłacenie dostępu do internetu, instalacji i serwisowania sprzętu, szkolenia z obsługi komputera i korzystania internetu. Z tych pieniędzy będą też opłacani pracownicy gmin i organizacji pozarządowych odpowiedzialni za wskazanie potrzebujących i kontrolę tego, jak wykorzystywane są komputery.

Oczywiście te nowe maszyny, rozdawane przez Ministerstwo i gminy, to będą furkoczące maszyny z dwurdzeniowymi procesorami, zaopatrzone w min. 2GB RAM i twarde dyski 500GB, mimo iż do Internetu spokojnie wystarczy jednordzeniowy starszej generacji z pamięcią 512MB (zestaw taki, ze zintegrowaną kartą graficzną i muzyczną, można kupić za symboliczne pieniądze).

I oczywiście będą chodzić pod systemem Microsoft Windows Vista Home Basic, pochłaniającym gigabajty twardych dysków i pamięci na spektakularne efekty specjalne "silnika" Aero.

I oczywiście pieniądze za system operacyjny zainkasuje jego wiadomy producent, podobnie jak za szkolenie personelu.

Ech, jak to dobrze jest być szefem ekspozytury Microsoftu w Polsce vel Irlandii 2.0!

(…) Na cały program walki z cyfrowym wykluczeniem Polska może wydać 364 mln euro do 2013 r. (…)

UPDATE: tak sobie myślę, że alternatywą dla absurdalnego fundowania komputerów biednym rodzinom jest tworzenie kawiarenek internetowych w instytucjach publicznych, np. urzędach miejskich, szkołach, świetlicach itp. czy w instytucjach pozarządowych, gdzie każdy mógłby korzystać za darmo z Internetu. Taniej i lepiej, i nie będzie groteskowych sytuacji, w których "podarowane" komputery będą wykorzystywane do gier i ogólnie rozrywki (w kontrole urzędników i społeczników w mieszkaniach prywatnych nie bardzo chce mi się wierzyć).

Brak głosów

Komentarze

Microsoft to firma która jest droga i ma świetny marketing. Panowie od marketingu ustalają strategie nawet z rządami aby wypchnąć drogie produkty firmy. Polak to wie, ze można to wszystko zastąpić aplikacjami, ktore sa za darmo. W UK społeczeństwo jest bardzo proste, panowie z Microsoft maja pole do popisu. W prasie usilnie namawia się na produkty Microsoft a także na kursy. Przykładem może być firma szkoląca o

nazwie Training Services Management

Firma posiada w swojej ofercie dużo kursów o dźwięcznych nazwach po których dostaje się certyfikat, ponoć w ten sposób można dostać świetną prace. Czy tak jest nie wiem? Wiem tylko ze kursy świetnie się sprzedają jak na razie a ludzie są zadowoleni. Dla zainteresowanych podaje linka do kursu:Microsoft Training Desktop Courses

Prawda jest taka, ze Anglicy uważają swoje certyfikaty a kursy? Niski poziom i wysoka zdawalnosc

Vote up!
0
Vote down!
0
#281398