Rok 2009 - czas rocznic
Z mety twierdzę, że 2009 rok będzie jeszcze twardszy politycznie, niż poprzedni. Pomijam dalszą obecność Palikota w obozie rządzącym i głupoty, które wypowiada, jakby codzień przychodził do Sejmu po kilku butelkach wina marki "wino". Przed nami wiele rocznic, a niektóre z nich kontrowersyjne.
Zajmę się jedną, zapewne najistotniejszą w historii najnowszej, bo przykrą. W kwietniu minie 20 lat od podpisania porozumień Okrągłego Stołu. Ponoć deal bez rozlewu krwi, bez precedensu w skali europejskiej i najważniejsze wydarzenie dla Nas, Polaków, w obecnej historii. Może i racja. Tylko, czy jak twierdzą zwolennicy - porzumienie "S" z komunistami było naprawdę sukcesem? Co prawda opozycja dostała w przyszłych wyborach z góry 35 procent mandatów. Podjęto decyzję o wprowadzeniu do ustoju pluralizmu politycznego, wolności słowa, samorządu terytorialnego, niezawisłości sędziowskiej i możliwości zrzeszania się w związkach zawodowych. Wybory do Senatu były całkowicie wolne.
I jak patrzę na te fakty, to myślę - kurka, przecież powinienem być dumny z elit politycznych mojego kraju, przecież to niesamowity wstrząs, niesamowita zmiana. Tyle, że jak obiektywnie spojrzę na to, co rozgrywało się potem, to Okrągły Stół wydaje się być już porozumieniem tylko części elit "Solidarności" z komunistami nt. ochrony esbeckich tyłków i grubej kreski. Oczywiście, "gruba kreska", sformułowana przez Adama Michnika, weszła w życie pół roku później. Zastanawia, dlaczego akurat ten opozycjonista i dlaczego akurat tuż (bo zaledwie po 5 miesiącach) po porozumieniach. Odpowiedź nie wydaje się trudna. Wystarczy spojrzeć na to, co się dzieje pod koniec trwania rządu Olszewskiego. Może i był on niestabilny, bo jeszcze komuniści dzierżyli ogromne wpływy w wojsku i służbach, które premier wraz z Macierewiczem i Janem Parysem próbowali niszczyć. Rząd nie upadł w wyniku własnych słabości, choć Olszewski to polityk zbyt uczciwy. Nie pasował w tym momencie i czasie na to stanowisko. Lech Wałęsa tak bardzo przestraszył się ujawnienia dokumentów "Bolka" na własny temat, że zwołuje spotkanie, które ma za zadanie natychmiastowo rozwalić gabinet. Chociaż kilkanaście godzin wcześniej, pod koniec maja, prezydent mówi do Macierewicza w Belwederze: "Cieszę się, że mam tak odważnych ministrów". Odwagi zabrakło i nadal brakuje głównemu dowodzącemu "Solidarności". I o lustracji czar prysł. Młodziutki Donald Tusk, jeszcze młodszy Pawlak, Mazowiecki z fajką, a w tle - Niesiołowski, który tego dnia stchórzył, podobnie jak 20 lat wcześniej, decydowali o kształcie i przyszłości Polski. Adam Michnik to główny dowodzący III RP. Nawołuje on nieustannie do chrześcijańskiego wybaczania, choć z tą religią ma mało wspólnego. Pragnie "grubej kreski" tak, by ani Kiszczak, ani Jaruzelski, nie zostali nigdy podciągnięci do odpowiedzialności za działania, które uderzały również w jego środowisko. Gdzie należy szukać genezy tego zachowania? Myślę, że właśnie podczas Okrągłego Stołu. Opozycja prawdziwa, która walczyła nie o władzę, a o wolną Polskę, została wystrychnięta na dudka. Prezydent, wielki zwycięzca z 1990r. - zaprasza do Belwederu byłych agentów SB, nie przeszkadza mu również ich udział w służbach specjalnych. Ludzie z opozycji nie mają własnego rządu, z którego mogliby być dumni. Na mocy porozumień głównych elit późniejszej III RP i pezetpeerowskich, dochodzi do wielu afer i patologii. Wystarczy wspomnieć dzikie prywatyzacje, afery FOZZu, PZU, Rywina, Orlenu z zabójstwem gen. Papały w tle. Ten nowy rozdział, zafundowany przez zwycięzców Okrągłego Stołu, to po prostu porażka. Porażka, w której zwykły obywatel jest pionkiem wobec elit rządzących. Wiele mówiło się o naprawie gospodarki i to przez te formacje, promowane przez michnikowszczyznę, które były łapówkogenne. A nic nie psuje gospodarki i państwa od środka, jak plaga korupcji. Modernizacja Polski również przebiegła fatalnie. Jesteśmy w tyle nawet w stosunku do Słowacji, jeśli chodzi o autostrady i stan dróg. Bo znowu - III RP woli budować własny kapitał, niż kapitał obywatela. Przy modernizacji dróg krąży masa pieniędzy i robi się w gruncie rzeczy tak, aby ich nie robić. Kasa jest ważniejsza niż życie obywateli, którzy giną na jezdni. Ironicznie powiem: na dziurawej i utrzymanej w fatalnym stanie.
Polska trochę odżyła za czasów rządów PiSu. Na temat gabinetów Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego pisałem wiele. Nie były one idealne, ale w ciągu ostatnich 20 lat - po prostu najlepsze. Chęć - tak, wystarczy tylko to - rozliczenia komunizmu, walka z korupcją i to w dodatku na tyle skuteczna, by jeszcze skompromitować michnikowszczyznę, namaszczającą doktora G. na zbawiciela i ofiarę tego totalitarnego systemu. To też fundamentalna sprawa w postrzeganiu ponoć wolnej i świetnej Polski za czasów III RP. Środowiska, które zaciekle bronią jej całej patologii, ale i komunizmu, wybrały na patronów osoby, które mało miały lub mają wspólnego z moralnością i uczciwością: ś.p. Barbarę Blidę i doktora G. To tym bardziej przekonuje do tez, które w tekście zawarłem. Postać kobiety, która popełniła samobójstwo w czasie nalotu ABW, jest znamienna. Michnikowszczyzna i lewica wyciera sobie nią po prostu gębę w imię walki z Kaczyńskimi. W trakcie rewizji służby popełniły jeden, zasadniczy i koszmarny błąd, o którym "Gazeta Wyborcza" nawet nie piśnie: nie rzuciły jej na ziemię i nie skuły w kajdanki. Pozwoliły wyjść do łazienki, gdzie leżała spluwa i Blida palnęła sobie w łeb. Czy jest to wyraz uczciwości i braku wyrzutów sumienia w związku z powiązaniami z mafią węglową, czy bezsilności, słabości, bojaźni? Każdy, logicznie i normalnie myślący, potrafi odpowiedzieć na to pytanie samodzielnie.
Przykład Barbary Blidy wybrałem nie przypadkowo. Odzwierciedla on cały mechanizm patologii III RP. Każdy, kto się im sprzeciwi, będzie niszczony. Padło na PiS i Kaczyńskich, którzy są realną siłą do walki z paranojami tego systemu. Wydarzenia, które opisałem w tekście to tylko zalążek do negatywnej oceny przewrotu. Przewrotu, który nigdy nie dopuszczał tak naprawdę do myśli "pro publico bono". Bo porozumienia w Magdalence to nie tylko sam 1989r. To całe 20 lat, aż do tej chwili włącznie. Rok 2009 to czas wielu rocznic, z których ta, dla mnie, jest porażką elit politycznych. Z tym, że nie moich.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1901 odsłon
Komentarze
Re: Rok 2009 - czas rocznic
2 Stycznia, 2009 - 13:44
No i co z tą komisją ds. Blidy? Ustali¬a coś? Nic, a nic...
Reply
2 Stycznia, 2009 - 16:28
Komisja się tylko kompromituje i przykrywa prawdę. Pozdrowionka