Śmieciowe: żarcie, umowy, dyplomy, związki, dyskusje

Od dawna wskazuję na powierzchowność i błędność poglądu, że gonimy Zachód. To Zachód nas dogania. Wiedziony niezawodnym, cwaniaczym instynktem ukształtowanym w peerelu i doszlifowanym w postpeerelu postkomunistyczny establishment od dawna jest już w czołówce światowej.

Śmieciowe wykształcenie, śmieciowe umowy to przecież podstawowe produkty tego systemu. Po co establishmentowi konkurencja w postaci polskich yuppies, kiedy wystarczą po prostu "MWzWM", buractwo i lemingi, mające problem z odróżnieniem strony lewej od prawej czy określeniem czasu wg tradycyjnego zegara, obecnie nazywane na Zachodzie neet'ami - od "no employment, no education, no training".

Do tego dodajmy śmieciowe żarcie oraz śmieciowe małżeństwa, których Sejm nie zdecydował się na razie zalegalizować. No i nie można zapomnieć o śmieciowych debatach na łamach rozmaitych "wprostweeków" i innych mediów.

Wiadomo obecnie wiele z najnowszych badań interdyscyplinarnych, szczególnie psychologii poznawczej, kulturowej i neurologii, o relacjach między jednostką a wspólnotą. Okazuje się, że jedynym środowiskiem indywidualnego rozwoju jest dobrze funkcjonująca wspólnota rodzinna, a za nią kolejne wspólnoty wyższego szczebla,które zapewniają jej wsparcie i bezpieczeństwo. Na Zachodzie wspólnoty te są rozmontowywane przez ideologów a w Polsce wspólnoty takie, oprócz rodzinnej, jeszcze nie powstały, a nawet te rodzinne znajdują się pod presją.

A lemingi się cieszą. Jak nie dostaną pracy na umowę śmieciową w Polsce, to mogą wyjechać do śmieciowej pracy na zmywaku za granicą. Bo przecież zachodni zmywak to wielki świat, gdzie nie ma kaczorów i innych pisiorów.