Prezydent kontra PiS ? To nie tak

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Świetną odpowiedź na ewentualne moje wątpliwości co do słuszności weta Pana Prezydenta dał felietonista GN w felietonie “Głowa głowy Państwa”. Użyłem określenia “ewentualne”, bo wątpliwości w tej kwestii nie mam, ale z tego powodu wyłącznie, że tej kwestii nie rozważam osobiście uznając ją za prerogatywę polityków. Po to w końcu ich wybieraliśmy żebym nie musiał się zastanawiać nad celowością każdego słowa w ustawie albo codziennie śledził każdy krok polityków. Ocenię pod koniec kadencji.

Ale wracając do felietonu z GN, okazuje się, że moje stanowisko zgodne jest z dokładnie uzasadnioną opinią felietonisty, bo ostatecznie nasze oceny działań związanych z polityką wynikają z zaufania do polityków, a zachowanie Pana Przezydenta po objęciu urzędu, jak i przed podjęciem decyzji o wecie wiązało się z pobytem na Jasnej Górze, co stawia prezydenckie decyzje we właściwym kontekście. Czy może być lepsza rekomendacja ?

Bo jeżeli Pan Prezydent ufa komuś w górze, a nie tylko własnemu widzimisię, to nie ma powodu bym ja nie ufał prezydentowi. Natomiast jeśli tzw. opozycja ufa albo sobie albo Brukseli, to jest to dość słaby mechanizm kreowania zaufania.

W związku z działaniami podjętymi przez prezydenta, pojawiły się po prawej stronie sceny politycznej oskarżenia o nielojalność. Zarzuty te świadczą o niedojrzałości komentatorów. Namawiam ich do odwrócenia perspektywy i spojrzenia na kwestię w pełnym kontekście strukturalnym i procesualnym.

Działanie prezydenta jest objawem pozytywnym, jest bowiem świadectwem powrotu normalnej polityki. Do tej pory bowiem normalności takiej nie było, jako że tzw. opozycja żadną opozycją nie jest, lecz jedynie frakcją odsuniętego od władzy układu postkomunistycznego i nie posiada żadnej zdolności do prowadzenia demokratycznej polityki. Taka jest natura ukladu. Ta tzw. opozycja nie reprezentuje bowiem, poza sobą, czyli układem, nikogo innego. A przecież polityka to zdolność jawnego reprezentowania interesu całego narodu albo jego znaczących grup. Jako że tzw. opozycja/uklad nie reprezentuje nikogo poza sobą, nie może posiadać pozytywnego programu dla społeczeństwa, który by mogła obecnie próbować realizować lub odłożyć na później. Jedynym jej programem jest przywrócenie stanu poprzedniego, a więc destrukcja.

Ponieważ w państwie nie da się nie prowadzić polityki, tak jak nie da się siedzieć na rowerze bez ruchu, z braku realnej opozycji rolę stron procesu politycznego przejęły rząd, klub parlamentarny PIS i prezydent. Wokół tych ciał zaczną się tworzyć środowiska polityczne mające pozytywną wizję państwa, gospodarki i celów działania. Z nich wyewoluują normalne kadry polityczne, bo przecież tzw. III RP państwem normalnym nie była, była mutacją peerelu. To był czas stracony.

Twoja ocena: Brak Średnia: 3 (3 głosy)