Polska nie jest żadną demokracją

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Nominalnie w Polsce obowiązuje prawo oparte na Konstytucji, określające ustrój państwa jako demokrację. A zatem każdy obywatel ma status podwójny - powołując się w sferze publicznej na Konstytucję jest jednoosobową instytucją prawną a gdy działa poza sferą publiczną staje się osobą prywatną. Będąc instytucją prawną ma moc nominalną egzekwowania prawa.Ale w tym aspekcie obywatel polski został ubezwłasnowolniony, bo pozbawiono go realnej mocy egzekwowania prawa jaką daje posiadanie broni. W normalnej demokracji - takiej jak ta w I RP czy w USA obywatel dysponuje bronią, co stanowi tamę wobec arbitralności i bezprawnych poczynań zarówno innych osób jak i instytucji państwa. To bezkarne lekceważenie obywatela objawia się w powszechności takich postaw jak ta z anegdoty - "nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobisz ?".

Nominalnie więc tylko jest Polska, zgodnie z papierowym zapisem konstytucyjnym, państwem prawa i państwem demokratycznym. Pamiętajmy, że państwo prawa wcale nie musi być demokracją - jest jedynie warunkiem wstępnym dla zapanowania demokracji. W Polsce państwo prawa nie istnieje - należy wręcz tę tezę wzmocnić stwierdzając, że istnieje państwo bezprawia, gdyż instytucje państwa zostały przejęte przez bezprawne grupy interesu. Przypatrzmy się, w świetle prawa/konstytucji, chociażby działaniom premiera - premier kilkakrotnie obalił konstytucję ingerując w działalność zawodową historyków, w autonomię Uniwersytetu Jagiellonskiego,nawołując do niepłacenia abonamentu czy wprowadzając marketing do sfery politycznej.

Obalając wielokrotnie konstytucję, premier postawił się poza prawem - nic go więc nie chroni - jest, jak to ujmują wyraźnie Anglicy: "He is an outlaw" i każdy obywatel, jako instytucja konstytucyjna, ma prawo zrobić z nim co zechce. Jest też rzeczą oczywistą, że już dawno premier powinien stanąć przed Trybunałem Konstytucyjnym i Trybunałem Stanu. Powinien go tam doprowadzić dowolny obywatel III RP, jeśli III RP traktujemy poważnie. Ponieważ tak się nie dzieje, i nikt państwa poważnie nie traktuje, to za premierem również inne instytucje, jak prezydent wprowadzający bezprawne ustawodawstwo, postępują podobnie.

Tak więc Polska, będąc państwem bezprawia, nie może być państwem demokratycznym, co należy uznać za udowodnione automatycznie. Co więcej, przecież wszyscy widzieliśmy, jak osoby próbujące wdrażać prawo, choćby Mariusz Kamiński czy Zbigniew Ziobro były poddawane bezprawnym represjom w celu "pedagogicznym". Nie mówię już o innych osobach pragnących jedynie realizować swoje prawo do wolności wypowiedzi, ktore były i są nagminnie represjonowane. Lista bezprawnych działań jest długa.

Dodajmy do tego jeszcze parę uwag. Czym jest demokracja naprawdę wiadomo od 2500 lat, z historii Grecji, Rzymu czy I RP. Pierwszym warunkiem jest państwo prawa a ono nie działa - przytoczmy choćby fakt niewiarygodnośći podsystemu wyborczego. Udowodniono matematycznie fałszerstwa w wyborach samorządowych i nic z tym faktem nie zrobiono, wobec czego sam system wyborczy jako całość przestał być wiarygodny. Drugim warunkiem jest spluralizowana opinia publiczna i spluralizowany system medialny, a ten warunek także nie jest spełniony. A więc okazuje się, że żaden z parametrów wyznaczających ramy demokracji nie został zrealizowany, bo nawet wiarygodność samego aktu głosowania została podważona.

Jest rzeczą niewątpliwą, że popełnione przez skorumpowaną władzę szkody są niezmierzone i niewybaczalne i powinny zostać potraktowane poważnie. Poważnie należałoby potraktować też ludzi, ktorzy je popełnili.Powinni oni za sprawy gardłowe odpowiedzieć własnym gardłem , zarówno za swoje winy i jako przestroga na przyszłość dla przyszłych pokoleń, bo jak tego zaniechamy, to będziemy smażyć się w piekle. Poważnie.

Brak głosów