Mitologie "III RP"
Od pewnego czasu prowadzę potyczki blogerskie z uproszczonymi, naiwnymi lub, odwrotnie, w pełni świadomymi cynicznymi opiniami na temat systemu partyjnego w Polsce. Wiele osób wydaje się sądzić, że mamy do czynienia z normalnym procesem politycznym i z systemem partyjnym, w którym zwycięska partia sprawuje niepodzielną władzę. Otóż jest to mitologia stworzona na użytek lemingów i reszty spoleczeństwa. Realną władzę w Polsce sprawują nie partie, lecz establishment postkomunistyczny poprzez wywieranie zakulisowego wpływu na rozmaite instytucje, w tym partie. Partie dostarczają jedynie fasadowego szyldu do realizacji interesów określanych zupełnie gdzie indziej. Partie są nawet celowo tworzone, na wzór partii Żirinowskiego w Rosji, jak Ruch Palikota, by sprawiać wrażenie demokratycznego procesu politycznego. Jednakże większość partii - SLD, PSL a ostatnio PO to tylko rozmaite emanacje establishmentu, które także muszą, do pewnego stopnia, konkurować mędzy sobą, by zasłużyć na aprobatę establishmentu.
Blogerzy s24 dają się na to nabierać lub sami chętnie z tego pozoru korzystają, bo o pozornych ruchach na szczeblach partyjnych można przecież pisać w nieskończoność i błyskać dociekliwością. Ale nawet poważni ludzie dają się wpuszzać w maliny, gdy np. mówią o niekorzystnej "zmienności politycznej", która, ich zdaniem, źle wływa na kadrową obsadę służb i innych instytucji, gdy cała poprzednia obsada zostaje zwlniona by zapewnić miejsca dla swoich.. Pozornie tak się może wydawać na powierzchownych poziomach rozmaitych instytucji. Jednakże głębiej, w realnych ośrodkach decyzyjnych mamy do czynienia z fatalną, zasadniczą niezmiennością odziedziczoną po peerelu. W ostatnich latach okazuje się, na szczęście, że ten system nie wytrzymuje zderzenia z wyzwaniami dynamicznej współczesności i zaczyna się sypać.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1118 odsłon
Komentarze
Taka jest cena demokracji
19 Lipca, 2014 - 10:22
S. Michalkiewicz zapytany kiedys dlaczego nie bierze czynnego udzialu w zyciu politycznym kraju odparl iz, aby byc liczacym sie politykiem, to trzeba byc czyims agentem. Ja wlasnie tutaj upatruje "sil sprawczych" a nie w establishmencie.
Diagnoza Twoja jest sluszna tylko przczyny dostrzegam gdzies indziej
Stan rzeczy zależy od
19 Lipca, 2014 - 16:48
Stan rzeczy zależy od struktury.Te same elementy można raz ułożyć tak, drugim razem inaczej. Za każdem razem otrzymamy odnienny obiekt, bo decyduje struktura a nie elementy. Podobnie jest i w polityce - tu mamy do czynienia z tzw systemem sfunkcjonalizowanych patologii w postaci establishmentu postkomunistycznego, o czym pisalem niejednokrotnie. A zmiany historyczne polegają na narastaniu zmian strukturalnych. W sensie uogólnionym każdy jest agentem, czyli czynnikiem sprawczym, zależnie tylko w czyjej służbie - diabła czy Boga.