KUchnia polityczna - gotowanie żaby

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Podobają mi się dziennikarskie pomysły i metafory takie jak "masowanie ego" Łukasza Warzechy czy przepis na "gotowanie żaby" Rafała Ziemkiewicza w liście do Dominiki Wielowiejskiej, Oczywiście w tym drogim przypadku nie chodzi o tę żabę co podsuwa Łapkę gdy kują konie, choć i ta metafora jest przypdatna do opisu procesów politycznych, lecz o tę która pozwala się dobrowolnie ugotować gdy woda jest podgrzewana stopniowo i powoli.

Od dłuższego czasu twierdzę, że Polska stała się poletkiem doświadczalnym dla rozmaitych pomysłów i okazuje się, że wraz z gotowaniem żaby osiągnęliśmy w kraju kolejny poziom osławionego polskiego piekiełka, które zamiast zanikać,ulega pogłębieniu a mechanizm opisałem w poprzedniej notce. Dotychczas w piekle było tak,że przy polskim kotle diabli mieli wolne, bo sami rodacy pilnowali by nikt z kotła nie wyskoczył. Teraz nikt z kotła nie usiłuje wyskakiwać, bo wystarczy przysłowiowa ciepła woda w kranie, stopniowo podgrzewana by problem niepokornych załatwić.

Jest to dobitny dowód na to ,że postęp, w sensie lewicowo-liberalnym, rzeczywiście ma miejsce, przynajmniej jeśli chodzi o inżynierię społeczną. Oszczędzamy na koszcie strażnika, oszczędzamy na waśniach między lokatorami kociołka, dla których komfort ciepłej wody staje się nieodparcie pociągający. Jak widać syndrom gotowanej żaby ma nie tylko wąskie odniesienie do pani red. Wielowiejskiej i jej środowiska lecz także szersze odniesienie do całości społeczeństwa.

Brak głosów