Czy lemingi potrafią wychować dzieci ?
Najbardziej odpowiednią grupą do sprawdzenia stanu praworządności i moralności w Polsce jest młodzież szkolna, ktorej nie można zarzucić,iż jest obciążona zaszłościami historycznymi i uwikłana w rozmaite systemowe uzaleznienia, ktore wykrzywiałyby obraz.
Od dawna twierdzę,że szkołę polską należałoby zamknąć i zaorać z dwóch względów - ze względu na poziom i przestępczość, a następnie odczekać parę lat, przemyśleć sprawę i założyć na nowych warunkach. Nic złego by się nie stało, wręcz przeciwnie - zlikwidowano by jedno ze źródeł demoralizacji i przestępczości, a rodzice musieliby wziąć realną odpowiedzialność za los swego niewychowanego potomstwa.
Dane zamieszczone w "Rzeczpospolitej"/23 stycznia/ w artykule "Horror w szkole" potwierdzają moją opinię.
W podstawówkach i gimnazjach popełniono w r.2011 28 tys. przestępstw, w tym odnotowano podwójny wzrost rozbojów.
W którymś z kolejnych numerów Rzepy odnotowano badania wskazujące, że rodzice rezygnują z wychowania dzieci, licząc,że ten obowiązek przejmą od nich nauczyciele. No to się przeliczą. Już się zresztą przeliczyli. Wysyp lemingów jest nie do opanowania.Lemingi rodzą kolejne lemingi.Niekiedy zamiast je wychowywać, potrafią je zatłuc.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 659 odsłon
Komentarze
>zetjot
7 Lutego, 2012 - 15:25
To są skutki wprowadzenia gimnazjów. 8-mio klasowa szkoła podstawowa była bardzo dobrym pomysłem. Uczeń przebywał w niej od 7-go do 14-go roku życia. Czyli w najważniejszym i najgorszym okresie rozwoju. Nauczyciele widzieli jego rozwój i wiedzieli, jak z którym uczniem postępować, kiedy wchodził w "cielęcy wiek". Z tym, że wtedy nie było "Kodeksu ucznia", który przede wszystkim pisze o jego prawach. Obowiązków wynikających z kodeksu uczeń ma niewiele. Kiedy kodeks wprowadzono - po zapoznaniu się z jego treścią - rozmawiałam z nauczycielką i powiedziałam jej, że dopiero teraz zaczną się problemy z uczniami. Sprawdziło się, a ja wcale nie mam satysfakcji, że moje przewidywania się sprawdziły.
Mam taką pracę ,że
7 Lutego, 2012 - 18:37
Mam taką pracę ,że często rozmawiam z klientami w każdym wieku.Najczęściej o kryzysie i jej skutkach,ale również o kłopotach z dziecmi "w dzisiejszych czasach".Z rozmów wynika że często dzieci czerpią wzorce od swoich koleżanek i kolegów ,pomijając rodziców .Dam taki przykład ;Córka 17-letnia narzuca matce jak ma się ubierac żeby nie robiła obciachu dla jej koleżanek.Wygląda to żałośnie i śmiesznie a wręcz w niektórych momentach tragicznie.Każde dziecko na którego rodzice pracują i łóżą, ma się podporządkowac aż do pełnoletności i" pójścia na swoje"Nie mówię tu o rodzinach patologicznych.Nasze dzieci mają o 80% więcej zagrożeń niż mieliśmy my 20 czy 30 lat temu.Nie są"wkładane"dziecom do głowy pożyteczne wartości ,tylko głupoty typu, jak się podobac czy jak byc zauważalnym w środowisku .
jagoda