„Stylizm” łopatologicznie
W doktrynie politycznej powszechnie znanym jest fakt, że wymyślona przez Ateńczyków „Demokracja”, czyli obywatelska gąbka ustrojowa, wchłaniająca w siebie wszystko to, co się rozlało w wyniku „obywatelskich roszczeń” posiada tendencje do deformacji.
Demokracja w czystej formie (idealnej, a więc wysoce trudno spotykanej - mówiąc eufemistycznie) jest stanem równowagi chwiejnej, jaką posiada piłeczka umieszczona na czubku sfery. Patrz - nie dotykaj, bo każde jej zachwianie prowadzi do upadku, czyli patologii i wynaturzeń o wysoce niebezpiecznym charakterze dla jednostki, społeczeństw a nawet całych cywilizacji.
Przypomnijmy, zatem łopatologicznie.
*
Kierunki tych zniekształceń są różne, mniej lub bardziej zbrodnicze i destrukcyjne oraz o różnej podatności na identyfikację.
Niektóre narzucają się same i są dosyć łatwo rozpoznawalne: Teokracja - czyli rządy religii (a dokładnie kapłanów) lub Technokracja - czyli ustrój oparte na władzy specjalistów dla których bogiem jest nauka (i to nie tylko przyrodnicza) kosztem wartości czy Rasizm - głoszący dominację jednej rasy człowieka nad innymi.
Niektórym, warto poświęcić 2 słowa więcej.
*
Zachwianie funkcjonowania mechanizmów kontroli ZDOBYWANIA władzy (tu pięknym przykładem jest nasza dzisiejsza ordynacja wyborcza wg „list prezesowskich”) prowadzi do autorytaryzmów, totalitaryzmów a co najmniej do „Oligarchii” - czyli rządów jednostek lub fałszywych elit, ubranych w „dobro państwa”. Zaniechanie wykonywania mechanizmów kontroli SPRAWOWANIA władzy prowadzi do rządów złodziei, a więc tego typu oligarchii która uwłaszcza się bez skrupułów na majątku obywateli, czyniąc ich swoimi zakładnikami finansowymi a więc poddanymi - taki ustrój nazywamy „ Kleptokracją”.
*
Gdy natomiast w demokracji zaczyna dominować egalitaryzm i pauperyzujący ją brak cenzusów, zmienia się ona w „Ochlokrację” (rządy tłumu, czyli ludzi bezrozumnych i zatrącających umiejętności samodzielnego myślenia) lub „Pajdokrację” uzależnioną od wyborców niedojrzałych, niesamodzielnych, o niskim poczuciu odpowiedzialności i wysokim stopniu zdziecinnienia. Czasem, gdy wiek wyborczy obniżony zostaje do minimum (np. 18 lat) i katastrofalnie rozjeżdża się z wiekiem zakładania trwałej rodziny i oderwania się od opieki rodziców (dziś to około 30 lat) to mamy „Rządy Dzieci” par excellence.
Oczywiście najbardziej nas wszystkich przeraża taka deformacja demokracji, która prowadzi do kwestionowania każdej innej niż obowiązująca ideologia, prawo naturalne eliminuje kosztem prawa pozytywnego a interes jednostki podporządkowuje interesowi całego państwa lub narodu. Taki ustrój przekształca się w histerię/aplauz masowy (gdzie jednostka passe tam kolektyw na topie) o nazwie Komunizm, Faszyzm czy Nazizm. W zależności, jaką ideologię przyjmie jako fundament tego państwa, którego dobru poświęca jego mieszkańców.
*
A contrario, podporządkowanie interesu jednostki oraz interesu grupy, narodu i samego państwa celom oderwanym od motywacji wyborców w tym państwie nazywamy Internacjonalizmem i Kosmopolityzmem.
Wszystkie te karykatury demokracji maja jedną charakterystyczną cechę, przybierają swoją postać w sposób ewolucyjny i często trudno zauważany, przez osoby w nim uczestniczące, do czasu, gdy JEST JUŻ ZA PÓŹNO i nagle trzeba płacić daninę krwi.
*
Rzadko, kiedy ten proces jest nazywany inaczej niż „rozwój demokracji” albo „demokracja + jakiś przymiotnik” („ludowa, europejska, socjalistyczna, nowoczesna). W zasadzie tylko komuniści nazywali to komunizmem i faszyści faszyzmem. Bo nawet naziści nie nazywali się przecież nazistami (od. Nationalsozialismus innej nazwy narodowego socjalizmu) i bardzo pielęgnowali fakt, iż ich Fuhrer doszedł do władzy w drodze demokratycznych wyborów. Czasem tą dewaluację demokracji nazywa się bardzo eufemistycznie „trzecią drogą” lub „budowaniem nowego wspaniałego świata” ale jednak najczęściej, po prostu narzędzie sprawowania rządów, jakim jest demokracja zamienia się na cel ostateczny czyli DEMOKRACJĘ.
*
Zauważyłem, że spece od doktryn politycznych nie przewidzieli jednak takiego wykoślawienia „ustroju większościowego”, z jakim mamy do czynienia dzisiaj. Dzięki maksymalizacji egalitaryzmu, zafałszowaniu rzeczywistości i spłyceniu oczekiwań przez dominację mediów masowych stworzono coś, co wyglada cudnie a czerpie garściami z najgorszych cechy wielu wymienionych wynaturzeń.
*
Nazwę ten nowy, niebezpieczny ustrój STYLIZMEM.
*
Pisałem o nim niedawno: http://lazacy-lazarz.salon24.pl/537396.html a formę bardziej precyzyjną nadał mu Profesor Krasnodębski w sobotniej Rzeczpospolitej.
Stylizm, to rządy ludzi niemerytorycznych, wybieranych przez osoby, dla których nie treść książek jest wartością, ale ich opakowanie i przedmowa (najlepiej krótka) jakiejś osoby o znanym nazwisku, będącej „uznanym autorytetem przez ludzi kulturalnych”.
*
Stylizm jest niesłychanie niebezpieczny, gdyż nie zajmuje się absolutnie rozwiązywaniem jakichkolwiek problemów, lecz prezentowaniem się tak miło, sympatycznie, profesjonalnie i marketingowo, by wytworzyć wiarę, że te problemy w rzeczywistości nie istnieją a jeżeli istnieją to zostały stworzone przez kogo innego i rychło (choć niewiadomo kiedy) zostaną rozwiązane.
Stylizm kładzie nacisk na fasadę. Stylizm informuje społeczeństwo, że to styl rządów świadczy o ich wartości, ponieważ tylko styl rządów może podlegać społecznej ocenie. Szczegóły - mówią Styliści - zostawmy specjalistom, bo państwo, szanowni wyborcy i tak nie macie czasu na zapoznanie się z nimi, a jeśli nawet byście mieli to przecież mało kto z was się na tych arkanach zna. Rządzenie - twierdzą Styliści - to jak budowa mostu, muszą zająć się nim potwierdzone autorytety (najlepiej przez jeszcze większe lub porównywalne, ale zagraniczne „autorytety”)
Stylizm jest ruchem masowym, żerującym na pragnieniu każdego (nawet obszczymura) aby mieć styl. A ten, kto ma styl popiera Stylistów czyli „ludzi z klasą”. Stylizm choć oderwany od rzeczywistości (w której wartością jest fachowość i skuteczność) sprawia wrażenie ustroju przyjaznego, kojarzy się z miłością, uśmiechem, szacunkiem, elegancją, zdrowiem, dobrym wyglądem, modernem, świetnym wykształceniem, dobrym gustem, nowoczesnością, kulturą, spokojem i powszechnym uszanowaniem.
*
Stylizm opiera się na dbałości wpływowych wyborców o swoje interesy, w niedobrym stylu by było psuć robotę i humor lekarzom z Izb Lekarskich, adwokatom z Palestry, prezenterom telewizyjnym z programów o wysokiej oglądalności, słynnym choć niezbyt dociekliwym dziennikarzom, znajomym biznesmenom i politykom zagranicznym z Salonów UE lub GAZPROMu.
Dla propagatorów stylizmu wszystko jest ważne, co się prezentuje, co widać na pierwszy rzut oka, co przyniesie doraźne korzyści i czym łatwo można się pochwalić. I sukcesem propagatorów jest to, że niemal przekonali do tego społeczeństwo.
*
Target Stylizmu rośnie w coraz większą masę pod sztandarami (a jakże) DEMOKRACJI. A wszystko to, co jest dla Stylizmu wrogie i niewygodne „target” już odbiera jako tej „DEMOKRACJI” zagrożenie.
Dla „targetu” i „pożywki” Stylizmu przestają być ważne osiagnięcia polityków, ich autentyczne sukcesy, dbanie o interes narodowy, przygotowanie merytoryczne, doświadczenie i ich prawdziwe biografie. Ważniejsze jest, że „Kaczyński wygląda jak kartofel”, że „jak to wygląda w cywilizowanym kraju, że rządzą bracia bliźniacy”, że „wszyscy na zachodzie się z nich śmieją”, że „skłócili polaków”, „że prowadzą kampanię negatywną” i że „są napastliwi, niesympatyczni, źle wyglądają w telewizji, nie mówią gładko i w ogóle, i w ogóle”.
*
I możemy zwracać uwagę na wszystkie niedoskonałości Stylistów, na zalety wrogów Stylizmu, na to iż zasadą demokracji jest ścieranie się różnych racji, na konieczność podejmowania trudnych decyzji, (które nie zadowolą wszystkich) żeby rządzić i na to, że ujmujący uśmiech polityka nie świadczy o wartości jego służby państwowej (kto pamięta roześmianego Józefa Piłsudskiego?).
Wyborcy twórców i propagatorów Stylizmu, ze swojej natury nie będą toczyć rozmów merytorycznych i odpowiadać na argumenty, gdyż dla nich nie to jest ważne. Wyborcy polityków Stylizmu nie ocenią braku sukcesów swoich pupilów, bo to tych wyborców kompletnie nie interesuje. Sto razy gorzej by było gdyby np. Premier Tusk się publicznie usmarkał. Ot wtopa na całego, trzy takie i koniec kariery.
*
Tymczasem oczarowany "target" widzi go tak:
Dlatego Stylizm będzie się miał dobrze do czasu jakiejś kompletnej katastrofy, i to nie ważne czy to będzie wojna (agresja wojownika na sąsiada pięknoducha), czy zapaść gospodarcza (spowodowana zaklinaniem rzeczywistości miast konkretnej pracy) czy przekształcenie się STYLIZMU w bardziej odczuwalny totalitaryzm (zgadnijcie pod jakim sztandarem;-).
*
Ważne, że Stylizm, który zamienił życie prawdziwe i politykę w życie i politykę pozorów do takiej katastrofy musi doprowadzić. Oducza bowiem siebie i swoich wyborców od myślenia, zapobiegliwości, umiejętności analizy sytuacji, umiejętności funkcjonowania bez podpowiedzi telewizora i niszczy instynkt samozachowawczy.
Paw, bowiem choć kolorowy i ufny w sobie, może brylować do woli co najwyżej w gronie innych rajskich ptaków albo wśród swoich samic i gapiów w Łazienkach Królewskich. Gdy jednak tylko wyjdzie na zewnątrz udusi go pierwszy, bezpański pies. W ramach sztuki przeżycia.
*
Oklaski!
*
Polecam jeszcze:
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1648 odsłon
Komentarze
Re: „Stylizm” łopatologicznie
20 Kwietnia, 2009 - 15:47
Powstaje pytanie, czy idealna demokracja (piłeczka na czubku sfery) jest w ogóle możliwa, czy nie jest to czasem kolejna utopia, której próba realizacji prowadzi niezawodnie do totalitaryzmu. Tak oceniam to, co Ty nazywasz ,,degeneracją''. Idea demokracji w praktyce to właśnie stylizm/oligarchia/technokracja/teokracja, itd.
Jestem antydemokratą i uważam, że władza w rękach motłochu to najgorsza z możliwych opcji w sytuacji w jakiej znajduje się Rzeczpospolita.
Jaku, dokładnie przeczytałeś między wierszami
20 Kwietnia, 2009 - 16:19
to na co także pragnąłem zwrócić uwagę. Nie pisałem jednak tego wprost by nie skanalizować dyskusji na "demokrację" w ogóle.
"Degeneracją" natomiast nazywam to, co staje się wyjatkowo nieznośne dla wrażliwego człowieka, posiadającego jeszcze umiejetnosć myslenia.
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl
ciekawe i pouczające, Łazarzu!
20 Kwietnia, 2009 - 17:43
Bardzo mi się podoba teoria stylizmu, której nie znałem.
Wydaje mi się, że nie istnieje ideał, nawet chwiejnej, równowagi ustrojowej. To są jednak zjawiska dynamiczne i trzeba się cieszyć chwilą, kiedy coś zbliżonego do równowagi nastąpi. My tam ciągle niestety tkwimy w stylizmie (który nazwałbym też "fasadyzmem").
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
"Stylizm" wg Stanisława Brzozowskiego (sic!)
21 Kwietnia, 2009 - 11:58
"Pewnego rodzaju fenomeny powieściowego złudzenia powstają tylko przy świadomem przyzwoleniu czytelnika i wymagają tej świadomości. To go zabezpiecza. Pozwala mu uwierzyć w świat o innych, niż nasze, współczynnikach przeobrażeń psychicznych i prawach motywacyi. Stylizm i egzotyzm mogą grać tu rolę czynnika wywołującego, tłumaczącego świadome przyzwolenie. W formie tej można zbliżyć się do tragizmu."
Stanisław Brzozowski
Pamiętnik
18.I.1911
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl