Dwa samoloty - śmierć Gagarina a Smoleńsk

Obrazek użytkownika Łażący_Łazarz
Kraj


W TVP 3 oglądałem we wtorek film o śmierci Jurija Gagarina. Temat zainteresował mnie szczególnie gdy się okazało, że z katastrofą, w której zginął pierwszy kosmonauta, związana była podobna historia jak z obecnością IŁa w czasie Tragedii Smoleńskiej.

Przed Gagarinem, który miał ostatni lot kończący szkolenie na MIG-15 nagle wyrósł SU-15 (2 lub 3 razy większy) i MIG Gagarina wpadł w wiązkę gazów odrzutowych z jego dysz. To spowodowało natychmiastowe strącenie spokojnie lecącego MIGa na prostej drodze do lotniska, w piękny słoneczny dzień. Nie wiadomo dlaczego pojawił tam się SU. Musiał wyskoczyć przed MIGa albo od strony słońca, albo z poziomu niżej znajdujących się chmur. Tego SU tam w ogóle nie miało prawa być, ponieważ ta przestrzeń powietrzna była formalnie zamknięta na oblatywanie MIGa-15.

Ale: Śledztwo prywatne przyjaciela Gagarina wykazało, że jednak z lotniska, niedługo po Gagarinie wystartowały 4 SU (któr,e miały podobno polecieć w inną stronę).Świadek z ziemi (ten właśnie przyjaciel Gagarina, też pilot wykonywujący ćwiczenia naziemne) słyszał dwa wybuchy odległe od siebie o 1-2 sekundy: jeden to odgłos rozbijającego się samolotu, drugi to huk przyspieszającego do prędkości ponaddźwiękowej myśliwca.

Komisja badająca przyczyny katastrofy stwierdziła jednak prawdopodobny błąd pilota.


W ujawnionych aktach po 86 roku (przez Gorbaczowa) przyjaciel Gagarina (nie pamiętam nazwiska) który do dzisiaj próbuje ustalić przyczyny śmierci kosmonauty, znalazł "swoje" zeznania, ale już napisane inną niż jego ręką. Była tam tylko jedna różnica: dwa wybuchy były od siebie odległe nie o 2 ale o 20 sekund. Ta korekta spowodowała, że w opinii komisji, w momencie katastrofy MIGa, inny samolot (SU) był w odległości nie kilkudziesięciu do kilkuset metrów ale kilkunastu do kilkudziesięciu kilometrów. Taka konkluzja oczywiście wykluczyła udział osób 3 i kwestią myśliwca SU-15 przestano się zajmować. Zwłaszcza, że dziwnym zbiegiem okoliczności akurat tego dnia na lotnisku, z którego startował Gagarin wysiadł radar. Nie było więc żadnych potwierdzeń ani świadków gdzie zlokalizowane były obydwa samoloty. Radar nie działał tylko jeden dzień.

To był rok 1968 i 2 lata wcześniej umarł Siergiej Korolow (w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach) szef sowieckiego programu księżycowego. Jednym z jego następców (bo projekt podzielono) był Gagarin. Bo mało kto wie ale na zaliczenie szkolenia na kosmonautę Gagarin zaprojektował bardzo dobry model promu kosmicznego. Wyścig z USA trwał i zgodnie z zapewnieniami podwładnych Breżniew oczekiwał ostrej walki a najlepiej wygranej. Dziwnym trafem, zaraz po śmierci Gagarina, ZSRS powołując się na to zdarzenie zrezygnowało z pokojowego programu lądowania na księżycu i wkroczyło do Czechosłowacji. Za zaprzepaszczenie projektu nie spadła przy tym żadna głowa ani czapka. Wszyscy rozumieli sytuację - przecież Gagarin zginął.

 

Brak głosów

Komentarze

czy inną Tatianą jako przewodniczącą!!
Piszę o tym delikatnie w moim dzisiejszym tekście.
A "mnogość obrażeń" co to kategoria??

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#60176

 No tak, tylko na wschodzie mają wytłumaczenie na wszystko
 i na życie, i na śmierć.
Kraj Rad.

10/10
 Pzdr.
 

Vote up!
0
Vote down!
0
#60177

i my się nie dowiemy całej prawdy o katastrofie.

Vote up!
0
Vote down!
0

Marika

#60227

Chyba że pojawi sie równie wielki i dobrze poinformowany gracz albo totalna wojna pod moskiewskim dywanem. Różnie to bywa w historii. 
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

 
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

#60279