Pani Joasiu, nie przekonała mnie Pani - cz. 1
Dziś z wyraźnie negatywnymi emocjami wywołanymi "przeprosinami" pani Joasi poszedłem na spotkanie z liderką PJN zorganizowane w naszym mieście. Ponieważ nie zabrałem na nie dyktafonu (nie byłem tam bynajmniej na przeszpiegach - zaprosiła mnie Organizatorka, z którą mimo różnicy zdań jestem w bardzo dobrych relacjach i chcę, by tak pozostało na zawsze), więc opiszę moje wrażenia z tego spotkania własnymi słowami.
Poszedłem głównie po to, aby zadać trzy pytania.
1. Jak można było na pierwszy kongres PJN zaprosić błazna, który w programie Szymona Majewskiego parodiował Jarosława Kaczyńskiego. Jego obecność była takim zgrzytem, że równie dobrze mogliby się tam pojawić Wojewódzki, Figurski, Wajda, Kondrat (on wprawdzie parodiował Lecha, ale co to za różnica) i do kompletu jakiś poeta socrealistyczny wychwalający towarzysza Stalina i piętnujący zaplute karły reakcji...
Odpowiedź na to pytanie zabrzmiała prawie przekonująco. Był to czas raczkowania PJN, ów niesławny aktor pojawił się bez zaproszenia i JK-R (powiedzmy, że będę używał takiego skrótu) była tym równie zaskoczona, jak ja. Mogło tak być, nie przeczę. Tylko dlaczego jej klubowa koleżanka Elżbieta Jakubiak czuła się z tym jak ryba w wodzie - media zrelacjonowały, że gdy ów jegomość udawał Jarosława Kaczyńskiego, ona wydała mu polecenia, które miałaby ochotę wydać samemu JK: "całuj i przepraszaj"! Więc albo improwizowała i robiła dobrą minę do złej gry, albo... No właśnie, dlatego napisałem "zabrzmiała prawie przekonująco" - prawi robi ogromną różnicę.
2. O ile róża wręczona Platformie była mistrzostwem świata, to wyraźnym błędem tamtej kampanii prezydenckiej było to, że sztab pozwolił spin-doktorom PO przykleić Jarosławowi Kaczyńskiemu i całemu jego ugrupowaniu gębę kłamców bez odpowiedniej, by nie powiedzieć żadnej reakcji na to posunięcie. Jak pani ustosunkuje się do tej opinii? Często krytykuje Pani Jarosława Kaczyńskiego za rzekomy brak autentyczności, a przecież to właśnie od tego momentu to przekonanie zaczęło funkcjonować. Czy bierze Pani na siebie odpowiedzialność za wytworzenie takiej sytuacji?
Odpowiedź na to pytanie według mnie była połowiczna i wymijająca. O ile rzeczywiście zgodzę się z tym, że gdyby JK po wyborach nie zrobił gwałtownego zwrotu o 180 stopni, to obudzilibyśmy się w zupełnie innej rzeczywistości, to nie sposób pominąć faktu, że JK z pewnością przed nią swojego charakteru nie ukrywał. Należało więc poprowadzić kampanię w inny sposób. Zgadzam się z tym, że gdy JK-R wraz ze sztabem zrezygnowali w kampanii z języka agresji i konfrontacji, wówczas Platforma poczuła się zupełnie zagubiona. Jednak nie tylko cierpliwie czekała aż JK wykona jakiś zwrot (jak twierdzi pani Joasia), lecz już w trakcie kampanii intensywnie przyklejała Jarosławowi etykietę kłamcy (przypomnę hasło Sławomira Nowaka powtarzane przez internetowych klakierów PO "kłamstwo ma krótkie nóżki, jak u kaczuszki") a sztabowi wyborczemu wcale to nie przeszkadzało, gdyż wpływało negatywnie na wizerunek Jarosława, nie Joasi. Jak się to skończyło - wszyscy wiemy: przegraniem wyborów z kandydatem, który nie tylko ze znajomością problematyki międzynarodowej, ale nawet z ortografią na poziomie szkoły podstawowej ma kłopoty! Wstyd, pani Joasiu, ale to nie problem! Największym propagandowym zwycięstwem rządu, który cynicznie łamie jedną obietnicę wyborczą po drugiej, a mimo to udało się mu wmówić ludziom, że to nie oni kłamią tylko Kaczyński! Co więcej, teraz na jakiekolwiek działania JK propagandziści PO mają gotową odpowiedź "to pic na wodę! pamiętacie, przy wyborach prezydenckich też tak było!" I to jest prawdziwy problem! Palikot, Niesiołowski i cała reszta tej bandy nie dokonali tego, co pani działania i zaniechania! Za to pani powinna przepraszać, nie za jakieś dyrdymały w stylu Komorowskiego, który też niby przeprasza za błędy ortograficzne, ale tak, aby przy okazji wrzucić kamyczek do ogródka sąsiada.
3. Mówiła pani wiele o negatywnych emocjach podsycanych rzekomo przez Jarosława Kaczyńskiego. Ale gdy ten próbuje jakoś te nastroje społeczne stonować i sprowadzić do rozsądnego poziomu, wówczas pani podważa jego słowa. Najlepszy przykład: przed dwoma miesiącami Jarosław Kaczyński na Krakowskim Przedmieściu cytował ks. Jerzego Popiełuszkę zachęcając, aby zło dobrem zwyciężać, pani następnego dnia w wywiadzie powiedziała, że Kaczyńskiemu zależy na publicznej egzekucji Donalda Tuska. Czy to nie jest tak, że obawiacie się, że stracicie opinię jedynej oazy rozsądku i spokoju, więc gdy Jarosław Kaczyński próbuje zrobić coś dobrego, wówczas celowo ciągniecie go w dół?
Tutaj, ze względu na powagę sprawy pozwolę sobie na zacytowanie obydwu wypowiedzi (na spotkaniu zrezygnowałem z cytatów, aby nie przedłużać).
Jarosław Kaczyński, 10.02.2011
[quote]Trzeba wierzyć, że dzień prawdy, który będzie jednocześnie dniem zwycięstwa dobra, nadejdzie. Nadejdzie tym szybciej, im bardziej będziemy wierzyć w te słowa, które tak często powtarzał bł. ks. Jerzy Popiełuszko, słowa św. Pawła: „Zło dobrem zwyciężaj". Możemy zwyciężyć, musimy zwyciężyć, zwyciężymy, ale tylko wtedy, jeśli będziemy wiedzieli, że to zło, które nas zalewa, można zwyciężyć wyłącznie dobrem. Zwyciężymy, jeśli będziemy wierzyć. Jestem przekonany, że ci wszyscy, którzy tu przychodzą, właśnie tak wierzą. Ja też tak wierzę i dlatego wierzę w zwycięstwo.[/quote]
Joanna Kluzik - Rostkowska, 11.02.2011
[quote]Dla Jarosława Kaczyńskiego najważniejszą sprawą stało się dziś pomszczenie brata. Nie polityka, nie stan finansów publicznych, edukacji, służby zdrowia, tylko właśnie polityczna egzekucja Tuska. Tusk nie jest dla niego przeciwnikiem politycznym, z którym można się spierać na poglądy, ale realnym wrogiem. Z tego się zrobił personalny pojedynek gladiatorów.[/quote]
Odpowiedź na to pytanie była zupełnie niezadowalająca. Jeśli mam być szczery, a nie miły, było to w moim odczuciu połączenie propagandy "straszenia Kaczyńskim" żywcem wziętej z PO i "rosyjskiej szkoły psychologii" w stylu raportu Anodiny. Jakieś bajeczki, o różnych okresach Kaczyńskiego, o jego rozumie walczącym z wrodzonym instynktem itp. itd. Bo co można w takim momencie opowiadać, gdy ktoś wytyka, że "krwiożerczy" Kaczyński mówił o zwyciężaniu zła dobrem, a "gołębica" Rostkowska o publicznej egzekucji? I nie chodzi tutaj o to, że Jarek nie potrafi wkurzyć, bo potrafi - sam wielokrotnie denerwowałem się na jego decyzje (np. zgadzam się z panią Joanną, że powołanie Macierewicza na przewodniczącego komisji badającej katastrofę smoleńską było propagandową katastrofą). Chodzi o to, że tylu już "ekspertów" próbuje pokazywać "prawdziwe oblicze" Jarosława Kaczyńskiego (dokładnie tak samo, jak pokazywali "prawdziwe oblicze" jego brata Lecha... o, gdybyście ten temat i kilka innych niewygodnych dla PO delikatnie poruszyli w kampanii, to nie byłoby przegranej... ale to przecież nie "wasza" przegrana - sztab już nie jest w PiS, tylko w PJN), że ludziom takim jak ja nie chce się już słuchać "co ten zły Kaczyński miał na myśli". Tym bardziej, że właśnie znający go jak nikt brat bliźniak (na którego tak chętnie się pani powołuje) nigdy tego nie robił, choć wielokrotnie dochodziło między nimi do różnicy zdań. Czy ma pani jakieś paranormalne zdolności, że uzurpuje sobie prawo do czytania w myślach i to na odległość?
O tym, że samo mówienie o negatywnych emocjach podsycanych przez kogokolwiek jest nietaktem, gdy się swoje decyzje konsultowało z Palikotem (któż wyzwolił więcej demonów od niego?) napiszę następnym razem. Czyli CDN...
PS.
Gdyby pani chciała, pani Joasiu odnieść się do moich słów, polemizować, coś sprostować, wyrazić własne zdanie, to zapraszam. Można to zrobić osobiście, tu, na forum, można też za pośrednictwem Organizatorki spotkania. Ale proszę tego nie robić w stylu Gazety Wyborczej!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2437 odsłon
Komentarze
My
6 Kwietnia, 2011 - 09:02
powinniśmy podziękować takim odmianom ' małp w czerwonym",że dzięki nim J.Kaczyński nie został prezydentem.Teraz miałby ograniczone pole działania.Przez ich wiarołomstwo wyszło na dobre.Pozdrawiam.
staryk
Pokój można czynić jak się ma dość sily żeby wygrac wojnę.
6 Kwietnia, 2011 - 09:36
A z gnojkami/żeń.gnojówkami???/ się nie dyskutuje,bo PO co i o czym?
.W co Ty wierzysz/?/,że ludzie są lepsi nich ich zgniłe czyny?
Pozdrowienia
zib1
Pozdrowienia
zib1
A ja myślę, że im więcej o nich wiemy, tym łatwiej ich dorwiemy
6 Kwietnia, 2011 - 12:20
Dlatego warto z nimi rozmawiać - choćby ze względów taktyczno - rozpoznawczych.
Drugi argument za rozmową: jedynie ciągle weryfikując swoje własne przekonania z przekonaniami osób inaczej myślących można nabrać pewności, że wiem w co wierzę, dlaczego w to wierzę i dlaczego uznaję swój pogląd za słuszny.
Trzeci argument: zamykanie się we własnym getcie prowadzi od intelektualnej izolacji, a przez to argumenty takiej wyizolowanej grupy stają się nieczytelne, a nawet niesłyszalne dla reszty świata. Dopiero znając język i sposób rozumowania naszych przeciwników będziemy mogli przedstawić swoje racje w sposób zrozumiały nawet dla ich elektoratu. Oczywiście tylko dla tej części elektoratu, która potrafi rozmawiać i potrafi cokolwiek zrozumieć (wprawdzie to niewiele, ale zawsze coś).
Ja nie mam zamiaru "dorywać" tej kózki.
6 Kwietnia, 2011 - 14:06
Przyjemność wątpliwa,a zresztą ona sama się wyeliminuje.
Co do argumentów za rozmową z nią i jej POdobnymi:
1. A co nowego się dowiedziałeś/rozPOznałeś?
Może uświadomiłeś sobie,co jest wiadomo od wielu lat ,że to miernota,a może odkryłeś że do tego jest kłamliwą i POdłą suką z gigantycznym przerostem ego.Byłoby to wielkie odkrycie,gdyby nie to że wiele osób się z nią nie sPOtykało ale mimo tego wie o tym od minimum kilku miesięcy.
2Jeśli chcesz weryfikować swoje przekonania to weryfikuj je z kimś kto jakiekolwiek POglądy ma a nie z kimś kto POglądy uzależnia od tego czy będą one cytowane w mediach.
3.Wybacz,ale obojętne czy znasz argumentację i sPOsób "rozumowania" przeciwników czy nie i tak nie masz żadnych szans dotrzeć do "umysłów" ich elektoratu.Przyczyn jest kilka ale nie chce mi się robić wykładu.
Pozdrowienia
zib1
Pozdrowienia
zib1
Lepiej przekonać się naocznie - to umacnia wiarę!
12 Kwietnia, 2011 - 09:18
Odnośnie punktów 1 i 2 - rzeczywiście zderzenie tego, co mówiła na spotkaniu, z tym, co ona i jej kolesie mówią w mediach wywołało u mnie niemal odruch wymiotny, czemu dałem upust w artykuliku: http://niepoprawni.pl/blog/961/poncyliusz-tak-umie-liczyc-jak-bul-komorowski-pisac
Ale nie żałuję tego, że tam poszedłem - pół roku temu ich popierałem, teraz wiem, że ich nie poprę! Całkiem niedawno moje przekonania były oparte na tym, co docierało do mnie z mediów - teraz są oparte na mocnym, osobistym doświadczeniu. To było bolesne, ale wartościowe doświadczenie. Kiedyś mogłem tylko odgadywać ich intencje, co czyniło mnie w pewnym stopniu do nich podobnym - oni właśnie są specjalistami od wymyślania jak najgorszych intencji i przypisywania ich Kaczyńskiemu. Teraz naocznie przekonałem się jaki jest rozdźwięk między tym, co deklarują, a co robią.
Lepiej przekonać się naocznie - to umacnia wiarę!
Odnośnie punktu 3 - tutaj muszę przyznać Ci rację. Rozmowa z tymi "inteligentnymi", "wykształconymi" i przede wszystkim "tolerancyjnymi", co uważają nas za bydło (to chyba w ramach tolerancji), fanatyków (to chyba w ramach inteligencji) i głupków bez względu na nasze stopnie naukowe (to w ramach wykształcenia) jest jak rzucanie pereł przed wieprze. Ale nawet jeśli nie warto z nimi rozmawiać, to i tak warto poznać ich pokrętny tok rozumowania, aby wiedzieć, dlaczego nie są zdolni do słuchania.