Wegetarianizm
- I na koniec lekcji podam wam temat wypracowania do domu... - powiedziała młoda pani od polskiego. Zignorowała zbiorowy jęk klasy czwartej a i kontynuowała:
- Napiszcie jak postrzegacie wegetarianizm. Czy jesteście za, czy przeciw, czy jest u was w domu jakiś wegetarianin.
Łukaszek uciekł się do najprostszego sposobu - zapytał rodzinę. Niestety, popełnił błąd i każdego z członków rodziny spytał osobno. Pierwsza nawinęła się siostra.
- Wageterianka? - zastanowiła się.
- Wege - poprawił ją Łukaszek. Niestety, mózg siostry zakończył już etap pobierania danych i teraz głośno je analizował.
- Nie ma takiego wyrazu: "wege" - odparła z wyższością siostra. - Jest "wage". Na przykład "wchodzę na wage". Ja często wchodzę, ale nie sądzę, żebym była wageterianką. A ci co się nie ważą to są grubi i upasieni! Zapisz to sobie!
Mama miała nieco odmienne zdanie.
- Oczywiście, że jest wegetarianizm. Jest to piękna idea, opisywana często w "Wiodącym Tytule Prasowym". No, my się do niej co prawda nie stosujemy, ale za to walczymy z innymi zagrożeniami jak homofobia czy antysemityzm. A na morderców zwierzątek przyjdzie czas później!
- Mordercy... zwierzątek... - powtarzał Łukaszek zapisując wszystko w zeszycie.
Babcia zrozumiała zupełnie coś innego.
- Jakie wege? Węgiel! Nasze czarne złoto! Podstawa gospodarki! Ale wszystko to rozkradli złodzieje i aferałowie! Tak, tak napisz! Złodzieje!!
Dziadek też nie mógł się dogadać z wnukiem.
- Węgiel?
- Wenge! Chyba. Sam już nie wiem...
- To chyba węgieł - zadumał się senior. - Narożnik budynku. Zza węgła strzelali w plecy tchórze i zdrajcy!
I kiedy Łukaszek trafił wreszcie na tatę, zapomniał już tematu wypracowania. Pamiętał tylko, żeby byli w nim źli ludzie i węgiel.
- Źli ludzie i węgiel??? - tata Łukaszka podrapał się po głowie. - A może chodzi o wąglik???
- Może - zgodził się Łukaszek.
- To broń terrorystów i psychopatów! Czego was uczą w tej szkole! Chociaż, może to i lepiej. Trzeba być przygotowanym na wszystko...
Łukaszek nie był zadowolony ze swojego wypracowania, ale nie miał pomysłu na inne. Następnego dnia młoda pani od polskiego sprawdziła, czy wszyscy odrobili zadanie domowe.
- Wszyscy? - upewniała się. - Hiobowski też? Święto! No, to czytaj.
I Łukaszek przeczytał. Że ci co są przeciw to upasieni mordercy zwierzątek, a ci co są za to złodzieje, tchórze, zdrajcy i terroryści. I psychopaci. W klasie zapadła cisza. Łukaszek spojrzał na młodą panią od polskiego, która była bardzo czerwona i oddychała z trudem.
- Aleś dał do pieca. Ona cię zabije - powiedział cicho Gruby Maciek.
- Czy jak ona cię zabije mogą wziąć twoją komórkę? - zapytał okularnik z trzeciej ławki i dostał od Grubego Maćka w ucho.
- Hiobowski!!! - zawołała nauczycielka strasznym głosem. - To, coś ty przeczytał, to są tak kosmiczne bzdury, że nawet nie jestem w stanie cię za to ukarać!! Musiałeś nie zrozumieć tematu!!
- Jak to ja, cała rodzina pomagała mi to pisać - bronił się Łukaszek, pełen ulgi, że nie doszło do czegoś gorszego.
- Nie wnikam w to, czy ty jesteś głupi czy twoja rodzina jest głupia!! A pytanie było bardzo proste! Dlaczego nie jesz kiełbasy?!
- A, o to chodzi - rzekł Łukaszek. - Bo mama dała mi bułkę z serem...
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 890 odsłon