Wakacyjny weekend, część 2
Właściwie trudno przypisać komuś winę za pogrzebanie dobrze rozwijającej się kariery pewnego polityka. Na pewno największy wkład miała siostra Łukaszka. Ale gdyby nie splot okoliczności i decyzje kilku innych osób, nie miałaby szans wykazać się swoimi zdolnościami.
Pierwszym punktem, od którego należy zacząć tą historię, był telefon od przyjaciółki.
- Hej, kisunie, siemanko - szczebiotała przyjaciółka. Po rytualnym obgadaniu wszystkich najnowszych ploteczek przyjaciółka zaprosiła siostrę do siebie. Siostra zaproszenie przyjęła i za pomocą komunikacji miejskiej niezwłocznie udała się na miejsce.
U przyjaciółki było bardzo fajnie, chociaż podobno gospodyni miała jakąś pilną pracę.
- Ach, to ten mój chłopak - powiedziała niedbale przyjaciółka. - Przyniósł mi jakieś papiery do przepisania. Sam nie mógł tego zrobić.
- Przecież jest niedziela - zauważyła błyskotliwie siostra Łukaszka.
- No tak, ale on jest ciągle zajęty, ciągle gdzieś lata, ciągle coś załatwia. No wiesz, jest asystentem takiego polityka.
- Co robi polityk?
- Nie wiem, chyba nic - wyznała szczerze przyjaciółka siostry. - Bo za tego to wszystko musi robić mój chłopak.
Siostra powiedziała, że sama mogłaby spróbować tego przepisywania.
- Kochana, z nieba mi spadłaś! - ucieszyła się przyjaciółka i posadziła siostrę przed swoim komputerem. Siostra zatarła natarte kremem dłonie i zabrała się do dzieła.
Nie było to tak proste jak myślała. Wyrazy były długie i skomplikowane, z trudem układały się w zdania, których sensu siostra Łukaszka nie mogła złapać.
- Sondaż dotyczący preferencji seksualnych społeczeństwa... - sylabizowała z trudem. - Publiczne obnażanie się... 0,57 %. Nic z tego nie rozumiem.
Wzięła komórkę i zadzwoniła do swojego chłopaka.
- O co chodzi z zerem i przecinkiem?
- Oj, pępuszku - powiedział chłopak. - No jak to, nie wiesz? Jeżeli po przecinku jest tylko zero, to się go nie pisze...
Siostra Łukaszka dokładnie policzyła. Licząc od lewej zero było przed przecinkiem. Ale licząc od prawej zero było za przecinkiem! I dlatego siostra Łukaszka z czystym sumieniem wpisała do komputera: "Publiczne obnażanie się: 57%".
Chwilę później pojawiła się przyjaciółka i we dwie szybko skończyły pozostałą część tekstu - szczerze powiedziawszy nie zostało go zbyt wiele. Wydrukowały go i wkrótce wpadł po niego chłopak przyjaciółki. Porwał go i pobiegł na kolejne spotkanie swojego polityka.
- To niemożliwe - powiedział polityk w osłupieniu przeglądając wydruk. - Pięćdziesiąt siedem procent ludzi lubi publiczne... obnażanie się?
- Tak wynika z sondażu - powiedział cicho chłopak przyjaciółki.
Polityk, który w swojej karierze kierował się jedynie sondażem, westchnął, po czym wyszedł do gości zaproszonych na konferencję. Wszedł na stół i oświadczył:
- Moi drodzy! Jestem zmuszony coś wam pokazać! Coś, czego chce zdecydowana większość społeczeństwa! - po czym sięgnął do rozporka. Nie było aplauzu. Na sali zapadła martwa cisza, przerwana jedynie kwikiem wniebowziętych dziennikarzy. Jeden z nich pisał już w notatniku roboczy tytuł: "Boże, on naprawdę to zrobił! Ludzie o mało nie umarli ze wstydu!! Wszyscy umrą!!!". Polityk zamknął oczy, czuł łzy pod powiekami i powtarzał sobie: "Sondaż! Sondaż!".
Siostra Łukaszka siedziała w domu i jadła budyń, jakby nic się nie stało.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1064 odsłony
Komentarze
ostra puenta
13 Lipca, 2009 - 18:11
Cóż w czasach postpolityki Palikota, sondaże są najważniejsze.
Pozdro.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
Re: Wakacyjny weekend, część 2
13 Lipca, 2009 - 18:54
Przyszłość Palikota? :)))
Re: Wakacyjny weekend, część 2
13 Lipca, 2009 - 23:50
nie może jeść czego innego?
;p
Polecam temat
15 Lipca, 2009 - 04:47
Bojkotuję dziennik, ale tym razem zrobię wyjątek. Oto link do naprawdę "ciekawego artykułu".
dziennik.pl
Z ŻYCIA BURDELMAMY
W niezwykłych lekcjach uczestniczyły dzieci w wieku od 14 do 17 lat. W ramach zajęć uczniowie słuchali taśmy z nagraniem burdelmamy opisującej ofertę jej placówki i atrybuty swoich pracownic. Dzieci mogły poznać ofertę całej różnorodności usług, wraz z cenami. Wysłuchali też opowieści Kateriny, rumuńskiej prostytutki, która przybyła do Wielkiej Brytanii skuszona obietnicą pracy kelnerki. Padła ofiarą zbiorowego gwałtu i została zmuszona do prostytucji. Podczas graficznej części zajęć uczniowie dowiadywali się topografii i dokładnego rozmieszczenia burdeli znajdujących się w ich dzielnicy.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".