Internowanie

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Pewnego dnia w mieszkaniu Hiobowskich byli tylko Łukaszek i jego siostra. Nagle do drzwi rozległo się głośne walenie.
- Idź, otwórz - poleciła siostra Łukaszka. Łukaszek spojrzał na nią niechętnie.
- Idź sama.
- No idź!! Starsza jestem!! Masz mnie słuchać!!
Łukaszek zwlókł się z krzesła i poszedł do drzwi. Wrócił po chwili i oznajmił:
- Do ciebie.
Siostra zerwała się i szybko pomknęła. Wróciła jeszcze szybciej.
- Czyś ty zwariował! - krzyknęła siostra.
- Jednak musiałaś pójść - oświadczył zadowolony Łukaszek.
- Jak mogłeś powiedzieć, że to ktoś do mnie!
- A co, może do mnie?
- Halo! - odezwał się z korytarza lekko obrażony męski głos. - Może ktoś by tu do nas przyszedł, co?
- No, idziemy - zakomenderowała siostra i na wszelki wypadek, aby Łukaszek jej znowu nie wystawił do wiatru, pociągnęła go za sobą. Za ucho.
W korytarzu stało dwóch policjantów w pełnym oporządzeniu antyterrorystycznym. Mundury, kominiarki, karabiny, i tak dalej.
- O co chodzi? - spytała słodko siostra Łukaszka.
- Czy są rodzice albo ktoś dorosły? - spytał przytłumionym przez kominiarkę głosem pierwszy policjant.
- Nie ma - burknął Łukaszek.
- To chcielibyśmy, aby któreś z was poszło z nami - rzekł drugi policjant.
- Aresztują nas! - jęknęła siostra.
- Ależ skąd! - zaprzeczył pierwszy policjant. - Chcemy aby któreś z was, to rozsądniejsze, poszło z nami jako świadek.
- Yay! - krzyknęła rozradowana siostra. - Świadek?! Ślub pan bierze, tak? Ale z kim? Z... kolegą?
- Chodź chłopcze - powiedział drugi policjant i panowie wyszli z mieszkania zabierając ze sobą Łukaszka.
Na jednym z pięter stała już policja. Panowie nadal prowadząc ze sobą Łukaszka weszli do mieszkania. Jakaś zapłakana kobieta siedziała w kuchni, a na podłodze korytarza leżał na brzuchu jakiś młody facet.
- Mamy świadka, panie inspektorze.
- Dzieciak? - jakiś facet spojrzał na Łukaszka krytycznym wzrokiem.
- Nie przedstawił mi się pan - odezwał się Łukaszek. - I nie wyledykimował. Ci panowie co przyszli po mnie też się nie przedstawili.
- Oni są z tajnej jednostki policji - przerwał mu inspektor.
- Że są z policji też nie powiedzieli. Mają nieregulaminowe buty...
- Bo te fasowane cisną, rozklejają się i walą takim smrodem, że... - wtrącił się jeden z antyterrorystów, ale przerwał im krzykiem inspektor:
- Cisza! Ty, mały, będziesz świadkiem rewizji. Zaczynamy!
I zaczęli. Przeryli dokładnie całe mieszkanie. Na podłodze lądowały paczuszki z narkotykami, kilkanaście kluczyków od samochodów, dwa pistolety, zakrwawiona maczeta.
- Ciągle nic - zasępił się inspektor.
- Gówno na mnie macie - odezwał się mściwie młody mężczyzna leżący na brzuchu.
- Przeszukajcie no szafę matki - rzucił inspektor i z satysfakcją odnotował, że kobieta mocno zbladła i jeszcze głośniej zaniosła się płaczem.
- Jest! Panie inspektorze, mamy coś! - i jeden z policjantów podał mu wyciągnięty z szafy szalik.
- A jednak... Kibic... - wycedził inspektor. - Zabierać go!
- Na tym szaliku nie ma żadnych napisów klubowych, w ogóle nie ma żadnych - zauważył Łukaszek.
- Ale jest w barwach klubowych - nie odpuszczał inspektor.
- Jakiego klubu?
- O, na pewno jakiś się znajdzie...
Policjanci podnieśli młodego mężczyznę z podłogi i wyholowali z mieszkania. Młody mężczyzna używał wulgarnych słów.
- I co teraz z nim będzie? - zaniepokoiła się kobieta na widok wywlekanego z mieszkania syna.
- Zostanie internowany! - inspektor pożegnał i wyszedł jako ostatni.
- Co to znaczy? - przerażona kobieta spytała Łukaszka.
- Pokażą go w internecie!
W mieszkaniu ponownie pojawił się inspektor i wręczył zapłakanej kobiecie mandat.
- A za co to? - spytała zaskoczona.
- Za syna. Za to, że leż...liż... lżał organy konstytucyjne - wystękał pan inspektor.
- Lżył - poprawił go Łukaszek. - Co za głupek...
- Ty też dostaniesz mandat - obraził się pan inspektor.
- Mówiłem o tym gościu, którego wynieśliście z tego mieszkania.
- Nie ściemniaj. Imię! Nazwisko!
- A za co ten mandat?
- Za leż... liż... lża... Dobra, spadaj dzieciaku.

Brak głosów

Komentarze

A co do szalików - toż należało tego oczekiwać - toż pendant do beretów (moherowych) - Masz beret = masz szalik. Czyli faszystą jesteś i kwita. Zastanawiam się tylko jak się teraz wytłumaczy jeden pan, który drugiemu panu wręczyłw prezencie na okoliczność kampanii wyborczej, kibiowski szalik i coś tam gadał o Poznaniu i oszczędnościach a może o pozaniu ekonomii (nie pomnę)...
Nosz szalikowcy, nie?! Zatem do wora z nimi!!

Vote up!
0
Vote down!
0
#159963

Ciekawe na kogo przyjdzie kolej po kibicach... A może - nosił wilk razy kilka?

Vote up!
0
Vote down!
0
#160025

Na internautów??

I nie wiem, czy jeszcze żartuję, czy to już mało zabawne...

A sam tekst - właśnie oceniam :).

Vote up!
0
Vote down!
0
#160032

Chodziło mi o to, że po kibicach może przyjść czas na... premiera :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#160115