Na tropach zbrodni, czyli łuk z tłumikiem

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Nawet najlepsze samochody się psują. Ale laików pocieszam, że nie całe od razu. Psują się częściowo. A ta część taka, a to część owaka.
W samochodzie Hiobowskich popsuł się wydech. Konkretnie: przepaliła się rura przy tłumiku.
- Nie może tak zostać? Brzmi jak Ferrari - prosił Łukaszek.
- Nie może, bo za to w naszym opresyjnym grozi mandat - stęknął tata Łukaszka klękając przy aucie i sprawdzając, czy rura już ostygła. Potem razem z Łukaszkiem odkręcili tylny tłumik.
- Teraz zaniesiemy go na śmietnik i postawimy przy płocie, może ktoś weźmie go na złom - rzekł tata Łukaszka i wzięli się obaj za ciężar.
Nie donieśli.
Na środku parkingu otoczyła ich nagle grupa umundurowanych funkcjonariuszy policji z jednym cywilem na czele.
- Policja! Stać! Rzućcie to!
Rzucili.
- ŁaAaaaAaaAAAAaaAAAAaaaa!!! - rozdarł się cywil skacząc na jednej nodze, podczas gdy drugą miał przyciśniętą ciśniętym tłumikiem. Zwabieni krzykiem zaczęli wychodzić z krzaków i samochodów mafiozi i gangsterzy, a nawet jakiś młodociany gang złodziei luksusowych aut porzucił na wpół otwarte Renault Thalia i przybliżyli się.
- Wszystko w porządku, panie prokuratorze? - pytali z niepokojem policjanci usuwając część samochodową ze stopy cywila. Prokurator cicho jęczał, po czym oświadczył, że zamyka właśnie śledztwo w sprawie zabójstwa ważnego polityka sprzed dwudziestu lat.
- A zabójcą jesteście wy! - i pan prokurator pokazał Łukaszka i jego tatę.
- Dwadzieścia lat temu to mnie nie było! - odparował Łukaszek.
- A gdzie byłeś? - spytał surowo prokurator. Któryś z policjantów szepnął mu coś na ucho i prokurator zręcznie zmienił temat informując tatę Łukaszka ile mu grozi lat za morderstwo.
- Dlaczego ja? - wystraszył się tata Łukaszka.
- Bo chodzi pan po parkingu z tłumikiem!
- Ale to jest tłumik od samochodu!
- Wszyscy tak mówią! - prokurator był bezlitosny.
- Ale to było dwadzieścia lat temu! - argumentował tata Łukaszka żądając okazania świadków i innych dowodów.
- Spoko, spoko - poklepał go Łukaszek. - Nawet jak cię oskarżą i tak nic ci nie zrobią.
- Jak to? - spytał zdumiony prokurator.
- Bo pani wicedyrektor powiedziała nam, że przeciętny proces w Polsce trwa osiem lat. To razem daje dwadzieścia osiem lat. A po dwudziestu pięciu się przedawnia...
- Milcz, gówniarzu! - zakipiał prokurator. - Ciebie też oskarżę!
- Ja jestem nieletni - śmiał się bezczelnie Łukaszek.
- Poczekam aż dorośniesz i wtedy...
- ...wtedy zapiszę się do gejów i gówno mi zrobicie, he he...
- A może to zrobiła mafia? - poddał hipotezę tata Łukaszka.
- Co pan opowiada? Coś pan?! - wystraszył się prokurator. - Nie! Ludzie, nie! On tylko żartował!
połowa zgromadzonych osób zaczęła wyjmować z kieszeni pistolety z tłumikami i przystawiać sobie do skroni, policjanci naprawdę się namęczyli wyrywając te wszystkie glocki i beretty.
- Pan jest nieodpowiedzialny. nie wie pan, że mafiozi mają kruchą psychikę i na najmniejszą wzmiankę o podejrzeniu masowo popełniają samobójstwa?! - zgromił tatę Łukaszka prokurator. - Niech pan nam opowie co się tutaj stało. Tylko proszę mówić prawdę!
- No więc... - rzekł tata Łukaszka patrząc na tłumik. - Jechałem samochodem. Coś mi zgrzytało pod autem. Wziąłem łuk z tłumikiem...
- Dość! Stop! Wystarczy! - krzyczał uradowany prokurator. - Przyznał się pan! Dobrowolnie!
- Do czego??? - zdumiał się tata Łukaszka.
- Do posiadania broni z której zginął tamten facet dwadzieścia lat temu!
- A z czego został zabity?
- Ktoś strzelił do niego z łuku z tłumikiem.
- A skąd pan wie, że łuk był z tłumikiem? - spytał zaciekawiony Łukaszek.
- Zginął od strzały. A nikt nie słyszał strzału!
Tata Łukaszka zaczął argumentować, że jest to bzdura, że on w ogóle z niczego nie strzelał, że nie ma na niego żadnych dowodów. Prokurator się poddał i odstąpił od zamiaru aresztowania.
- Ale tłumik rekwirujemy! - oznajmił jeden z policjantów.
- Jak to? - zaprotestował tata Łukaszka.
- W internecie piszą, że policja zbiera złom, żeby mieć na paliwo - wyjaśnił Łukaszka.
- Cicho, szczeniaku! - oburzył się któryś policjant. - To informacja niejawna!
-To wasza wina - rzekł z potępieniem prokurator. - Piszecie wszystko na ogólnodostępnych forach, czy wy do cholery wiecie co to jest tajemnica służbowa?
- Nie będzie nas uczył co to jest tajemnica jakiś fagas... - odkrzyknęli policjanci i wybuchła straszna awantura.
...wrócili do domu. Przed blokiem trwała gwałtowna, cicha strzelanina pomiędzy właścicielami psów a obrońcami trawników. Dołączyli się też siedzący na ławce emeryci oraz jeden facet próbujący wyrzucić śmieci. Wszyscy oczywiście mieli broń i wszyscy oczywiście używali tłumików.
Hiobowscy na szczęście tego nie widzieli. Siedzieli przed telewizorem i oglądali turniej kabaretowy.
- Witam serdecznie! - krzyknął prowadzący. - W dzisiejszym odcinku kabaretowych eliminacji zmierzą się prokuratury z Łodzi i z Kalisza! Pierwsza wystawi skecz pod tytułem "Rozwiązaliśmy zabójstwo Blibary-Bardy", a druga przedstawi skecz pod tytułem "Tajemnica szafy Lena-Jasiaka"! Przypominam, ze na razie zdecydowanie prowadzi prokuratura z Płocka ze skeczem pod tytułem: "Samouprowadzenie się, samozawinięcie w siatkę i samozakopanie Krzysztofa O."!

Brak głosów

Komentarze

Z przykrością donoszę, że król Ubu zastrzelił się, bowiem poczuł się stłumiony. Patafizyka!!!
Merdre! (nie poprawiać!)

Vote up!
0
Vote down!
0
#249413

No to nie poprawiam, tylko pozdrawiam...

Vote up!
0
Vote down!
0
#250169

lubię Twój humor w stylu Latającego Cyrku Monty Pythona

Vote up!
0
Vote down!
0
#249830

Dziękuję, pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#250171