Instrukcja w sprawie koszyka

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Dziadek Łukaszka uparł się, żeby kupić nowy koszyk do święconki.
- Powinien być... - zaczęły mama i babcia. Dziadek im brutalnie przerwał pytając, czy one pójdą z nim święcić potrawy.
- Nie, bo ja w to nie wierzę - odparła babcia.
- Ja też nie, ale tolerujemy was - dodała mama.
- To odtolerujcie się od mojego koszyka - rzucił dziadek. Mama i babcia obrażone poszły do kuchni.
Dziadek Łukaszka poprosił, aby mu kupić nowy koszyk. Płaski, duży i okrągły, żeby sąsiedzi widzieli co niesie do święconki.
- Ale czemu dziadek mi to mówi? - zdziwił się tata Łukaszka.
- No bo wy jesteście od zakupów! Idźcie kupić!
Łukaszek razem z tatą poszli do sklepu narzekając pod nosem. Ledwo minęli parking gdy dogoniła ich siostra Łukaszka i wręczyła jakiś świstek papieru.
- Co to jest? - zapytał Łukaszek.
- Instrukcja od dziadka - wydyszała siostra i zanim zdołali zadać następne pytanie już jej nie było.
Tata Łukaszka z trudem rozprostował wymiętą kartkę.
- Co to za coś? Wygląda jak psu z gardła wydarte - zmarszczył brwi i usiłował odczytać tytuł. - Do babci. W załączeniu przesyłam uzupełnienie sugestii dotyczących wyboru koszyka. Po pierwsze: kupić mały i głęboki, żeby sąsiedzi nie widzieli co w nim jest. Po drugie: kupić w sklepie w wieżowcu. Po trzecie... stojąc w kolejce przeciągać kupno tak długo jak to możliwe. Podpisane: mama.
- Jeśli to jest instrukcja dziadka dla nas to dlaczego jest napisana przez mamę do babci? - zapytał Łukaszek.
- Przecież dziadek chciał zupełnie inny koszyk... - przypomniał sobie tata Łukaszka. - Przeciągać kupno? O co tu chodzi??? Chyba głupków z nas robią...
Podeszli pod wieżowiec i upewnili się, że istniejące tam sklepiki oferują wyłącznie artykuły spożywczo-monopolowe i wyrobów z wikliny nie ma w ich asortymencie.
- To jak robimy? - zapytał Łukaszek. Tata wyciągnął komórkę, ale telefon dziadka nie odpowiadał. Tata westchnął i zadecydował, że robią tak, jak się umawiali z dziadkiem. Poszli na sąsiednie osiedle i kupili koszyk duży i płaski.
W domu wybuchła straszna awantura.
- Przecież dostaliście instrukcję! - darł się dziadek.
- Nie dostaliśmy żadnej instrukcji! - kontrował tata.
- Dostali - potwierdziła siostra.
- Ten wymięty papier? - zdumienie taty nie miało granic. - Od kiedy to instrukcje dziadka podpisuje mama?
- Jesteśmy jedną rodziną! - rzekł patetycznie dziadek.
- Czemu nas dziadek wysłał do sklepu, gdzie nie ma koszyków? - napierał tata.
Dziadek plątał się w odpowiedziach, aż wreszcie zapytał z nadzieją:
- Ale koszyka nie kupiliście?
Odpowiedzieli, że kupili i chcą teraz od dziadka pieniądze. Dziadek zbladł. Okazało się, że jeszcze nie dostał renty.
- Teraz rozumiem, dlaczego dziadek dał nam sprzeczne wytyczne i wysłał do sklepu bez koszyków! Układ! Spisek! Wielopiętrowa intryga! - powiedział wolno tata Łukaszka. - Niech będzie. Zaczekamy aż dziadek dostanie rentę. Ale odsetki lecą...

Brak głosów

Komentarze

Celna metafora naszej politycznej błazenady , a procent zniesmaczonych rośnie , nie tylko nad Wisłą .

Vote up!
0
Vote down!
0

Aleksandra

#17419

Znakomita metafora. :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#17422

super, aż przyjemnie przeczytać

Vote up!
0
Vote down!
0
#17440

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#17446